Reklama

Same niepoprawności polityczne w tytule, ale to wszystko z niepohamowanej, choć przedwczesnej radości. TVN idzie „do Żyda”, tak się mówiło na podwórku przy ulicy Mickiewicza, a o podwórku i smaku prawdziwego życia będzie jeszcze sporo i do końca. Sztab generalny politbiura z Wiertniczej podjął dramatyczną decyzję i będzie wyprzedawał kontrolny pakiet garnizonu. O ile mnie pamięć nie myli to już jest kolejne podejście, ale tym razem wygląda na rzeczywisty zamiar. Wiadomość warta każdego podniecenia, bo jeśli ktoś tę spolszczoną „Russia Today” zechce kupić i przerobić chociaż na „Bliżej świata”, to największe szanse mają republikańscy przedstawiciele światowych mediów. Wśród chętnych wymienia się zatwardziałą „konserwę” Ruperta Murdocha, który wydał wojnę pierwszemu czarnemu Obamie, nie bojąc się wytoczyć najcięższych „spisków”. Podobnie Murdoch potraktował tamtejszą GW nazywaną New York Times. Złośliwi, ale też marudni, powiadają, że Murdoch to potężny konglomerat konserwatywnych tabloidów ze stacją informacyjna „Fox news” na czele. Niech sobie będzie konserwatywny tabloid, mnie to nie przeszkadza i wręcz niezmiernie cieszy. Przez długie lata promuję tezę, że bez konserwatywnej popkultury utoniemy w „kulturze i sztuce” spod znaku pchał chłop chłopa i baba babie też dała. Wymagający nie jestem, wystarczy, że wróci pakiet kontrolny normalności, czyli „większe pół” normalności. Jak się stanie nie chcę krakać, ale póki co międzynarodowy ciemnogród zajrzał w oczy wszystkim koneserom surowej ryby japońskiej. Trudno się zatem dziwić, że Jarosław Kuźniar śniadaniowy prezenter o mentalności kierownika GS, który dostał się do miastowego Społem i mu odbiło, zaczął biegać po sieci ze śmierdzącymi jajkami. Wsiadł Jarek z Bielawy do samolotu i zrobił odwrotnego Rokitę, awanturując się na widok domowego żarcia, które co bardziej rozsądni i znający światowe życie Rodacy, wyjęli tuż po odpięciu pasów. Nigdy nie leciałem, ale gdy mi przyjdzie, to sobie wycieczkę w stylu Himilsbacha i Matlakiewicza obiecałem zrobić, na pohybel burakom z Bielawy, którzy trampkami od Guciego wstyd po całym świecie roznoszą.

Reklama

Poziom tego i jemu podobnych homo novus jest dla mnie nieustającą zagadką. Na moje oko w tym konkretnym przykładzie Mnietka, co mieszkał wedle stodoły sołtysa, jest coś z masochisty. Z całą pewnością musi Mnietek wiedzieć, że Bielawa się z niego śmieje i nikt go do znajomych w Naszej Klasie nie doda, ale jakimś samobójczym instynktem zamiast robić swoje i siedzieć cicho na przypiecku, co tydzień wyskakuje z przypomnieniem, że on jeszcze sołtysowi i wszystkim pokaże. Mnie przekonuje tylko jedno – autentyk. Niech sobie będzie Pan, cham, Żyd, ksiądz, złodziej, byle nie kupował świeżej metryki i pół nowego życiorysu. Kiedyś miałem olbrzymie pretensje do Kaczyńskiego, że palnął bluźnierstwem w stronę podwórka, miejsca autentycznie świętego, ale z drugiej strony pamiętam też głosy moich rodziców i rodziców moich kolegów: „co ty wyprawiasz, na podwórku jesteś?”. Wszystko wolno, tylko nie każdemu. W wielkim świecie przetrwać jako człowiek może ten prowincjusz, który pamięta, gdzie przez pół życia kupę robił i jak smakowała pierwsza kostka czekolady z całymi orzechami wyhandlowana za karuzelę chomika, za co oczywiście dupa spuchła i stresu nie brakowało. Kuźniar nienawiścią do swoich i samego siebie usiłuje zapomnieć, jak robił za drzwiami na haczyk i gazetą się podcierał, zostawiając odkryty sracz pozbawiony odświeżacza. Teraz wsiadł do samolotu i zaczął mu kurczak w sreberku śmierdzieć jakiem na twardo w pociągu. Ślinka mi pociekła i nawet obraz Kuźniara na drewnianej desce nie burzy smakowitych wspomnień. Klasyka polskiej prowincji, niczym włoska pizza albo francuskie żabie udka, same delicje i frykasy. Jajko na twardo do łapy i pół pajdy z masłem – przekąska legenda. Kurczaka w sreberku nie pamiętam, ale taki wyjęty z rosołu i przysmażony na patelni właśnie zaczął za mną chodzić. W pociągu z Chojnowa do Wrocławia wszystkie mamy wyciągały pieprzo-sól i nie w żadnym fikuśnym flakoniku, ale ze słoiczka sypało się przyprawę. Do tego chiński termos, najlepiej w kratkę i jedyna rzecz, której do ust z dziecinnego menu nie wezmę, to chleb z dżemem złożony na pół i zapakowany w przesiąkający papier śniadaniowy.

Siebie i paru innych buraczanych emigrantów może Kuźniar okłamywać, mnie wystarczy, że na niego popatrzę i wiem, że to chodząca góra podwórkowego śmiechu. Ciapa i maminsynek, który pierwszy się zwijał na hasło „do domu”, a teraz się wstydzi tej samej starej matki, która nie ma botoksu i sztucznie wybielanych koronek na zębach, jak sześćdziesięcioletnie koleżanki Jarka z Bielawy. Każdego dnia Jarek obcmokuje policzki dolne pudrowanym matronom i brzuchatym prezesom, żeby nie spaść z przypiecka. I co teraz? Przyjdzie starszy chłopak z Australii, wyciągnie ze sreberka kawałek pieczonego kangura, łapkami spałaszuje, w kapelusz kowbojski palce powyciera, piwem popije i pewnie beknie na zdrowie. Co zrobi Jarek z Bielawy udający prezentera z Warszawy? To co zawsze, nisko się ukłoni, pocałuje w policzek i spyta, czy może już wyrzucić sreberko albo przynieść deser panu prezesowi? Po latach siermięgi peerelowskiej przy Wiertniczej należy mi się taki obrazek z wielkiego świata i wcale nie będę się krył z małostkową satysfakcją. Dla jednego widoku uznałbym sprzedaż TVN za pierwszą genialną prywatyzację na miarę 25-lecia wolności. Pochanke, Kuźniar, Durczok, Olejnik, Mrozowski, Knapik, wszyscy razem gęsiego ustawieni przy dupie prezesa światowego ciemnogrodu i cmokający zad na wyścigi. W jednym studiu kilkanaście głosów wyrażających zachwyt dla sznurówki z kapslem udającej krawat i smakosze australijskiej kuchni napawający się zapachem pieczonego kangura. Ech rozmarzyłem się! I pewnie to się zemści, wszystko zostanie po staremu. Sushi i Ballantines, czyli radziecki śledź i musztardówka w światowej oprawie – ekipa TVN śpiewa i tańczy. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie podjął się misji niemożliwej. Apeluję! Panie Murdoch, bądź pan rozsądny człowiek i weź ten biznes z gotowym pomysłem na sukces. Pierwszą ramówkę robisz Pan ze starą ekipą, a zapewniam, że na samym starcie oglądalność pobije początki „Fox news”. Każdy w Polsce i Rosji będzie chciał zobaczyć prezenterów w kowbojskich kapeluszach, którzy wyskoczyli z walonek.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Facet musi mieć potężne kompleksy
    Leczy je lub usiłuje zagłuszyć stereotypem Polaka, zawistnika, nieudacznika, pijusa i chama. Nie dostrzega, że sam jest modelowym i wręcz klinicznym przykładem małomiasteczkowego ciula, który niewiele się różni od stereotypu, którym tak oficjalnie sam pogardza.

  2. Facet musi mieć potężne kompleksy
    Leczy je lub usiłuje zagłuszyć stereotypem Polaka, zawistnika, nieudacznika, pijusa i chama. Nie dostrzega, że sam jest modelowym i wręcz klinicznym przykładem małomiasteczkowego ciula, który niewiele się różni od stereotypu, którym tak oficjalnie sam pogardza.

  3. Mam 33 lata i tak jak piszesz
    Mam 33 lata i tak jak piszesz pamiętam, każdy wyjazd rodzinny do 2000r.

    Było tego. Matka nauczycielka z Ustrzyk, zamieszkali w Bydgoszczu, więc każde ferie i wakacje jazda 700km, 2x pkp + 2 x pks. 
    termos w kratę – 2 szt.
    jajka, buły z żółtym do oporu.
    Sól z pieprzem mieliśmy w sreberku jak z koszmaru gwiazdy tvn. Brat matki podawał przez okno w Krakowie mielone, jeszcze ciepłe.

    Ps. Podobno Jarek ma straszny kompleks z powodu swoich inicjałów…..

  4. Mam 33 lata i tak jak piszesz
    Mam 33 lata i tak jak piszesz pamiętam, każdy wyjazd rodzinny do 2000r.

    Było tego. Matka nauczycielka z Ustrzyk, zamieszkali w Bydgoszczu, więc każde ferie i wakacje jazda 700km, 2x pkp + 2 x pks. 
    termos w kratę – 2 szt.
    jajka, buły z żółtym do oporu.
    Sól z pieprzem mieliśmy w sreberku jak z koszmaru gwiazdy tvn. Brat matki podawał przez okno w Krakowie mielone, jeszcze ciepłe.

    Ps. Podobno Jarek ma straszny kompleks z powodu swoich inicjałów…..