Reklama

W sprawie więzień CIA, na terenie Polski,

W sprawie więzień CIA, na terenie Polski, nie zmieniam zdania. Akcja była przygotowana przez „Wielkiego brata zza oceanu” na dwóch filarach. Pierwszym filarem jest „dziki kraj”, prawdopodobnie już Czechom lub Cyprowi Amerykanie nie zaproponowaliby czegoś podobnego. Drugi filar, to ślepa i pełna kompleksów polska wiara w USA i jak widać wiara powszechna, od lewa do prawa. Zakompleksiona Polska poczuła się dumna, że może pomóc wielkiemu „sojusznikowi”, temu samemu, który za wykonane i najbrudniejsze zadania podarował 40-letnie Herculesy i inne „offsety”. Nic, ale to kompletnie nic nie zyskaliśmy na misjach w Iraku, na misjach w Afganistanie, a na misji CIA zyskaliśmy wstyd i porutę, no i ten ostatni element sprawia, że pozamykałbym wszystkim buzie. Pojęcia nie mam po co grzać ten temat, rozdmuchiwać własną śmieszność i kompleksy, tutaj należy iść twardo jak Amerykanie i ZSRR, udawać głupiego, do niczego się nie przyznawać. Tymczasem spocony, od miotania się z kąta w kąt, Donald wyjął kolejną atrakcję i będziemy towarzysza Millera stawiać przez Trybunałem Stanu, bo towarzysz Siemiątkowski już jest postawiony przed sądem, czy prokuraturą, co w politycznych rozgrywkach ma żadne znaczenie. Wrażliwi będą się słusznie stawiać okoniem, że jak mówić prawdę, to o wszystkim, a ta szczególna ochrona dla interesów amerykańskich, jest w Polsce zupełnie postawiona na głowie. Ostatni występ; Obamy z Miedwiediewem pokazuję oczywistość – jesteśmy dla USA, dokładnie tym samym intruzem na drodze rozgrywek z Rosją, jakim jesteśmy dla Niemiec i szerzej Europy (Churchill na przykład). Od wieków sieje się po świecie wyrzuty, że Polacy, wiecznie przerażeni wielkim i dzikim sąsiadem ze wschodu, nie dadzą przeciągnąć rury, ani się sprzedać w Jałcie, żeby izolować Europę od dziczy. Mocarze rozgrywają nas jak chcą i na nasze własne życzenie, a mitów o tym, że jesteśmy skazani na USA już się nie da słuchać, bo nie wiem ile potrzeba upokorzeń, aby się z tych legend wyleczyć.

Reklama

Tyle i aż tyle mogę oddać wrażliwym, niemniej w ogólnym rozrachunku powinniśmy zamknąć budzie, właśnie z wyżej wymienionych powodów. Jeśli się uważa, że wchodzimy w zadek USA, co jest upokarzające, no to trzeba być konsekwentnym i nie krzyczeć na cały świat, że się właśnie wlazło w zadek tak, że uszu, ani pięt nie widać. Niestety w Polsce nie ma takiej rzeczy, której nie dałoby się rozegrać medialnie i politycznie, w dodatku do naprawdę małych spraw. Rozumiałbym, że od takiej rozgrywki jeden może zostać premierem, a drugi stracić prezydenta, ale uruchamia się porutę, ponieważ jeden chce referendum dla emerytur, a drugi sam nie wie o jaką „reformę” się bije. Do małych i bieżących sprawach zaprzęga się światowy wstyd i dlatego nie uważam, aby nagłaśnianie sprawy w najmniejszym stopniu przełożyło się na chwałę Polski i pomyślność obywateli, wręcz przeciwnie. Tak bardzo przeciwnie, że do opinii: „pijak” i „złodziej”, dojdzie Polak „bandyta”. W tym wiedzę powód główny, żeby siedzieć cicho i po amerykańsku, radziecku, niemiecku, udawać głupiego.

Powodów obocznych jest trochę więcej. Mnie ta sprawa pachnie kilkoma podtekstami. Niejaki Siemiątkowski w ostatnim czasie, ku mojemu zaskoczeniu, powiedział kilka słów prawdy i nawet w wielu kwestiach zgodził się z Cenckiewiczem, po czym niemal natychmiast dostał jeden wyrok, a drugi wyrok się robi. Ktoś tu coś i jak zwykle rozgrywa, zaczynając od pionka, jeśli miałbym zgadywać, to rozgrywany jest Miller, żeby nowa „nadzieja” Polski: Palikot z Komorowskim i może Kwaśniewskim mógł przejąć schedę. Jest się o co bić, Miller ma 11%, w połączeniu z 12% Palikota i medialną kampanią mają pewne podium w sondażach. Wygląda na to, że osaczony Siemiątkowski zaczął ostrzegawczo puszczać farbę, natomiast Miller znów posmakował władzy i nie chce swojemu „szorstkiemu” przyjacielowi Ole-Olkowi ustąpić pola. „Kanclerz” dostał pierwsze poważne ostrzeżenie, Millera gotuje nie tylko bożek lewicy – Urban z betonem, ale Millera gotuje Michnik, bo Leszek jest za mało europejski, nie lubi pedałów i co gorsze nie przepada za … nazwijmy to Unią Wolności, ale chyba wiadomo o kogo chodzi. Paplanie o więzieniach CIA obrabia nam tyłek w światowym maglu, wzmacnia najpodlejszy gatunek lewactwa, całą „Palikociarnię”, wzmacnia „udecję” i usiłuje zjednoczyć lewicę, o czym w ogóle nie marzę. W związku z taką oceną zdarzeń, do żadnych rozliczeń więzień CIA nawoływać nie zamierzam, zamykam gębę, mimo całej krytyki wobec USA, nic mi o żadnych więzieniach niewiadomo, to jakieś Klewki.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Zasmarkany czytam jednym
    Zasmarkany czytam jednym okiem, ale to ostatnie zdanie, mam nadzieję, nie na serio tak nie na serio o tym? Bo o Klewkach też ciekawa opowieść, choć już o zabarwieniu bardziej lokalnym. Śp. Lepperowi oberwało się jak nie przymierzając Kaczorowi za to, że pokazał kawałek „coraz bardziej nas otaczającej rzeczywistości”. Lata temu był ciekawy materiał o tym w jeszcze publicznej tvp. Nie dyskredytowałbym tego.

  2. Zasmarkany czytam jednym
    Zasmarkany czytam jednym okiem, ale to ostatnie zdanie, mam nadzieję, nie na serio tak nie na serio o tym? Bo o Klewkach też ciekawa opowieść, choć już o zabarwieniu bardziej lokalnym. Śp. Lepperowi oberwało się jak nie przymierzając Kaczorowi za to, że pokazał kawałek „coraz bardziej nas otaczającej rzeczywistości”. Lata temu był ciekawy materiał o tym w jeszcze publicznej tvp. Nie dyskredytowałbym tego.

  3. Zasmarkany czytam jednym
    Zasmarkany czytam jednym okiem, ale to ostatnie zdanie, mam nadzieję, nie na serio tak nie na serio o tym? Bo o Klewkach też ciekawa opowieść, choć już o zabarwieniu bardziej lokalnym. Śp. Lepperowi oberwało się jak nie przymierzając Kaczorowi za to, że pokazał kawałek „coraz bardziej nas otaczającej rzeczywistości”. Lata temu był ciekawy materiał o tym w jeszcze publicznej tvp. Nie dyskredytowałbym tego.

  4. nauka historii
    Trochę nie na dzisiejszy temat, ale chodzisz mi MatkoKurko po głowie już od wielu dni i dzisiaj się zalogowałam. W temacie historii i PRL-u chciałam napisać… mnie nikt w domu jakoś specjalnie patriotyzmu nie uczył, nie byliśmy opozycjonistami, zwykłą mieszczańską rodzinką. Ale historia w szkole, duma z narodu – o tak, to było! Żaden nauczyciel nie przemycał zakazanej historii, nikt mnie nie budził, nie wstrząsał mną, a jednak… taka polskość jest we mnie, i Bóg, i honor i Ojczyzna, coś jednak podskórnie było w nas wtedy, w naszych nauczycielach, że nie daliśmy się ZSRR, tylko tak trochę przystosowaliśmy. A teraz? Nie wiem, jak to opisać, swoje uczucia, ale ja zawsze z Polski byłam dumna, kochałam ten kraj, i harda w podnoszeniu głowy, kiedy byłam zagranicą, nawet w latach 80-siątych, będąc nastolatką. Choć kompleks polski był, bo nie takie ciuchy etc. Ale ten kompleks miał zostać zniwelowany po wejściu do Unii, a się powiększa! Rozpisuję się, ale chcę wrócić do meritum – we mnie patriotyzm obudził się, gdy miałam może 12 lat i czytałam “Kamienie na szaniec”. Czytałam tą książkę tylko raz jeden wtedy, ale tak płakałam, a słowa: “Rudy i Aleka zginęli tego samego dnia” pamiętam do dziś. Moja 3-letnia córka zna już cały wierszyk “Kto ty jesteś?” i kiedy mówi z dumą: “Czy ją kochasz? Kocham szczerze, a w co wierzysz? W Polskę wierzę!” to znowu hardo podnoszę głowę.

  5. nauka historii
    Trochę nie na dzisiejszy temat, ale chodzisz mi MatkoKurko po głowie już od wielu dni i dzisiaj się zalogowałam. W temacie historii i PRL-u chciałam napisać… mnie nikt w domu jakoś specjalnie patriotyzmu nie uczył, nie byliśmy opozycjonistami, zwykłą mieszczańską rodzinką. Ale historia w szkole, duma z narodu – o tak, to było! Żaden nauczyciel nie przemycał zakazanej historii, nikt mnie nie budził, nie wstrząsał mną, a jednak… taka polskość jest we mnie, i Bóg, i honor i Ojczyzna, coś jednak podskórnie było w nas wtedy, w naszych nauczycielach, że nie daliśmy się ZSRR, tylko tak trochę przystosowaliśmy. A teraz? Nie wiem, jak to opisać, swoje uczucia, ale ja zawsze z Polski byłam dumna, kochałam ten kraj, i harda w podnoszeniu głowy, kiedy byłam zagranicą, nawet w latach 80-siątych, będąc nastolatką. Choć kompleks polski był, bo nie takie ciuchy etc. Ale ten kompleks miał zostać zniwelowany po wejściu do Unii, a się powiększa! Rozpisuję się, ale chcę wrócić do meritum – we mnie patriotyzm obudził się, gdy miałam może 12 lat i czytałam “Kamienie na szaniec”. Czytałam tą książkę tylko raz jeden wtedy, ale tak płakałam, a słowa: “Rudy i Aleka zginęli tego samego dnia” pamiętam do dziś. Moja 3-letnia córka zna już cały wierszyk “Kto ty jesteś?” i kiedy mówi z dumą: “Czy ją kochasz? Kocham szczerze, a w co wierzysz? W Polskę wierzę!” to znowu hardo podnoszę głowę.

  6. nauka historii
    Trochę nie na dzisiejszy temat, ale chodzisz mi MatkoKurko po głowie już od wielu dni i dzisiaj się zalogowałam. W temacie historii i PRL-u chciałam napisać… mnie nikt w domu jakoś specjalnie patriotyzmu nie uczył, nie byliśmy opozycjonistami, zwykłą mieszczańską rodzinką. Ale historia w szkole, duma z narodu – o tak, to było! Żaden nauczyciel nie przemycał zakazanej historii, nikt mnie nie budził, nie wstrząsał mną, a jednak… taka polskość jest we mnie, i Bóg, i honor i Ojczyzna, coś jednak podskórnie było w nas wtedy, w naszych nauczycielach, że nie daliśmy się ZSRR, tylko tak trochę przystosowaliśmy. A teraz? Nie wiem, jak to opisać, swoje uczucia, ale ja zawsze z Polski byłam dumna, kochałam ten kraj, i harda w podnoszeniu głowy, kiedy byłam zagranicą, nawet w latach 80-siątych, będąc nastolatką. Choć kompleks polski był, bo nie takie ciuchy etc. Ale ten kompleks miał zostać zniwelowany po wejściu do Unii, a się powiększa! Rozpisuję się, ale chcę wrócić do meritum – we mnie patriotyzm obudził się, gdy miałam może 12 lat i czytałam “Kamienie na szaniec”. Czytałam tą książkę tylko raz jeden wtedy, ale tak płakałam, a słowa: “Rudy i Aleka zginęli tego samego dnia” pamiętam do dziś. Moja 3-letnia córka zna już cały wierszyk “Kto ty jesteś?” i kiedy mówi z dumą: “Czy ją kochasz? Kocham szczerze, a w co wierzysz? W Polskę wierzę!” to znowu hardo podnoszę głowę.