Reklama

Moja Matka mawiała : „ o rzeczach oczywistych należy sobie od czasu do czasu przypominać”.
Dziś sprawy w Polsce dojrzały do tego, żeby o tych oczywistościach krzyczeć. Nie możemy już dłużej nie zauważać, że sytuacja w której tkwi nasze społeczeństwo jest bliska poważnej tragedii. Biedna większość z nas kreci się co dzień w kieracie beznadziei, bez perspektyw na lepsze jutro. Nie możemy dłużej oszukiwać się że coś się zmieni. Przyczyną tej sytuacji jest administracja państwowa, w całości. Choć wiecznie reformowana, rozrosła się do monstrualnych rozmiarów i jest blastem którego już nie możemy unieść. Redystrybucja pieniędzy rabowanych przez Państwo każdemu obywatelowi wygląda tak, że z każdej złotówki wraca do nas ok. 10 groszy. A i te pozostałe 10 groszy rozkradają prawie do końca lokalni jej przedstawiciele.( W skutek tego dostajemy prawie NIC). Przypinają sobie za to dumnie odznaczenia i rozdają nagrody. Nikt nie ponosi przy tym odpowiedzialności adekwatnej do skali powstających afer i nadużyć. Dlaczego statystyczna osoba, pracująca na pełny etat nie może utrzymać samej siebie? Nie mówiąc już o utrzymaniu bliskich. Dlaczego urzędnicy państwowi wyższego szczebla zarabiają dziesiątki i setki tysięcy złotych a reszta ledwo wiąże koniec z końcem? Dlaczego dbają najpierw, a właściwie tylko, o siebie? Tworzą tylko pozory troski o biednych i słabych. Taka niesprawiedliwość prowadzi nas wprost do tragedii. I nie mam na myśli pojedynczych ludzkich tragedii, o których słyszymy co dzień. Widzę dużo większe zagrożenie – niepokojami społecznymi na wielką skalę. Politycy, którzy potrafią nazywać nasze społeczeństwo „niedojrzałym i nieświadomym”, oceniając wyborczą frekwencję, mogą zostać pewnego dnia sami naprzeciw gniewu i determinacji Ludu. Na razie „świadomych” jest niewielu. Ale ta świadomość obudzi się u reszty wraz z ubóstwem nie do zniesienia i głodem naszych dzieci.

Reklama