Reklama

Ciężko znaleźć/wymyślić coś tak prostego, tak trafnego, i przy okazji zabawnego. Prawdziwe haiku, każde słowo, każda kreska ma tu swoje znaczenia, nie ma niczego za mało ani niczego za wiele.
Mamy tu przedstawioną sytuację dosyć prozaiczną, jakich niby wiele znamy z własnego doświadczenia, i częstych opowieści znajomych. Nie jest nam trudno wyobrazić sobie nastrój, w jakim toczy się akcja, ani nie są nam dziwne słowa i zwroty jakie tu padają. Są standartowe, powszechne, wręcz używane przez nas niejako na zasadzie automatycznej odpowiedzi, reakcji na czyjeś słowa lub działanie.
Ich złożenie w tej kompozycji to prawdziwy majstersztyk. Nie tylko słowa, ale i mimika naszych bohaterów, odgrywa tu niesamowitą rolę. Każdy z nas widzi zakłopotanie chłopaka na obrazku nr2, jest to właściwie jedyny moment, gdzie ten chłopak okazuje jakiekolwiek emocje. Na pozostałych obrazkach z jego twarzy(i ciała) nie wyczytamy nic.
Kompletnie wyprany z uczuć? Nie sądzę, jego prawidłowa reakcja, gdy przyznaje że jest szczery, świadczy o tym że nie tylko czuje, ale i potrafi prawidłowo je stosować (o Ile można mówić o “stosowaniu” naszych stanów emocjonalnych, bardziej prawidłowo byłoby odczuwanie, ja jednak chciałem zwrócić uwagę na jego prawidłowo działający “kompas wewnetrzny”.
Dwie osoby które robią to samo, np. kłamią mogą mieć całkiem różne emocje przy tej okazji. Na jednej nie robi to żadnej różnicy, nie czuje ona dyskomfortu z tym związanego, inna się denerwuje, bo czuje że robi coś “nie tak”).
On, mimo że na pierwszy rzut oka wygląda jakby na wszystko miał wyj…ne, tak naprawdę nosi na twarzy maskę. Maskę obojętności którą ciągle od niego wymagano, w domu, w szkole/pracy, wśród znajomych, podeptany indywidualizm, uśredniony, wstawiony w szereg, niewyróżniający się z tłumu mu podobnych.
I siedzący naprzeciwko mężczyzna, który podobny trening przechodzi już o wiele dłużej. Klepie wyuczone regułki, powtarza wyuczone wzorce, mówi schematycznie, nie zastanawiając się ani przez chwilę, ani nad jednym słowem. Po prostu mówi bo tak ma być, bo tak mówiono, bo tak być powinno, bo nie widzi żadnej sprzeczności w tym co mówi (nie widzi, bo mówi bez zastanowienia) i… i nagle zonk 🙂 .
Zostaje błyskawicznie sprowadzony na ziemie. A czy my pamiętamy, w jakich wartościach nas wychowywano? Co nam stawiano za wzór w domu, w szkole, w telewizji, i poprzez inne kanały i miejsca “programowania” młodych ludzi. Obudzeni w środku nocy, na pytanie czy trzeba być dobrym, czy cenisz szczerość, czy pochwalasz prawdę, czy ważniejsze są pieniądze czy zdrowie /lub rodzina/, czy lojalność, wierność, bezinteresowność, tolerancyjność (nie mylić z homoterrorem, który ostatnio zmienił znaczenie tego słowa) to są ważne dla nas wartości?
Wiemy co byśmy odpowiedzieli, jakie wartości uważamy za dobre, które chętnie promujemy, w których wychowujemy kolejne pokolenia, a jednocześnie czy my przypadkiem nie powtarzamy bezmyślnie tych słów, nie zastanawiając się w ogóle nad ich znaczeniem. A na co dzień, by nie być frajerem w czyichś oczach, by było łatwiej, bo tak wygodnie, bo dowartościowuje nas ilość zarabianych pieniędzy, władza nad innymi (jako szef lub przełożony), poniżanie innych, kłamanie nawet w błahych sprawach, bo tak nasza codzienność wyglądała od zawsze i nie widzimy potrzeby zmiany.
A gdy nagle ktoś zaczyna postępować zgodnie z tym co oficjalni sami głosimy i uważamy za poprawne (!) , to naszą reakcją jest zdziwienie, strach, szyderstwo, agresja. “Jak on może”, “tak się nie robi”, “daj spokój” “nie bądź głupi/frajer” …
Ta historia nie straciła by na wątku humorystycznym, gdyby ci mężczyźni byli w podobnym wieku. Jednak ta różnica w wieku, różnica pokolenia może być tu odczytywana jako symbol. Symbol,gdy przez całe życie uczymy kogoś pewnych reguł i zachowań, pochwalamy i kształtujemy pewne postawy, a później, gdy chcemy aby ten człowiek zdał egzamin dojrzałości, a tak naprawdę tego egzaminu nie zdajemy my.

Reklama