Reklama

W sfingowanej ustawie budżetowej, MON na świstku papieru „otrzymał” 31,2 miliarda złotych. Gdy budżet niczym armia niemiecka spod Stalingradu, wycofał się na z góry upatrzone pozycje, MON dostał najbardziej po grzbiecie i to w tym ministerstwie redukcje wydatków mają być największe, a cięte będzie dotąd, aż w papierach nie pojawi się kwota 28,2 miliarda złotych. Każdy obywatel PRL II ma niebywały komfort w postaci błyskawicznego dostępu do struktury wydatków dowolnego ministerstwa, oczywiście wyłączając ze struktury zakupy biletów na Madonnę. Na szczęście nie to jest najważniejsze ilu generałów bawiło się pod cudownie zamkniętym dachem, ale ważne są wydatki na uzbrojenia. Z 28,2 miliarda 6,3 miliarda przeznaczonych jest na uzbrojenie i ze tę zawrotną kwotę polska armia może sobie zaszaleć i kupić dowolną ilość wacików bojowych. Gdyby jednak generał Koziej z doradcą Nałęczem ułożył inną strategię, waciki z powodzeniem da się zamienić na obronne. Bez wzglądu na przyjętą strategię, Donald z wyczyszczonymi oczami, na placu jednostki wojskowej, doposażonym w nawoskowane śmigłowce, oświadczył, że polska armia pokaże kły. Plan „Barbarossa” w wydaniu PRL II będzie się opierał na samodzielnym samopale bojowym – zmieciemy wroga, przepraszam, skoczymy wrogowi do gardła i wbijemy kryptonim „Polskie Kły”. Prócz swobodnego dostępu do kieszonkowego poszczególnych ministerstw, współczesne środki masowej komunikacji dostarczają pełnej informacji na temat towarów i usług. Korzystając z owego dobrodziejstwa postanowiłem sprawdzić, jakież to koronki i złote kły będzie można wstawić za całe 6,3 miliarda złotych. Nim podam parę przykładów, przypomnę raz jeszcze, że pokazujemy „Polskie Kły”, nie spróchniałe jedyny „na przedzie”.

Reklama

Przydałby się na początek chociaż jeden bombowiec, którym dałoby się ugryźć w razie pilnej potrzeby, bo pociąg pancerny typu sztywne „pendolino” już mamy. B-2 Spirit, konstrukcja sprzed 30 lat, ale ciągle topowa maszyna siejąca postrach w przestworzach – koszt 2,8 miliarda. Sięgamy po kalkulator i liczymy: 2,2 zielonych po kursie bieżącym 3,16 PLN namnożyło 6,95 miliarda złotych. Do portfela nie ma po co sięgać, zabraknie na grochówkę i onuce, gdy sobie wstawimy „kieł” za 1/4 budżetu MON, a przecież z jednym zębem wpijać się w tętnicę wroga nie będziemy. Zejdźmy na ziemię i poszukajmy czegoś na miarę naszych możliwości połączonych z ambicjami. Zamiast bombardować będziemy zestrzeliwać bombowce wroga, ale nie jak kucharz w „Czterech pancernych”, tylko „kłami”. Bateria rakiet „Patriot”, którą swego czasu mogliśmy mieć za darmo, dostępna jest za 3 do 5 miliardów dolarów, w zależności od tego, kto by chciał nabyć. Powiedzmy, że podchodzimy do obrony przeciwlotniczej optymistycznie i mniemamy, że za 3,5 miliarda „Jankesi” puszczą towar. 3,5 miliarda dolców? Czy warto sięgać po kalkulator? Nie bardzo, jednak dla porządku podam wynik: 3,5 miliarda zielonych po kursie 3,16 i wyskakuje 11 miliardów złotych, więcej niż jedna trzecia budżetu MON. Na lądzie i w powietrzu mlaskamy obolałymi dziąsłami, czas popłynąć na szerokie wody. Było blisko, mieliśmy prawie gotową korwetę „Gawron”, piekielnie mocna maszyna za śmieszne pieniądze, 450 milionów rozłożone na raty spłacane przez 10 lat. Niestety przed końcem budowy okazało się, że nie spełnia oczekiwań. Dołożyliśmy 250 milionów i jest obiecane, że powstanie patrolowiec „Ślązak”.

Patrolowca trudno zaliczyć do kłów, raczej trzeba mówić o fluoryzacji jamy ustnej, czyli profilaktyce. „Ślązakiem” z powodzeniem można patrolować B-2 Spirit i kilka baterii „Patriot” naraz, wystarczy doposażyć łódkę w sprzęt, typu „tauch and go”, na którym pracowali członkowie komisji Millera i potem Laska. Co innego patrzeć i ryzykować badanie drzewa po trzech latach od utraty życiodajnych soków, co innego gryźć. Trzeba się rozejrzeć za łodzią podwodną, żeby cichaczem podpłynąć do portu „polskie kły”. Okręt z napędem atomowym typu „Seawolf ” straszy na starcie znaną i jakby zaklętą kwotą 3 do 4 miliardów dolarów. Przyjmując ponownie wartość optymistyczną mamy: 3,5 miliarda zielonych razy 3,16, co daje 11 miliardów złotych. Panie premierze jak żyć, czym gryźć? Odpowiem za Donalda, bo wiem jak będzie. Więcej optymizmu, mamy potencjał bojowy, który wymaga niewielkiej modyfikacji. Za parę złotych wstawi się Stefanowi Niesiołowskiemu brzozowe implanty i spuści się z łańcucha jednostkę obronno-zaczepną, żeby się wgryzała w stal rewizjonizmu na lądzie, morzu i w powietrzu.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. polska armia może sobie zaszaleć i kupić dowolną ilość wacików
    bojowych.

    A może dokupimy jeszcze w Vietnamie KBKB znaczy Krótki Bojowy Kij Bambusowy zapłacilibyśmy np. kotami.
    Vietnamce KBKB w poprzednim wieku tak  złomotały Yanki, że jak spieprzali z Sajgonu to całe buty mieli brązowe..

  2. polska armia może sobie zaszaleć i kupić dowolną ilość wacików
    bojowych.

    A może dokupimy jeszcze w Vietnamie KBKB znaczy Krótki Bojowy Kij Bambusowy zapłacilibyśmy np. kotami.
    Vietnamce KBKB w poprzednim wieku tak  złomotały Yanki, że jak spieprzali z Sajgonu to całe buty mieli brązowe..