Reklama

Romek Giertych, mecenas wierchuszki PO, dokonał prymitywnej sztuczki prawnej i wyszedł z tego groźny komunikat: „Żądamy od Wprost 30 milionów oraz zakazu tytułu”. Stankiewicz, przytomny dziennikarz, który wprawdzie jest dziennikarzem pół na pół, ale jak na polskie realia można go nazwać przyzwoitym, wyjaśnił na czym sztuczka polega. Proces cywilny przy żądaniu zadośćuczynienia wymaga kaucji i nie są to kwoty bagatelne, ponieważ stanowią procent sumy, której domaga się powód. W przypadku 30 milionów Nowak musiałby wyskoczyć co najmniej ze 100 tysięcy, co z kolei dałoby do myślenia kolejnym tytułom prasowym i mediom, jakie one by nie były. Aby uniknąć podobnej, uczciwej ścieżki prawnej, mecenas Giertych zwrócił się do sądu o zabezpieczenie 30 milionów w firmie Wprost, ponieważ na taką kwotę klient z mecenasem szacują koszt zamieszczenia przeprosin we wszystkich poważnych gazetach, stacjach radiowych, portalach internetowych i telewizjach. Sprytne prawda? Bardzo sprytne, bo w wyniku tej operacji Nowak zapłacił standardowe 600 złotych kosztów sądowych (wstępnych) plus 40 złotych za wniosek o zabezpieczenie kosmicznej kwoty. Chyba nie znalazł się jeden dziennikarz, który by zachowanie Giertycha i Nowaka pochwalił, co nie może dziwić, bo w jednym wszyscy dziennikarze zawsze są zgodni – jesteśmy świętymi krowami, proszę nie dokonywać zamachu na wolność słowa, inaczej w ryło. Odbiór żądań władzy wobec wolnej prasy ma jednoznaczny charakter i wydźwięk: „władza białoruska, koreańska, totalitarna”. Tutaj nie ma miejsca na polemikę, ale pragnę zwrócić uwagę szanownych dziennikarzy, że znów polecieli na łatwiznę i rozwiązali zagadkę do połowy.

Dlaczego Nowak strzela sobie w kolano? Odpowiedź nie zawiera żadnego zawiłego elementu. Nowak poświęca kolano, żeby uratować jaja. On nie ma wyjścia musi odwracać uwagę, musi nakierować media na strach przed nowymi publikacjami, ponieważ żądnych innych argumentów nie posiada. Człowiek, który wie kim jest i co robił, z kim pił, spał, od kogo wziął lub nie brał pieniędzy, nie odstawia takich cyrków. Człowiek pewny swego bierze pierwszego z brzegu „papugę” i domaga się od dziennikarza 1000 złotych dla głodujących, bezdomnych psów oraz artykułu z przeprosinami na pierwszej stronie rodzimej gazety. Tym sposobem uzyskuje się spektakularny efekt, co zwłaszcza w przypadku polityka, w dodatku polityka partii władzy, ma znaczenie fundamentalne. Wyborca widzi, że polityk nie leci na kasę, widzi, że dziennikarzyna zełgał, w końcu widzi, że stał się cud i gdzieś w politycznej gawiedzi uchował się jeden przyzwoity. Gdyby tylko Nowak mógł sobie pozwolić na podobny komfort, poszedłby tą drogą spacerkiem i zaliczyłby ogromne polityczne zyski. Na szczęście dla wyborców Nowak takiego i żadnego innego komfortu nie ma, przez to musi kombinować jak koń Romek pod górę. Dodatkowo sprawa jest żenuje niczym powrót żołnierza Armii Radzieckiej do rodzinnej podmoskiewskiej wsi. Na łapach od nadgarstka po łokieć „czasy” (zegarek po radziecku). Tak wygląda, jeszcze nie do końca pełna odpowiedź na prostą zagadkę, Nowak poszedł na całość, żeby odwrócić uwagę od swojej kompromitacji, żeby teraz była mowa nie o Sławomirze Sławomirowiczu Nowaku, ale o tym, że władza napadła na Wprost.

Reklama

Do pełni odpowiedzi brakuje jeszcze jednego elementu. Nowak poszedł bardziej na całość niż się wydaje, ponieważ jego zachowanie w sposób ewidentny godzi w: PO, rząd i tym samym Tuska. Mówiąc krotko mamy do czynienia z desperacją Nowaka i bezsilnością wyżej wymienionych podmiotów, które wiedzą, że są umoczone podobnie lub jeszcze bardziej. Zmiany kierunku nie załapał Lis, który nie zauważył 30 milionów, pewnie dlatego, że Wprost nienawidzi i chociaż takim samym uczuciem darzy Nowaka, odkąd dostał do domu pocztę ze zdjęciami w samochodzie, rzucił się Lis na 300 tysięcy zamiast na grubszą kasę. Pan redaktor dłuższy czas liderował w konkursie „Hiena roku” i najwyraźniej zmartwił się przegraną. Wziął się redaktor za grzebanie w osobistej tragedii Kaczora, po tym jak nie bardzo mu wyszło wyciąganie z grobu Rajmunda Kaczyńskiego. W ramach dygresji napiszę, że mam inne zdanie na ten temat niż wielu oburzonych na sam fakt grzebania. Musimy się zdecydować, lustrujemy czy nie lustrujemy, a jak lustrujemy, to naturalnie wszystkich i w takim wypadku słusznie się można oburzać jedynie na jakość lustracji, która była na poziomie bazaru.

Tak czy siak, Lis zarzucił Kaczyńskiemu, że to PiS zapłaciło przez trzy lata prawie 300 tysięcy byłemu mecenasowi Rogalskiemu, według mnie byłemu w ogóle, nie tylko byłemu mecenasowi PiS. Informacje „przekazało źródło”, a mówiąc językiem normalnym, pan mecenas pieprznął świeżą żenadą, tudzież napuścił jakiś trzeci garnitur partyjny spadający z listy wyborczej. Nie chce mi się grzebać, ale coś mi się kołacze, że poseł dostaje miesięcznie jakieś 9 tyś netto. Jak łatwo policzyć Kaczyński musiałby zbierać lebiodę i mieszkać pod mostem, żeby Rogalskiego opłacić i pewnie da się postawić argument, że niejeden biedak adwokata nie ma, dlatego ginie marnie. Zgoda, tylko trzeba pamiętać o jednym, a mianowicie o tym, o jakiej sprawie mówimy. Rogalski reprezentował kilka rodzin w związku z katastrofą smoleńską i 300 tyś, na które zrzucili się wszyscy posłowie PiS miało służyć zbieraniu dowodów w tej sprawie, a nie jakimkolwiek korzyściom uzyskanym przez Kaczyńskiego, co poniektórzy idioci Kaczorowi zarzucali. Kto by się nie zrzucił w takiej sytuacji na pomoc kumplowi w jakimkolwiek ugrupowaniu? Klubie sportowym, zespole muzycznym, szkole? Tak zapytali bardziej rozgarnięci i mniej wazelinowani koledzy Lisa, ja tylko pytania powtórzyłem. 30 milionów kontra 300 tysięcy pokazuje skalę oczekiwanego wyniku wyborczego, stąd też towarzycho miota się z łapkami w nocniku.

Reklama

32 KOMENTARZE

  1. skąd go wytrzasnęli?
    Czy facio fascynujący się wypasionymi zegarkani swoimi,  czy pożyczonymi ma jakiekolwiek psychiczne predyspozycje do jakiejkolwiek rządowej posady?
    Ile on załatwi za fajny czasomierz, jakież siano musi mieć we łbie.

  2. skąd go wytrzasnęli?
    Czy facio fascynujący się wypasionymi zegarkani swoimi,  czy pożyczonymi ma jakiekolwiek psychiczne predyspozycje do jakiejkolwiek rządowej posady?
    Ile on załatwi za fajny czasomierz, jakież siano musi mieć we łbie.

  3. Trochę to dla nielogiczne
    Nie znając jeszcze prawomocnego wyroku, ani nie wiedząc jakimi dowodami dysponuje Wprost, żąda się zabezpieczenia 30 milionów? Ma to być koszt przeprosin we wszystkich mediach w Polsce (podobno). 
    Brzmi to trochę jak kiepski żart, bo najpierw trzeba udowodnić, że Wprost kłamie. I to nie do Wprost będzie (chyba) należało udowodnić że napisał nieprawdę, ale dowód spoczywa na Nowaku. Nowak nie wypierał się pożyczania zegarków. Na to, że nie płacił za VIP-owski stolik jest zeznanie oficera z ABW. Wprost musi mieć twarde dowody, bo przecież nie tańczy z Kaczorem, tylko z najgorszym sortem zakapiorów.

    A to czytaliście?
     Nieoczekiwane zakończenie procesów Janusza Palikota (PO) z "Dziennikiem" i jego poprzednim wydawcą Axel Springer Polska.
    W poniedziałek pełnomocnik posła wycofał dwa pozwy przeciw gazecie, w których domagał się ponad 10 mln zł zadośćuczynienia za zarzuty gazety, m.in. że przyjmuje on pożyczki od nieznanych firm. Sąd umorzył procesy. Palikot jest stratny o 150 tys. zł za wpis sądowy i koszty.

  4. Trochę to dla nielogiczne
    Nie znając jeszcze prawomocnego wyroku, ani nie wiedząc jakimi dowodami dysponuje Wprost, żąda się zabezpieczenia 30 milionów? Ma to być koszt przeprosin we wszystkich mediach w Polsce (podobno). 
    Brzmi to trochę jak kiepski żart, bo najpierw trzeba udowodnić, że Wprost kłamie. I to nie do Wprost będzie (chyba) należało udowodnić że napisał nieprawdę, ale dowód spoczywa na Nowaku. Nowak nie wypierał się pożyczania zegarków. Na to, że nie płacił za VIP-owski stolik jest zeznanie oficera z ABW. Wprost musi mieć twarde dowody, bo przecież nie tańczy z Kaczorem, tylko z najgorszym sortem zakapiorów.

    A to czytaliście?
     Nieoczekiwane zakończenie procesów Janusza Palikota (PO) z "Dziennikiem" i jego poprzednim wydawcą Axel Springer Polska.
    W poniedziałek pełnomocnik posła wycofał dwa pozwy przeciw gazecie, w których domagał się ponad 10 mln zł zadośćuczynienia za zarzuty gazety, m.in. że przyjmuje on pożyczki od nieznanych firm. Sąd umorzył procesy. Palikot jest stratny o 150 tys. zł za wpis sądowy i koszty.

  5. Ludzie gdzie my żyjemy
    władza domaga się spalenia przez sąd na stosie gazety wprost niczym z lat 30tych,

    Michnik z centrum Wiesenthala rzucają fatwę na prof. Jasińskiego,

    dr Jeckyll Tusk i mr Hyde Niesiołowski domagają się od niepodległej adwokatury jakie są ich oczekiwania w temacie niezależności, 

    sędziowie powtarzający mantre że niezawisłość jest podstawą zawodu sedziego zastanawiaja się czy sędziemu Milewskiemu pogrozić palcem czy napisać naganę na piśmie, a przecież człowiek ma w  niezależność i żadna nagana nie zmieni mu charakteru. 

  6. Ludzie gdzie my żyjemy
    władza domaga się spalenia przez sąd na stosie gazety wprost niczym z lat 30tych,

    Michnik z centrum Wiesenthala rzucają fatwę na prof. Jasińskiego,

    dr Jeckyll Tusk i mr Hyde Niesiołowski domagają się od niepodległej adwokatury jakie są ich oczekiwania w temacie niezależności, 

    sędziowie powtarzający mantre że niezawisłość jest podstawą zawodu sedziego zastanawiaja się czy sędziemu Milewskiemu pogrozić palcem czy napisać naganę na piśmie, a przecież człowiek ma w  niezależność i żadna nagana nie zmieni mu charakteru. 

    • Prosta odpowiedź: większość
      Prosta odpowiedź: większość tzw "wyborców" (czyt. baranów) ogląda (często nawet nie słuchając) reżymowe telewizornie, a nie zacięcie wertuje internet w poszukiwaniu informacji, a przy wyborach kieruje się emocjami (zdaje się, że jeden dziadek z Wermachtu załatwił sprawę w 2005r.). Jestem przekonany, że po zobaczeniu wklejonego przez Ciebie zdjęcia, taki wyborca pobiegnie głosować na Sławka Nowaka (po prostu wygląda na tym zdjęciu świetnie, zwłaszcza przy B.K.) – system liczenia głosów nic tu nie zmieni – najpierw trzeba byłoby wyedukować społeczeństwo, znaleźć sposób (dać jakąś motywację) na utrzymywanie zainteresowania sprawami państwa, mieć uczciwe mass media – w obecnej sytuacji to mrzonka.
      Swoją drogą czy jest jakieś państwo, w którym demokracja dobrze działa (zwłaszcza w sensie przysparzania korzyści państwu i jego obywatelom). Nie wiem, jak jest naprawdę, ale często w tym kontekście wymienia się Szwajcarię – jeżeli słusznie, to chciałbym, żeby przynajmniej w tzw 2 czy 3 obiegu był przedstawiany i analizowany system panujący w tym państwie, możliwość jego implementacji u nas, etc.

    • Oprócz
      zakazu cenzury internetu potrzebna jest rzecz ważniejsza. Chęć sięgania ponad to co mainstreamowe. To widać było po konkursie Bloger Roku. Najwięcej głosów zbierały tematy poza polityczne. Ja sama wśród znajomych (wiek 20-40) nie mam nikogo kto czerpałby z internetu więcej niż to co pojawia się w mainstreamie. NIKOGO. Natomiast zdarza mi się znaleźć wspólny język z ludżmi powyżej 50 i oni nie sięgają do internetu.

      • Nie ma i nie może być konieczności zajmowania się polityką
        Normalny człowiek winien mieć SZANSĘ. To i tylko to, nic więcej.

        JOW i zakaz cenzury internetu to akurat tyle, ile potrzeba, imo. Ani więcej ani mniej, imo. 

        Oczywiście, są drobiazgi, diabeł w drobiazgach jest ukryty :).

      • 1. Starsza pani pewnie
        1. Starsza pani pewnie żadnego wykształcenia, całe życie nigdzie nie pracowała, narzeka na Kopacz, to co zobaczyła w przychodni zdrowia nazwała "burdel". Na pytanie, dlaczego głosowała na Tuska w 2011r.? – Odp.: "- Bo go pokazywali w telewizji."
        2. Inna pani, po farmacji, własna apteka, dobrze się jej powodzi, podróże po świecie, niby na tzw. poziomie [1], oczytana, osłuchana – dlaczego głosowała na Tuska w 2011r.? Odp.: "Bo mi się on jakoś podoba."
        3. … (wymieniać można w nieskończoność)

        Ileż to razy widziałem w telewizji migawki, jak wychodzący z lokali wyborczych ludzie, indagowani przez reporterów dlaczego poszli do wyborów, odpowiadają kalką, że "to patriotyczny obowiązek". Tak więc, cmss, nie ma obowiązku zajmowania się polityką, ale jest obowiązek chodzenia na wybory – przynajmniej taki istnieje w tych pustych głowach – lepiej by było, żeby jednak tacy ludzie nie chodzili na wybory.

        [1] w rzeczywistości umysłowość prosta i płaska jak stół – mimo posiadanych zdolności nie potrafi samodzielnie zmusić się do myślenia.

    • 1. Jeszcze odnośnie JOW – w
      1. Jeszcze odnośnie JOW – w jednomandatowych okręgu czeskim wygrał niejaki Milosz Zeman – mam wrażenie, że Czesi mieli lepszego prezydenta (Vaclava Klausa), gdy wybierał go parlament.

      2. Odnośnie cenzury internetu – nie bardzo rozumiem o jaki sposób cenzurowania internetu chodzi [1], ale z przerażeniem obserwuję, jak ochoczo wiele portali z "Naszym Dziennikiem" i RM włącznie zastosowali do jakiegoś nowego, surowego (rygor utraty 3% rocznych przychodów [inf. z internetu, nie czytałem ustawy]) prawa, które nakazuje informowanie o używaniu ciasteczek – takie wymuszanie wyświetlania tego komunikatu jest IMO b. poważną ingerencją w wolność internetu i najpewniej początkiem wprowadzania następnych nakazów. I IMO powinna być z tego powodu awantura taka, jak przy ACTA.

      [1] tylko sieci typu i2p (niestety mało osób tego używa, co przekłada się na słabe działanie sieci i niską ochronę anonimowości), w których cały ruch jest szyfrowany i przechodzi przez kilka hostów, z których każdy zna tylko swoich bezpośrednich sąsiadów (i nie ma wglądu do przesyłanej treści, bo jest ona zaszyfrowana), by zgubić źródło, dla których internet jest niejako tylko medium fizycznym dla trasnsportu danych jest w stanie zapewnić brak nie tylko cenzury (w jakimkolwiek jej aspekcie: prawnym, technicznym), ale możliwości technicznych jej wprowadzenia.

    • Prosta odpowiedź: większość
      Prosta odpowiedź: większość tzw "wyborców" (czyt. baranów) ogląda (często nawet nie słuchając) reżymowe telewizornie, a nie zacięcie wertuje internet w poszukiwaniu informacji, a przy wyborach kieruje się emocjami (zdaje się, że jeden dziadek z Wermachtu załatwił sprawę w 2005r.). Jestem przekonany, że po zobaczeniu wklejonego przez Ciebie zdjęcia, taki wyborca pobiegnie głosować na Sławka Nowaka (po prostu wygląda na tym zdjęciu świetnie, zwłaszcza przy B.K.) – system liczenia głosów nic tu nie zmieni – najpierw trzeba byłoby wyedukować społeczeństwo, znaleźć sposób (dać jakąś motywację) na utrzymywanie zainteresowania sprawami państwa, mieć uczciwe mass media – w obecnej sytuacji to mrzonka.
      Swoją drogą czy jest jakieś państwo, w którym demokracja dobrze działa (zwłaszcza w sensie przysparzania korzyści państwu i jego obywatelom). Nie wiem, jak jest naprawdę, ale często w tym kontekście wymienia się Szwajcarię – jeżeli słusznie, to chciałbym, żeby przynajmniej w tzw 2 czy 3 obiegu był przedstawiany i analizowany system panujący w tym państwie, możliwość jego implementacji u nas, etc.

    • Oprócz
      zakazu cenzury internetu potrzebna jest rzecz ważniejsza. Chęć sięgania ponad to co mainstreamowe. To widać było po konkursie Bloger Roku. Najwięcej głosów zbierały tematy poza polityczne. Ja sama wśród znajomych (wiek 20-40) nie mam nikogo kto czerpałby z internetu więcej niż to co pojawia się w mainstreamie. NIKOGO. Natomiast zdarza mi się znaleźć wspólny język z ludżmi powyżej 50 i oni nie sięgają do internetu.

      • Nie ma i nie może być konieczności zajmowania się polityką
        Normalny człowiek winien mieć SZANSĘ. To i tylko to, nic więcej.

        JOW i zakaz cenzury internetu to akurat tyle, ile potrzeba, imo. Ani więcej ani mniej, imo. 

        Oczywiście, są drobiazgi, diabeł w drobiazgach jest ukryty :).

      • 1. Starsza pani pewnie
        1. Starsza pani pewnie żadnego wykształcenia, całe życie nigdzie nie pracowała, narzeka na Kopacz, to co zobaczyła w przychodni zdrowia nazwała "burdel". Na pytanie, dlaczego głosowała na Tuska w 2011r.? – Odp.: "- Bo go pokazywali w telewizji."
        2. Inna pani, po farmacji, własna apteka, dobrze się jej powodzi, podróże po świecie, niby na tzw. poziomie [1], oczytana, osłuchana – dlaczego głosowała na Tuska w 2011r.? Odp.: "Bo mi się on jakoś podoba."
        3. … (wymieniać można w nieskończoność)

        Ileż to razy widziałem w telewizji migawki, jak wychodzący z lokali wyborczych ludzie, indagowani przez reporterów dlaczego poszli do wyborów, odpowiadają kalką, że "to patriotyczny obowiązek". Tak więc, cmss, nie ma obowiązku zajmowania się polityką, ale jest obowiązek chodzenia na wybory – przynajmniej taki istnieje w tych pustych głowach – lepiej by było, żeby jednak tacy ludzie nie chodzili na wybory.

        [1] w rzeczywistości umysłowość prosta i płaska jak stół – mimo posiadanych zdolności nie potrafi samodzielnie zmusić się do myślenia.

    • 1. Jeszcze odnośnie JOW – w
      1. Jeszcze odnośnie JOW – w jednomandatowych okręgu czeskim wygrał niejaki Milosz Zeman – mam wrażenie, że Czesi mieli lepszego prezydenta (Vaclava Klausa), gdy wybierał go parlament.

      2. Odnośnie cenzury internetu – nie bardzo rozumiem o jaki sposób cenzurowania internetu chodzi [1], ale z przerażeniem obserwuję, jak ochoczo wiele portali z "Naszym Dziennikiem" i RM włącznie zastosowali do jakiegoś nowego, surowego (rygor utraty 3% rocznych przychodów [inf. z internetu, nie czytałem ustawy]) prawa, które nakazuje informowanie o używaniu ciasteczek – takie wymuszanie wyświetlania tego komunikatu jest IMO b. poważną ingerencją w wolność internetu i najpewniej początkiem wprowadzania następnych nakazów. I IMO powinna być z tego powodu awantura taka, jak przy ACTA.

      [1] tylko sieci typu i2p (niestety mało osób tego używa, co przekłada się na słabe działanie sieci i niską ochronę anonimowości), w których cały ruch jest szyfrowany i przechodzi przez kilka hostów, z których każdy zna tylko swoich bezpośrednich sąsiadów (i nie ma wglądu do przesyłanej treści, bo jest ona zaszyfrowana), by zgubić źródło, dla których internet jest niejako tylko medium fizycznym dla trasnsportu danych jest w stanie zapewnić brak nie tylko cenzury (w jakimkolwiek jej aspekcie: prawnym, technicznym), ale możliwości technicznych jej wprowadzenia.