Reklama

Wczorajsze rozwiązanie „Marszu Niepodległości” i sprowokowane przez reżymową władzę zajść, to zaledwie incydent, który zdrowego na ciele i umyśle obywatela nie powinien dziwić.
Policja po raz kolejny przećwiczyła na żywej tkance wariant rozpędzenia i likwidacji zajść w tłumie.  Któryś raz, albowiem do tych razów należy zaliczyć wcześniejsze działania, w których policja ćwiczyła wariant „rozbicia tłumu” podczas zgromadzeń masowych z użyciem siły.
W sumie, na przestrzeni ostatnich czterech lat, policja przeprowadziła kilka podobnych, jak wynika z raportów, udanych operacji. Kilka z nich miało miejsce na ulicach, inne na stadionach.

Nijak się nie da przyjąć, że próba rozbicia przez policję spokojnie maszerującego tłumu nie była prowokacją, tak jak nie sposób przyjąć, że liczne prowokacyjne zaczepki rządzących i sporej grupy dziennikarzy będących na usługach reżymu Komorowskiego i Tuska nie są niczym innym, jak jawną prowokacją.

Reklama

Władza zawsze będzie prowokować, zawsze będzie po tej drugiej stronie ulicy i zawsze będzie kłamać. Władza po prostu deprawuje. A im bardziej na wschód cywilizowanej Europy, tym bardziej zaczyna przypominać kalkę władzy okresu stalinowskiego.
Władza nie liczy się z obywatelem. Władza zawsze wie lepiej. Jest to przywilej, czy raczej fenomen władzy?

Jaki istnieje prawdziwy powód, że władza nie stara się, nie chce, dogadać ze społeczeństwem? Przecież z tego społeczeństwa się wywodzi, to właśnie to społeczeństwo reprezentuje i ma być jego tubą; ma gwarantować prawo do wolności i bezpieczeństwa.
Proces ograniczania prawa do wolności obywateli odbywa się pod egidą zapewnienia pozostałym bezpieczeństwa. Nietrudno domyśleć się kim są ci pozostali i jakie środowisko reprezentują.

Nie trzeba być biegłym z dziedziny psychologii, aby zrozumieć, jak na psychikę działa pokaz sił. I nie trzeba być wybitnym znawcą prawa, aby dowieźć, że nadmierne, niczym nieuzasadnione użycie sił porządkowych, jest przestępstwem władzy wobec obywateli. Tutaj żadne tłumaczenie nie znajduje najmniejszego usprawiedliwienia.

Nie wystosuję apelu do mediów, aby przestały kłamać i manipulować faktami. Nie jest moją rolą, zadaniem, czy misją uczyć Kuźniara, Wojewódzkiego, Lisa i im podobnych rzetelności dziennikarskiej i właściwej postawy obywatelskiej. No bo jak dotrzeć do takich, kiedy ich korzenie sięgają gruntu stalinowskiej mentalności. Jak dotrzeć skro antypolonizm wyssali z mlekiem matek.
Nie zdziwię się wcale, kiedy ktoś naprawdę obleje ich, i nie będzie to tym razem tylko mocz.
Ale tak to już niestety jest – jedni rodzą się ludźmi godnymi, inni łachmytami, a jeszcze inni skurwielami, jakich dotąd ziemia nie nosiła.

Czy arogancja władzy nie ma ciężaru, i formą nie przypomina, cegły rzuconej w tłum?
Zatem zupełnie niezrozumiałym wydaje się fakt, iż władza dziwi się, kiedy z tego tłumu ktoś odrzuci ów kamień w jej kierunku.

W chwilach wolnych od innych zajęć przypatruję się dość uważnie temu, co się dzieje na naszym podwórku. I tak się zaczynam zastanawiać, czy służby specjalne eksperymentując z nowymi technologiami nie „wyprodukują” Oswalda XXI wieku?

A może jakiś inny „szaleniec” wymknie się z wariatkowa i zastrzeli  Komorowskiego, albo Tuska?
Bardziej szkodliwym dla Polski wydaje się być ten drugi. Ciekawe, czy taki scenariusz leży w którejs z szuflad tajnych służb i czy zostanie wprowadzony w życie przed upływem tej kadencji?
Ciekawe, czy  naród postawiłby pomnik takiemu szaleńcowi i ogłosił go bohaterem, czy może powiesił takiego na Placu Solnym? Obstawiam wariant pierwszy.

Wczorajszy pokaz sprawności polskiej policji został „wygenerowany” na potrzeby potwierdzenia, że Polska już osiągnęła odpowiedni poziom bezpieczeństwa(…).
Na czas „szczytu klimatycznego”, który ma miejsce w W-wie, nadzór nad polskimi służbami przejęli zachodni koledzy.

Kończąc swój krótki wywód dodam, że moim zdaniem narodowcy mają większe prawo zasiąść w sejmie niż przedstawiciele mniejszości niemieckiej, która zawsze głosuje za gorszą dla Polski opcją. Mamy prawo mieć w polskim sejmie przedstawicieli ruchu narodowego. Jaki naród taka reprezentacja.
Zdaję sobie sprawę, że uderzanie w tony narodowościowe groźnie brzmi, zwłaszcza dla wszelkiej maści lewackiej swołoczy o podejrzanych korzeniach ze sfałszowanymi rodowodami.
Takie rozwiązanie nie byłoby na rękę tym, którzy dziś stanowią tzw. elitę III RP.

Jednak nigdy nie jest aż tak źle, aby nie mogło być gorzej. Każdą elitę można zastąpić inną. Patrz Hitler i Stalin. Z każdego można zrobić urzędnika, a nawet ministra, co przewidział Lenin, i co znajduje odzwierciedlenie w obecnym rządzie koalicji PO-PSL.
Każdy, kto przyjął pierwszą komunię jest zdolny nosić zegarek jak minister Nowak. Każdy może zostać „strażnikiem żyrandola”. I każdy może zostać premierem, nawet taki rogacz, jak Tusk.

Reklama