Reklama

W normalnych czasach pisałbym o samej rekonstrukcji rządu, ale czasy mamy nienormalne, również za sprawą koalicji rządzącej, dlatego też nieszczególnie mnie zajmuje ten temat. Nie spodziewam się nic dobrego i tym bardziej nowego, po ekipie „Zjednoczonej Prawicy”, zajętej wewnętrznymi konfliktami. Istnieje też dostatecznie wiele dowodów, aby stwierdzić, że w Polsce więcej do powiedzenia ma ambasador USA i kanclerz Niemiec, niż wicepremier Kaczyński z premierem Morawieckim razem wzięci. W ostatnim półroczu, przynajmniej w moich oczach, upadło wiele mitów związanych z rządami PiS i co za tym idzie, nie zamierzam się podpisywać pod działaniami politycznymi, jak to czyniłem wcześniej i uczyniłbym dziś, gdyby były tak rozsądne, jak w przeszłości bywało.

Najchętniej w ogóle rzuciłbym zajmowanie się polityką, ale wiadomo, że łatwo się mówi, trudniej się odzwyczaić. W związku z tym, postanowiłem patrzeć na polską rzeczywistość okiem zdystansowanego recenzenta i pisać o wszystkim, co akurat wydaje mi się w danym momencie ciekawe albo godne uwagi. Spośród morza tematów wybrałem sobie nominację Przemysława Czarnka na ministra Edukacji Narodowej. Brzmi dumnie, prawda? Jeszcze dumniej zabrzmi, gdy dodam, że Czarnek, według doniesień medialnych ze wszystkich stron, ma zostać szefem superministerstwa złożonego z dwóch dotychczasowych resortów: nauki i MEN właśnie. Czy to jest dobra informacja? Owszem z pewnych punktów widzenia to podwójnie dobra wiadomość. Po pierwsze Przemysław Czarnek to jeden z mądrzejszych działaczy PiS i idealnie nadający się na to stanowisko, złośliwych uprzedzę i dopiszę, że ministrem sprawiedliwości też byłby dobrym. Po drugie samo połączenie ministerstw jest mądrym ruchem, ponieważ podział był idiotyczny i wynikał z czysto politycznego zapotrzebowania, po prostu trzeba było dać jakąś teczkę Gowinowi.

Reklama

Pomimo pozytywnej oceny tych dwóch dużych zmian, nie spodziewam się zmian jako takich. Jeśli komuś się wydaje, że Czarnek na przykład wyda rozporządzenie zobowiązujące uczelnie, aby uruchomiły normalne zajęcia, to się bardzo myli, łagodnie mówiąc. Czarnek nie zrobi nic, co będzie się wyróżniało na tle innych krajów. Technika znana od wielu miesięcy, polegająca na bezrefleksyjnym kopiowaniu „rozwiązań” z krajów UE, zostanie w całości zachowana. Jak Niemcy pozwolą chodzić studentom na zajęcia, to Czarnek po zgodzie Kaczyńskiego też pozwoli, no i tu powoli dochodzimy do tytułowej konkluzji: „szkoda chłopa”. Jest takie powiedzenie: „rzucać się jak szczerbaty na suchary” i oznacza tyle, że ktoś podejmuje się wyzwania, nie zdając sobie sprawy, co go czeka. Nie ma nic złego w politycznych ambicjach, po to się do polityki idzie, żeby sprawować władzę i wszelka paplanina: „im chodzi tylko o władzę”, to skrajna hipokryzja. Problem w tym, że Czarnek nie będzie mógł wykorzystać swojej inteligencji i wiedzy, a stanie się posłusznym egzekutorem decyzji zapadających na wyższym szczeblu.

Jakie nowy minister MEN naprawdę ma pomysły na organizację szkół i uczelni wyższych, w czasach „pandemii” nie dowiemy się nigdy, bo żaden pomysł Czarnka nie zostanie wdrożony, chyba że będzie zgodny z pomysłami politycznej siły wyższej. Tak mniej więcej wygląda dramat każdego inteligentnego człowieka, który ulega pokusie sprawowania zaszczytnych funkcji i w zastanych okolicznościach można niemal ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że Czarnek właśnie łamie sobie karierę polityczną. Równie ambitny minister Niedzielski, z każdym dniem się przekonuje w co się wpakował i jak bardzo go to przerasta. Czarnek będzie drugim po Niedzielskim, jego ministerstwo zaraz po Ministerstwie Zdrowia jest na nieustannym celowniku mediów, dodatkowo będą non stop strzelać LGBT. W szkołach i na uniwersytetach dobrze dziać się nie będzie, bo zwyczajnie nie może, no i całe to niezawinione przez Czarnka zło spadnie na jego głowę. Szkoda chłopa, byłby bardzo dobrym sędzią w SN albo w TK, a zostanie skazanym na porażkę ministrem edukacji.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Nie ma co żałować Czarnka. W

    Nie ma co żałować Czarnka. W końcu sam się zgodził. Jak na razie nie ma przymusowego poboru na stanowiska ministerialne. Oczywiście, że nie zdziała tam nic z powodów przytoczonych przez Gospodarza i pewnie nawet zdaje sobie z tego sprawę. Jego wybór – jego problem.

  2. Nie ma co żałować Czarnka. W

    Nie ma co żałować Czarnka. W końcu sam się zgodził. Jak na razie nie ma przymusowego poboru na stanowiska ministerialne. Oczywiście, że nie zdziała tam nic z powodów przytoczonych przez Gospodarza i pewnie nawet zdaje sobie z tego sprawę. Jego wybór – jego problem.

  3. To co robi, jest kontynuacją

    To co Czarnek robi, jest kontynuacją wyboru dokonanego już dawno temu, więc nie tyle szkoda chłopa, co kolejny raz szkoda MK, że ma złudzenia. Z prawie miniestrem zetknąłem się pobieżnie na kilku półoficjalnych spotkaniach kiedy był wojewodą i wtedy zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Wyglądał też na wrośniętego w środowiska patriotyczne i prawicowe. Dlatego dużym rozczarowaniem okazała się dla mnie jego działalność jako posła. W Sejmie szybko dał się poznać jako nowa twarz starego betonu. Świadomie, na 110% został hunwejbinem Kaczyńskiego i jego obecne zadanie polega tylko na kontynuacji partyjnej misji. Ma być, gdzie go postawią i robić, co mu każą. Wygłaszanie przy tym czołobitnych deklaracji wobec przywództwa należy do kanonu zachowań tego rodzaju postaci i jemu nie sprawia przykrości ani wstydu.

    Na nowym stanowisku w MEN Czarnek jest po to, żeby przyjmować na klatę ciosy z tej strony i spokojnie do przyszłorocznych wyborów sobie poradzi. To taka inteligentniejsza wersja Sasina, ale i tak jeszcze nie na tyle bystra, żeby zobaczyć zbliżający się kres pisizmu. Może nie koniecznie oznacza to koniec kariery politycznej, ale na pewno świadczy o niewyrobionym talencie. Nie ma co żałować.

  4. To co robi, jest kontynuacją

    To co Czarnek robi, jest kontynuacją wyboru dokonanego już dawno temu, więc nie tyle szkoda chłopa, co kolejny raz szkoda MK, że ma złudzenia. Z prawie miniestrem zetknąłem się pobieżnie na kilku półoficjalnych spotkaniach kiedy był wojewodą i wtedy zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Wyglądał też na wrośniętego w środowiska patriotyczne i prawicowe. Dlatego dużym rozczarowaniem okazała się dla mnie jego działalność jako posła. W Sejmie szybko dał się poznać jako nowa twarz starego betonu. Świadomie, na 110% został hunwejbinem Kaczyńskiego i jego obecne zadanie polega tylko na kontynuacji partyjnej misji. Ma być, gdzie go postawią i robić, co mu każą. Wygłaszanie przy tym czołobitnych deklaracji wobec przywództwa należy do kanonu zachowań tego rodzaju postaci i jemu nie sprawia przykrości ani wstydu.

    Na nowym stanowisku w MEN Czarnek jest po to, żeby przyjmować na klatę ciosy z tej strony i spokojnie do przyszłorocznych wyborów sobie poradzi. To taka inteligentniejsza wersja Sasina, ale i tak jeszcze nie na tyle bystra, żeby zobaczyć zbliżający się kres pisizmu. Może nie koniecznie oznacza to koniec kariery politycznej, ale na pewno świadczy o niewyrobionym talencie. Nie ma co żałować.

  5. Może Kaczyński celowo pali co

    Może Kaczyński celowo pali co ciekawszych polityków, czyści pole dla MM. Zaczyna się jazda po człowieku. Dzisiaj rano w pogodnym radiu "Pogoda": "Czarnek, znany z nienawistnych wypowiedzi na temat osób nieheteronormatywnych". 

    • Może tak być; w pierwszym

      Może tak być; w pierwszym odruchu Go wskazano, a teraz rozpętuje się atmosferę hejtu. Dziś (1 października) w radio RMF 1/3 wywiadu p. Mazurka z p. Sasinem poświęcona była "homofobii" Kandydata i jego "dopuszczaniu kar cielesnych". A biorąc pod uwagę widoczną w dziedzinie terror-wirusa i panściemy zależność tego radia od propagandy rządowej, można odnieść wrażenie, że to kandydatura na odstrzał.

  6. Może Kaczyński celowo pali co

    Może Kaczyński celowo pali co ciekawszych polityków, czyści pole dla MM. Zaczyna się jazda po człowieku. Dzisiaj rano w pogodnym radiu "Pogoda": "Czarnek, znany z nienawistnych wypowiedzi na temat osób nieheteronormatywnych". 

    • Może tak być; w pierwszym

      Może tak być; w pierwszym odruchu Go wskazano, a teraz rozpętuje się atmosferę hejtu. Dziś (1 października) w radio RMF 1/3 wywiadu p. Mazurka z p. Sasinem poświęcona była "homofobii" Kandydata i jego "dopuszczaniu kar cielesnych". A biorąc pod uwagę widoczną w dziedzinie terror-wirusa i panściemy zależność tego radia od propagandy rządowej, można odnieść wrażenie, że to kandydatura na odstrzał.

  7. Na możliwość wprowadzenia

    Na możliwość wprowadzenia pozytywnych zmian przez MEN w rządowym towarzystwie Kaczyńskiego, Morawieckiego, Glińskiego i Gowina nie ma co liczyć i tu jest chyba dla wszystkich jasność.
    Jeśli uda się chociaż przyhamować lewacką degrengoladę to już byłoby bardzo dobrze, a gdyby jeszcze udało się odkręcić jakieś pomniejsze kwestie to będzie rewelacja. Tak to niestety wygląda pod rządami "prawicowego" PiSu.

  8. Na możliwość wprowadzenia

    Na możliwość wprowadzenia pozytywnych zmian przez MEN w rządowym towarzystwie Kaczyńskiego, Morawieckiego, Glińskiego i Gowina nie ma co liczyć i tu jest chyba dla wszystkich jasność.
    Jeśli uda się chociaż przyhamować lewacką degrengoladę to już byłoby bardzo dobrze, a gdyby jeszcze udało się odkręcić jakieś pomniejsze kwestie to będzie rewelacja. Tak to niestety wygląda pod rządami "prawicowego" PiSu.