Reklama

Ponieważ od kilku dni grillowany jest z lubością temat możliwości siłowej interwencji UE w Polsce, uprzejmie informuję, co ustaliłem na ten temat.

Otóż siły policyjne niezadowolonych z Polski państw, nie są obecnie w stanie zapewnić bezpieczeństwa w swoich krajach. Zapewnić bezpieczeństwo, czyli narzucić siłą porządek zbuntowanej dziczy i kontrolować przestrzeganie prawa, czyli łapać i wsadzać przestępców.

Reklama

Jak sobie więc panikarze z „pierwszej dywizji zawsze zwiewającej”, wyobrażają, że te niewydolne i nieliczne siły będą w stanie zająć i kontrolować polskie miasta, i w ogóle Polskę?

Nawet całkiem bajkowo i hipotetycznie zakładając, że Niemcy chcieliby obalić rząd w Warszawie i wysłali by tu 100 000 jakichś formacji, to w tym czasie straciliby rząd w Berlinie, bo muslimy tylko czekają na taką okazję, a z tego co wiem, funkcjonariusze niemieccy nie posiadają zdolności bilokacji. Analogicznie dotyczy to sił francuskich. O Belgach, czy innych śmiesznie mało liczebnych populacjach, w ogóle szkoda mówić, bo to już jest stuprocentowy humor.

A może obawy dotyczą interwencji wojskowej, zbrojnej? Puk, puk, puk – jest tam kto?

Czy naprawdę ktoś przy zdrowych zmysłach, w dobie wojen hybrydowych, może wyobrazić sobie rajd rdzewiejących klamotów z czarnymi krzyżami przez Polskę? Bombardowanie polskich miast o świcie?

To już było, i się nie wróci. Teraz walczy się inaczej – propagandą, czyli strachy na Lachy, naciskami politycznymi, czyli strachy na Lachy i pieniędzmi – i tu może trochę zaboleć – ale jest wojna i straty muszą być.

Zatem przestańcie jęczeć maruderzy, dekownicy, symulanci, imigranci, tajni szpiedzy, agenci wpływu, sabotażyści, tuby propagandowe i pospolici idioci – choć pożyteczni.

—————

Foto

Reklama