Reklama

PiS pracowicie rozdaje różne podarki dla ludu głosującego miast i wsi. A to po 300 zł dla każdego ucznia na piórniki i zeszyty co rok, a to po 500 zł dla studentów na bilety do kina i teatru – no rozumiem klientela liczna – uczniów i rodziców, którzy prawidłowo wypełnią kartki wyborcze kilka milionów się uskłada.

Jednocześnie trwa strajk okupacyjny w sejmie prowadzony przez rodziców dzieci niepełnosprawnych, razem z dziećmi. Ta grupa społeczna nie jest zbytnio lubiana. Mówi się, że nieelegancko się zachowują, nagrane są jakieś niemiłe lewacko brzmiące wypowiedzi strajkujących. Jednocześnie władze PiS zapewniały o swojej wysokiej wrażliwości społecznej.

Reklama

To że grupa ta nie jest lubiana jest oczywiste – jest to niewielka w skali wyborczej ilość źle wypełnionych karteczek wyborczych, więc wysokość nakładów w przeliczeniu na jedną karteczkę jest nieakceptowalnie wysoka.

Wrażliwość jednak pozostała – Premier opracował strategiczny plan daniny solidarnościowej, czyli dodatkowego opodatkowania najlepiej zarabiających w celu stworzenia funduszu zasiłkowego dla biednych i cierpiących niepełnosprawnych.

Wszystko to jest bardzo miłe i bardzo solidarnościowe, jednak na realizację tego planu trzeba czekać bardzo długo… a jeść się chce. Niestety, ale w kasie nie ma już kasy i trzeba coś wymyślić.

Jednocześnie w ramach wrażliwości ogólno humanistycznej władze PiS zaplanowały likwidację branży futerkowej o wartości kilku miliardów rocznego dochodu, bo jak wiadomo zwierzątka cierpią, gdy siedzą w klatkach, więc dla czystości sumienia postanowiono przestawić klatki z Polski do Danii, Niemiec i innych oziębłych zoologicznie krain.

A przecież można by tak podatki z futrzaków skierować do funduszu dla dzieci niepełnosprawnych, nawet kosztem cierpień zwierzątek oddychających polskim powietrzem, skoro władze PiS i tak gardzą tymi dochodami, że aż brzydzą się ich przyjmować do kasy.

Oczywiście moja petycja nie zostanie rozpatrzona pozytywnie, podobnie jak petycja 50 tysięcy osób żyjących dzięki hodowli i sprzedaży futer. To zbyt nieliczna grupa, aby się nią przejmować. Solidarność solidarnością, ale ilość prawidłowo wypełnionych kartek wyborczych musi się zgadzać, a tu kalkulacje są proste – liczni niezdecydowani ekolodzy, wegetarianie i miłośnicy zwierzątek futrkowych, vs brutalni faszyści trzymający w zwierzęcych obozach koncentracyjnych tysiące zwierzątek.

I nie chodzi tutaj o to, czy wrażliwość PiS jest większa dla zwierząt, czy dla ludzi – chociaż na pierwszy rzut oka tak to wygląda.

 

Reklama