Reklama

Tekst Stasińskiego z GW:
Faszyzm w eterze
Maciej Stasiński
 

Radio TOK FM postanowiło wysłuchać Grzegorza Brauna, który kandyduje na prezydenta RP. Grzegorz Braun skorzystał z zaproszenia i przez 25 minut częstował publiczność oraz swoich bezradnych rozmówców, Karolinę Lewicką i Jana Wróbla, wymiocinami psychopaty i żydożercy.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Mówił m.in.:

Reklama

* Muzeum Holocaustu w Nowym Jorku oraz Żydów Polskich w Warszawie to organy antypolskiej propagandy wybielającej Niemców.

* Polska i cała Europa Środkowa stają się kondominium niemiecko-rosyjskim pod powierniczym zarządem żydowskim.

* Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w USA Ryszard Schnepf to założyciel loży masońskiej B'nai B'rith Polin.

* TOK FM to tuba loży B'nai B'rith walcząca z narodem polskim i katolicyzmem.

* Politycy zapraszani do radia TOK FM to gangsterzy.

* Polską demokratyczną rządzą mafia, służby i loże masońskie.

* Polskie państwo istnieje problematycznie.

* Prezydent Komorowski to agent Moskwy, a jego antypolska kancelaria to gniazdo masonów.

* Pogrom Żydów w Jedwabnem przez polskich sąsiadów to kłamstwo jedwabieńskie.

* TOK FM od pięciu lat lansuje kłamstwo smoleńskie.

Jana Wróbla, który zwykle niczym trefniś żartobliwie punktuje wypowiedzi swoich rozmówców, tym razem zawiodło nie tylko poczucie humoru, ale nade wszystko poczucie przyzwoitości. Jedyny raz, gdy uznał za stosowne skontrować słowotok Brauna, to ten, kiedy zaprzeczył, jakoby sam był członkiem "loży", i wyjaśniał, że ma prawicowe przekonania dłużej niż Braun. Czyli nie stanął w obronie lżonych ludzi i instytucji, prawdy przeciw łgarstwu, ale wyłącznie w obronie własnej. Tłumaczył się przed inkwizytorem, że nie jest wielbłądem.

Tak oto Radio TOK FM poległo z własnej nieprzymuszonej woli i błazeńskiej tolerancji, która przez zapraszanie takich osób jak Grzegorz Braun niepostrzeżenie zmienia swobodę słowa w wolność słownego bandytyzmu.

Radio okazało bezradność wobec kogoś, kto jak Grzegorz Braun rozmawia z dziennikarzami tak:

– Pan/pani, on/ona jesteście antypolskimi agentami, zbrodniarzami i po pijanemu gwałcicie własne dzieci. To wiadomo. Proszę tylko powiedzieć, kto i ile za to panu/pani płaci, gdzie i kiedy został/a pan/i wyszkolony/a i co pana/panią łączy z nieślubnym synem Heinricha Himmlera oraz Ławrientija Berii.

Jan Wróbel nie odpowiedział takimi samymi bredniami. Nie zapytał: – Panie Braun, czy Braun to jest polskie nazwisko? Czemu pan zataił przed Polakami, że poczęli pana w ośrodku Lebensborn w 1943 r. Obersturmbannführer SS Georg Schwarz i Gretchen Kreuz, kapo z Majdanka, którzy po wojnie uciekli do Paragwaju i swemu synowi zmienili nazwisko na Braun, żeby zatrzeć prawdziwe pochodzenie, ale jednak zachować dumny, brunatny rodowód?

I dobrze, że nie zapytał. Gdyby to zrobił, to wziąłby udział w bójce z bandytą słowa, kto kogo bardziej opluje. Ale mógł go wyrzucić ze studia. Nie umiał.

Niech redakcja naczelna rozgłośni TOK FM się zastanowi, czy chce w takich burdach uczestniczyć. Albo niech powie, że jak jej plują w twarz, to pada deszcz.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17786705,Faszyzm_w_eterze.html#ixzz3YdW9gs3M

Wyrok sądu:
"28 kwietnia 2015 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Maciejowi Stasińskiemu i spółce Agora S.A. przeproszenie Grzegorza Brauna za podanie nieprawdziwych informacji skutkujących naruszeniem jego dóbr osobistych w postaci czci i dobrego imienia, poprzez publikację – w ciągu 48 godzin od daty uprawomocnienia się orzeczenia w niniejszej sprawie – na drugiej stronie dziennika Gazeta Wyborcza w ramce o wielkości ¼ strony, standardową wielkością liter, czcionką koloru czarnego na białym tle oświadczenia o następującej treści:

„Gazeta Wyborcza, Maciej Stasiński oraz Agora S.A. przepraszają pana Grzegorza Brauna, kandydata na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej za podanie w artykule pt. „Faszyzm w eterze” opublikowanym w Gazecie Wyborczej w dniu 21 kwietnia 2015 r. nieprawdziwych informacji, jakoby pan Grzegorz Braun promował faszyzm oraz użył wobec dziennikarzy przywołanych w artykule sformułowań, które nie zostały przez niego faktycznie wypowiedziane, a które przypisane zostały przez nas panu Grzegorzowi Braunowi prowadząc wobec niego negatywną agitację wyborczą.”

Stronie ukaranej przysługuje prawo do odwołania się od wyroku w ciągu 24 godzin" – czytamy w komunikacie Komitetu wyborczego Grzegorza Brauna.

***********************************************************
Publicysta GW użył zwyczajowego tej stronie aktualnej polskiej debaty publicznej (w rzeczywistości roboty prop-agit) środka: z grubsza omówił tezy wystąpienia (choć i tutaj z błędami) po czym stworzył swoją własną paralelę tego typu tez i tę paralelę włożył w usta swojego wroga politycznego stylizując ją na cytat z wroga. Zwykle w dalszych dyskusjach nikną już tezy a zostają jedynie paralele zyskujące rangę kanonicznych wypowiedzi wroga i to nimi karmiony jest leming (jeden z przykładów to, poza klasyką z GW a'la Kublik, rozmowy Jakuba Wątłego z dr Kowalczewskim w Superstacji). Czasem zamiast paraleli używa się zmanipulowanego cytatu.
Tym razem sąd uznał, że tego typu metody nie są dozwolone, są złamaniem prawa, a nawet "negatywną agitacją wyborczą". Szczeliny w systemie?

Przy okazji. Na jednym z video z rozmowy widać, że Braun nagrywa wywiad w Tok.fm własnym sprzętem. Mądry zwyczaj, umożliwiający szybką reakcję.

ps
z pozdrowieniami dla Matki Kurki

Reklama

1 KOMENTARZ