Reklama

Czwarta noc bezsenna – pełna chorych, nienawistnych majaków. Tak nienawistnych, jak nienawistnym było wyłączenie "bomb" i wygaszenie świateł przez wracającą z miasta kawalkadę Dudy Andrzeja (43 l.) po przejechaniu Pl. Wilsona ( Plac Komuny Paryskiej) i wjechaniu w jedną z bocznych żoliborskich uliczek zmierzających wprost w krwawą paszczę Kaczyńskiego Jarosława (67 l.)
A i żeby choć wracał ten cały Duda z czegoś sensownego – a on tam bzdurkę o jakimś Pileckim oglądał i bez Jandy Krystyny (100 l. niech żyje nam!) na dodatek 
Tak to na ogół wyglądało w nadwiślańskich mediach, a mnie zaczęło skłaniać do jedynie słusznej emigracji – opuszczenia pohańbionego przez powyżej inkryminowanych spiskowców MOJEGO  Żoliborza.
Ten Żoliborz to jednak faktycznie jakieś przekleństwo – nie pozwala nazywać bez zastanowienia  wielogłowego tłumu wdzięcznym mianem Polaków czy innych Europejczyków – specyficzna tradycja i jedyny w sobie entourage dbają o to, by byle bydło z Polakiem czy Europejczykiem mi się nie pomyliło.
Kiedyś, teraz i w przewidywanej przez bożą łaskawość przyszłości.
W gruncie rzeczy – Palikot, Środa, Holland, Kopacz czy inne Lisy w opinii wielu są Polakami i Europejczykami. Wybitnymi do tego nad wyraz.
W moim postrzeganiu świata – potencjalnymi klientami maszyny Panów Antoine'a Louisa i Tobiasa Schmidta, której stworzenie niesprawiedliwa historia przypisała Panu Józiowi Ignacemu Guillotin.
Ale czy historia naszej Ojczyzny przynajmniej raz – po latach peerelowskiego zgnojenia i transformacyjnego skurwienia – nie mogłaby być sprawiedliwa?

Reklama

2 KOMENTARZE