Reklama

Cztery epizody z życia Adasia Krzaklewskiego.

Reklama

Cztery epizody z życia Adasia Krzaklewskiego.

 

Syndrom sztokholmski.

Dobrze go ilustruje inny przypadek. Dawno temu w Ameryce, porwano dla okupu córkę magnata prasowego. Grupa pod przewodem bandyty murzyńskiego, miała w swojej nazwie piękne słowa – wyzwolenie, naród, walka. Po jakimś czasie zainstalowane kamery uchwyciły napad tej grupy wyzwoleńczej na bank i aktywny udział z karabinem maszynowym w ręku – tak, tak, – porwanej dla okupu córki magnata prasowego!

 

Fraternizacja.

Bratanie się ale z zabarwieniem niewłaściwym. Afera Rywina pokazała w niedwuznaczny sposób uwikłanie Adasia Krzaklewskiego w zakulisowe rozgrywki polityczno-biznesowe. Tajemne spotkania w gabinecie Premiera czy pałacu Prezydenta, nie są niczym nagannym dla biorących w nich udział wysokich urzędników państwowych. Dla wydawców gazet, redaktorów czy innych dziennikarzy są nieprzyzwoite, o ile nie czymś bardziej gorszym. Nikt normalnym ludziom nie wytłumaczy, że po kryjomu, chyłkiem i bokiem, poza kulisami w zaciszu gabinetów, Adaś dyskutował z byłymi bonzami komunistycznymi o naprawie Rzeczpospolitej.

 

Pisanie oświadczeń.

Adaś Krzaklewski tak się wciągnął w wir wydarzeń politycznych, że 18 sierpnia 1994 roku, napisał szpiegowi Zacharskiemu wyjaśnienie dla społeczeństwa, dlaczego ten rezygnuje z funkcji dyrektora Zarządu Wywiadu w UOP. Oto wstęp. W całym swoim życiu kierowałem się dobrem Państwa Polskiego. Nie byłem i nie jestem działaczem politycznym. W imię tak pojętej wobec Polski lojalności spędziłem cztery lata w amerykańskim więzieniu…. itd. itp.

 

Myszkowanie w archiwum.

Wraz z trzema kumplami czytał sobie do woli tajne akta. Adaś był jednym z tych, którzy wywalczyli nam wolność i demokrację. Po zwycięstwie zapomniał o reszcie i sam zaczął buszować w teczkach, by po przemyśleniach oświadczyć narodowi – nie interesujcie się.

 

Jak chcemy prowadzić auto, musimy zdać egzamin na prawo jazdy. Po pomyślnej weryfikacji, siadamy na przednim siedzeniu i jedziemy. Nie lubimy pasażerów, którzy z tylnego siedzenia wyciągają łapki do kierownicy.

 

 

 

 

P.S.  W tym tygodniu Adam Krzaklewski powiedział coś takiego – „ pracowałem w redakcji i mój szef – tak się złożyło, że był nim Antoni Słonimski – powiedział do mnie: Adasiu, Polska to taki kraj, w którym wszystko jest możliwe, nawet poprawa jest możliwa”. A ja już na początku października pisałem jak inteligentnie kłamać – „ trzeba to robić jednak sprytnie. Mój przyjaciel, jeden z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, często do mnie mawiał; stary, bez twoich pomysłów i idei byłbym nikim. Jedno niewinne zdanie ale za to z jakim podtekstem! No i jak sprawdzić, czy łżę czy akurat piszę prawdę? Piszcie zatem tak, by nie dać czytającym możliwości weryfikacji waszych łgarstw i szans na zarzucenie wam kłamstwa przez mężczyzn a mijanie się z prawdą przez kobiety”.

 

Albo Adaś Krzaklewski czytał mój tekst albo czyta w moich myślach.

 

 

 

 

Reklama