Reklama

Też się zastanawiałem na nazwiskiem, i z miejsca odrzuciłem tezę Żakowskiego, jakoby temat premiera zastępczego był po to, aby omotać dziennikarzy Gazety.

Reklama

Też się zastanawiałem na nazwiskiem, i z miejsca odrzuciłem tezę Żakowskiego, jakoby temat premiera zastępczego był po to, aby omotać dziennikarzy Gazety.

Poszedłem  chronologicznie i przypuszczam, że historycznie rzecz biorąc, była dyskusja na temat pokazania PiS jako partii która idzie po władzę,  a PO jako partii schyłkowej.
Pierwsze dla partii która idzie po władzę jest nazwisko człowieka który będzie budował rząd, Polskę. Ale w tym momencie wiadomo że jakiekolwiek nazwisko z PiS pociągnie tylko działaczy partyjnych. Dlatego powstał pomysł wystawienia na celownik osoby niezwiązanej z PiS, gwoździem programu w  votum miała być dyskusja na temat nieudolności rządu.

Ale teraz to jest raczej tak jak powiedział Kaczyński – sprawdzenie SLD. To jest polityczny cel numer jeden. Kaczyński mówi Millerowi żeby wszedł albo wyszedł bo robi przeciąg, to znaczy że Tusk lub PO rozmawiają z Millerem o koalicji, a Miller chciałby ale się boi. Być może dlatego poseł Godson rozmawiał z PiS "o możliwości przejścia".

Miller dostanie do ręki karty i SLD albo poprze rząd Tuska albo się od niego odetnie, w oczach swoim wyborców. To znaczy że nie będzie tak łatwo w krótkim czasie wrócić do przeciwnego obozu. Ale mnie bardziej interesują kociątka z partii antysystemowej, bo oni mają jeszcze trudniejszą sytuację. Albo w całości popierają rząd czyli nie są antysystemowi, albo w całości są przeciw, ale raczej nie, bo Tusk będzie wolał mieć więcej rezerwy niż 3 głosy więc część kociąt będzie głosować za rzadem. Ale to oznacza że część posłów ruchu uważa że Tusk na tą chwilę jest najlepszym premierem a część uważa że trzeba zmienić Polskę i odwołać premiera. Niezła gimnastyka.

Oczywiście Ziobro wykorzystał okazję, żeby się ośmieszyć, na czele rządu bezpartyjnych, apolitycznych ekspertów widzi polityka Cymańskiego. A jak nie, to poprze rząd Tuska. Ziobro popierający rząd Tuska – bo jego kolega nie dostał posady, aż dech zapiera. 

Reklama