Reklama

Gruba kreska? chyba najbardziej znane hasło polityczne III RP.

Gruba kreska? chyba najbardziej znane hasło polityczne III RP. Sformułowanie to, wygłoszone w expose premiera Tadeusza Mazowieckiego, w roku 1989, było przedmiotem manipulacji, ataków politycznych i nieporozumień.

W swojej wersji oryginalnej brzmiało ono tak;

Reklama

?Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma ona jednak wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania.?

Dotyczyło ono tylko tego, że rząd powołany przez Mazowieckiego nie jest kontynuatorem linii państwa komunistycznego? Inne znaczeni tych zdań było takie, że wszyscy, którzy podpisali się pod umową społeczną Okrągłego Stołu, mieli znaleźć w wolnej Polsce możliwość życia i działania.

Słowa Mazowieckiego były później (i są dalej) przedmiotem manipulacji. Zaczął Lech Wałęsa, który na doraźne potrzeby kampanii prezydenckiej, oskarżył premiera Mazowieckiego o niechęć do rozliczeń, dekomunizacji, lustracji i akceptację działania byłych komunistów w sferach polityki i gospodarki.

I do dziś, to sformułowanie niesłusznie, przypisywane jest zwolennikom pobłażania między innymi działaczom służb bezpieczeństwa PRL.

Sprawa regulacji emerytalnych dla byłych urzędników służb bezpieczeństwa PRL wiąże się oczywiście także z lustracją. Lustracją, która w Polsce się nie dokonała i już nie dokona. Lustracją, która została skompromitowana nie przez lewicę i agentów służb komunistycznych, lecz przez działaczy prawicy, począwszy od Janusza Korwin – Mikkego, poprzez Antoniego Macierewicza, Bronisława Wildsteina, na Jarosławie Kaczyńskim kończąc.

Bronisław Wildstein, wynosząc kilka lata temu swoja listę z IPN, przesunął tą linię szaleństwa lustracyjnego. I jego działania, poza rozpoczęciem pustej, jałowej dyskusji, nie posunęło tej sprawy ani o centymetr. A już na pewno nie przyczyniło się do rozliczenia faktycznych przestępców, działających w ramach służb.

Zarzucano Prawu i Sprawiedliwości, że pod płaszczykiem rozliczeń, dekomunizacji, dezubekizacji, lustracji – chce podzielić społeczeństwo na nowo. Okazuje się, że teraz Platforma Obywatelska chce przekroczyć tę cienką czerwoną linię i znów rozliczyć na nowo całe grupy obywateli, według standardów odpowiedzialności zbiorowej. Kaczyński twierdził, że chce oczyszczenia państwa i jego zjednoczenia – a tak naprawdę chciał jego podziału. Propozycje PO odpychają od partii Donalda Tuska wyborców, którzy głosowali na nią, bo mieli dość radykalizmu i skrajności PIS – i nie chodzi tu tylko wcale o elektorat lewicowy, ale głównie o elektorat młody, inteligencki, który był bazą sukcesu wyborczego w październiku 2007 roku.

Jest trudno udowodnić, że ludzie dawnego komunistycznego, aparatczykowskiego ancien régime działali po roku 1989 na niekorzyść wolnej Polski. Tadeusz Mazowiecki, głosząc hasło grubej kreski, zaprosił wszystkich obywateli do budowy nowego ładu społecznego. I wszyscy, w tym na pół demokratycznym Sejmie kontraktowym, wykonywali ten kontrakt społeczny. I to nie lewica rozbiła rodzącą się solidarność obywatelską, lecz działania ludzi z dawnej, bardziej lub mniej zasłużonej opozycji.

Panuje opinia, że gdyby wtedy, na samym początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, wyeliminowano komunistów i funkcjonariuszy dawnego reżimu z życia społecznego, to Polska byłaby w innym miejscu, na innym etapie.
Tylko, że nikt nie potrafi powiedzieć, na jakim. I nikt jakoś nie potrafi wskazać kogoś, kto lepiej niż Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski przeprowadzili Polskę drogą od radzieckiego protektoratu, do NATO i Unii Europejskiej.

Jak powiedział Mieczysław F. Rakowski w wywiadzie telewizyjnym – ?Chciałbym zobaczyć tego odważnego, który był gotowy rozliczać PRL w tamtych czasach?.

Ciekawe, ale rozsądek, umiar i zrozumienie wagi decyzji politycznych dla państwa, po roku 1989 zawsze była bardziej domeną lewicy, niż prawicy i postsolidarnościowców.

Azrael

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. nie zgodzę się z jedną tezą
    a mianowicie niechęcią młodego elektoratu PO do radykalnych działań. Zauważ że w wyborach 2005 roku nikomu nie przeszkadzał radykalizm związany z mającą powstać koalicją PO-PiS. Z mojego punktu widzenia jest mi wszystko jedno czy pomysł zostanie zrealizowany czy upadnie, byle tą kwestię rozstrzygnąć raz na zawsze. Albo tniemy, albo się nie da bo trybunały nie pozwolą, koniec kropka. I idziemy dalej.
    Osobiście nie podoba mi się puszczanie przez PO oka na prawą stronę, ale jeśli PO skutecznie zrealizuje takie pomysły, wytrąci wszelkie argumenty opozycji. Mam nadzieje że ci bardziej ze środka i na lewo, jakoś przeczekają ten chwilowy festiwal taniego populizmu.

  2. domeną “lewicy”
    nie jest i nie był “rozsądek, umiar i zrozumienie wagi decyzji politycznych”, lecz zachowanie status quo we własnym dobrze pojętym interesie.
    Zredukowanie emerytur wszystkim pracownikom SB nie jest, jak twierdzą niektórzy, zemstą, tylko przywróceniem elementarnej przyzwoitości. Czy naprawdę uważasz, że te decyzje podzielą nasze społeczeństwo w jakiś drastyczny sposób?
    Znam człowieka, który pracował kiedyś w SB w jakiejś komórce gospodarczej. Sam się zwolnił na 2 czy 3 lata przed emeryturą. Przyczyna: przekręty SB-ków na dużą skalę (wchodzenie w związki z półświatkiem). Nie chciał brać w tym udziału, a nie miał komu o tym powiedzieć: “góra” też weszła w ten proceder. Jedni łapali opozycjonistów, drudzy inwigilowali kościół, a jeszcze inni “kręcili lody”. Biedni ludzie!