Reklama

Nic w uszach nie doskwiera, a tu przecież 20 lat temu, w Magdalence, brzęk szkła i modlitwa towarzyszyła dzieleniu łupów przyszłej IIIRP. Zaraz po tym jak Pani Szczepkowska uśmiała się z komunizmu, Pan Reszczyński, już nie w Dzienniku, ale Wiadomościach zapewnił, że będą widomości dobre i złe, ale prawdziwe. Piękne czasy, wtedy jeszcze Lech Wałęsa był prześladowany przez SB i nikt nie słyszało o Zygmuncie Wałęsie, wtedy Mazowiecki mdlał na sejmowej trybunie, Polska dowiedziała się, że Ci dwaj co ukradli księżyc obok Mieczysława Wachowskiego są najbliżsi, późniejszemu Bolkowi. Potem było już tylko gorzej, Tymiński okazał się większym opozycjonistą niż Mazowiecki, Michnik rzucił to wszystko i poszedł pisać Gazetę, Kuroń do garów, Kaczyńscy do PC i w nagrodę do kancelarii Bolka. O Magdalence słyszało kilku ludzi, reszta była zszokowana, że zniknęły kartki, ale nie było za co kupić kaszanki, ponieważ zniknęła, dotąd przymusowa, robota.

Zaczęły się schody, ale tak naprawdę poważna jazda po bandzie rozpoczęła się dopiero po tym jak Jarosław Kaczyński przegrał pałacową walkę z Mieczysławem Wachowskim. Nie wiem jak to się stało, walka była uczciwa, ta sama kategoria wagowa i ten sam trener Bolek, co więcej dwóch Kaczyńskich na jednego ?Mnietka?, ale stało się. Od kiedy się stało, to się porobiło. Okrągły stół porobił się zdradą i sprzedażą Polski, dziś milcząca Magdalenka ? Targowicą. Poszły plotki, że Michnik z Kiszczakiem pili na literatki i szarpali narodowe sukno, podczas gdy prawdziwi patrioci brzydzili się alkoholu i złodziejstwa. Takie plotki chodziły tylko od jednego źródła, dawnych współpracowników Bolka, dlatego były tylko plotkami. Gdy w 2005 roku nastała światłość IVRP, można już było mówić o wszystkim, Magdalenka robiła za chleb powszedni, ale źli ludzie zamiast plotkować, zaczęli opowiadać jak było naprawdę.

Reklama

A naprawdę było tak, że Lech Kaczyński nie wylewał za kołnierz, co się Palkotowi ma za złe, Lech Kaczyński pił jak równy z równym i coś z tym kacem molarnym trzeba było zrobić. Powstały dwie wersje dopuszczalnych wydarzeń. Pierwsza wersja głosiła, że nawet jeśli był, to go tam przecież nie było, bo nikt z ?naszych? nie da się manipulować faktom medialnym. Druga, że wprawdzie był, ale Magdalenki jakby nie było, no może trochę była, tylko nie należy tego traktować jako wydarzenie historyczne, zwykła towarzyska biesiada, ?normalne negocjacje polityczne?. Wersje nie przeszły, ani po jednej, ani po drugiej stronie. Dla spiskowców dziejowych, Magdalenka to Mekka, dla ?różowych?, Magdalenka powinna pozostać kuchnią polityczną. Obie strony naciskały na siebie i tak powstał pat, tak powstała cisza.

Nie ma dziś chętnych do rozmowy o Magdalence, mógłby pogadać Macierewicz, co zaczynał o tym gadać, ale jest w PiS i musi wiedzieć, że nieodpowiedzialne wypowiedzi prowadzą do ujawnienia pełnego składu, a to z kolei nie jest w interesie Polski i nowej ludzkiej twarzy Lecha Kaczyńskiego. Skąd zatem mamy wiedzieć co ustalono w Magdalence? No tu już musimy pytać Panów z Misji Specjalnej, albo Pana Pospieszalskiego, co to zaczyna swoje ?szoły? od obiektywnych ilustracji, kiedy to Bogu ducha winni, młodzi patrioci napakowani sterydami i biało-czerwoną opaską na ramieniu, są bezlitośnie katowani przez grupę agresywnych gejów i lesbijek. Ot taki lewacki upadek obyczajów. O dziwo nawet takich perełek nie było, nie wiadomo dlaczego, może niezależny prezes Urbański porozumiał się z niezależnym posłem Gadzinowskim, co do istoty wspólnego interesu w ciszy.

Gdy się popatrzy, bo już słuchać się nie da, dawnych teoretyków od sprzedawania Polski pod ladą, to jakby z profilu ich widać, wzrok utkwiony w martwym punkcie, gwizdanie pod nosem, udają, że są zajęci poważnymi sprawami. Do niektórych nawet dotarło, że gdyby nie Magdalenka, byłaby Rumunia, albo i nawet Powstanie, bo niby jak inaczej? Komuna miała dobrowolnie zastąpić na drzewach liście? Wysnuto na łapu capu roboczą teorię, że okrągły stół nie był błędem, ale podtrzymaniem umowy okrągłostołowej. Trzeba pamiętać co podtrzymało tę umowę. Po serii patriotycznych happeningów, takich jak nocne wieszanie krzyża, kary cielesne na lekcjach religii w szkole, rodzenie za cenę życia rodzącej i narodzonego, zakaz sprzedaży gumek i dystrybucja kalendarzyków, plus 1234 rodzaje prawicy i katolicyzmu, zdecydowały o tym, że Polacy krzyknęli: ?Komuno wróć?. I tak prawicy, ta najbardziej prawa ugruntowała układ okrągłostołowy, za co Pan Kwaśniewski i Miller do dziś prawicy pięknie dziękują. W 2007 roku pryszczaci Polacy i hołota z wielkich miast, również prawicy podziękowała, obawiam się, że na bardzo dugi czas. Nawet jestem w stanie wyznaczyć ten czas dokładnie, na dzień kiedy prawica przestanie się kojarzyć z panem Prezesem Jarosławem i Pasterzem Rydzykiem.

Reklama

7 KOMENTARZE

  1. Wiatr historii wieje, to i przeszłość zmienia.
    Nieważne jak było, ważne jak się pisze.
    Teraz to i prokurator Wassermann może palcem na Olejniczaka wskazać i spytać “Gdzie Państwo byli jak mordowano Popiełuszkę i Pyjasa? Tam gdzie ZOMO stało…”
    Tak to już jest.
    Jedyna prawda o historii być musi, IPN trwać będzie, a ze wszystkich historyków tylko Cenckiewicz tam na głównodowodzącego się nadaje.

  2. nie żebym sie wcinał
    jako człowiek z problemami miałbym problem gdybym nie miał problemu. Mam więc i z Magdalenka problem. Daleki jestem od potępiania w czambuł, a daleki jestem poprzez swoja niewiedze (i to mój główny problem), nie wiem jak wyglądało ustalanie i co z tego ustalania miało wyjść. ilość relacji z tych jakże tajnych obrad, tajnych choć filmowanych i fotografowanych a i pewnie dźwiękowo rejestrowanych również, jest przynajmniej dla mnie znikoma. To, że poczyniono tam pewne ustalenia nie jest dla nikogo tajemnicą lecz jakie, dokładnie jakie, one były to przynajmniej dla mnie jest wiedza tajemne. A z wiedzy tajemnej omeg sobie jedynie domniemywać, i domniemywam że układ był na zasadzie “wy nam węgiel my wam banana” gdzie węgiel to realna władza a banana to stołeczki, biureczka i sekretarki. I pewnie taki (oczywiście moim zdaniem) “układ” by sobie trwał gdyby nie ci “straszni Polacy”. jak tylko skubańcy poczuli że czas, że można, natychmiast w łózka polowe zainwestowali i w “szczęki” i produkcje jakieś małe i wbrew wszystkiemu zaczęli rosnąc. I rosną tak, powoli, czasem bardzo powoli, wzrost ich strasznie bolesny lecz ciągły. Mieliśmy (osoba mi się zmieniła, ale co poradzę, nie po raz pierwszy) w tym wzrastaniu początkowo łatwiej, wolny rynek był wolny nieskrepowany socjalistycznymi regulacjami, co o zgrozo dwóm komuchom zawdzięczamy, lecz za chwile, za minuty wręcz do władzy, nie przeczę że w drodze wolnych wyborów, wiec do władzy doszli różowi, czerwoni, czerwono-czarni i takie mam dziś wrażenie, że wszyscy oni chcieli jednego że jak doszli to od 17 lat realizują ścisłe w Magdalence zawarte porozumienie, i budują socjalizm raz bardziej raz mniej rozmodlony ale zawszeć to socjalizm

  3. Punkt widzenia
    Zawsze mnie wwkurzaja ludziki, bo historykami ani politykami ich nie nazwę, którzy oceniają jakieś zdarzenia z odległej niejednokrotnie przeszłości z perspektywy swojej dzisiejszej wiedzy.
    Ileż jest w nich najlepszych doświadczeń…
    Przypomina mi to opinie tzw. biegłych sądowych i wynikające z nich wyroki w sprawach wypadków drogowych.
    Taki facet wychodzi przed wysoki trubunał i pado, że według niego kierowca jest winien, bo już po miesiącu komputerowych symulacji pan biegły znalazł bezpieczne wyjście z tej sytuacji drogowej.
    Jeśli tak, powiada sąd, kierowca w ciągu dwóch dziesiątych sekundy też mógł do tego dojść i ciach mu z grubej rury!
    Opowiadania o “błędach przekształceń własnościowych” z początku lat 90-tych w kontekście dzisiejszej wiedzy ekonomicznej i politycznej to typowe nadużycie pisowczyków i rydzoli.
    To samo można powiedzieć o czasach okrągłego mebla i Magdalenki.
    Konia z rzędem, co tam, całą stadninę temu, który może przysiąć, że wiedział wtedy jak się zachowają i co zrobią partnerzy rozmów z drugiej strony.
    I pisząc “druga strona” mam na myśli nie tylko stronę “komuszą”, bo tamta strona też nie wiedziała czy przypadkiem “na drzewach zamiast liści…” , co w świetle dzisiejszych wyczynów antka wsi-majstra nie jest tak znowu odległe od rzeczywistości.
    Czekam na następne wpisy i pozdrawiam…

  4. historia nigdy nie jest łatwa
    historia nigdy nie jest łatwa – jej kierunek determinuje czas i otoczenie – smutny to tekst – prawdą o mentalności Polaków – oby Twe słowa się sprawdziły i już nigdy bliźniacze kaczory poklaskiem się nie cieszyły – co do o. dyr. – w dobrze pojętym własnym interesie – kler winien się z niego oczyścić – jeśli tego nie uczyni – poniesie sromotna klęskę – pozdrwaiam serdecznie z nutą zadumania