Reklama

Czasami używa się metafory, czy porównań na wyrost, używa się w pewnym kanonie i schemacie obiegowych opinii, ale to co zobaczyłem na zjeździe PZPN nie jest na wyrost i nie jest środkiem stylistycznym

Czasami używa się metafory, czy porównań na wyrost, używa się w pewnym kanonie i schemacie obiegowych opinii, ale to co zobaczyłem na zjeździe PZPN nie jest na wyrost i nie jest środkiem stylistycznym, to było plenum KC PZPR. Wszystko się tam odtwarzało tak jak drzewiej bywało, a kiedy usłyszałem głos ukraińskiego delegata, oczywiście głos po rosyjsku nie ukraińsku, który wyznaczył Polaczkom właściwego sekretarza, przestałem się śmiać, przestałem się wściekać, po prostu oklapłem na całym organizmie. Nie chce się komentować takich obrazków, brakuje słów, nerw dygocze i mózg odmawia posłuszeństwa, jednak pozostawianie takich widoków samym sobie, to poddanie się paranoi.

Opowiem co widziałem z poczucia obowiązku i desperackiego protestu. Pierwszy rzut oka na salę i od razu przekrój betonowych 70-letniych głów, brakowało tylko medali przypiętych do marynarek, ale parę baretek zauważyłem. Większość zaczesana do góry w charakterystyczny dla tego środowiska sposób, po każdej mowie ręce automatycznie składają się do oklasków, nawet tym co przed chwilą zostali obudzeni. Nerwowe ruchy, rozglądanie się po sali obrad, gdzie są słone paluszki i mineralna w szklanych butelkach, gdzie jest herbata w szklance i kawa ?po turecku?. Potem zmęczenie i już tylko jedna myśl, oby do przerwy, będzie obiad. Czy rzucą na stołówkę zimne nóżki, czy bigos będzie myśliwski, kiedy wręczą ordery i dadzą talony na malucha.

Reklama

Ktoś powie, że przecież były jakieś multimedialne prezentacje i hotel światowej klasy, ale ja naprawdę widziałem Pałac Kultury i wojskowe termosy, zamiast szwedzkiego stołu. Patrzyłem na te twarze, na ich wypracowane od półwiecza ruchy, gesty, zachowania i sposób mówienia i nie widziałem nic poza PRL. Kiedy jeden z drugim towarzyszem wchodził na mównicę, po pierwszych słowach pojawiała mi się nad głową mówcy wielka czerwona płachta, na której przyklejono białe litery z brystolu: ?Naprzód młodzi przyjaciele?. Dalej widziałem salę przystrojoną krepą, klepki parkietu ułożone w charakterystyczny sposób i Pani sprzątaczka zerkająca przez uchylone drzwi. Obrazki historyczne, słowa znajome, ciarki przechodzą po plecach.

I jeśli ktoś uważa, że posłanka Beger za późno zdała maturę, no to trzeba było mu słyszeć tych oratorów, co ?na dzień dzisiejszy? opowiadali o obszarach i celach jasnych, o błędach i wypaczeniach, które nie mogą przyćmić słusznego ustroju, bo linia jest słuszna. Jakieś 15 razy te same teksty przygotowane na masówkę, to same brawka, te same miny i te same ?monumentalne? twarze. Obraz peerelowskiej nędzy i rozpaczy, zastygnięty wizerunek dawnej epoki i w finale głosowanie, które miało takie znaczenie jak wybory do sejmu w 1974 roku, na przykład w tym roku. Można było wybrać towarzysz Szmaciaka, towarzysza kerownika, albo towarzysza brata innego towarzysza.

Takich obrazków nie powinno się pokazywać ludziom w porze obiadowej, takie obrazki powinien ocenzurować Jerzy Urban, takimi obrazkami można obudzić demony. Ponoć kogoś tam wybrali, spośród tych czterech towarzyszy, nie wiem nie dotrwałem do końca, słyszałem, że towarzysz Lato został I sekretarzem i od dziś będzie nam się strzelało pod ladę dostatnio. Skoro już jesteśmy przy resentymentach, to należałoby pociągnąć wątek do końca. Teraz całe towarzystwo w suki i na internowanie, co mam nadzieję wkrótce za sprawą wrocławskiej prokuratury się stanie. Pudrowanie raka, którego pierwsze komórki narodziły się pół wieku temu jest widokiem nie do zniesienia. A cały ten patos jakim się raka pudruje, choćby puder Listkiewicza cytującego laurkę od małego Piotrusia, co z serduszka śle pozdrawiania, wywołuje autentyczne, fizyczne nie metaforyczne odruchy wymiotne. Taki PZPN wszelkimi możliwymi sposobami powinno się spacyfikować dla przykładu, aby inni uciekli z pozostałych związków, nie widzę innej metody na relikty komuny. Albo się to wytnie, albo się będzie na ten ?puder? potrzeć i oszukiwać demokratycznymi zawołaniami o cywilizowanych humanitarnych metodach walki z rakiem i prawach raka, bez praw człowieka.

Reklama

24 KOMENTARZE

    • Nie interesowałem się tematem
      Nie interesowałem się tematem wyborów w PZPN(R). Jednak wracając dzisiaj autem do domu słyszałem w radio komentarz, że towarzysz z Ukrainy optował za Zbigniewem Bońkiem.
      Widzę, że opinie na temat wypowiedzi tego Pana są jednak mocno podzielone 🙂
      Swoje wiem, ale dochodzę do wniosku, że jeśli czegoś nie rozumiem, to oznacza, że rozmowa jest o polityce.

    • Nie interesowałem się tematem
      Nie interesowałem się tematem wyborów w PZPN(R). Jednak wracając dzisiaj autem do domu słyszałem w radio komentarz, że towarzysz z Ukrainy optował za Zbigniewem Bońkiem.
      Widzę, że opinie na temat wypowiedzi tego Pana są jednak mocno podzielone 🙂
      Swoje wiem, ale dochodzę do wniosku, że jeśli czegoś nie rozumiem, to oznacza, że rozmowa jest o polityce.

    • Nie interesowałem się tematem
      Nie interesowałem się tematem wyborów w PZPN(R). Jednak wracając dzisiaj autem do domu słyszałem w radio komentarz, że towarzysz z Ukrainy optował za Zbigniewem Bońkiem.
      Widzę, że opinie na temat wypowiedzi tego Pana są jednak mocno podzielone 🙂
      Swoje wiem, ale dochodzę do wniosku, że jeśli czegoś nie rozumiem, to oznacza, że rozmowa jest o polityce.

  1. Miki a PZPN
    Z ta zasada niewtracania sie w prywatny biznes to w pewnych okolicznosciach wcale nie jest takie liberalnie jednoznaczne.

    Sa jeszcze takie firmy, jak Microsoft, toutes proportions gardees nasza TP SA czy “toutes proportions Gardias” nasza sluzba zdrowia… ktore na jakims poletku spolecznie istotnym (obiektywnie czy subiektywnie) osiagnely pozycje dominujaca.
    I nikt im tam nie da rady wlezc, bo sa jakies ograniczenia prawne, bo sa jakies ograniczenia infrastrukturalne, bo bariera wejscia zrobila sie za wysoka etc. etc.
    Jasne, jak nam sie nie podoba relacja jakosci do ceny albo odwrotnie, to nie musimy uzywac pecetow i wingroza. Telefonowac tez nie. Ba – w zasadzie kto nam kaze chorowac, a zwlaszcza probowac sie leczyc?

    Podobnie nie musimy ogladac futbolu. Tenis i snooker rowniez bywaja pasjonujace, a paru osob tutaj nie musze przekonywac, ze i w brydzramie czy innym vu-graphie tez sie z nudow nie zasypia.
    Ale tak sie sklada, ze kibicem – a przez niego rowniez rynkiem reklam etc. i calym tym biznesem – rzadzi gra, polegajaca na kopaniu pilki w strone bramki przeciwnika.
    I tak sie tez sklada, ze PZPN ma wpisany w przepisy ustawowe i statutowe monopol na wszystko, co sie wiaze z organizacja tej gry i paru gier pokrewnych na poziomie wykraczajacym poza (bo niekoniecznie ponad) rozgrywki podworkowe.

    “Firma” jest okopana nie tylko w prawie lokalnym, lecz takze w strukturach miedzynarodowych FIFA i UEFA, i to w taki sposob, ze lokalne wladze panstwowe nie sa w stanie jej ruszyc z zewnatrz metoda Dirty Harry’ego (przynajmniej w sposob ktory nie niszczylby samego futbolu; owszem, udalo sie Anglikom, tamtejszy futbol to przezyl, ale jego sila przed operacja byla nieporownywalna z sila naszego).

    Wczoraj – w jakims sensie dopiero wczoraj – okazalo sie, ze Drzewiecki z Tuskiem sa na tych panow zbyt krotcy. Wprawdzie sklonili FIFA i UEFA do opowiedzenia sie za potrzeba zmian, czyli do uznania racji rzadu, ale zbyt krotcy okazali sie takze panowie Platini z Platterem… Wczoraj pokazalo sie wiec, ze rowniez struktury miedzynarodowe sa zakladnikiem PZPN.

    Blatter z Platinim wyraznie rekomendowali jednego kandydata, jednak “lokalna demokracja” wybrala innego w sposob w zasadzie rownoznaczny z pokazaniem im wala.
    A FIFA i UEFA i tak nie moga sobie pozwolic na rozpedzenie lokalnej sitwy czy nawet raka, gdyz atak na sitwe musialby byc jednoczesnie atakiem na wewnetrzna demokracje i – co jeszcze gorzej – odwolaniem sie do srodkow przynaleznych prawu panstwa, na ktorego terenie rzecz sie odbywa….

    Zwyrodniale lokalne systemy maja niekiedy zywotnosc znaczna, ale przeciez ograniczona. Doczekalismy sie upadku komuny u nas, doczekalismy sie w Rumunii, doczekamy sie na Bialorusi i Kubie. Tym bardziej dotyczy to organizacji o znacznej sile, ale jednak kontrolujacych jedynie pewien niewielki wycinek rzeczywistosci spolecznej.

    A poki co, mozemy tych panow dziobac z jednej strony – aktami oskarzenia (o ile sa uzadadnione) i z drugiej strony – jako konsumenci ich produktow – niechodzeniem na mecze i przelaczaniem telewizora na inny program, kiedy akurat leci transmisja, zwlaszcza z udzialem polskiego zespolu.

    Pozdrawiam

    P.S. Ponadto wczoraj, na co zwracal uwage jeden czy drugi komentator – struktury miedzynarodowe przekazaly PZPN dosc juz wyrazny sygnal, ze im rowniez rzeczywistosc futbolowa w Polsce przestaje sie podobac i parasol ochronny, choc znaczny, tez jednak gdzies sie konczy. Cos na ksztalt zoltej kartki.

    Byc moze wiec nawet kandydat wybrany przez siwowlosych ksiazat elektorow – swietny pilkarz, chyba nie za mocny “maz stanu”, ale prawdopodobnie dzialacz osobiscie i bezposrednio nie upaprany oraz nie majacy ochoty sie upaprac – bedzie musial “zaczac cos z tym robic”.

    Poza wszystkim – istotny jest nie tylko sam prezes, lecz caly sklad zarzadu. Tam zapada wiekszosc decyzji, tam jest oparcie dla prezesa. Poczekajmy, poobserwujmy, a jakby co – zapraszam na transmisje snookera.

  2. Miki a PZPN
    Z ta zasada niewtracania sie w prywatny biznes to w pewnych okolicznosciach wcale nie jest takie liberalnie jednoznaczne.

    Sa jeszcze takie firmy, jak Microsoft, toutes proportions gardees nasza TP SA czy “toutes proportions Gardias” nasza sluzba zdrowia… ktore na jakims poletku spolecznie istotnym (obiektywnie czy subiektywnie) osiagnely pozycje dominujaca.
    I nikt im tam nie da rady wlezc, bo sa jakies ograniczenia prawne, bo sa jakies ograniczenia infrastrukturalne, bo bariera wejscia zrobila sie za wysoka etc. etc.
    Jasne, jak nam sie nie podoba relacja jakosci do ceny albo odwrotnie, to nie musimy uzywac pecetow i wingroza. Telefonowac tez nie. Ba – w zasadzie kto nam kaze chorowac, a zwlaszcza probowac sie leczyc?

    Podobnie nie musimy ogladac futbolu. Tenis i snooker rowniez bywaja pasjonujace, a paru osob tutaj nie musze przekonywac, ze i w brydzramie czy innym vu-graphie tez sie z nudow nie zasypia.
    Ale tak sie sklada, ze kibicem – a przez niego rowniez rynkiem reklam etc. i calym tym biznesem – rzadzi gra, polegajaca na kopaniu pilki w strone bramki przeciwnika.
    I tak sie tez sklada, ze PZPN ma wpisany w przepisy ustawowe i statutowe monopol na wszystko, co sie wiaze z organizacja tej gry i paru gier pokrewnych na poziomie wykraczajacym poza (bo niekoniecznie ponad) rozgrywki podworkowe.

    “Firma” jest okopana nie tylko w prawie lokalnym, lecz takze w strukturach miedzynarodowych FIFA i UEFA, i to w taki sposob, ze lokalne wladze panstwowe nie sa w stanie jej ruszyc z zewnatrz metoda Dirty Harry’ego (przynajmniej w sposob ktory nie niszczylby samego futbolu; owszem, udalo sie Anglikom, tamtejszy futbol to przezyl, ale jego sila przed operacja byla nieporownywalna z sila naszego).

    Wczoraj – w jakims sensie dopiero wczoraj – okazalo sie, ze Drzewiecki z Tuskiem sa na tych panow zbyt krotcy. Wprawdzie sklonili FIFA i UEFA do opowiedzenia sie za potrzeba zmian, czyli do uznania racji rzadu, ale zbyt krotcy okazali sie takze panowie Platini z Platterem… Wczoraj pokazalo sie wiec, ze rowniez struktury miedzynarodowe sa zakladnikiem PZPN.

    Blatter z Platinim wyraznie rekomendowali jednego kandydata, jednak “lokalna demokracja” wybrala innego w sposob w zasadzie rownoznaczny z pokazaniem im wala.
    A FIFA i UEFA i tak nie moga sobie pozwolic na rozpedzenie lokalnej sitwy czy nawet raka, gdyz atak na sitwe musialby byc jednoczesnie atakiem na wewnetrzna demokracje i – co jeszcze gorzej – odwolaniem sie do srodkow przynaleznych prawu panstwa, na ktorego terenie rzecz sie odbywa….

    Zwyrodniale lokalne systemy maja niekiedy zywotnosc znaczna, ale przeciez ograniczona. Doczekalismy sie upadku komuny u nas, doczekalismy sie w Rumunii, doczekamy sie na Bialorusi i Kubie. Tym bardziej dotyczy to organizacji o znacznej sile, ale jednak kontrolujacych jedynie pewien niewielki wycinek rzeczywistosci spolecznej.

    A poki co, mozemy tych panow dziobac z jednej strony – aktami oskarzenia (o ile sa uzadadnione) i z drugiej strony – jako konsumenci ich produktow – niechodzeniem na mecze i przelaczaniem telewizora na inny program, kiedy akurat leci transmisja, zwlaszcza z udzialem polskiego zespolu.

    Pozdrawiam

    P.S. Ponadto wczoraj, na co zwracal uwage jeden czy drugi komentator – struktury miedzynarodowe przekazaly PZPN dosc juz wyrazny sygnal, ze im rowniez rzeczywistosc futbolowa w Polsce przestaje sie podobac i parasol ochronny, choc znaczny, tez jednak gdzies sie konczy. Cos na ksztalt zoltej kartki.

    Byc moze wiec nawet kandydat wybrany przez siwowlosych ksiazat elektorow – swietny pilkarz, chyba nie za mocny “maz stanu”, ale prawdopodobnie dzialacz osobiscie i bezposrednio nie upaprany oraz nie majacy ochoty sie upaprac – bedzie musial “zaczac cos z tym robic”.

    Poza wszystkim – istotny jest nie tylko sam prezes, lecz caly sklad zarzadu. Tam zapada wiekszosc decyzji, tam jest oparcie dla prezesa. Poczekajmy, poobserwujmy, a jakby co – zapraszam na transmisje snookera.

  3. Miki a PZPN
    Z ta zasada niewtracania sie w prywatny biznes to w pewnych okolicznosciach wcale nie jest takie liberalnie jednoznaczne.

    Sa jeszcze takie firmy, jak Microsoft, toutes proportions gardees nasza TP SA czy “toutes proportions Gardias” nasza sluzba zdrowia… ktore na jakims poletku spolecznie istotnym (obiektywnie czy subiektywnie) osiagnely pozycje dominujaca.
    I nikt im tam nie da rady wlezc, bo sa jakies ograniczenia prawne, bo sa jakies ograniczenia infrastrukturalne, bo bariera wejscia zrobila sie za wysoka etc. etc.
    Jasne, jak nam sie nie podoba relacja jakosci do ceny albo odwrotnie, to nie musimy uzywac pecetow i wingroza. Telefonowac tez nie. Ba – w zasadzie kto nam kaze chorowac, a zwlaszcza probowac sie leczyc?

    Podobnie nie musimy ogladac futbolu. Tenis i snooker rowniez bywaja pasjonujace, a paru osob tutaj nie musze przekonywac, ze i w brydzramie czy innym vu-graphie tez sie z nudow nie zasypia.
    Ale tak sie sklada, ze kibicem – a przez niego rowniez rynkiem reklam etc. i calym tym biznesem – rzadzi gra, polegajaca na kopaniu pilki w strone bramki przeciwnika.
    I tak sie tez sklada, ze PZPN ma wpisany w przepisy ustawowe i statutowe monopol na wszystko, co sie wiaze z organizacja tej gry i paru gier pokrewnych na poziomie wykraczajacym poza (bo niekoniecznie ponad) rozgrywki podworkowe.

    “Firma” jest okopana nie tylko w prawie lokalnym, lecz takze w strukturach miedzynarodowych FIFA i UEFA, i to w taki sposob, ze lokalne wladze panstwowe nie sa w stanie jej ruszyc z zewnatrz metoda Dirty Harry’ego (przynajmniej w sposob ktory nie niszczylby samego futbolu; owszem, udalo sie Anglikom, tamtejszy futbol to przezyl, ale jego sila przed operacja byla nieporownywalna z sila naszego).

    Wczoraj – w jakims sensie dopiero wczoraj – okazalo sie, ze Drzewiecki z Tuskiem sa na tych panow zbyt krotcy. Wprawdzie sklonili FIFA i UEFA do opowiedzenia sie za potrzeba zmian, czyli do uznania racji rzadu, ale zbyt krotcy okazali sie takze panowie Platini z Platterem… Wczoraj pokazalo sie wiec, ze rowniez struktury miedzynarodowe sa zakladnikiem PZPN.

    Blatter z Platinim wyraznie rekomendowali jednego kandydata, jednak “lokalna demokracja” wybrala innego w sposob w zasadzie rownoznaczny z pokazaniem im wala.
    A FIFA i UEFA i tak nie moga sobie pozwolic na rozpedzenie lokalnej sitwy czy nawet raka, gdyz atak na sitwe musialby byc jednoczesnie atakiem na wewnetrzna demokracje i – co jeszcze gorzej – odwolaniem sie do srodkow przynaleznych prawu panstwa, na ktorego terenie rzecz sie odbywa….

    Zwyrodniale lokalne systemy maja niekiedy zywotnosc znaczna, ale przeciez ograniczona. Doczekalismy sie upadku komuny u nas, doczekalismy sie w Rumunii, doczekamy sie na Bialorusi i Kubie. Tym bardziej dotyczy to organizacji o znacznej sile, ale jednak kontrolujacych jedynie pewien niewielki wycinek rzeczywistosci spolecznej.

    A poki co, mozemy tych panow dziobac z jednej strony – aktami oskarzenia (o ile sa uzadadnione) i z drugiej strony – jako konsumenci ich produktow – niechodzeniem na mecze i przelaczaniem telewizora na inny program, kiedy akurat leci transmisja, zwlaszcza z udzialem polskiego zespolu.

    Pozdrawiam

    P.S. Ponadto wczoraj, na co zwracal uwage jeden czy drugi komentator – struktury miedzynarodowe przekazaly PZPN dosc juz wyrazny sygnal, ze im rowniez rzeczywistosc futbolowa w Polsce przestaje sie podobac i parasol ochronny, choc znaczny, tez jednak gdzies sie konczy. Cos na ksztalt zoltej kartki.

    Byc moze wiec nawet kandydat wybrany przez siwowlosych ksiazat elektorow – swietny pilkarz, chyba nie za mocny “maz stanu”, ale prawdopodobnie dzialacz osobiscie i bezposrednio nie upaprany oraz nie majacy ochoty sie upaprac – bedzie musial “zaczac cos z tym robic”.

    Poza wszystkim – istotny jest nie tylko sam prezes, lecz caly sklad zarzadu. Tam zapada wiekszosc decyzji, tam jest oparcie dla prezesa. Poczekajmy, poobserwujmy, a jakby co – zapraszam na transmisje snookera.

  4. PZPN a PZPR
    Też oglądałem i też mi się takie myśli snuły po głowie. Matka Kurka jak zwykle po swojemu ładnie to ujął. Może tylko dodam, że PZPR miało jednak na tyle honoru, aby się samorozwiązać. PZPN zaś petryzuje się coraz bardziej odwołując się właśnie do tego, co Miki napisał – wolności i niezawisłości stowarzyszeń.
    Jedna myśl mi chodzi po głowie. Czy polski kibic zniósłby wycięcie raka i delegalizację tej mafii nawet ze skutkami kilkuletniego zawieszenia w międzynarodowych zawodach?
    Naświetlanie nie pomaga, chemioterapia też. Pozostaje chyba najbardziej inwazyjna metoda.

    I nie zgadzam się z Mikim, że można to demokratycznie naprawić. “Młodzi działacze” psują się od starych wchodząc w korupcję jak w masło. Bo tak jest i prościej i więcej można ugrać. I tym się różni ta organizacja od innych, właśnie strukturą mafijną, gdzie dyma się kibica, bo wszystko załatwia się w szatni lub w kiblach. Oni nawet nie dorośli do zielonego stolika. Jestem wrogiem rewolucji, ale tu potrzebna jest eutanazja.

  5. PZPN a PZPR
    Też oglądałem i też mi się takie myśli snuły po głowie. Matka Kurka jak zwykle po swojemu ładnie to ujął. Może tylko dodam, że PZPR miało jednak na tyle honoru, aby się samorozwiązać. PZPN zaś petryzuje się coraz bardziej odwołując się właśnie do tego, co Miki napisał – wolności i niezawisłości stowarzyszeń.
    Jedna myśl mi chodzi po głowie. Czy polski kibic zniósłby wycięcie raka i delegalizację tej mafii nawet ze skutkami kilkuletniego zawieszenia w międzynarodowych zawodach?
    Naświetlanie nie pomaga, chemioterapia też. Pozostaje chyba najbardziej inwazyjna metoda.

    I nie zgadzam się z Mikim, że można to demokratycznie naprawić. “Młodzi działacze” psują się od starych wchodząc w korupcję jak w masło. Bo tak jest i prościej i więcej można ugrać. I tym się różni ta organizacja od innych, właśnie strukturą mafijną, gdzie dyma się kibica, bo wszystko załatwia się w szatni lub w kiblach. Oni nawet nie dorośli do zielonego stolika. Jestem wrogiem rewolucji, ale tu potrzebna jest eutanazja.

  6. PZPN a PZPR
    Też oglądałem i też mi się takie myśli snuły po głowie. Matka Kurka jak zwykle po swojemu ładnie to ujął. Może tylko dodam, że PZPR miało jednak na tyle honoru, aby się samorozwiązać. PZPN zaś petryzuje się coraz bardziej odwołując się właśnie do tego, co Miki napisał – wolności i niezawisłości stowarzyszeń.
    Jedna myśl mi chodzi po głowie. Czy polski kibic zniósłby wycięcie raka i delegalizację tej mafii nawet ze skutkami kilkuletniego zawieszenia w międzynarodowych zawodach?
    Naświetlanie nie pomaga, chemioterapia też. Pozostaje chyba najbardziej inwazyjna metoda.

    I nie zgadzam się z Mikim, że można to demokratycznie naprawić. “Młodzi działacze” psują się od starych wchodząc w korupcję jak w masło. Bo tak jest i prościej i więcej można ugrać. I tym się różni ta organizacja od innych, właśnie strukturą mafijną, gdzie dyma się kibica, bo wszystko załatwia się w szatni lub w kiblach. Oni nawet nie dorośli do zielonego stolika. Jestem wrogiem rewolucji, ale tu potrzebna jest eutanazja.

  7. A ja powiem tak bardzo
    A ja powiem tak bardzo ogólnie, co nie znaczy ogólnikowo. Poziom przekrętów i efektywności (mam na myśli działalność statutową) PZPN to sprawa niczego więcej, tylko przyzwolenia społecznego. Wiem, że niektórym trudno się z tym zgodzić, ale popatrzmy choćby na wybitny przykład dla tej tezy – zachowanie Drzewieckiego w sprawie z kuratorem. Rząd wybrany pośrednio głosami obywateli spacyfikował kuratora, zamiast spacyfikować stoczony korupcją oddział geriatryczny z kieszeniami sięgającymi ziemi.
    O czym to świadczy? O tym, że rząd ocenił, że przyzwolenie na kontynuację tureckiego b*rdelu w PZPN przyniesie mu więcej korzyści niż walka z korupcją. Mówiąc dokładniej, bardziej się rząd obawia, że nasi chłopcy nie zagrają w EURO 2012, niż tego że kolejny I sekretarz PZPN przekręci kolejne miliony. A dlaczego? Zakładając, że każdy rząd chce rządzić jak najdłużej, a ekipa Tuska wyjątkiem nie jest, robi to, co w jego mniemaniu najbardziej spodoba się elektoratowi.
    Widocznie rząd uważa, że elektoratowi spodoba się, jak “nasi chłopcy” w kolejnych mistrzostwach znowu oberwą nie dość że z Niemcami, to jeszcze jakąś Chorwacją czy inną Łotwą, bo wiekowi działacze albo wystawią trenera, który będzie organizował pijackie obozy integracyjne, albo praktyki mafijne na poziomie lokalnych klubów przesądzą sprawę naszych wyników na mistrzostwach zanim powstanie pierwszy stadion.

    Jeśli tak nisko rząd ceni obywateli, nie pozostaje im nic innego, tylko przemyśleć swoją strategię wspierania konkretnych ugrupowań. Niestety, PO dobrze wie, że na polskiej scenie politycznej poza nimi człowiek myślący niespecjalnie ma kogo wesprzeć, i cynicznie z tego korzysta.

    P.S. Nie byłem nigdy zapalonym kibicem, ale po wyborze “Grzegorza Laty”, jak odmieniają jego nazwisko media, odechciało mi się oglądania meczów polskich zespołów na dobre, tak w spotkaniach krajowych, jak i międzynarodowych, i stan taki utrzyma się długo. Popieram Cię, miki, przemiany w jakości demokracji idą z dołu, więcej takich zniechęconych osób i mam nadzieję, że PZPN pod przewodnictwem towarzyszy emerytów pójdzie w końcu z torbami.

  8. A ja powiem tak bardzo
    A ja powiem tak bardzo ogólnie, co nie znaczy ogólnikowo. Poziom przekrętów i efektywności (mam na myśli działalność statutową) PZPN to sprawa niczego więcej, tylko przyzwolenia społecznego. Wiem, że niektórym trudno się z tym zgodzić, ale popatrzmy choćby na wybitny przykład dla tej tezy – zachowanie Drzewieckiego w sprawie z kuratorem. Rząd wybrany pośrednio głosami obywateli spacyfikował kuratora, zamiast spacyfikować stoczony korupcją oddział geriatryczny z kieszeniami sięgającymi ziemi.
    O czym to świadczy? O tym, że rząd ocenił, że przyzwolenie na kontynuację tureckiego b*rdelu w PZPN przyniesie mu więcej korzyści niż walka z korupcją. Mówiąc dokładniej, bardziej się rząd obawia, że nasi chłopcy nie zagrają w EURO 2012, niż tego że kolejny I sekretarz PZPN przekręci kolejne miliony. A dlaczego? Zakładając, że każdy rząd chce rządzić jak najdłużej, a ekipa Tuska wyjątkiem nie jest, robi to, co w jego mniemaniu najbardziej spodoba się elektoratowi.
    Widocznie rząd uważa, że elektoratowi spodoba się, jak “nasi chłopcy” w kolejnych mistrzostwach znowu oberwą nie dość że z Niemcami, to jeszcze jakąś Chorwacją czy inną Łotwą, bo wiekowi działacze albo wystawią trenera, który będzie organizował pijackie obozy integracyjne, albo praktyki mafijne na poziomie lokalnych klubów przesądzą sprawę naszych wyników na mistrzostwach zanim powstanie pierwszy stadion.

    Jeśli tak nisko rząd ceni obywateli, nie pozostaje im nic innego, tylko przemyśleć swoją strategię wspierania konkretnych ugrupowań. Niestety, PO dobrze wie, że na polskiej scenie politycznej poza nimi człowiek myślący niespecjalnie ma kogo wesprzeć, i cynicznie z tego korzysta.

    P.S. Nie byłem nigdy zapalonym kibicem, ale po wyborze “Grzegorza Laty”, jak odmieniają jego nazwisko media, odechciało mi się oglądania meczów polskich zespołów na dobre, tak w spotkaniach krajowych, jak i międzynarodowych, i stan taki utrzyma się długo. Popieram Cię, miki, przemiany w jakości demokracji idą z dołu, więcej takich zniechęconych osób i mam nadzieję, że PZPN pod przewodnictwem towarzyszy emerytów pójdzie w końcu z torbami.

  9. A ja powiem tak bardzo
    A ja powiem tak bardzo ogólnie, co nie znaczy ogólnikowo. Poziom przekrętów i efektywności (mam na myśli działalność statutową) PZPN to sprawa niczego więcej, tylko przyzwolenia społecznego. Wiem, że niektórym trudno się z tym zgodzić, ale popatrzmy choćby na wybitny przykład dla tej tezy – zachowanie Drzewieckiego w sprawie z kuratorem. Rząd wybrany pośrednio głosami obywateli spacyfikował kuratora, zamiast spacyfikować stoczony korupcją oddział geriatryczny z kieszeniami sięgającymi ziemi.
    O czym to świadczy? O tym, że rząd ocenił, że przyzwolenie na kontynuację tureckiego b*rdelu w PZPN przyniesie mu więcej korzyści niż walka z korupcją. Mówiąc dokładniej, bardziej się rząd obawia, że nasi chłopcy nie zagrają w EURO 2012, niż tego że kolejny I sekretarz PZPN przekręci kolejne miliony. A dlaczego? Zakładając, że każdy rząd chce rządzić jak najdłużej, a ekipa Tuska wyjątkiem nie jest, robi to, co w jego mniemaniu najbardziej spodoba się elektoratowi.
    Widocznie rząd uważa, że elektoratowi spodoba się, jak “nasi chłopcy” w kolejnych mistrzostwach znowu oberwą nie dość że z Niemcami, to jeszcze jakąś Chorwacją czy inną Łotwą, bo wiekowi działacze albo wystawią trenera, który będzie organizował pijackie obozy integracyjne, albo praktyki mafijne na poziomie lokalnych klubów przesądzą sprawę naszych wyników na mistrzostwach zanim powstanie pierwszy stadion.

    Jeśli tak nisko rząd ceni obywateli, nie pozostaje im nic innego, tylko przemyśleć swoją strategię wspierania konkretnych ugrupowań. Niestety, PO dobrze wie, że na polskiej scenie politycznej poza nimi człowiek myślący niespecjalnie ma kogo wesprzeć, i cynicznie z tego korzysta.

    P.S. Nie byłem nigdy zapalonym kibicem, ale po wyborze “Grzegorza Laty”, jak odmieniają jego nazwisko media, odechciało mi się oglądania meczów polskich zespołów na dobre, tak w spotkaniach krajowych, jak i międzynarodowych, i stan taki utrzyma się długo. Popieram Cię, miki, przemiany w jakości demokracji idą z dołu, więcej takich zniechęconych osób i mam nadzieję, że PZPN pod przewodnictwem towarzyszy emerytów pójdzie w końcu z torbami.

  10. To jest mafia
    Tu nie ma co gdybać czy , to jest struktura demokratyczna czy nie.
    Jężeli przyjmiemy że to jest mafia , a uważam że tak jest –
    ” Mafia – termin o niejasnej etymologii, prawdopodobnie niegdyś oznaczał “schronienie”, określający zorganizowane grupy przestępcze o hierarchicznych strukturach, działające według własnego kodeksu moralnego. – Wikipedia ” – to należy zastosować adekwatne metody do zniszczenia tego typu organizacji. Sentymenty w takich razach nie mają żadnego uzasadnienia.
    Z wrzodem sie nie dyskutuje tylko go usuwa.
    I druga uwaga . Metoda : nie patrzę na ciebie , to cię nie ma – to nie to samo co
    – nie ma cię , więc cię nie widzę .
    Słowem – z tą mafią należy skończyć zdecydowanie .
    P.S.
    Proszę odnieść to bardziej do dyskusji poniżej , niż do samego tekstu M_K
    – jak zwykle trafnego .

  11. To jest mafia
    Tu nie ma co gdybać czy , to jest struktura demokratyczna czy nie.
    Jężeli przyjmiemy że to jest mafia , a uważam że tak jest –
    ” Mafia – termin o niejasnej etymologii, prawdopodobnie niegdyś oznaczał “schronienie”, określający zorganizowane grupy przestępcze o hierarchicznych strukturach, działające według własnego kodeksu moralnego. – Wikipedia ” – to należy zastosować adekwatne metody do zniszczenia tego typu organizacji. Sentymenty w takich razach nie mają żadnego uzasadnienia.
    Z wrzodem sie nie dyskutuje tylko go usuwa.
    I druga uwaga . Metoda : nie patrzę na ciebie , to cię nie ma – to nie to samo co
    – nie ma cię , więc cię nie widzę .
    Słowem – z tą mafią należy skończyć zdecydowanie .
    P.S.
    Proszę odnieść to bardziej do dyskusji poniżej , niż do samego tekstu M_K
    – jak zwykle trafnego .

  12. To jest mafia
    Tu nie ma co gdybać czy , to jest struktura demokratyczna czy nie.
    Jężeli przyjmiemy że to jest mafia , a uważam że tak jest –
    ” Mafia – termin o niejasnej etymologii, prawdopodobnie niegdyś oznaczał “schronienie”, określający zorganizowane grupy przestępcze o hierarchicznych strukturach, działające według własnego kodeksu moralnego. – Wikipedia ” – to należy zastosować adekwatne metody do zniszczenia tego typu organizacji. Sentymenty w takich razach nie mają żadnego uzasadnienia.
    Z wrzodem sie nie dyskutuje tylko go usuwa.
    I druga uwaga . Metoda : nie patrzę na ciebie , to cię nie ma – to nie to samo co
    – nie ma cię , więc cię nie widzę .
    Słowem – z tą mafią należy skończyć zdecydowanie .
    P.S.
    Proszę odnieść to bardziej do dyskusji poniżej , niż do samego tekstu M_K
    – jak zwykle trafnego .