Reklama

Tydzień temu żartowałem, że Kaczyński dokonał nowego podziału i mową nienawiści pogardził czterdziestolatkami. Wczoraj słyszałem biadolącego Kraśkę, który nie żartował, ale śmiertelnie poważnie mówił dokładnie to samo. Jeszcze raz się potwierdziło, że lider PiS jest wszechmocny, obojętnie co i jak powie, natychmiast jego słowa stają się tematem dnia, tygodnia, a często pozostają w przestrzeni publicznej na wieki. Jednak przy wszystkich nadzwyczajnych zdolnościach, w roli niańki jeszcze Jarosława nie widziałem i tak się zastanawiam, czy niańczeni na pewno mają czterdzieści lat.

Jestem czterdziestolatkiem, takim już trochę podstarzałym i wiem po sobie, że w tym wieku człowiek stoi w rozkroku. Jeszcze mu się wydaje, że ma osiemnaście lat, ale coraz częściej wątroba pęka i w krzyżu łupie. Psychicznie i emocjonalnie bywa różnie, dojrzałość miesza się z młodzieńczą fantazją. Trzeba mieć określone cechy charakteru, aby w tym wieku uchodzić za zrównoważonego i doświadczonego osobnika. We mnie nestora jest niewiele, ciągle żyję podwórkiem i liceum, to się jakoś szczególnie upokorzony wypowiedzią Kaczyńskiego nie czuję. Jedno natomiast nie ulega wątpliwości. Zupełnie porzuciłem fantazjowanie, wypatrywanie gruszek na wierzbie i ptasiego mleczka. Stoję twardo na ziemi, wiem czego chcę i jeśli realizuję jakiś cel, to daję z siebie więcej niż potrafię. Może to nieładne i na pewno nieskromne, tak o sobie pisać, ale pośród wszystkich wrednych cech charakteru, upór w dążeniu do celu jest moją zaletą numer jeden. Każdy kto mnie zna to potwierdzi.

Reklama

Dlatego za chińskiego boga nie umiem sobie wytłumaczyć zachowania innych czterdziestolatków, przede wszystkim równolatka Andrzeja Dudy, ale i Zbigniew Ziobro też ciągle potrzebuje niańki. Nie ma najmniejszego obowiązku, aby się w polityce, czy w sporcie lubić. Taka na przykład reprezentacja Hiszpanii był zbudowana z odwiecznych wrogów Realu i Barcelony, a jednak mieli swój złoty wiek i zdobywali seriami tytuły mistrzów świata i Europy. Mało tego, Barcelona w ogóle się do Hiszpanii nie przyznaje i mimo wszystko piłka chodziła od nogi do nogi. Przed 2015 rokiem cel był jasny, wygrać wybory, najlepiej podwójnie i jak najszybciej zacząć reformowanie Polski. Stawiam miliard w złocie, że wówczas dowolny obserwator polskiej polityki, zapytany co może stanąć na przeszkodzie reformowania sadownictwa, wymieniłby opór środowiska, media, presję zewnętrzną i gradobicie, ale nie zapasy w kisielu Andrzeja Dudy ze Zbigniewem Ziobrą.

Fakt, że Kaczyński musi biegać od Belwederu do kongresu Solidarnej Polski i kleić to, co młodsi połamali, jest wysoce żenujący. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby z powodu osobistych animozji miał porzucić cel, który jest dla mnie numerem jeden. Taka sytuacja po prostu nie wchodzi w grę i nie sądzę, żeby to było wynikiem wyłącznie indywidualnych cech charakteru. Czterdzieści pięć lat to nie jest wiek nestora, ale po tylu latach życia człowiek powinien wiedzieć, że piaskownica to miejsce dla dzieci nie dla dorosłych. Strzelanie fochów w obliczu epokowej zmiany świadczy, że mentalnie, co niektórzy nie mają czterdziestu, ale czternaście lat. Zaczynam wierzyć, że w całej aferze związanej z wetowaniem nie chodzi o nic innego tylko o fochy nastolatka i nikt mi nie powie, że niańczenie polityków wygląda poważnie, a tym się niestety musi zajmować Jarosław Kaczyński.

W takiej roli jeszcze Kaczyńskiego nie widziałem, musze jednak przyznać, że idzie mu nieźle. Może przeniósł doświadczenia z opieki nad kotami, pogłaskał burego, to musiał poczochrać pręgowanego. Wszystko fajnie i momentami śmiesznie, gdyby nie jeden problem. Miliony Polaków czeka na wyczyszczenie sądów, w tym dziesiątki tysięcy pokrzywdzonych i w głowie się nie mieści, że ta fundamentalna kwestia zależy od tego, czy Zbyszek będzie przezywał Andrzeja. Do Kaczyńskiego nie mam żadnych pretensji, współczuję mu serdecznie, bo sam wziąłbym sznur od żelazka i przeleciał po dupie jednego i drugiego, ale to wszystko jest po prostu żałosne i tak niedojrzałe, jak zeszyt „Złotych myśli” nastolatki. W głowie się nie mieści, że w kontekście przełomowej zmiany, trzeba się zajmować taką żenującą przepychanką, w której żaden mężczyzna, nawet osiemnastoletni, nie wziąłby udziału, wiedząc, co jest do zrobienia.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Panie Piotrze,

    Panie Piotrze,

    tekst jak zwykle znakomity, ale ten cytat szczególnie mi przypadł "do gustu" :-))

    ————————-

    "Do Kaczyńskiego nie mam żadnych pretensji, współczuję mu serdecznie, bo sam wziąłbym sznur od żelazka i przeleciał po dupie jednego i drugiego, ale to wszystko jest po prostu żałosne i tak niedojrzałe, jak zeszyt „Złotych myśli” nastolatki.

      pzdr

  2. Panie Piotrze,

    Panie Piotrze,

    tekst jak zwykle znakomity, ale ten cytat szczególnie mi przypadł "do gustu" :-))

    ————————-

    "Do Kaczyńskiego nie mam żadnych pretensji, współczuję mu serdecznie, bo sam wziąłbym sznur od żelazka i przeleciał po dupie jednego i drugiego, ale to wszystko jest po prostu żałosne i tak niedojrzałe, jak zeszyt „Złotych myśli” nastolatki.

      pzdr

  3. Niestety mamy wiekowego

    Niestety mamy wiekowego Prezesa. Aż strach pomyśleć co by było gdyby go nagle zabrakło. Tę plejadę smarkaczy wsiowe rozjadą w oka mgnieniu. Pozostaje mieć nadzieję że Opatrzność go nie opuści i zdrowie mu dopisze żeby mógł zobaczyć tę stajnię posprzątaną a my razem z nim.

  4. Niestety mamy wiekowego

    Niestety mamy wiekowego Prezesa. Aż strach pomyśleć co by było gdyby go nagle zabrakło. Tę plejadę smarkaczy wsiowe rozjadą w oka mgnieniu. Pozostaje mieć nadzieję że Opatrzność go nie opuści i zdrowie mu dopisze żeby mógł zobaczyć tę stajnię posprzątaną a my razem z nim.

  5. Kaczyński, na dzisiejszej

    Kaczyński, na dzisiejszej konwencji zachował się jak trzeba. Pochwalił gospodarza oraz zapowiedział, że żarty się skończyły i rezygnuje z dalszego niańczenia Dudusia. Widocznie wczorajsze wygłupy Łapińskiego przebrały miarkę. Teraz nie ma już znaczenia jaką ustawę o KRS Duduś podpisze, bo i tak, bez względu na jej wersję, wyjdzie on na skończonego Wała, a my i tak będziemy mieć to, co chcieliśmy.

    • Dokładnie, tak jak mówiłem

      Dokładnie, tak jak mówiłem zaraz po wecie, to Kaczyński ma prawie wszystkie  karty z talii w ręku. 

      Kaczyński jest teraz silniejszy niż kiedykolwiek, i ta siła wykuwała się w walce o przeżycie PiS.

      Ale gdyby rady kilku osób były wysłuchane swego czasu, żeby Prezydent Duda dostał ciekawą rolę w teatrzyku politycznym, tego horroru by nie było.

  6. Kaczyński, na dzisiejszej

    Kaczyński, na dzisiejszej konwencji zachował się jak trzeba. Pochwalił gospodarza oraz zapowiedział, że żarty się skończyły i rezygnuje z dalszego niańczenia Dudusia. Widocznie wczorajsze wygłupy Łapińskiego przebrały miarkę. Teraz nie ma już znaczenia jaką ustawę o KRS Duduś podpisze, bo i tak, bez względu na jej wersję, wyjdzie on na skończonego Wała, a my i tak będziemy mieć to, co chcieliśmy.

    • Dokładnie, tak jak mówiłem

      Dokładnie, tak jak mówiłem zaraz po wecie, to Kaczyński ma prawie wszystkie  karty z talii w ręku. 

      Kaczyński jest teraz silniejszy niż kiedykolwiek, i ta siła wykuwała się w walce o przeżycie PiS.

      Ale gdyby rady kilku osób były wysłuchane swego czasu, żeby Prezydent Duda dostał ciekawą rolę w teatrzyku politycznym, tego horroru by nie było.

  7. Nic nie rozumiem. Wszyscy

    Nic nie rozumiem. Wszyscy mówią to samo, a ja tego w ogóle nie rozumiem. Może ze względu na wiek. Zachwycałem się Wałęsą, emocjonowałem się obradami okrągłostołowymi. Zmagałem się z układami w firmach, widziałem różne szczegóły. Przecież to nie ma znaczenia, kto się na kogo obraża, kto z kim o czym oficjalnie rozmawia. Takie rzeczy załatwia się w zupełnie inny, nieoficjalny sposób, wśród grona, które ma conieco do powiedzenia i oficjalne rozmowy mają się do tego nijak.

    Coś tu jest nie tak.

  8. Nic nie rozumiem. Wszyscy

    Nic nie rozumiem. Wszyscy mówią to samo, a ja tego w ogóle nie rozumiem. Może ze względu na wiek. Zachwycałem się Wałęsą, emocjonowałem się obradami okrągłostołowymi. Zmagałem się z układami w firmach, widziałem różne szczegóły. Przecież to nie ma znaczenia, kto się na kogo obraża, kto z kim o czym oficjalnie rozmawia. Takie rzeczy załatwia się w zupełnie inny, nieoficjalny sposób, wśród grona, które ma conieco do powiedzenia i oficjalne rozmowy mają się do tego nijak.

    Coś tu jest nie tak.

    • Rzeczywiście argumentacja

      Rzeczywiście argumentacja Ściosa jest sensowna:

      " Andrzej Duda, jako „czysty” kandydat PiS, wystawiony przez obóz polityczny, dążący do realnych zmian i obalenia układu mafijnego – nie miał prawa wygrać (w 2015 r.). Andrzej Duda, jako kandydat „zatwierdzony” i wystawiony na mocy paktu między różnymi grupami wpływu, dążącymi do zachowania status quo – był skazany na wygraną.Dlatego obecne, ale też przyszłe zachowania i decyzje pana prezydenta, mają istotne znaczenie. Nie dlatego, jakoby projekt „reformy sądownictwa” PiS był doskonały, a prezydent go pogrzebał, ale z tej przyczyny, że wybraniec pana Kaczyńskiego dokonał niezwykle czytelnego wyboru i każdym kolejnym będzie ten wybór potwierdzał". (..) Na monolicie pojawiła się rysa, która z każdym miesiącem, będzie się powiększać i pogłębiać. Zobaczyliśmy granicę, poza którą „dobra zmiana” nie ma prawa wykraczać. Zobaczyliśmy też rolę ośrodka prezydenckiego – jako strażnika i gwaranta interesów układu III RP. To dowód ciągłości wpływów środowiska, które po zamachu smoleńskim wywindowało necandusa (Komorowskiego) na stanowisko prezydenta, a pięć lat później zadbało o „godnego” następcę."

      W moim przekonaniu hipoteza Ściosa powinna być ciągle weryfikowana, jak również wszystkie pytania, on postawił:
       
      „Dlaczego Andrzej Duda mógł zostać nowym prezydentem?
      Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym przez ośrodki propagandy i potężnych reżimowych graczy? Dlaczego pozwolono, by w drodze „demokratycznych przemian” odszedł patron ludzi z wojskowej bezpieki, najgorliwszy przyjaciel Moskwy i filar triumwiratu III RP? Dlaczego rozstrzygnięcie to tak łatwo przyjęto na Kremlu (..) ? Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu na armie i służby specjalne? Dlaczego nie sięgnięto po „sprawdzone metody”, nie próbowano sfałszować (..)? Dlaczego w państwie ignorującym prawa obywateli i reguły demokracji, o wyniku najważniejszej rozgrywki miałaby decydować trzyprocentowa różnica „werdyktu wyborczego”? Dlaczego środowisko skupione wokół BK nie okazuje dziś obaw przed rozliczeniem tej prezydentury, przed poznaniem tajemnic „lochów” belwederskich, ujawnieniem kalendarzy spotkań, nazwisk gości i doradców? Dlaczego w tej kampanii nie słyszeliśmy słowa o zamachu smoleńskim ani wzmianki o roli Belwederu w kształtowaniu „ładu posmoleńskiego”? 

       

      Polecam cały artykuł: https://bezdekretu.blogspot.com/2017/10/etap-czy-zakret.html

      Pozdrawiam, szperacz

      • jakieś połtora roku temu (lub

        jakieś połtora roku temu (lub więcej) napisałem coś podobnego na blogu tego Ściosa. Tj. z wyników Ruchu Kontroli Wyborów (Talaga i spółka) wynikało, że Duda przegrał. Wówczas ten Ścios (w komentarzu) odniósł się do tego z rezerwą, a teraz to wyciąga. Po co?

    • Rzeczywiście argumentacja

      Rzeczywiście argumentacja Ściosa jest sensowna:

      " Andrzej Duda, jako „czysty” kandydat PiS, wystawiony przez obóz polityczny, dążący do realnych zmian i obalenia układu mafijnego – nie miał prawa wygrać (w 2015 r.). Andrzej Duda, jako kandydat „zatwierdzony” i wystawiony na mocy paktu między różnymi grupami wpływu, dążącymi do zachowania status quo – był skazany na wygraną.Dlatego obecne, ale też przyszłe zachowania i decyzje pana prezydenta, mają istotne znaczenie. Nie dlatego, jakoby projekt „reformy sądownictwa” PiS był doskonały, a prezydent go pogrzebał, ale z tej przyczyny, że wybraniec pana Kaczyńskiego dokonał niezwykle czytelnego wyboru i każdym kolejnym będzie ten wybór potwierdzał". (..) Na monolicie pojawiła się rysa, która z każdym miesiącem, będzie się powiększać i pogłębiać. Zobaczyliśmy granicę, poza którą „dobra zmiana” nie ma prawa wykraczać. Zobaczyliśmy też rolę ośrodka prezydenckiego – jako strażnika i gwaranta interesów układu III RP. To dowód ciągłości wpływów środowiska, które po zamachu smoleńskim wywindowało necandusa (Komorowskiego) na stanowisko prezydenta, a pięć lat później zadbało o „godnego” następcę."

      W moim przekonaniu hipoteza Ściosa powinna być ciągle weryfikowana, jak również wszystkie pytania, on postawił:
       
      „Dlaczego Andrzej Duda mógł zostać nowym prezydentem?
      Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym przez ośrodki propagandy i potężnych reżimowych graczy? Dlaczego pozwolono, by w drodze „demokratycznych przemian” odszedł patron ludzi z wojskowej bezpieki, najgorliwszy przyjaciel Moskwy i filar triumwiratu III RP? Dlaczego rozstrzygnięcie to tak łatwo przyjęto na Kremlu (..) ? Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu na armie i służby specjalne? Dlaczego nie sięgnięto po „sprawdzone metody”, nie próbowano sfałszować (..)? Dlaczego w państwie ignorującym prawa obywateli i reguły demokracji, o wyniku najważniejszej rozgrywki miałaby decydować trzyprocentowa różnica „werdyktu wyborczego”? Dlaczego środowisko skupione wokół BK nie okazuje dziś obaw przed rozliczeniem tej prezydentury, przed poznaniem tajemnic „lochów” belwederskich, ujawnieniem kalendarzy spotkań, nazwisk gości i doradców? Dlaczego w tej kampanii nie słyszeliśmy słowa o zamachu smoleńskim ani wzmianki o roli Belwederu w kształtowaniu „ładu posmoleńskiego”? 

       

      Polecam cały artykuł: https://bezdekretu.blogspot.com/2017/10/etap-czy-zakret.html

      Pozdrawiam, szperacz

      • jakieś połtora roku temu (lub

        jakieś połtora roku temu (lub więcej) napisałem coś podobnego na blogu tego Ściosa. Tj. z wyników Ruchu Kontroli Wyborów (Talaga i spółka) wynikało, że Duda przegrał. Wówczas ten Ścios (w komentarzu) odniósł się do tego z rezerwą, a teraz to wyciąga. Po co?

  9. “Skromność, jest moją ukrytą

    "Skromność, jest moją ukrytą zaletą którą posiadam w nadmiarze."

    Czasem irytują mnie twoje felietony Piotrze. Ale imponuje mi twoje ego i takie analizy jak powyższa. Też mam 45 lat i to samo zdanie o polityce, która w wykonaniu naszych rówieśników jest żenującym spektaklem.

  10. “Skromność, jest moją ukrytą

    "Skromność, jest moją ukrytą zaletą którą posiadam w nadmiarze."

    Czasem irytują mnie twoje felietony Piotrze. Ale imponuje mi twoje ego i takie analizy jak powyższa. Też mam 45 lat i to samo zdanie o polityce, która w wykonaniu naszych rówieśników jest żenującym spektaklem.