Reklama
 

Jak już pisałem wczoraj obrońcy Intronizacji Jezusa Chrystusa na króla Polski dwoją się i troją aby uzasadnić, że Intronizacja jednak miała miejsce.

Nieudana próba obrony Intronizacji, czyli Obserwatorowi do sztambucha.

Reklama

W odniesieniu do wpisu http://naszeblogi.pl/64461-mindserviceom-do-sztambucha jestem zmuszony dokonać sprostowania. Niniejszy wpis jestem zmuszony zakwalifikować jako jeszcze jedną nieudolną próbę obrony wczorajszego aktu zawierzenia jako Intronizacji. Niestety tłumaczenia autora są mało przekonujące.

Przede wszystkim Intronizację należy rozumieć zgodnie z jej znaczeniem, a nie w sposób specyficzny, tak aby potwierdzić z góry założoną tezę. Jej encyklopedyczna definicja jest zresztą prosta i nie budząca wątpliwości. Intronizacja (łac. inthronizatio, inthronizare; gr. enthronídzein (thrónos tron)) – to inaczej wyniesienie na tron. Terminem tym określa się wyniesienie do rządów nowego papieża lub biskupa, a także koronację króla.

To jak kiedyś Intronizacja przebiegała w Polsce w procesie wybierania króla ma znaczenie drugorzędne i pozostaje bez związku z przesłaniem Celakówny.

Zresztą, gdyby tak miało być jak chce autor tamtej notki, to Rozalia Celakówna powinna była dokładnie wyjaśnić,  że np. chodzi tylko o akt duchowy i Polskę jako naród a nie państwo. Niestety nic takiego nie miało miejsca.

Co więcej Panu Jezusowi nie tylko chodziło o Polskę: "Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeśli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić intronizację (…) we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. Tu i jedynie tu jest ratunek. Które państwa i narody jej nie przyjmą i nie poddadzą się pod panowanie słodkiej miłości Jezusowej, zginą bezpowrotnie z powierzchni ziemi i już nigdy nie powstaną".

I w innym miejscu: "Polska musi w sposób wyjątkowy uroczyście ogłosić Pana Jezusa swym Królem przez Intronizację Jego Boskiego Serca i wtedy Jezus będzie jej błogosławił i bronił od nieprzyjaciół". /źródło: http://www.intronizacja.pl/index.php?option=com_content&id=65&Itemid=80

Co do samego aktu Intronizacji jej przesłanie jest również jasne: "Aby ocalić siebie, musi uznać Jezusa swym Królem w całym tego słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu".

A także: "Polska nie zginie o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeżeli się podporządkuje pod prawo Boże". /źródło:  http://www.intronizacja.pl/index.php?option=com_content&id=65&Itemid=80

Ale jak należy rozumieć Prawo Boże?

Krótko mówiąc jako prawo moralne. Katechizm Kościoła Katolickiego prawo moralne definiuje w następujący sposób: "Prawo moralne jest dziełem Mądrości Bożej. Można je określić, w sensie biblijnym, jako ojcowskie pouczenie, pedagogię Bożą. Wyznacza ono człowiekowi drogi, zasady postępowania, które prowadzą do obiecanego szczęścia; zakazuje dróg do zła, które odwraca od Boga i Jego miłości. Jest stałe w swoich przykazaniach i zarazem godne miłości w swoich obietnicach." (KKK 1950).

Ksiądz profesor Janusz Nagórny, w Encyklopedii nauczania moralnego Jana Pawła II, prawo cywilne definiuje jako "prawo stanowione w społeczności świeckiej (państwie); według definicji klasycznej: rozumne rozporządzanie, mające na celu dobro ogółu, wydane i ogłoszone przez piastuna prawowitej władzy publicznej; jego zasadniczym celem jest promocja i ochrona życia ludzkiego".

Tradycyjna teologia moralna prawo cywilne rozumie jako swego rodzaju obowiązek w sumieniu. Powołuje się przy tym na Nowy Testament, a konkretnie na słowa Jezusa: "Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga" (Mt 22, 21).

Od strony formalnej wskazuje się na dwa zasadnicze warunki: kompetencje prawodawcy i podanie do publicznej wiadomości. Żeby poszczególny akt prawny obowiązywał w sumieniu musi być przede wszystkim godziwy (zgodny z prawem Boskim), sprawiedliwy, możliwy do wykonania, konieczny lub prawdziwie pożyteczny (dla dobra ogółu). Człowiek nie ponosi winy za nieprzestrzeganie prawa, gdy istnieje usprawiedliwiona moralnie nieznajomość tego prawa, a także wtedy, gdy wykonanie danego przepisu jest dla niego fizycznie niemożliwe bądź przynosi mu znaczną szkodę.

Jaka jest geneza prawa cywilnego? Aby dogłębnie rozważyć to zagadnienie konieczne jest odwołanie do pierwszych spisanych konstytucji nowożytnych. Najstarszy znany nam dokument Karta Praw Wirginii, z 12 czerwca 1776 roku, wspomina w 16. artykule o "powinności, jaką jesteśmy dłużni naszemu Stwórcy".

Późniejsza o trzy miesiące Deklaracja Niepodległości USA zawiera już w Preambule bardzo znaczące stwierdzenie, że "wszyscy ludzie zostali stworzeni równi, zostali wyposażeni przez Stwórcę w pewne niezbywalne prawa, między którymi są: życie, wolność i dążenie do szczęścia".

Również Konstytucja 3 maja rozpoczyna się bezpośrednim zwrotem "W imię Boga w Trójcy Jedynego". Bezdyskusyjnym wydaje się więc pogląd, iż prawo moralne zostało ustanowione znacznie wcześniej, zanim społeczeństwa ludzkie zaczęły tworzyć swoje regulacje prawne. Prawo stanowione musiało więc opierać się na Prawie Bożym, dlatego jest z nim nierozerwalnie związane.

Ksiądz profesor Janusz Nagórny twierdzi, że: "Prawo cywilne pozostaje w ścisłym związku z prawem naturalnym. Wprawdzie prawo naturalne działa w sferze wewnętrznej, a prawo cywilne nade wszystko w sferze zewnętrznej, jednakże przedmiotem obydwu jest ten sam człowiek".

Rolą władzy ustawodawczej, czyli parlamentu w państwie wyznaniowym, w którym dominującą religią jest katolicyzm jest takie stanowienie prawa cywilnego aby korelowało ono z Prawem Bożym, w tym Prawem Naturalnym.

Wracając do Rozalii Celakówny to jej wizje wyraźnie podkreślają konieczność przestrzegania Prawa Bożego. Stąd szczególna rola parlamentu i konieczność dodania aktu Intronizacji przez świeckie władze państwowe, w tym parlamentarzystów, którzy mają zagwarantować prymat prawa moralnego nad prawem świeckim.

Wniosek z tego nasuwa się sam: obrońcy Intronizacji odczytujący dosłownie przesłanie Rozalii Celakówny mają rację – nie ma tam miejsca na żadne kompromisy, duchowe rozumienia, uznania zamiast oficjalnej Intronizacji posadawiającej Jezusa na tronie Polski jako świeckiego władcy zamiast prezydenta, premiera i rządu.

Tyle tylko, że taka interpretacja jest nie do przyjęcia, gdyż zastępowała by władze świeckie w rządzeniu krajem, a także dlatego, że  nosiła by znamiona herezji i bałwochwalstwa.


Zapraszam na: 1do10.blogspot.com
Reklama