Reklama

Sondaże nie mają litości do rdzawej gwiazdy populizmu, leci na pysk wszystko, łącznie z bliżej nieokreślonym wskaźnikiem „zaufania”, który jest de facto wskaźnikiem „fajny gość”. Donald pobił Kaczyńskiego w tym najbardziej widowiskowym konkursie, którym całe lata okładano niewygodnych i pyskujących. Trudo się dziwić, że pomimo osłony medialnej lud przestał ufać permanentnemu łgarzowi, który potrafi podzielić dwa kłamstwa na serce i rozum, a prawdę mieć głęboko w dupie. Przy okazji najnowszej odsłony kabaretowej rdzawa gwiazda populizmu oświadczyła, że ustawa o „uboju rytualnym”, to walka między wrażliwością i racjonalizmem, który broni miejsc pracy i dochodu narodowego brutto. Szybciej uwierzyłbym w to, że Donald Tusk ze Sławkiem Zegarkiem zamierza ufundować 12 metrowy pomnik Lecha Kaczyńskiego przed Pałacem Kultury, niż w jego rozterki sercowo-rozumowe, bo ani o miejsca pracy nie chodzi, ani o cierpienia zwierząt. Tusk i owszem miał dylemat, serce mu podpowiadało, żeby nie drażnić smakoszy mięsa z uboju rytualnego i bynajmniej nie o braci muzułmanów chodzi, z drugiej strony rozum mu krzyczał, że odebranie kasy rzeźniom w skali SA, nie pomoże mu dziś i nie pomoże w przyszłości. Żeby zrozumieć o co chodzi w „uboju rytualnym” trzeba było oglądać program Mrozowskiego, w którym pan redaktor wiadomego pochodzenia miał identyczny dylemat rozdarty na identyczne organy. W studio znalazł się przedstawiciel gminy żydowskiej, który równo „pojechał” po przedstawicielce salonów, nijakiej Ostaszewskiej, z powodu jej infantylnej miłości do zwierzątek.

Reklama

Redaktor jak nigdy nie wiedział, w którą stronę głowę odwrócić. Po prawicy miał swojaka, po lewicy nie żadną profesor Pawłowską, ale gwiazdę, z którą trzeba się liczyć. No i jest jeszcze trzecia, najważniejsze dezorientacja Mrozowskiego, pod nazwą Sokołów S.A. Ubojni zajmujących się w Polsce mordowaniem koszernym jest garstka i głownie są to firmy z pierwszej półki. Jednym z największych eksporterów mięsa z uboju rytualnego jest Sokołów S.A, o którego względy zabiegał zarówno Tusk, jak i TVN. Skąd mi się ten spisek wziął i wymyślił. Podam ścieżkę. Dla mnie od początku było jasne, że w tle tej całej komedii z metodą mordowania chodzi tylko i wyłącznie o ciężką kasę sponsora generalnego i patrona medialnego. W żadnym innym razie Tusk nie zaryzykowałby głosowania wbrew jednoznacznym sondażom i opiniom gwiazd salonów. Już samo środowisko koneserów kuchni koszernej powoduje wystarczającą presję na dyspozycyjnego populistę i tę presję przypisałbym do „wrażliwości” sercowej. Wierzę, że Donald dostał palpitacji na samą myśl, że mógłby się postawić tak prężnemu środowisku, od którego zależą nie tylko sondaże, ale dobór medialnego menu i dekoracje na talerzu. Jednak dużo ważniejsze od serca i wrażliwości są rozum i pieniądze. Zakaz uboju rytualnego w najmniejszy stopniu nie bije w Pana Józka, czy inną Panią Jadzię, ale w masarnie, które mają odpowiednie certyfikaty, markę i skalę przerobu, mówiąc krótko ustawa bije w gigantów. Gdy sobie ustalimy podstawowe fakty i motywy wystarczy dobrać beneficjenta lub poszkodowanego, w zależności od losów ustawy, które dziś poznaliśmy.

Wchodzimy na listę masarni eksportujących mięso z uboju rytualnego i widzimy kto robi kasę na podrzynaniu gardła. Po wstępnej selekcji przeglądamy działalność publiczną poszczególnych prezesów i rad nadzorczych. Tą techniką dochodzimy do firmy Sokołów S.A, która jest głównym sponsorem następujących podmiotów: „Taniec z gwiazdami” (TVN), „Must be the music” (Polsat), KKS Lech Poznań (miasto Poznań oficjalny partner). Uderzenie w Sokołów to uderzenie sponsora Polsat, TVN i Lecha Poznań, na co sobie wielkopolska PO pozwolić nie mogła. Cały dylemat rdzawego populisty, całe jego serce i rozum, całe cierpienie i smutek. Przepraszam… nie całe, zaledwie fragment. Na liście masarni czerpiących zyski znajdziemy jeszcze kilka, jeśli nie kilkanaście podobnych firm powiązanych nie tylko z mediami i działaczami PO, ale z działaczami PSL. Czasu mi zabrakło na rozbudowanie „spisku”, niemniej każdemu polecam pogrzebanie w liście poszkodowanych i daję głowę, że takich biedaków jak Sokołów S.A znajdzie się tam w dostatecznej liczbie, by rozedrzeć serce i rozum Donalda Tuska. Zobaczyliśmy stary numer, tam gdzie Tusk nie ma nic do gadania, pokazuje, że zrobił wszystko, co w jego mocy.

Populista wziął na siebie „odpowiedzialność za miejsca pracy” i wazelinę dla sponsorów, reszta partii „zagłosowała zgodnie z sumieniem”, czyli klasyk, jak zrobić, żeby nic nie robić. Co do tak zwanego meritum mam nie odpartą ochotę pokazać ”starszych braci w wierze” jako ciemnogród, ale też mam dylemat. Bez wątpienia podrzynanie gardła w imię Boga nie jest czym, co mnie rajcuje, niemniej staram się unikać hipokryzji. Wychowywałem się na wsi i widziałem prawdziwe jatki rytualne, świnia padająca po trzecim uderzeniu obucha, o ile po pierwszej kolejce rzeźnik trafił W naturalnych warunkach większość zwierząt dokładnie tak ginie, lew dopada do gardła antylopy i przegryza rytualnie. Ale najbardziej idiotycznie brzmi Talmud w tym przypadku, z jednej strony słyszę lament rabinów, że gazowanie ludzi było największym zwyrodnieniem, zwierzęcą zbrodnią, z drugiej strony, że podrzynanie gardła mniej boli niż strzał w ciemię i jest wyrazem szacunku dla istoty żywej. Jak rozumiem, gdyby w Auschwitz zamiast Cyklonu B, za narzędzie zbrodni robił nóż rzeźnicki, mielibyśmy do czynienia nie z największą zbrodnią, ale z humanitarną, pozbawioną cierpienia „czystką etniczną o znamionach ludobójstwa”.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Czy MK odnotował głosowanie SP?
    No czegoś takiego po Zyzolu bym się nie spodziewał. Chyba, że Kurski też lubi koszerne.
    Na s24 ukazał sie dramatyczny apel "Żydów polskich", że po 749 latach swobód religilijnych nie będą mogli w Polsce praktykować swojej religii.
    Na co ktoś przytomnie im odpisał:
    "Było pilnować, aby JEDNA ubojnia wykonywała ubój rytualny dla Polskich Żydów. Niestety, zrobiono z tego dochodowy interes dla kilku "chłopów z PSLu" i eksportowano mięso na wszystkie strony świata."
    Amen.

  2. Czy MK odnotował głosowanie SP?
    No czegoś takiego po Zyzolu bym się nie spodziewał. Chyba, że Kurski też lubi koszerne.
    Na s24 ukazał sie dramatyczny apel "Żydów polskich", że po 749 latach swobód religilijnych nie będą mogli w Polsce praktykować swojej religii.
    Na co ktoś przytomnie im odpisał:
    "Było pilnować, aby JEDNA ubojnia wykonywała ubój rytualny dla Polskich Żydów. Niestety, zrobiono z tego dochodowy interes dla kilku "chłopów z PSLu" i eksportowano mięso na wszystkie strony świata."
    Amen.

  3. hm
    zielone światełko w tunelu na odżydzenie Polski po 749 latach???
    Miód na serce.
    A propos "ludobójstwa" i "rzezi wołyńskiej" , dobrze to ujął kaczor "jeśli zabijają żydów jest to ludobójstwo jeśli Polaków to już nie".
    Typowo koszerna mentalność.

  4. hm
    zielone światełko w tunelu na odżydzenie Polski po 749 latach???
    Miód na serce.
    A propos "ludobójstwa" i "rzezi wołyńskiej" , dobrze to ujął kaczor "jeśli zabijają żydów jest to ludobójstwo jeśli Polaków to już nie".
    Typowo koszerna mentalność.

  5. lobby elektrowni?
    Zgadza się, chyba z wzystkich licznych tekstów na ten temat,  Twój trafia najlepiej w motywacje Tuska i PSL.
    Można by się jescze zastanowić czym kierowali się obrońcy kopania zwierzyny prądem. Towarzystwo mieszane, bo Palikot, Kaczyński, fanatycy roślinnej żywności, antysemici itd.
    Co ich właściwie polączyło?
    Gdzie wyczuli interes?

    Wracając do Tuska można z trudem dopatrzyć się malutkiego zysku wizerunkowego, takie mrugnięcie do publiczności, że my tu w PO Żydom się nie kłaniamy.
    Ale to zbyt ryzykowne.

  6. lobby elektrowni?
    Zgadza się, chyba z wzystkich licznych tekstów na ten temat,  Twój trafia najlepiej w motywacje Tuska i PSL.
    Można by się jescze zastanowić czym kierowali się obrońcy kopania zwierzyny prądem. Towarzystwo mieszane, bo Palikot, Kaczyński, fanatycy roślinnej żywności, antysemici itd.
    Co ich właściwie polączyło?
    Gdzie wyczuli interes?

    Wracając do Tuska można z trudem dopatrzyć się malutkiego zysku wizerunkowego, takie mrugnięcie do publiczności, że my tu w PO Żydom się nie kłaniamy.
    Ale to zbyt ryzykowne.

  7. Cendrars, rytualna rzeźnia kurczaków

    Cendrars: "Co jak co"
     
     
    […] w bożenarodzeniowy wieczór 1911 roku [..]  Wszedłem do żydowskiej rytualnej rzeźni. Na wprost, z góry drewnianych skrzynek, młody rabin, z melonikiem na karku, frendzlami pejsów przy skroniach, z podwiniętymi rękawami, choć łokcie miał przewiązane opaskami ze świętymi słowami Tory, zbroczonymi krwią rękami bez wytchnienia zarzynał żywe kurczaki, które mu podawano, jednym pociągnięciem ostrza, zagiętego jak nóż do składania ofiar lub obrzezań. Było to delikatne i precyzyjne zajęcie, wszak praca na modłę amerykańską. To znaczy taśmowa, gdyż kurczaki przybywały z głębi lewej strony, gdzie klatki piętrzyły się aż do sufitu, i sprawnie przechodziły na stronę prawą, gdzie oskubane, wypatroszone, opatrzone etykietą, zapakowane, wpadały szeregiem do wózków, które podnośnik umieszczał w samochodach dostawczych, rozwożących je po mieście, i od początku do końca  taśmy kurczaki, przechodząc z rąk do rąk, zatrzymywały się tylko raz, na pół, na ćwierć sekundy przed nożem rabina, który pewnym pociągnięciem ucinał im szyję.
     
     
    Niekiedy krnąbrny kurczak, może żle podany nie tak jak trzeba czy żle utrafiony, wyrywał się z rąk i frunął z gulgocącym, złowrogim kukuryku. Nie niepokoiło to nikogo, nic bowiem nie powinno przerywać rytmu taśmy, której wydajność była wymierzona stoperem. Patriarcha uzbrojony w długą żerdż okutą żelazem nadziewał bezgłowego ptaka i wrzucał go do kosza z napisem: "Dla sierot z Tel Awiwu".
  8. Cendrars, rytualna rzeźnia kurczaków

    Cendrars: "Co jak co"
     
     
    […] w bożenarodzeniowy wieczór 1911 roku [..]  Wszedłem do żydowskiej rytualnej rzeźni. Na wprost, z góry drewnianych skrzynek, młody rabin, z melonikiem na karku, frendzlami pejsów przy skroniach, z podwiniętymi rękawami, choć łokcie miał przewiązane opaskami ze świętymi słowami Tory, zbroczonymi krwią rękami bez wytchnienia zarzynał żywe kurczaki, które mu podawano, jednym pociągnięciem ostrza, zagiętego jak nóż do składania ofiar lub obrzezań. Było to delikatne i precyzyjne zajęcie, wszak praca na modłę amerykańską. To znaczy taśmowa, gdyż kurczaki przybywały z głębi lewej strony, gdzie klatki piętrzyły się aż do sufitu, i sprawnie przechodziły na stronę prawą, gdzie oskubane, wypatroszone, opatrzone etykietą, zapakowane, wpadały szeregiem do wózków, które podnośnik umieszczał w samochodach dostawczych, rozwożących je po mieście, i od początku do końca  taśmy kurczaki, przechodząc z rąk do rąk, zatrzymywały się tylko raz, na pół, na ćwierć sekundy przed nożem rabina, który pewnym pociągnięciem ucinał im szyję.
     
     
    Niekiedy krnąbrny kurczak, może żle podany nie tak jak trzeba czy żle utrafiony, wyrywał się z rąk i frunął z gulgocącym, złowrogim kukuryku. Nie niepokoiło to nikogo, nic bowiem nie powinno przerywać rytmu taśmy, której wydajność była wymierzona stoperem. Patriarcha uzbrojony w długą żerdż okutą żelazem nadziewał bezgłowego ptaka i wrzucał go do kosza z napisem: "Dla sierot z Tel Awiwu".