Reklama

Przez parę godzin czułem się nieswojo, a ponieważ nie lubię czuć się nieswojo musiałem z tym podłym stanem coś zrobić. Co się stało mojemu samopoczuciu? Otóż na szczęście tylko mi się wydawało, że zostałem wciągnięty do stada, chóru, czy czegoś tam jeszcze, w każdym razie chodzi o krytykę najbardziej krytykowanego. Zacznę od kilku punktów, które poprawiły mi nastrój potem przejdę do rzeczy najważniejszej. Po pierwsze krytykując Kaczora za głupie słowa, krytykowałem wszystkie głupie słowa, a nawet za głupsze uznałem słowa Tuska. Po drugie z krytyki Kaczora nie mam nic, ani byłego stanowiska ministerialnego, ani przyjaciół na facebooku mi nie przybywa, wręcz odwrotnie. Po trzecie wcześniej bym się porzygał nad własną małością niż dał się zaprosić do „Faktów po faktach” jako nowa gwiazda, która wzeszła na tym samym firmamencie, co Kluzik, Kamiński i reszta Giertychów. Po czwarte, krytykowałem zjawisko tandetnego kombatanctwa i krytykować będę, bo to żałosne, natomiast nie przeciwstawiałem swoich zasług brakowi zasług bliźniego. Po piąte mnie krew zalewa na wystawianie dupy na tacy, co Kaczor systematycznie czyni, a nie czerpię żadnej radości z kopania dupy, swoje radości już zaliczyłem i poza wszelką szlachetnością, po prostu mnie temat nudzi. Po szóste i chyba najistotniejsze, nikt i nic nie będzie mi ograniczać swobody wypowiedzi i pod tym względem o paradoksie jestem głupszy niż Kaczor tyle, że ja „robię” w zupełnie innej branży i mnie stać na głupotę. Takie i jeszcze parę innych powodów by się znalazło, dla których nic mnie nie łączy z błaznami w gatunku Piętaka, czy innych „odważnych”. I żeby było tak całkiem jasne do końca, nawet za czasów onetowskich, nigdy nie wziąłem od nikogo jednej złotówki, nigdy nie zgodziłem się na jakikolwiek wywiad, propozycję, czy inne gratyfikacje związane z pieniądzem, czy sławą.

Nie piszę tego po to, by się tłumaczyć i usprawiedliwiać, byłoby czymś zakrawającym na paranoję, gdyby się rozgrzeszał z moich przekonań, przeciwnie mam głęboko w dupie. Wszystkich biedaków umysłowych, którzy co i rusz zarzucają mi „dołączanie rąk na pokład” bez jednego słowa wytłumaczenia wywalam na zbity pysk, bo z biedotą to my Polski ludowej nie zbudujemy. Piszę o swoich motywach, żeby przejść do rzeczy fundamentalnej, mianowicie owianej wielką tajemnicą „mądrej krytyki Kaczora.” Średnio jakieś 10 razy dziennie czytam, że i owszem krytykować można, ale trzeba krytykować merytorycznie. Apele dość charakterystyczne, nie wdziałem natomiast jednego wzorca tej wielkiej tajemnicy krytyki, nie zdarzyło mi się przeczytać: „Taką krytykę Kaczora to ja rozumiem”. Mniejsza o moje zdolności krytyczne, w ogóle nie widziałem rozsądnej krytyki Kaczyńskiego, którą zwolennicy Kaczyńskiego uznaliby za rozsądną. Powiedzmy, że ktoś coś głupiego palnie, skrytykuje Prezesa nie tak, jak należy i co wtedy. Czy krytycy krytyki są w stanie odesłać mnie do jednego krytycznego tekstu, który według krytyków jest modelową dezaprobatą dla poczynań Prezesa? Nie, nic podobnego i nigdy nie nastąpi, a przyczyna nie stanowi żadnej tajemnicy, ale daje się bardzo trywialnie tłumaczyć. Najwierniejsi z wiernych prześcigają się w okazywaniu tępej lojalności, tak tępej, że na widok Prezesa kiwającego się na taborecie z pętlą u szyi, gotowi są krzyczeć, że Prezes wie co robi i tylko ludzie wilki złorzeczą: „Co ty kur..a robisz!”.

Reklama

Ci sami najwierniejsi gęby rozdziawiają i zadają tysiące naiwnych pytań jak to się dzieje, że Tusk nie był internowany i nikt się nie śmieje, a z Kaczora śmieją się prawie wszyscy. Bardzo prosto się dzieje, Tusk opanował sztukę obracania słabości w siłę do perfekcji i to opanował przy pomocy prostackiego narzędzia „równy chłop”. Kaczor z kolei, gdy tylko dostrzeże swoją słabość musi natychmiast uczynić ze słabości śmieszność, uruchamiając przy tym orkiestrę dętą, pochody i nieodzowne tłumy najwierniejszych płaczek nad losem Prezesa. Przy tym wszystkim Kaczor nie ma w pobliżu jednego przyjaciela, tak po prostu przyjaciela, nie doradcę, nie wielbiciela, ale przyjaciela, ostatecznie wypominanej Prezesowi żony. Od czego są kochane żony i wierni przyjaciele? Ano do tego, by poprawić krawat, by szepnąć na ucho koza ci z nosa wystaje, masz nie zapięty rozporek, majonez przykleił ci się do brody. Najwierniejsi z wiernych w takich sytuacjach dra gęby pod niebiosa i wychwalają nienaganny wygląd Prezesa, szepczącym, że jednak warto wytrzeć nos i zapiąć rozporek, obrabiają dupę zdradą, płatną usługą, „dołączaniem do chóru”. Gdyby zdarzyło się komuś przeżywać podobne kilkugodzinne rozterki do moich, to bez żadnej skromności i żenady odsyłam do własnej modelowej twórczości krytykującej Kaczyńskiego, tam gdzie jest to niezbędne i jeśli lojalnie tępy idiota nie widzi różnicy między tym co piszę, a tekstem pajaca Piętaka, to przecież nie można się idiotami przejmować. Krytyka Kaczyńskiego jest nieodzowna, zwłaszcza wszędzie tam, gdzie się Prezes pakuje z pętlą u szyi i rozpiętym rozporkiem na barykady. Wtedy trzeba Prezesowi zwrócić uwagę krzykiem, nie szeptem, że kierunek jak najbardziej właściwy, ale umundurowanie i broń warto dopasować do wyzwania.

PS Zupełnie na marginesie, „opozycjonista” Piętak to dla mnie kompletna opozycyjna zagadka, gdyby nie lans, nie miałbym pojęcia, że taki bohater podziemnej prasy istniał.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Pętak
    Piętak to taki pętak, męski odpowiednik Krzywonosowej, jest szansa dostać się na salony pokazując "odwagę" i "bezkompromisowość" w… kopaniu Kaczora.
    A co do meritum, zgodzam się że Kaczor wystawia dupę na tacy, czy tam strzela sobie w stopę, w tym jest niezawodny, i dlatego przestałem wierzyć w to że uda mu się jeszcze zdobyć władzę, ba zaczynam wątpić w to czy on tego chce???

  2. Pętak
    Piętak to taki pętak, męski odpowiednik Krzywonosowej, jest szansa dostać się na salony pokazując "odwagę" i "bezkompromisowość" w… kopaniu Kaczora.
    A co do meritum, zgodzam się że Kaczor wystawia dupę na tacy, czy tam strzela sobie w stopę, w tym jest niezawodny, i dlatego przestałem wierzyć w to że uda mu się jeszcze zdobyć władzę, ba zaczynam wątpić w to czy on tego chce???

  3. Czy jest na sali lekarz?
    Bo wydaje mi się, że jeżeli chodzi o komunikację społeczną to JarKacz przypomina osobę z Zespołem Aspergera. Są to osoby wyjątkowo inteligentne, świetnie wypadają merytorycznie ale katastrofalnie wypadają jeżeli chodzi o komunikację społeczną. Dla takich osób komunikaty niewerbalne są niczym nic nie mówiący język, dialekt kompletnie niezrozumiały. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten język jest banalnie prosty, ty MatkoKurko niejednokrotnie oferowałeś translator, na dodatek wyjątkowo szczegółowy i na darmowej licencji. Śmieszne i straszne jednocześnie jest to, że żadna cipa w okręgu prezesa nie jest w stanie tego zainstalować.

  4. Czy jest na sali lekarz?
    Bo wydaje mi się, że jeżeli chodzi o komunikację społeczną to JarKacz przypomina osobę z Zespołem Aspergera. Są to osoby wyjątkowo inteligentne, świetnie wypadają merytorycznie ale katastrofalnie wypadają jeżeli chodzi o komunikację społeczną. Dla takich osób komunikaty niewerbalne są niczym nic nie mówiący język, dialekt kompletnie niezrozumiały. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten język jest banalnie prosty, ty MatkoKurko niejednokrotnie oferowałeś translator, na dodatek wyjątkowo szczegółowy i na darmowej licencji. Śmieszne i straszne jednocześnie jest to, że żadna cipa w okręgu prezesa nie jest w stanie tego zainstalować.

  5. To zdziwienie nieustające, z Gassetem w tle…

    Tuchman o początkach XX wieku zauważyła, że "świat małym rozumem był rządzony".

     

    Barbur  otatnio  zdziwił się: "wciąż na nowo absolutnie nie jestem w stanie pojąć, jak to było możliwe, że takie mordy rządziły połową świata. No, po prostu nie jestem w stanie pojąć, a przecież pamiętam b. dokładnie pokrewne mordy gdzieś na "trybunie honorowej" z tymi tłumami wiwatującymi na 1 Maja "

    W jakiejś "Psychologii Emocjonalnej" stwierdzają, że głupki dlatego zwykle rządzą, bo by rządzić bardziej się starają.

  6. To zdziwienie nieustające, z Gassetem w tle…

    Tuchman o początkach XX wieku zauważyła, że "świat małym rozumem był rządzony".

     

    Barbur  otatnio  zdziwił się: "wciąż na nowo absolutnie nie jestem w stanie pojąć, jak to było możliwe, że takie mordy rządziły połową świata. No, po prostu nie jestem w stanie pojąć, a przecież pamiętam b. dokładnie pokrewne mordy gdzieś na "trybunie honorowej" z tymi tłumami wiwatującymi na 1 Maja "

    W jakiejś "Psychologii Emocjonalnej" stwierdzają, że głupki dlatego zwykle rządzą, bo by rządzić bardziej się starają.

  7. Wadą Kaczora jest jego szczerość
    On po prostu nie potrafi łgać jak z nut. Taki Tusk 13 grudnia leczył kaca, co wiemy z jego własnych wspomnień, ale zaraz dodaje, że na czele studenciaków wyruszył do Stoczni gdańskiej. Pomyślmy – była niedziela 13 grudnia, telefony wyłączone, ZOMO i LWP na ulicach, wszystkie rogatki obstawione, przechodnie kontrolowani skrupulatnie, a tu Tusk na czele studenciaków wali całą szerokością Grunwaldzkiej do Stoczni, też zresztą obstawionej wozami bojowymi LWP. Przecież to kpina z ludzi takich jak ja, czyli gdańszczan w wieku lat około 30 (wówczas). I jakoś nikt tego nie rewiduje, nie puka się w czoło, nie szuka świadków rajdu Tuska po Gdańsku.
    Pan Piętak w odróżnieniu do Kaczora był jeszcze mniej ważny, bo Kaczor był przez 12 godzin w budynku MO i był przesłuchiwany, a o Pietaku historia milczy. Pan Piętak, wiceminister w rządzie PiS nabił na słżbowej komórce gigantyczną kwotę 80 tysięcy złotych, z czego spłacił jakieś 15 tysiaków. Hak w postaci pozostałej kwoty nie jest bez znaczenia.
    Przypominam, że Maleszka TW Ketman też był internowany i siedział z Drogim Bronkiem. Razem z nimi siedzieli w Jaworznie jeszcze: Tadeusz Mazowiecki, Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, Stefan Niesiołowski, Bronisław Komorowski, Andrzej Drawicz, Andrzej Szczypiorski, Andrzej Celiński, Aleksander Małachowski, Waldemar Kuczyński, Jerzy Holzer, Henryk Karkosza, Piotr Amsterdamski, Stefan Amsterdamski, Wiktor Woroszylski, Piotr Wierzbicki, Maciej Rayzacher, Jerzy Jedlicki. Ta lista wyjaśnia wiele rzeczy. Widząc tę listę czuję jakiś niesmak.

  8. Wadą Kaczora jest jego szczerość
    On po prostu nie potrafi łgać jak z nut. Taki Tusk 13 grudnia leczył kaca, co wiemy z jego własnych wspomnień, ale zaraz dodaje, że na czele studenciaków wyruszył do Stoczni gdańskiej. Pomyślmy – była niedziela 13 grudnia, telefony wyłączone, ZOMO i LWP na ulicach, wszystkie rogatki obstawione, przechodnie kontrolowani skrupulatnie, a tu Tusk na czele studenciaków wali całą szerokością Grunwaldzkiej do Stoczni, też zresztą obstawionej wozami bojowymi LWP. Przecież to kpina z ludzi takich jak ja, czyli gdańszczan w wieku lat około 30 (wówczas). I jakoś nikt tego nie rewiduje, nie puka się w czoło, nie szuka świadków rajdu Tuska po Gdańsku.
    Pan Piętak w odróżnieniu do Kaczora był jeszcze mniej ważny, bo Kaczor był przez 12 godzin w budynku MO i był przesłuchiwany, a o Pietaku historia milczy. Pan Piętak, wiceminister w rządzie PiS nabił na słżbowej komórce gigantyczną kwotę 80 tysięcy złotych, z czego spłacił jakieś 15 tysiaków. Hak w postaci pozostałej kwoty nie jest bez znaczenia.
    Przypominam, że Maleszka TW Ketman też był internowany i siedział z Drogim Bronkiem. Razem z nimi siedzieli w Jaworznie jeszcze: Tadeusz Mazowiecki, Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, Stefan Niesiołowski, Bronisław Komorowski, Andrzej Drawicz, Andrzej Szczypiorski, Andrzej Celiński, Aleksander Małachowski, Waldemar Kuczyński, Jerzy Holzer, Henryk Karkosza, Piotr Amsterdamski, Stefan Amsterdamski, Wiktor Woroszylski, Piotr Wierzbicki, Maciej Rayzacher, Jerzy Jedlicki. Ta lista wyjaśnia wiele rzeczy. Widząc tę listę czuję jakiś niesmak.

  9. Oj chyba nie tylko Ty Kurka sę zdziwisz. Ma Kaczor PRowca.
    Okazuje się, że nasza pierdoła ma najlepszego, no może najdroższego PRowca w Polsce, tylko, że niestety się z nim za bardzo zaprzyjaźniła i na tyle go polubiła, że na jego (PRowca) agresywne prowokacje, kiedy  udaje dziennikarza z zaprzyjaźnionej telwizji, nie reaguje naturalnie, po kaczorowemu, i stąd na treningu zachowuje się inaczej, a inaczej jak występuje na czysto.
    Biedny PRowiec nie potrafi więc  analizować z nim błędów, bo na lekcjach Kaczor ich nie robi.
    No, ale nich no tylko nie będzie w poblizu ulubionego PRowca i Kaczor urwie się z łańcucha…
    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Marek-Kochan-medialny-trener-Jaroslawa-Kaczynskiego,wid,15184327,wiadomosc.html?ticaid=1fb67

    • Kochan to stara baśń i on
      Kochan to stara baśń i on jest taki najlepszy w Polsce, jak ja najpiękniejszy na świecie. Najlepszy w Polsce jest Ostachowicz, a błąd treningu Kaczora jest tak ewidentny, że żal pisać. Pan Kochan jest politycznie napalony, więc treningi odbywają się na takiej oto dyskwalifikującej fachowca zasadzie: “Kocham Pana , Panie Prezesie jedyny, no ale teraz muszę poudawać Sobieniowskiego, wie Prezes o co chodzi”. To jest niańczenie, nie trenowanie. Najlepszym dla Prezesa trenerem byłby Ostachowicz albo Niesiołowski i kto tej podstawowej techniki trenerskiej nie kuma niech się za trenowanie nie bierze. Kochan bierze ciężką kasę za poprawianie Prezesowi nastroju, nie za przygotowanie medialne, czyli ustawił się na całe życie.

    • szkoda złamanego grosza
      Tego typu kreatorzy są przydatni  urodzonym pajacom bez własnych poglądów lecz z talentami naśladowczymi, pośpiesznie przerabianym z celebrytów na polityków – słupy.
      Polityk starego typu, który ma naprawdę jakąś misje do spełnienia jest z zasady niesterowalny, potrzebuje tylko człowieka od detali poza merytorycznych: fryzura, garnitur, buty.
      On sam powinien wiedzieć o czym może mówić, a o czym nie. Jeśli nie łapie niuansów to nie nadaję się do zawodu frontmena partyjnego, chociaż może mieć dobre chęci.
      Stąd w takim przypadku  trening PR to tylko starożytna sztuka wyciągania kasy od frajerów.
      Kaczyński jest jaki jest – nie zachwyca, ale na razie nikogo lepszego nie ma.

  10. Oj chyba nie tylko Ty Kurka sę zdziwisz. Ma Kaczor PRowca.
    Okazuje się, że nasza pierdoła ma najlepszego, no może najdroższego PRowca w Polsce, tylko, że niestety się z nim za bardzo zaprzyjaźniła i na tyle go polubiła, że na jego (PRowca) agresywne prowokacje, kiedy  udaje dziennikarza z zaprzyjaźnionej telwizji, nie reaguje naturalnie, po kaczorowemu, i stąd na treningu zachowuje się inaczej, a inaczej jak występuje na czysto.
    Biedny PRowiec nie potrafi więc  analizować z nim błędów, bo na lekcjach Kaczor ich nie robi.
    No, ale nich no tylko nie będzie w poblizu ulubionego PRowca i Kaczor urwie się z łańcucha…
    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Marek-Kochan-medialny-trener-Jaroslawa-Kaczynskiego,wid,15184327,wiadomosc.html?ticaid=1fb67

    • Kochan to stara baśń i on
      Kochan to stara baśń i on jest taki najlepszy w Polsce, jak ja najpiękniejszy na świecie. Najlepszy w Polsce jest Ostachowicz, a błąd treningu Kaczora jest tak ewidentny, że żal pisać. Pan Kochan jest politycznie napalony, więc treningi odbywają się na takiej oto dyskwalifikującej fachowca zasadzie: “Kocham Pana , Panie Prezesie jedyny, no ale teraz muszę poudawać Sobieniowskiego, wie Prezes o co chodzi”. To jest niańczenie, nie trenowanie. Najlepszym dla Prezesa trenerem byłby Ostachowicz albo Niesiołowski i kto tej podstawowej techniki trenerskiej nie kuma niech się za trenowanie nie bierze. Kochan bierze ciężką kasę za poprawianie Prezesowi nastroju, nie za przygotowanie medialne, czyli ustawił się na całe życie.

    • szkoda złamanego grosza
      Tego typu kreatorzy są przydatni  urodzonym pajacom bez własnych poglądów lecz z talentami naśladowczymi, pośpiesznie przerabianym z celebrytów na polityków – słupy.
      Polityk starego typu, który ma naprawdę jakąś misje do spełnienia jest z zasady niesterowalny, potrzebuje tylko człowieka od detali poza merytorycznych: fryzura, garnitur, buty.
      On sam powinien wiedzieć o czym może mówić, a o czym nie. Jeśli nie łapie niuansów to nie nadaję się do zawodu frontmena partyjnego, chociaż może mieć dobre chęci.
      Stąd w takim przypadku  trening PR to tylko starożytna sztuka wyciągania kasy od frajerów.
      Kaczyński jest jaki jest – nie zachwyca, ale na razie nikogo lepszego nie ma.

  11. Tak się przewala przez media głównego nurtu
    wpis pana Piotra Piętaka. Taki bezkompromisowy, wręcz rewolucyjny – a gdzie WTEDY byłeś?
    No właśnie.Gdzie? W Paryżu, Brukseli. A jak się WTEDY wyjeżdżało, bedąc ,,znanym opozycjonistą", a do tego ,,twardym i nieprzejednanym wrogiem ustroju socjalistycznego i Polski ludowej"? Bo biura paszportowe (wtedy) to były te same, w których urzędowało SB.

  12. Tak się przewala przez media głównego nurtu
    wpis pana Piotra Piętaka. Taki bezkompromisowy, wręcz rewolucyjny – a gdzie WTEDY byłeś?
    No właśnie.Gdzie? W Paryżu, Brukseli. A jak się WTEDY wyjeżdżało, bedąc ,,znanym opozycjonistą", a do tego ,,twardym i nieprzejednanym wrogiem ustroju socjalistycznego i Polski ludowej"? Bo biura paszportowe (wtedy) to były te same, w których urzędowało SB.