Reklama

Polityczne wieki temu toczyła się ożywiona dyskusja na temat naszych relacji z Ukrainą, nie takich w ogóle, ale dotyczących wspólnej organizacji Euro 2012. Tusk i Komorowski grzmieli jak zwykle, że Kaczyński zamierza popsuć święto Polakom nawołując do dyplomatycznej choroby, która miała wykluczyć spotkanie polskich władz z Janukowyczem. Jak zwykle pojawiały się te same parafialne ogłoszenia dotyczące braku kultury, tolerancji, gościnności i skandalu politycznego, co zaowocuje wojną z Rosją. W wyniku znanej, bełkotliwej kampanii opierającej się na samodyscyplinie władz kolonialnego państwa, na stadionie w loży prezydenckiej zasiedli ruscy biznesmeni, a na trybunie Komorowski z Janukowyczem. Wszystkie telewizje pokazały ten piękny, wzruszający obrazek, potem na ekranie pojawiła się przebitka z Kaczyńskim krzyczącym na wiecu. Po co o tym wszystkim piszę? Z bardzo prostego powodu, by pokazać kiedy Putin mógł otwierać szampana i świętować wciągnięcie Ukrainy do swojej strefy wpływów. W 2012 roku, tuż przed meczem inauguracyjnym, Rosja miała załatwiony jeden ze swoich najważniejszych politycznych interesów. Putin siedział sobie na Kremlu albo nurkował w Bajkale i rozluźniał mięśnie. Bojarzy przynieśli mu telewizor i pokazali, jak dwa, a właściwie trzy tuzy polskiej polityki zagranicznej: Donald z Zopot, Bronek z Budy Ruskiej i Radek Twitter nie tylko realizują ruski plan dla Ukrainy, ale jeszcze robią wszystko, żeby przeciwników planu wykluczyć z polskiej i europejskiej sceny politycznej lub co najmniej uznać ich za „oszołomów”.

Reklama

Czy to pierwszy, czy też setny raz się okazało, że jeśli chodzi o politykę przez wielkie „P” z jednej strony mamy do czynienia z gówniarzami, z drugiej strony z mężem stanu. Bardzo nie lubię patosu i „słów”, ale tym razem trzeba zachować proporcje. Kaczyński na tle trójki gówniarzy prezentuje się jak Piłsudski na tle Ozjasza Szechtera. Miał Premier Kaczyński rację w sprawie Ukrainy od początku i ma rację do końca. Prawdę mówiąc ktoś powinien strzelić mi w pysk za samą próbę zestawienia Kaczyńskiego z trzema gówniarzami, takie porównania są uwłaczające. Szczególnie gówniarz Sikorski ze swoimi popisami na Twitterze wyznacza skalę przepaści, której nie potrafię zdefiniować. Pomijając już wszelkie polityczne preferencje i sympatie niezwykle smutnym widokiem jest, że na czele polskiej dyplomacji stoi barman z geesowskiej knajpy kategorii „Luksusowa”. Stoi i pyskuje zza albuminowej lady, czego to on w życiu nie robił, czego nie widział i w jakich lokalach nie bywał. Takie mamy przygnębiające realia, ale jednocześnie odnajduję w tym wielkie pocieszenie. Będę się upierał, że Putin i Rosja to nie jest żadna potęga, mamy do czynienia z krajem opartym li tylko na surowcach i masie ludzkiej, do tego Putin, który jest prostym kagiebowskim bandytą. Jak to się w takim razie dzieje, że taki słaby kraj z takim psychopatycznym liderem wygrywa jak chce? Odpowiedzi należy poszukać na Twitterze. Tam znajdziemy nie tylko polskiego Radka w krótkich gatkach, ale znajdziemy dziesiątki europejskich gówniarzy, nie mających pojęcia o polityce. Jarosław Kaczyński ma takie tło dla siebie, że bez najmniejszego wysiłku wyrasta na męża stanu i polskiego i europejskiego

Nie ma w Europie polityka, może z wyjątkiem Orbana, który dorównywałby polityczną klasą Kaczyńskiemu. I wcale nie opieram swojej opinii na jakiś wybitnych zdolnościach Prezesa, po prostu dziś mamy całą armię ochroniarzy, którzy kury szczać prowadzają. Kaczyński na początku i do połowy wieku XX byłby średnią polityczną półką w Polsce, gdzieś pomiędzy Dmowskim i Piłsudskim, powiedzmy na poziomie Witosa. Współcześnie takich polityków jak Jarosław Kaczyński można z mikroskopem szukać i to jest prawdziwy, niekoniecznie polski, dramat. Na koniec chciałbym zwrócić baczną uwagę na jeszcze jeden fenomen. Dzisiejsza wizyta Jarosława Kaczyńskiego na Ukrainie nakrywa czapką gówniarzy, poprzez sam fakt wizyty. Warto jednak umieścić tę wizytę w kontekście gruzińskiej interwencji śp. Lecha Kaczyńskiego. Długo będę leczył swój wrzód na dupie, bo pamiętam doskonale jak kpiłem z tej politycznej odwagi i były to kpiny ostatniego idioty, zaczadzonego medialnym „kadzidłem”. Dziś mógłbym uklęknąć przed gruzińskim wyczynem i bohaterem tamtych czasów. Takiej politycznej odwagi w XXI wieku się nie spotyka, to był gest wyjątkowy, wyśmiany przez idiotów. W skretyniałym świecie patrzy się na polityków przez pryzmat zewnętrznych atrybutów i gładkiej mowy, w tych kryteriach z Kaczyńskiego bardzo łatwo zrobić szczerbatego kurdupla mającego problemy z fleksją, ale ten kurdupel jest gigantem wśród karłów polskiej i światowej polityki.

Reklama

42 KOMENTARZE

  1. szansa na zatopienie Tuska siłami europejskimi
    Gdyby Kaczyńskiemu udało się przekonać powstańców aby dogadali się z Janukowyczem, pozwolili oligarchom spokojnie krasć w zamian za nowe wybory, a Janukowycz wypuścił złodziejkę, to JK zyskałby dużego plusa w Brukseli, i być może pozwolenie  powrótu na polski rynek wyborczy.
    Tusk z Sikorskim siedzą cicho bo muszą odbierać telefony z Moskwy i z Berlina.
    Strasznie to wszystko dołujące prostego krajowego podatnika.

  2. szansa na zatopienie Tuska siłami europejskimi
    Gdyby Kaczyńskiemu udało się przekonać powstańców aby dogadali się z Janukowyczem, pozwolili oligarchom spokojnie krasć w zamian za nowe wybory, a Janukowycz wypuścił złodziejkę, to JK zyskałby dużego plusa w Brukseli, i być może pozwolenie  powrótu na polski rynek wyborczy.
    Tusk z Sikorskim siedzą cicho bo muszą odbierać telefony z Moskwy i z Berlina.
    Strasznie to wszystko dołujące prostego krajowego podatnika.

  3. Aha …
    Konrad Piasecki z TVN:"Oczywiście że wyjazd JK to tylko gest. Pewnie bez mocy sprawczej. Ale takie gesty Ukraińcy zapamiętają lepiej niż dyplomatyczne gierki". Zauważył również podobieństwo między postawą Jarosława Kaczyńskiego na Ukrainie, a śp. Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2088 r. – "Akcja JK to coś w stylu LK lecącego do Gruzji. Tak się robi historię" – stwierdził Piasecki.

  4. Aha …
    Konrad Piasecki z TVN:"Oczywiście że wyjazd JK to tylko gest. Pewnie bez mocy sprawczej. Ale takie gesty Ukraińcy zapamiętają lepiej niż dyplomatyczne gierki". Zauważył również podobieństwo między postawą Jarosława Kaczyńskiego na Ukrainie, a śp. Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2088 r. – "Akcja JK to coś w stylu LK lecącego do Gruzji. Tak się robi historię" – stwierdził Piasecki.

  5. Kiedy Kaczor poinformował, że jedzie do Kijowa
    oglądałem program tv wraz z żoną. Patrzę na nią, ona na mnie i żadne z nas nie chciało głośno powiedzieć tego co właśnie poczuło. Strach. Po co mu to? A z drugiej strony byłem dumny, że to Kaczor, mój Kaczor, pokazał tym miernotom jak się robi Politykę.

  6. Kiedy Kaczor poinformował, że jedzie do Kijowa
    oglądałem program tv wraz z żoną. Patrzę na nią, ona na mnie i żadne z nas nie chciało głośno powiedzieć tego co właśnie poczuło. Strach. Po co mu to? A z drugiej strony byłem dumny, że to Kaczor, mój Kaczor, pokazał tym miernotom jak się robi Politykę.

  7. Bardzo nagły zwrot orientacji władz ukraińskich
    Ostrzeżenie przyszło z lotniska w Kazaniu. Tam również był "błąd pilota", a potem dodana "obecność osoby trzeciej w kokpicie", kogoś ważnego. W takie przypadki nie da się wierzyć, tu widać metodę.

  8. Bardzo nagły zwrot orientacji władz ukraińskich
    Ostrzeżenie przyszło z lotniska w Kazaniu. Tam również był "błąd pilota", a potem dodana "obecność osoby trzeciej w kokpicie", kogoś ważnego. W takie przypadki nie da się wierzyć, tu widać metodę.

  9. “może za wyjątkiem Orbana”
    Nie tak chyba. Jednak najpierw Orban, potem długo nic. Orban pokazał już kilka razy, że nie pofajda się w gacie niezaleznie od tego kto na niego pokrzykuje. Wywinął kilka takich numerów, że czapka z głowy sama spada. Pewne punkty wspólne Kaczor z nim ma – też faszysta przecież i ciemnogród, ale jeszcze kilka lekcji powinien odebrać.

  10. “może za wyjątkiem Orbana”
    Nie tak chyba. Jednak najpierw Orban, potem długo nic. Orban pokazał już kilka razy, że nie pofajda się w gacie niezaleznie od tego kto na niego pokrzykuje. Wywinął kilka takich numerów, że czapka z głowy sama spada. Pewne punkty wspólne Kaczor z nim ma – też faszysta przecież i ciemnogród, ale jeszcze kilka lekcji powinien odebrać.

  11. uważam
    że pod względem klasy i inteligencji politycznej Kaczyński nie ma w Polsce konkurencji. On tylko czasem otacza się niefortunnie dobranym personelem. I absolutnie nigdy nie można mu zarzucić, że siedzi w polityce dla kręcenia lodów tak jak cały ten POpaprany folwark. A ta banda nieudolnych harataczy w gałę, ze szczególnym uwzględnieniem dyplomatoła-tępego bufona-ciecia z oxfordu-mistera tłytera, to właśnie taki niedouczony personel dworcowego bufetu. Najgorsze tylko, że to swoje spécialité de la maison czyli śmierdzący bigos "nawinie" każą żreć nam,naszym dzieciom i wnukom.   

  12. uważam
    że pod względem klasy i inteligencji politycznej Kaczyński nie ma w Polsce konkurencji. On tylko czasem otacza się niefortunnie dobranym personelem. I absolutnie nigdy nie można mu zarzucić, że siedzi w polityce dla kręcenia lodów tak jak cały ten POpaprany folwark. A ta banda nieudolnych harataczy w gałę, ze szczególnym uwzględnieniem dyplomatoła-tępego bufona-ciecia z oxfordu-mistera tłytera, to właśnie taki niedouczony personel dworcowego bufetu. Najgorsze tylko, że to swoje spécialité de la maison czyli śmierdzący bigos "nawinie" każą żreć nam,naszym dzieciom i wnukom.