Reklama

Najłatwiej to krytykować, czepiać się, nie uśmiechać się, tylko zrzędzić, a świat taki cudowny i ludzie tacy piękni. Ze wszystkim i na wszystko zgoda, pochwalić jest znacznie trudniej.

Najłatwiej to krytykować, czepiać się, nie uśmiechać się, tylko zrzędzić, a świat taki cudowny i ludzie tacy piękni. Ze wszystkim i na wszystko zgoda, pochwalić jest znacznie trudniej. W krytyce to się człowiek z definicji jawi jako mądrzejszy i ten co lepiej wie. Bywa, że i lepiej by zrobił choćby taki procesor dwurdzeniowy, tudzież przecier pomidorowy. Chwaląc, niegdysiejszy krytyk, usuwa się na drugi plan i to bolesne doświadczenie. Każdy chce być na topie, każdy chce by mu świecić kamerą w oczy i przesłuchiwać, każdy, a najbardziej ci co nie chcą to chcą. Rzadko chwalę, najczęściej krytykuję i wbrew powszechnej plotce uważam, że to wiele daje i wiele zmienia, niemniej to temat na oddzielny poemat. Dziś zaciskam zęby i chwalę, dostrzegam jaki świat i ludzie są piękni.

Niestety nie jestem pierwszy, wcześniej piękno, zwłaszcza ludzi, dostrzegła ?Gala?. Pismo kolorowe, to i świat widzi na różowo, ale broń Boże nie ma tu żadnej aluzji, chociaż rzecz jasna mówię o nagrodzie ?Gali? dla pary zbudowanej z dwóch facetów. Mnie się faceci nie podobają, zatem trudno mi ocenić czy nie ma w Polsce ładniejszej pary niż Raczek i Szczygielski. Natomiast jestem w stanie ocenić to co od obu Panów usłyszałem u Pana redaktora Lisa, który też brzydki nie jest, jak podejrzewam, bo się nie znam. Kogoś takiego jak ja, w nowomowie poprawności politycznej można z powodzeniem nazwać homofobem. Nie cierpię pedałów epatują i obmacujących mnie swoją seksualnością, terroryzujących tolerancją dla kretyńskich zachowań ilustrowanych na platformach miłości i profanowaniem katolickich ślubów. Uważam takie cioty za lustrzane odbicie wyznawców ojca biznesmena.

Reklama

Występowanie z pozycji kontrkultury, pozycji modernizmu, czy postmodernizmu i domaganie się takich praw jak małżeństwo, które jest flagowym produktem kontestowanej kultury jest albo objawem schizofrenii, albo prymitywną prowokacją. Ciota, która chce zawrzeć małżeństwo z inną ciotą, ma nie po kolei, tego jednego można być pewnym. Równie dobrze anarchista może się domagać prezydentury, albo Żyd legitymacji Hezbollah. Małżeństwo jest zdefiniowane i wręcz uświęcone jako dorobek ?kultury heteroseksualnej?, każdy normalny homoseksualista w naturalnym odruchu powinien unikać jak ognia instytucji małżeństwa, która to instytucja definiuje małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety. Właśnie takie są źródła wynalazku zwanego małżeństwem, uświęcony związek kobiety i mężczyzny, siłą rzeczy i konserwatywnej tradycji wykluczający związek homoseksualny, broniący się przed takimi związkami.

Dopiero po setkach, nawet tysiącach lat, cioty wymyśliły, że to niezłe jaja będą jeśli świętość heteroseksualna podbudowana konserwatyzmem i religią zostanie sprofanowana nowoczesną ?tolerancją?. Sprofanowana dlatego, że każda kultura wytwarza swój etos i swoje tabu, definiuje i trzyma się kodeksów. Cioty przyszły na gotowe i próbują profanować dorobek kultury, którą kontestują. Objaw psychicznej choroby, albo prowokacji na najbardziej prymitywnym poziomie. I tak cioty niezdolne do płodzenia dzieci idą dalej i uważają, że mogą przyjść na inne gotowe i adoptować dzieci spłodzone przez katolicko-alkoholiczne wielodzietne rodziny. Cioty uważają, że wejście do katolickiego kościoła i sprofanowanie sakramentu małżeństwa, jest ful wypas nowoczesną metodą walki z ciemnogrodem i parę innych rzeczy jak spółkowanie w krzakach po ?spidzie?, jest równie nowoczesne i równie bojownicze o wolność i tolerancję. Dwóch tatusiów czyniących ?rodzinne? eksperymenty na dziecku z bidula, które i tak już poznało gorzki smak ?rodziny?, ma być czymś, czego taki homofob jak ja, nie ma prawa piętnować wychodząc z założenia, że nie ideologia, ale psychika dziecka jest nadrzędna?.

Wiem, miałem chwalić i będę, tylko najpierw potrzebowałem tła głupoty, żeby wyeksponować mądrość, potrzebowałem paranoi, żeby pokazać normalność, potrzebowałem cioty, żeby ukazać homoseksualistę. Gdy widzę jakiegoś pilota zapowiadającego ?show o tolerancji?, po pierwszych kadrach wiem, że będzie jatka. Najbardziej lubię takie programy, które prowadzi tolerancyjny ultrakatolicki redaktor Pospieszalski i zaprasza do studia Biedronia, żeby sobie pogadał z Wierzejskim o homoseksualizmie. Albo posłankę Senyszyn i przewodniczącą organizacji kobiecej ?Rodzić po trupach w imię Boże?, żeby sobie panie pogadały o ustawie antyaborcyjnej. Po takich programach robi się sondaże i okazuje się, że normalni ludzie, którzy mają sąsiadów, znajomych i kolegów homoseksualistów, z którymi żyli zgodnie, nagle chcą palić stosy i tak się Polska staje homofobiczna. Biedroń uzna, że profanowanie katolickich sakramentów, wchodzenie w ślinę na przyczepie i adopcja dzieci przez cioty, jest czymś naturalnym i tylko te tępe katole zapyziałe, ten ciemnogród nie rozumie słowa tolerancja. Wierzejski dołoży od siebie parę ciepłych narodowo-katolickich słów, zaproponuje eksterminację zboczeńców i już po takim programie, jesteśmy tacy tolerancyjni, że niech nas ręka boska broni.

Tak się działo zwykle i nagle stał się cud w polskim dziennikarstwie i w polskim życiu publicznym. Oto Tomasz Lis pomyślał i prostą jak drut metodą wprowadził nową jakość. Zaprosił do studia dwóch fajnych i normalnych chłopaków i ledwie zauważyłem, że chłopaki mają się ku sobie, w każdym razie nic mi do tego. Nie było żadnego Biedronia, Szczuki i naprzeciw nich organizacji katolickich. Było dwóch rozsądnych ludzi i jeden nie szukający publicystycznego mięcha redaktor. Od tych Panów widzowie mogli się dowiedzieć paru znamiennych rzeczy, znamiennie roztropnych. Pan Raczek powiedział do widzów, że on kompletnie nie jest zainteresowany małżeństwem z Panem Szczygielskim, do niczego nie jest mu potrzebna instytucja wytworzona przez kulturę, która nie jest jego kulturą. Nie wierzyłem własnym uszom, ale to dopiero początek. Pan Szczygielski w kwestii parad równości wypowiedział mniej więcej coś takiego, że to zachowania skrajne, które nie proszą o tolerancję dla odmienności, ale terroryzują pseudo tolerancją. W końcu obaj powiedzieli czego tak naprawdę od polityków i heteroseksualnych Rodaków oczekują.

Panowie chcą tylko jednego, równego prawa do traktowania sformalizowanych związków. Tę formalność, którą większość z nas nazywa małżeństwem i która wiąże się z określonymi przywilejami, Oni nazwali sobie związkiem partnerskim. Domagają się jak najbardziej słusznie równego traktowania prawnego, administracyjnego i społecznego, a ja domagam się dla nich dokładnie tego samego. Państwo powinno traktować obywateli jednakowo i nic państwu do tego kto w kim się zakochał. Nie jest sprawiedliwe, że pary heteroseksualne otrzymują przywileje, które są poza zasięgiem par homoseksualnych. Panowie równie dyplomatycznie napomknęli, żeby z ich preferencji nie robić wielkiego halo, bo oni sami nie chcą wielkiego halo robić, chcą sobie żyć jak inni, dać żyć innym i żeby inni dali żyć im.

Cała rozmowa miała niespotykany charakter, zaproszeni gości mówili mądre rzeczy, a redaktor w studio im nie przerywał, jak się już odezwał to trzymał poziom gości. Ten jeden program odrobił sporo z tego co Biedroń ze swoimi napakowanymi ideologicznie ciotami popsuł przez lata. Obaj Panowie przedstawili swoje problemy, nie swojego hopla, i zrobili dla polskich homoseksualistów więcej niż ktokolwiek inny. Jeśli po tak rozsądnych wypowiedziach ktoś jeszcze ma ochotę mówić o pedałach Raczku i Szczygielskim, a nie o ludziach o homoseksualnej orientacji, można go z czystym sumieniem nazwać ciemnogrodem. Do łóżka z Wami nie pójdę, ale jestem z Wami, w tych sprawach całym sercem jestem z Wami i nawet dupę za Was nadstawię jeśli trzeba będzie, tylko proszę nie traktować tego jako zalotów. Odrobina rozsądku, dystansu, poczucia humoru i budzimy się w innym kraju. Wielkie brawa dla Lisa, Raczka i Szczygielskiego, tak dobrej publicystyki nie widziałem dawno, w tej problematyce nigdy. Homoseksualiści są nie tylko normalnymi, są mądrymi ludźmi, jeśli tylko przestaną do słusznej walki o swoje prawa delegować wypchane ideologią cioty, większość Polaków stanie za nimi murem. Bo w tolerancji nie chodzi o to, żeby profanować świętości, tradycje i zwyczaje innych, ale o to, żeby tworzyć własne. W każdym razie wszystkim normalnym powinno o to chodzić. Zamiast bajeczek o pingwinkach wysiadujących pedalskie kukułcze jajko i instrukcji obsługi odbytu, w szkołach powinni się pojawić tacy ludzi jak Raczek i jego partner, normalni, żywi ludzie, nie pingwinki, ludzie którzy z pozycji mniejszości, w roztropny sposób potrafią mówić o tolerancji i normalności.

Reklama

200 KOMENTARZE

  1. Jestem zdecydowanym
    Jestem zdecydowanym przeciwnikiem adopcji dzieci przez gejów. Dziecko powinno mieć ojca i matkę, a nie dwóch ojców, czy dwie matki. Tatuś B nie zastąpi mamusi, a mamusia A nie zastąpi tatusia. Co innego zgoda na rejestrację związków homoseksualnych. Takie związki mogą być rejestrowane i być objęte np. prawem dziedziczenia, itd., nie mam nic przeciwko. Nie będę wprawdzie deklarował “jestem całym sercem z wami”, bo nie jestem, temat mnie nie dotyczy i obchodzi mnie średnio, ale w każdym razie nie jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania.

    • Rzecz oczywista, ze kazde
      Rzecz oczywista, ze kazde dziecko powinno miec ojca (mezczyzne) i matke (kobiete). Odkryles wlasnie Ameryke na nowo. Jest jednak male ?ale?. Mialem okazje kilka razy byc w bidulu w roli jednego z potencjalnych rodzicow adopcyjnych i widzialem oczy dzieci patrzacych na nas, ktore nie wiem skad dowiedzialy sie o naszych zamiarach. Ten widok zapamietam do konca zycia. Nie bede pisal o innych obrazach, zeby nie narazic sie na zarzut opowiadania ?lzawych historii?. Ciekaw jestem, co wybralyby takie dzieci gdyby mogly: bidul czy prawdziwy dom (nawet z dwoma tatusiami czy mamusiami)?

      A tak swoja droga opor przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne bierze sie moim zdaniem:
      1) z przekonania, ze pary homoseksualne ?wychowaja? sobie nastepnego homoseksualiste (co mozna wlozyc miedzy bajki)
      albo (co wydaje sie byc bardziej prawdopodobne)
      2) ze swiadomosci, ze dziecko/dzieci pary homoseksualnej to w przyszlosci ludzie w pelni akceptujacy odrebnosc seksualna swoich rodzicow i innych im podobnych. Przy upowszechnieniu adopcji dzieci przez pary homoseksualne zwiekszanie sie liczby ludzi traktujacych homokseksualizm jako cos zwyklego to ponura wizja dla przeciwnikow homoseksualizmu (zeby nie powiedziec homofobow).

  2. Jestem zdecydowanym
    Jestem zdecydowanym przeciwnikiem adopcji dzieci przez gejów. Dziecko powinno mieć ojca i matkę, a nie dwóch ojców, czy dwie matki. Tatuś B nie zastąpi mamusi, a mamusia A nie zastąpi tatusia. Co innego zgoda na rejestrację związków homoseksualnych. Takie związki mogą być rejestrowane i być objęte np. prawem dziedziczenia, itd., nie mam nic przeciwko. Nie będę wprawdzie deklarował “jestem całym sercem z wami”, bo nie jestem, temat mnie nie dotyczy i obchodzi mnie średnio, ale w każdym razie nie jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania.

    • Rzecz oczywista, ze kazde
      Rzecz oczywista, ze kazde dziecko powinno miec ojca (mezczyzne) i matke (kobiete). Odkryles wlasnie Ameryke na nowo. Jest jednak male ?ale?. Mialem okazje kilka razy byc w bidulu w roli jednego z potencjalnych rodzicow adopcyjnych i widzialem oczy dzieci patrzacych na nas, ktore nie wiem skad dowiedzialy sie o naszych zamiarach. Ten widok zapamietam do konca zycia. Nie bede pisal o innych obrazach, zeby nie narazic sie na zarzut opowiadania ?lzawych historii?. Ciekaw jestem, co wybralyby takie dzieci gdyby mogly: bidul czy prawdziwy dom (nawet z dwoma tatusiami czy mamusiami)?

      A tak swoja droga opor przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne bierze sie moim zdaniem:
      1) z przekonania, ze pary homoseksualne ?wychowaja? sobie nastepnego homoseksualiste (co mozna wlozyc miedzy bajki)
      albo (co wydaje sie byc bardziej prawdopodobne)
      2) ze swiadomosci, ze dziecko/dzieci pary homoseksualnej to w przyszlosci ludzie w pelni akceptujacy odrebnosc seksualna swoich rodzicow i innych im podobnych. Przy upowszechnieniu adopcji dzieci przez pary homoseksualne zwiekszanie sie liczby ludzi traktujacych homokseksualizm jako cos zwyklego to ponura wizja dla przeciwnikow homoseksualizmu (zeby nie powiedziec homofobow).

  3. Jestem zdecydowanym
    Jestem zdecydowanym przeciwnikiem adopcji dzieci przez gejów. Dziecko powinno mieć ojca i matkę, a nie dwóch ojców, czy dwie matki. Tatuś B nie zastąpi mamusi, a mamusia A nie zastąpi tatusia. Co innego zgoda na rejestrację związków homoseksualnych. Takie związki mogą być rejestrowane i być objęte np. prawem dziedziczenia, itd., nie mam nic przeciwko. Nie będę wprawdzie deklarował “jestem całym sercem z wami”, bo nie jestem, temat mnie nie dotyczy i obchodzi mnie średnio, ale w każdym razie nie jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania.

    • Rzecz oczywista, ze kazde
      Rzecz oczywista, ze kazde dziecko powinno miec ojca (mezczyzne) i matke (kobiete). Odkryles wlasnie Ameryke na nowo. Jest jednak male ?ale?. Mialem okazje kilka razy byc w bidulu w roli jednego z potencjalnych rodzicow adopcyjnych i widzialem oczy dzieci patrzacych na nas, ktore nie wiem skad dowiedzialy sie o naszych zamiarach. Ten widok zapamietam do konca zycia. Nie bede pisal o innych obrazach, zeby nie narazic sie na zarzut opowiadania ?lzawych historii?. Ciekaw jestem, co wybralyby takie dzieci gdyby mogly: bidul czy prawdziwy dom (nawet z dwoma tatusiami czy mamusiami)?

      A tak swoja droga opor przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne bierze sie moim zdaniem:
      1) z przekonania, ze pary homoseksualne ?wychowaja? sobie nastepnego homoseksualiste (co mozna wlozyc miedzy bajki)
      albo (co wydaje sie byc bardziej prawdopodobne)
      2) ze swiadomosci, ze dziecko/dzieci pary homoseksualnej to w przyszlosci ludzie w pelni akceptujacy odrebnosc seksualna swoich rodzicow i innych im podobnych. Przy upowszechnieniu adopcji dzieci przez pary homoseksualne zwiekszanie sie liczby ludzi traktujacych homokseksualizm jako cos zwyklego to ponura wizja dla przeciwnikow homoseksualizmu (zeby nie powiedziec homofobow).

  4. Jestem zdecydowanym
    Jestem zdecydowanym przeciwnikiem adopcji dzieci przez gejów. Dziecko powinno mieć ojca i matkę, a nie dwóch ojców, czy dwie matki. Tatuś B nie zastąpi mamusi, a mamusia A nie zastąpi tatusia. Co innego zgoda na rejestrację związków homoseksualnych. Takie związki mogą być rejestrowane i być objęte np. prawem dziedziczenia, itd., nie mam nic przeciwko. Nie będę wprawdzie deklarował “jestem całym sercem z wami”, bo nie jestem, temat mnie nie dotyczy i obchodzi mnie średnio, ale w każdym razie nie jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania.

    • Rzecz oczywista, ze kazde
      Rzecz oczywista, ze kazde dziecko powinno miec ojca (mezczyzne) i matke (kobiete). Odkryles wlasnie Ameryke na nowo. Jest jednak male ?ale?. Mialem okazje kilka razy byc w bidulu w roli jednego z potencjalnych rodzicow adopcyjnych i widzialem oczy dzieci patrzacych na nas, ktore nie wiem skad dowiedzialy sie o naszych zamiarach. Ten widok zapamietam do konca zycia. Nie bede pisal o innych obrazach, zeby nie narazic sie na zarzut opowiadania ?lzawych historii?. Ciekaw jestem, co wybralyby takie dzieci gdyby mogly: bidul czy prawdziwy dom (nawet z dwoma tatusiami czy mamusiami)?

      A tak swoja droga opor przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne bierze sie moim zdaniem:
      1) z przekonania, ze pary homoseksualne ?wychowaja? sobie nastepnego homoseksualiste (co mozna wlozyc miedzy bajki)
      albo (co wydaje sie byc bardziej prawdopodobne)
      2) ze swiadomosci, ze dziecko/dzieci pary homoseksualnej to w przyszlosci ludzie w pelni akceptujacy odrebnosc seksualna swoich rodzicow i innych im podobnych. Przy upowszechnieniu adopcji dzieci przez pary homoseksualne zwiekszanie sie liczby ludzi traktujacych homokseksualizm jako cos zwyklego to ponura wizja dla przeciwnikow homoseksualizmu (zeby nie powiedziec homofobow).

  5. Ja Hrabini
    Bartoszku ,weźnu i poczytaj jak Pan Kurakowski ladnie opisł był naturalu natury.W krótkij opowiści
    umniescił był źwirzontka napotykany, a czenstu nie zauważone. Dla pszykłdu ,Biedroneczka ,szczupaczyk (zgadła ja, co po zagranicznemu jest szczuka),Kukułeczka co kuka ,i nie jej to wina że swoji jajku podrzuca dla pingwina .Potem idzi raczek ,co jak szczypni robi znaczyk.Na gałonscy siat szczygiełyk ,robionc mały harmideryk.
    Ali zmoncił,był Pan dla mni silankowum opowieść tom Ciotu. Dupiero potym sy ja spomniała że jak ja byłła młoda, to Tatko opowiadał że była taka Ciota zamówiona przez Pomnianów,i wszyskich tamoj Kołtunem leczyłła. Tak że przyroda czasym musi i brzydactwu tyż pokazać.

  6. Ja Hrabini
    Bartoszku ,weźnu i poczytaj jak Pan Kurakowski ladnie opisł był naturalu natury.W krótkij opowiści
    umniescił był źwirzontka napotykany, a czenstu nie zauważone. Dla pszykłdu ,Biedroneczka ,szczupaczyk (zgadła ja, co po zagranicznemu jest szczuka),Kukułeczka co kuka ,i nie jej to wina że swoji jajku podrzuca dla pingwina .Potem idzi raczek ,co jak szczypni robi znaczyk.Na gałonscy siat szczygiełyk ,robionc mały harmideryk.
    Ali zmoncił,był Pan dla mni silankowum opowieść tom Ciotu. Dupiero potym sy ja spomniała że jak ja byłła młoda, to Tatko opowiadał że była taka Ciota zamówiona przez Pomnianów,i wszyskich tamoj Kołtunem leczyłła. Tak że przyroda czasym musi i brzydactwu tyż pokazać.

  7. Ja Hrabini
    Bartoszku ,weźnu i poczytaj jak Pan Kurakowski ladnie opisł był naturalu natury.W krótkij opowiści
    umniescił był źwirzontka napotykany, a czenstu nie zauważone. Dla pszykłdu ,Biedroneczka ,szczupaczyk (zgadła ja, co po zagranicznemu jest szczuka),Kukułeczka co kuka ,i nie jej to wina że swoji jajku podrzuca dla pingwina .Potem idzi raczek ,co jak szczypni robi znaczyk.Na gałonscy siat szczygiełyk ,robionc mały harmideryk.
    Ali zmoncił,był Pan dla mni silankowum opowieść tom Ciotu. Dupiero potym sy ja spomniała że jak ja byłła młoda, to Tatko opowiadał że była taka Ciota zamówiona przez Pomnianów,i wszyskich tamoj Kołtunem leczyłła. Tak że przyroda czasym musi i brzydactwu tyż pokazać.

  8. Ja Hrabini
    Bartoszku ,weźnu i poczytaj jak Pan Kurakowski ladnie opisł był naturalu natury.W krótkij opowiści
    umniescił był źwirzontka napotykany, a czenstu nie zauważone. Dla pszykłdu ,Biedroneczka ,szczupaczyk (zgadła ja, co po zagranicznemu jest szczuka),Kukułeczka co kuka ,i nie jej to wina że swoji jajku podrzuca dla pingwina .Potem idzi raczek ,co jak szczypni robi znaczyk.Na gałonscy siat szczygiełyk ,robionc mały harmideryk.
    Ali zmoncił,był Pan dla mni silankowum opowieść tom Ciotu. Dupiero potym sy ja spomniała że jak ja byłła młoda, to Tatko opowiadał że była taka Ciota zamówiona przez Pomnianów,i wszyskich tamoj Kołtunem leczyłła. Tak że przyroda czasym musi i brzydactwu tyż pokazać.

  9. pytanie o Biedronia
    Pytanie jest, czy gdyby nie było parad równości, Biedronia czy Szczuki, które zaliczasz do “tła głupoty”, możliwa byłaby taka normalna rozmowa jak ta u Lisa? Coming out Raczaka, w końcu osoby znanej od lat, nastąpił, sądzę na tle przygotowanym właśnie przez Biedroniów. Którzy skądinąd od samego początku głównie o związkach partnerskich, nie o małżeństwach, mówili. Lateksy na polskich paradach pojawiają się niezmiernie rzadko. A nawet gdyby, mnie osobiście znacznie mniej rażą niż bejsbole i petardy walczącej o swoje prawa klasy robotniczej

  10. pytanie o Biedronia
    Pytanie jest, czy gdyby nie było parad równości, Biedronia czy Szczuki, które zaliczasz do “tła głupoty”, możliwa byłaby taka normalna rozmowa jak ta u Lisa? Coming out Raczaka, w końcu osoby znanej od lat, nastąpił, sądzę na tle przygotowanym właśnie przez Biedroniów. Którzy skądinąd od samego początku głównie o związkach partnerskich, nie o małżeństwach, mówili. Lateksy na polskich paradach pojawiają się niezmiernie rzadko. A nawet gdyby, mnie osobiście znacznie mniej rażą niż bejsbole i petardy walczącej o swoje prawa klasy robotniczej

  11. pytanie o Biedronia
    Pytanie jest, czy gdyby nie było parad równości, Biedronia czy Szczuki, które zaliczasz do “tła głupoty”, możliwa byłaby taka normalna rozmowa jak ta u Lisa? Coming out Raczaka, w końcu osoby znanej od lat, nastąpił, sądzę na tle przygotowanym właśnie przez Biedroniów. Którzy skądinąd od samego początku głównie o związkach partnerskich, nie o małżeństwach, mówili. Lateksy na polskich paradach pojawiają się niezmiernie rzadko. A nawet gdyby, mnie osobiście znacznie mniej rażą niż bejsbole i petardy walczącej o swoje prawa klasy robotniczej

  12. pytanie o Biedronia
    Pytanie jest, czy gdyby nie było parad równości, Biedronia czy Szczuki, które zaliczasz do “tła głupoty”, możliwa byłaby taka normalna rozmowa jak ta u Lisa? Coming out Raczaka, w końcu osoby znanej od lat, nastąpił, sądzę na tle przygotowanym właśnie przez Biedroniów. Którzy skądinąd od samego początku głównie o związkach partnerskich, nie o małżeństwach, mówili. Lateksy na polskich paradach pojawiają się niezmiernie rzadko. A nawet gdyby, mnie osobiście znacznie mniej rażą niż bejsbole i petardy walczącej o swoje prawa klasy robotniczej

  13. Proszę mi tu o fobiach nie
    Proszę mi tu o fobiach nie opowiadać. Strasznie mnie wkurza, gdy ktoś mi zarzuca jakieś “fobie” i wie lepiej ode mnie, czy się czegoś boję, czy nie. Ja się gejów nie boję, nie jestem do nich uprzedzony, nie zamierzam jednak krzycześ “prawo do adopcji” tylko po to, by nie zostać oskarżonym o “homofobię” i “wsteczność”. Nie wiem co wybrałoby dziecko wychowane w bidulu, dla mnie zły los dzieci w sierocińcach to nie jest argument za dwoma tatusiami, to argument przeciw sierocińcom. Uważam, że problem należy rozwiązywać w sposób oderwany od seksualności, czyli stopniowo zastępując państwowe domy dziecka domami rodzinnymi, czy rodzinami zastępczymi. Wiem, że łatwo powiedzieć, że tak się problemu nie rozwiąże w pięć minut, ale jeśli uważasz, że problem rozwiąże się szybciej, gdy panu Biedroniowi z poznanym na paradzie partnerem pozwoli się na adopcję, to moje gratulacje.

  14. Proszę mi tu o fobiach nie
    Proszę mi tu o fobiach nie opowiadać. Strasznie mnie wkurza, gdy ktoś mi zarzuca jakieś “fobie” i wie lepiej ode mnie, czy się czegoś boję, czy nie. Ja się gejów nie boję, nie jestem do nich uprzedzony, nie zamierzam jednak krzycześ “prawo do adopcji” tylko po to, by nie zostać oskarżonym o “homofobię” i “wsteczność”. Nie wiem co wybrałoby dziecko wychowane w bidulu, dla mnie zły los dzieci w sierocińcach to nie jest argument za dwoma tatusiami, to argument przeciw sierocińcom. Uważam, że problem należy rozwiązywać w sposób oderwany od seksualności, czyli stopniowo zastępując państwowe domy dziecka domami rodzinnymi, czy rodzinami zastępczymi. Wiem, że łatwo powiedzieć, że tak się problemu nie rozwiąże w pięć minut, ale jeśli uważasz, że problem rozwiąże się szybciej, gdy panu Biedroniowi z poznanym na paradzie partnerem pozwoli się na adopcję, to moje gratulacje.

  15. Proszę mi tu o fobiach nie
    Proszę mi tu o fobiach nie opowiadać. Strasznie mnie wkurza, gdy ktoś mi zarzuca jakieś “fobie” i wie lepiej ode mnie, czy się czegoś boję, czy nie. Ja się gejów nie boję, nie jestem do nich uprzedzony, nie zamierzam jednak krzycześ “prawo do adopcji” tylko po to, by nie zostać oskarżonym o “homofobię” i “wsteczność”. Nie wiem co wybrałoby dziecko wychowane w bidulu, dla mnie zły los dzieci w sierocińcach to nie jest argument za dwoma tatusiami, to argument przeciw sierocińcom. Uważam, że problem należy rozwiązywać w sposób oderwany od seksualności, czyli stopniowo zastępując państwowe domy dziecka domami rodzinnymi, czy rodzinami zastępczymi. Wiem, że łatwo powiedzieć, że tak się problemu nie rozwiąże w pięć minut, ale jeśli uważasz, że problem rozwiąże się szybciej, gdy panu Biedroniowi z poznanym na paradzie partnerem pozwoli się na adopcję, to moje gratulacje.

  16. Proszę mi tu o fobiach nie
    Proszę mi tu o fobiach nie opowiadać. Strasznie mnie wkurza, gdy ktoś mi zarzuca jakieś “fobie” i wie lepiej ode mnie, czy się czegoś boję, czy nie. Ja się gejów nie boję, nie jestem do nich uprzedzony, nie zamierzam jednak krzycześ “prawo do adopcji” tylko po to, by nie zostać oskarżonym o “homofobię” i “wsteczność”. Nie wiem co wybrałoby dziecko wychowane w bidulu, dla mnie zły los dzieci w sierocińcach to nie jest argument za dwoma tatusiami, to argument przeciw sierocińcom. Uważam, że problem należy rozwiązywać w sposób oderwany od seksualności, czyli stopniowo zastępując państwowe domy dziecka domami rodzinnymi, czy rodzinami zastępczymi. Wiem, że łatwo powiedzieć, że tak się problemu nie rozwiąże w pięć minut, ale jeśli uważasz, że problem rozwiąże się szybciej, gdy panu Biedroniowi z poznanym na paradzie partnerem pozwoli się na adopcję, to moje gratulacje.

  17. Takie kwestie należą do puli tematów drażliwych…
    …które nieodmiennie budzą emocje i z tego względu znakomicie nadają się do wytwarzania podziałów społecznych.

    Szkoda, że nie widziałem programu (nie używam telewizora; choć kiedyś jeden pełnił u mnie funkcję stolika na kwiatki), aczkolwiek na podstawie tego, co piszesz, mogę wyciągnąć jeden prosty wniosek: spotkało się kilku niegłupich ludzi, którzy potrafią w elegancki, subtelny sposób opowiadać o różnych, czasami nawet trudnych zagadnieniach, to i efekt końcowy był elegancki. Jeśli poprosiłoby się ich o rozmowę na inny, drażliwy temat, założę się, że dyskusja również byłaby na poziomie.

    Moje 0,03 PLN? Mam nieco inne zdanie na temat adopcji przez pary homoseksualne; chociaż nie powiedziałbym “przeciwne”. Krótko mówiąc, nie wierzę w bezpośrednio negatywny wpływ wychowywania dziecka przez dwie kobiety / dwóch mężczyzn (choć całkowicie BEZ wpływu to nie pozostaje; nawiasem mówiąc, ta pierwsza para w naszym kręgu kulturowym wydaje się być zdecydowanie bardziej akceptowalna, prawda?), lecz zdecydowanie wierzę w tragiczny w skutkach wpływ stygmatyzacji, jakiej takie dziecko doświadczałoby w trakcie swego dorastania (szczególnie w przypadku dwóch tatusiów). Dzieci są cholernie okrutne. Niemniej, nie powiedziałbym kategorycznego “nie”, niezależnie od przypadku i okoliczności. To chyba kwestie indywidualne, których nie da się podciągnąć pod jedno, bezdyskusyjne prawo.

    Jeśli chodzi o małżeństwa, no cóż; błyskotliwością i wiedzą w kwestiach religijnych nie błysnę, bo sam jestem niewierzący. Niemniej, uważam, że idea kościelnego małżeństwa homoseksualnego jest mocno naciągana. W religii, w której współżycie cielesne jest dobre tylko wówczas, jeśli prowadzi do płodzenia potomstwa, taki, pardon my french, “numer” nie przejdzie. Nawet we mnie wywołuje to bliżej nieokreślony odruch braku akceptacji. Natomiast jakiś rodzaj związku cywilnego – czemu nie? Taki, który umożliwiał swobodne funkcjonowanie w społeczeństwie na prawach rodzin heteroseksualnych, z technicznego punktu widzenia (PITy, spadki, intercyzy, itd).

    • Widzę że się zgadzamy
      Owszem, o tego typu sprawach można mówić normalnie i ignorować ekstremę. To chyba jedyny sposób. Jak do wrzeszczącego wariata mówisz spokojnie, to w 8 przypadkach na 10 on też się uspokoi. W 2 nakręci się bardziej i trzeba zwiewać, ale chyba warto zaryzykować dla tych 8?

      Co do penalizacji, właśnie o tym Jiima pisze cały czas – Jiima nie uważa że “cudowne dziecko 2 pedałów” samo będzie takie jak tatusiowie, co do zakazu zabawy z “białymi katolickimi dziewczynkami” też w 9 przypadkach na 10 ma wątpliwości. Ale wiem jakie są dzieci i ich rodzice. Dziecko może być ideałem normalności, dopóki nie będzie w Młodzieży Wszechpolskiej i nie podpali domu swoim tatusiom, będzie dzieckiem dwóch pedałów i będzie obrywało za to. I to nie tylko od dzieci – z resztą skąd dzieci mają dowiedzieć się że “pedał” jest “be” i “dupczy” małego Jasia, jak nie od rodziców – może nie od swoich, tylko od rodziców kolegi, ale nadal są to rodzice. Ci rodzice zabronią się bawić z Jasiem, bo nuż “pederastią” zarazi, a poza tym to grzech i obciach. I nie można pominąć tych konsekwencji. Nie w Polsce. Może w Holandii jest inaczej, Jiima nie wie, nigdy nie było, więc się nie wypowiada.

      Za to badania wykazują wprawdzie, że homoseksualizm rodziców nie jest zaraźliwy dla dzieci i że w wielu przypadkach mogą być oni świetnymi rodzicami. Problem w tym, że znam paru gejów i nie pali im się do posiadania dzieci. W tej chwili niestety o prawa do adopcji walczą ekstremiści w stylu Biedronia, którzy kto wie czy nie usiłowaliby sprowadzić dziecka “na właściwą drogę”. Generalnie mam opory przed powierzaniem dziecka jakiejkolwiek ekstremie, bez względu na to, w jak szlachetniej sprawie walczy. Bo dla takiej osoby zawsze SPRAWA jest najważniejsza, dziecko będzie gdzieś potem…

  18. Takie kwestie należą do puli tematów drażliwych…
    …które nieodmiennie budzą emocje i z tego względu znakomicie nadają się do wytwarzania podziałów społecznych.

    Szkoda, że nie widziałem programu (nie używam telewizora; choć kiedyś jeden pełnił u mnie funkcję stolika na kwiatki), aczkolwiek na podstawie tego, co piszesz, mogę wyciągnąć jeden prosty wniosek: spotkało się kilku niegłupich ludzi, którzy potrafią w elegancki, subtelny sposób opowiadać o różnych, czasami nawet trudnych zagadnieniach, to i efekt końcowy był elegancki. Jeśli poprosiłoby się ich o rozmowę na inny, drażliwy temat, założę się, że dyskusja również byłaby na poziomie.

    Moje 0,03 PLN? Mam nieco inne zdanie na temat adopcji przez pary homoseksualne; chociaż nie powiedziałbym “przeciwne”. Krótko mówiąc, nie wierzę w bezpośrednio negatywny wpływ wychowywania dziecka przez dwie kobiety / dwóch mężczyzn (choć całkowicie BEZ wpływu to nie pozostaje; nawiasem mówiąc, ta pierwsza para w naszym kręgu kulturowym wydaje się być zdecydowanie bardziej akceptowalna, prawda?), lecz zdecydowanie wierzę w tragiczny w skutkach wpływ stygmatyzacji, jakiej takie dziecko doświadczałoby w trakcie swego dorastania (szczególnie w przypadku dwóch tatusiów). Dzieci są cholernie okrutne. Niemniej, nie powiedziałbym kategorycznego “nie”, niezależnie od przypadku i okoliczności. To chyba kwestie indywidualne, których nie da się podciągnąć pod jedno, bezdyskusyjne prawo.

    Jeśli chodzi o małżeństwa, no cóż; błyskotliwością i wiedzą w kwestiach religijnych nie błysnę, bo sam jestem niewierzący. Niemniej, uważam, że idea kościelnego małżeństwa homoseksualnego jest mocno naciągana. W religii, w której współżycie cielesne jest dobre tylko wówczas, jeśli prowadzi do płodzenia potomstwa, taki, pardon my french, “numer” nie przejdzie. Nawet we mnie wywołuje to bliżej nieokreślony odruch braku akceptacji. Natomiast jakiś rodzaj związku cywilnego – czemu nie? Taki, który umożliwiał swobodne funkcjonowanie w społeczeństwie na prawach rodzin heteroseksualnych, z technicznego punktu widzenia (PITy, spadki, intercyzy, itd).

    • Widzę że się zgadzamy
      Owszem, o tego typu sprawach można mówić normalnie i ignorować ekstremę. To chyba jedyny sposób. Jak do wrzeszczącego wariata mówisz spokojnie, to w 8 przypadkach na 10 on też się uspokoi. W 2 nakręci się bardziej i trzeba zwiewać, ale chyba warto zaryzykować dla tych 8?

      Co do penalizacji, właśnie o tym Jiima pisze cały czas – Jiima nie uważa że “cudowne dziecko 2 pedałów” samo będzie takie jak tatusiowie, co do zakazu zabawy z “białymi katolickimi dziewczynkami” też w 9 przypadkach na 10 ma wątpliwości. Ale wiem jakie są dzieci i ich rodzice. Dziecko może być ideałem normalności, dopóki nie będzie w Młodzieży Wszechpolskiej i nie podpali domu swoim tatusiom, będzie dzieckiem dwóch pedałów i będzie obrywało za to. I to nie tylko od dzieci – z resztą skąd dzieci mają dowiedzieć się że “pedał” jest “be” i “dupczy” małego Jasia, jak nie od rodziców – może nie od swoich, tylko od rodziców kolegi, ale nadal są to rodzice. Ci rodzice zabronią się bawić z Jasiem, bo nuż “pederastią” zarazi, a poza tym to grzech i obciach. I nie można pominąć tych konsekwencji. Nie w Polsce. Może w Holandii jest inaczej, Jiima nie wie, nigdy nie było, więc się nie wypowiada.

      Za to badania wykazują wprawdzie, że homoseksualizm rodziców nie jest zaraźliwy dla dzieci i że w wielu przypadkach mogą być oni świetnymi rodzicami. Problem w tym, że znam paru gejów i nie pali im się do posiadania dzieci. W tej chwili niestety o prawa do adopcji walczą ekstremiści w stylu Biedronia, którzy kto wie czy nie usiłowaliby sprowadzić dziecka “na właściwą drogę”. Generalnie mam opory przed powierzaniem dziecka jakiejkolwiek ekstremie, bez względu na to, w jak szlachetniej sprawie walczy. Bo dla takiej osoby zawsze SPRAWA jest najważniejsza, dziecko będzie gdzieś potem…

  19. Takie kwestie należą do puli tematów drażliwych…
    …które nieodmiennie budzą emocje i z tego względu znakomicie nadają się do wytwarzania podziałów społecznych.

    Szkoda, że nie widziałem programu (nie używam telewizora; choć kiedyś jeden pełnił u mnie funkcję stolika na kwiatki), aczkolwiek na podstawie tego, co piszesz, mogę wyciągnąć jeden prosty wniosek: spotkało się kilku niegłupich ludzi, którzy potrafią w elegancki, subtelny sposób opowiadać o różnych, czasami nawet trudnych zagadnieniach, to i efekt końcowy był elegancki. Jeśli poprosiłoby się ich o rozmowę na inny, drażliwy temat, założę się, że dyskusja również byłaby na poziomie.

    Moje 0,03 PLN? Mam nieco inne zdanie na temat adopcji przez pary homoseksualne; chociaż nie powiedziałbym “przeciwne”. Krótko mówiąc, nie wierzę w bezpośrednio negatywny wpływ wychowywania dziecka przez dwie kobiety / dwóch mężczyzn (choć całkowicie BEZ wpływu to nie pozostaje; nawiasem mówiąc, ta pierwsza para w naszym kręgu kulturowym wydaje się być zdecydowanie bardziej akceptowalna, prawda?), lecz zdecydowanie wierzę w tragiczny w skutkach wpływ stygmatyzacji, jakiej takie dziecko doświadczałoby w trakcie swego dorastania (szczególnie w przypadku dwóch tatusiów). Dzieci są cholernie okrutne. Niemniej, nie powiedziałbym kategorycznego “nie”, niezależnie od przypadku i okoliczności. To chyba kwestie indywidualne, których nie da się podciągnąć pod jedno, bezdyskusyjne prawo.

    Jeśli chodzi o małżeństwa, no cóż; błyskotliwością i wiedzą w kwestiach religijnych nie błysnę, bo sam jestem niewierzący. Niemniej, uważam, że idea kościelnego małżeństwa homoseksualnego jest mocno naciągana. W religii, w której współżycie cielesne jest dobre tylko wówczas, jeśli prowadzi do płodzenia potomstwa, taki, pardon my french, “numer” nie przejdzie. Nawet we mnie wywołuje to bliżej nieokreślony odruch braku akceptacji. Natomiast jakiś rodzaj związku cywilnego – czemu nie? Taki, który umożliwiał swobodne funkcjonowanie w społeczeństwie na prawach rodzin heteroseksualnych, z technicznego punktu widzenia (PITy, spadki, intercyzy, itd).

    • Widzę że się zgadzamy
      Owszem, o tego typu sprawach można mówić normalnie i ignorować ekstremę. To chyba jedyny sposób. Jak do wrzeszczącego wariata mówisz spokojnie, to w 8 przypadkach na 10 on też się uspokoi. W 2 nakręci się bardziej i trzeba zwiewać, ale chyba warto zaryzykować dla tych 8?

      Co do penalizacji, właśnie o tym Jiima pisze cały czas – Jiima nie uważa że “cudowne dziecko 2 pedałów” samo będzie takie jak tatusiowie, co do zakazu zabawy z “białymi katolickimi dziewczynkami” też w 9 przypadkach na 10 ma wątpliwości. Ale wiem jakie są dzieci i ich rodzice. Dziecko może być ideałem normalności, dopóki nie będzie w Młodzieży Wszechpolskiej i nie podpali domu swoim tatusiom, będzie dzieckiem dwóch pedałów i będzie obrywało za to. I to nie tylko od dzieci – z resztą skąd dzieci mają dowiedzieć się że “pedał” jest “be” i “dupczy” małego Jasia, jak nie od rodziców – może nie od swoich, tylko od rodziców kolegi, ale nadal są to rodzice. Ci rodzice zabronią się bawić z Jasiem, bo nuż “pederastią” zarazi, a poza tym to grzech i obciach. I nie można pominąć tych konsekwencji. Nie w Polsce. Może w Holandii jest inaczej, Jiima nie wie, nigdy nie było, więc się nie wypowiada.

      Za to badania wykazują wprawdzie, że homoseksualizm rodziców nie jest zaraźliwy dla dzieci i że w wielu przypadkach mogą być oni świetnymi rodzicami. Problem w tym, że znam paru gejów i nie pali im się do posiadania dzieci. W tej chwili niestety o prawa do adopcji walczą ekstremiści w stylu Biedronia, którzy kto wie czy nie usiłowaliby sprowadzić dziecka “na właściwą drogę”. Generalnie mam opory przed powierzaniem dziecka jakiejkolwiek ekstremie, bez względu na to, w jak szlachetniej sprawie walczy. Bo dla takiej osoby zawsze SPRAWA jest najważniejsza, dziecko będzie gdzieś potem…

  20. Takie kwestie należą do puli tematów drażliwych…
    …które nieodmiennie budzą emocje i z tego względu znakomicie nadają się do wytwarzania podziałów społecznych.

    Szkoda, że nie widziałem programu (nie używam telewizora; choć kiedyś jeden pełnił u mnie funkcję stolika na kwiatki), aczkolwiek na podstawie tego, co piszesz, mogę wyciągnąć jeden prosty wniosek: spotkało się kilku niegłupich ludzi, którzy potrafią w elegancki, subtelny sposób opowiadać o różnych, czasami nawet trudnych zagadnieniach, to i efekt końcowy był elegancki. Jeśli poprosiłoby się ich o rozmowę na inny, drażliwy temat, założę się, że dyskusja również byłaby na poziomie.

    Moje 0,03 PLN? Mam nieco inne zdanie na temat adopcji przez pary homoseksualne; chociaż nie powiedziałbym “przeciwne”. Krótko mówiąc, nie wierzę w bezpośrednio negatywny wpływ wychowywania dziecka przez dwie kobiety / dwóch mężczyzn (choć całkowicie BEZ wpływu to nie pozostaje; nawiasem mówiąc, ta pierwsza para w naszym kręgu kulturowym wydaje się być zdecydowanie bardziej akceptowalna, prawda?), lecz zdecydowanie wierzę w tragiczny w skutkach wpływ stygmatyzacji, jakiej takie dziecko doświadczałoby w trakcie swego dorastania (szczególnie w przypadku dwóch tatusiów). Dzieci są cholernie okrutne. Niemniej, nie powiedziałbym kategorycznego “nie”, niezależnie od przypadku i okoliczności. To chyba kwestie indywidualne, których nie da się podciągnąć pod jedno, bezdyskusyjne prawo.

    Jeśli chodzi o małżeństwa, no cóż; błyskotliwością i wiedzą w kwestiach religijnych nie błysnę, bo sam jestem niewierzący. Niemniej, uważam, że idea kościelnego małżeństwa homoseksualnego jest mocno naciągana. W religii, w której współżycie cielesne jest dobre tylko wówczas, jeśli prowadzi do płodzenia potomstwa, taki, pardon my french, “numer” nie przejdzie. Nawet we mnie wywołuje to bliżej nieokreślony odruch braku akceptacji. Natomiast jakiś rodzaj związku cywilnego – czemu nie? Taki, który umożliwiał swobodne funkcjonowanie w społeczeństwie na prawach rodzin heteroseksualnych, z technicznego punktu widzenia (PITy, spadki, intercyzy, itd).

    • Widzę że się zgadzamy
      Owszem, o tego typu sprawach można mówić normalnie i ignorować ekstremę. To chyba jedyny sposób. Jak do wrzeszczącego wariata mówisz spokojnie, to w 8 przypadkach na 10 on też się uspokoi. W 2 nakręci się bardziej i trzeba zwiewać, ale chyba warto zaryzykować dla tych 8?

      Co do penalizacji, właśnie o tym Jiima pisze cały czas – Jiima nie uważa że “cudowne dziecko 2 pedałów” samo będzie takie jak tatusiowie, co do zakazu zabawy z “białymi katolickimi dziewczynkami” też w 9 przypadkach na 10 ma wątpliwości. Ale wiem jakie są dzieci i ich rodzice. Dziecko może być ideałem normalności, dopóki nie będzie w Młodzieży Wszechpolskiej i nie podpali domu swoim tatusiom, będzie dzieckiem dwóch pedałów i będzie obrywało za to. I to nie tylko od dzieci – z resztą skąd dzieci mają dowiedzieć się że “pedał” jest “be” i “dupczy” małego Jasia, jak nie od rodziców – może nie od swoich, tylko od rodziców kolegi, ale nadal są to rodzice. Ci rodzice zabronią się bawić z Jasiem, bo nuż “pederastią” zarazi, a poza tym to grzech i obciach. I nie można pominąć tych konsekwencji. Nie w Polsce. Może w Holandii jest inaczej, Jiima nie wie, nigdy nie było, więc się nie wypowiada.

      Za to badania wykazują wprawdzie, że homoseksualizm rodziców nie jest zaraźliwy dla dzieci i że w wielu przypadkach mogą być oni świetnymi rodzicami. Problem w tym, że znam paru gejów i nie pali im się do posiadania dzieci. W tej chwili niestety o prawa do adopcji walczą ekstremiści w stylu Biedronia, którzy kto wie czy nie usiłowaliby sprowadzić dziecka “na właściwą drogę”. Generalnie mam opory przed powierzaniem dziecka jakiejkolwiek ekstremie, bez względu na to, w jak szlachetniej sprawie walczy. Bo dla takiej osoby zawsze SPRAWA jest najważniejsza, dziecko będzie gdzieś potem…

  21. Dobrze, nazwij mnie sobie
    Dobrze, nazwij mnie sobie homofobem, ciemnogrodzianinem, katolem i Żydem. Średnio mnie to interesuje, traktuję to jako Twoje prywatne spostrzeżenie, które nie musi mieć nic wspólnego z prawdą. Ja się za żadnego homofoba nie uważam, nie krzyczę, że “toż to szok!”, że się chłop z chłopem jedną pierzyną nakrywa, nie krzyczę “pedały do gazu”, nie mam oporów przed podaniem ręki gejowi. Mimo to straszny ze mnie homofob, tylko ja jeszcze o tym nie wiem, ale Ty mnie tu zaraz uświadomisz.

    Jeśli chodzi o opisany przez Ciebie przykład to jest to tylko przykład, sytuacja hipotetyczna, pojedynczy przypadek. Pytanie nie powinno brzmieć, czy lepiej, by dziecko było wychowywane przez wujka i jego męża, czy też powinno iść do diet’doma. Pytanie powinno brzmieć, czy jest to jedyna możliwa alternatywa i czy dziecko chce być wychowywane przez nowych “ojców”. Ja nie wiem, czy w Polsce jest mnóstwo osieroconych dzieciaków garnących się do podwójnych tatusiów, czy mamuś, raczej wątpię, a wiesz dlaczego? Dlatego, że w Polsce istnieje prawdziwa, a nie wydumana homofobia, słowo “gej” bywa niekiedy odbierane niemal jak obelga i to m.in. z powodu bojowników o “tolerancję”, którzy ze swoją “tolerancją” potrafią wejść człowiekowi do lodówki i opowiedzieć o swoich preferencjach. Najpierw warto zmienić wizerunek homoseksualistów w Polsce, pokazywać więcej normalnych i mniej nawiedzonych, dopiero później będzie się można zastanowić nad adopcją. A dlaczego jestem przeciw? Dlatego, że uważam, że bardziej naturalna jest sytuacja, w której dzieci wychowuje para heteroseksualna. Jeśli ktoś mnie przekona, że jest inaczej to uwierzę, żeby mnie przekonać trzeba jednak przykładów (choćby z Holandii), nie wyciskających łzy historyjek, które mam obowiązek przyjąć za prawdę objawioną pod groźbą nazwania mnie homofobem.

    • Drogi Ja
      Z całym szacunkiem dla Twoich poglądów, momentami zadaje sobie pytania na tematy które poruszasz ale nigdy nie znajduje jednej zdecydowanej odpowiedzi nie jestem taki pewien siebie jak Ty.Wcale nie zarzucę Ci że jesteś homofobem czy katolem.Ale jedno mnie martwi że nie opowiedziałeś konkretnie na pytanie Mikiego.A pytanie było proste.Dla mnie to nie sztuka stać na piedestale i głosić mądrości. Nawet gdyby były one złote.Sztuka to schylić się do problemu i go dotknąć.
      Pozdrawiam serdecznie

      • Witam.
        Pytanie Mikiego było bardzo ciekawie postawione, aż się chciało schylić nad dottkliwym problemem i zakrzyknąć “oddajcie dziecko wujkowi i wujkowi!”. Problem w tym, że Miki przedstawił problem w sposób uproszczony, nie ma rady, albo kochający tatusiowie, albo bidul, innej drogi nie ma. Miki pominął parę drobiazgów, takich jak zdanie samego dziecka, uprzedzenia tkwiące w społeczeństwie, wreszcie zdanie samych homoseksualistów, którzy nie muszą koniecznie marzyć o adopcji.

        PS. Nie jestem przekonany o 100% słuszności moich poglądów. Bym zmienił te poglądy potrzebny jest mi jednak przykład, przykład z życia wzięty, przykład dziecka wychowanego przez parę homoseksualną, które zaznało szczęścia, wyrosło na porządnego człowieka i czuje się w życiu spełnione. Gdy dostanę przykład zmienię zdanie, wzruszające opowieści o matce, która z powodu raka zginęła w wypadku i o bezdusznym domu dziecka, zabierającym pociechę wujkowi-gejowi jakoś na mnie nie działają.
        Pozdrawiam.

        • Przykładów moge podać kilka
          Przykładów moge podać kilka tuzinów, znam wiele par homoseksulanych wychowujących dzieci . Dzieci sa kochane, zadbane, chodzą do najlepszych szkół, są wrećz rozpiszczane. Nikt ich palcemnie wytyka, nikr się nie dziwi i nie śmieje. Bajka? Nie rzeczywistość , niestety nie Polska rzeczywistość. Opiszę taką sytuację. Para lesbijek wychowuje synka , nieadoptowała go, bo jego bilogiczną matka jest jedna z lesbijek, druga w zasadzie go adoptowała . Podobnie rzecz ma się z parą gejów, ojcem jest jeden z nich , tez mają synka, którego urodziła im znajoma kobieta. I co, i nic. Zyja sobie jak miliony innych rodzin.
          Nie wszyscy homoseksualiści, mają życzenie aby posiadać dzieci. Jeżeli będą chceli to i tak będa je mieli bez żadnej adopcji. Lesbijki to nie jakieś stwory, tylko kobiety a kobiety jak widaomo moga mieć dzieci , tak więc homosksualiści nie muszą wcale dzieci adoptować , moga je mieć jak wszyscy inni.

        • To znowu ja czyli mandragor—– do Ja
          Sorry że znowu się wtrące ja jestem tak nie odpowiedzialnym człowiekiem że odemnie chyba trzeba się trzymać z daleka ale!!!!!!!!!!!!!!!!! zawsze zostaje mi to małe ale.Skoro wpuściliśmy się obydwaj w maliny Mikiego to pociągnijmy to dalej.Zgadzam sie z tobą zupełnie że zdanie dziecka też się liczy a może nawet przedewszystkim. Tylko jak 3-rzy lub 5-cio latka spytać o zdanie.Jak ocenić czy rzeczowi geje będą się odpowiedni opiekowali, jak ocenić czy dziecko w takim układzie będzie szczęśliwe, a jak ocenić jego szczęście w bidulu( nie spotkałem się jeszcze z tym określeniem) a może powierzyć władzę rodzicielską tylko prawdziwemu wujkowi a drugiemu sądownie nakazać trzymać się z daleka, a moze ocenić że jest to nie logiczne rozwiazanie bo przyniesie tylko same złe rozwiazania, a może niech jeden z wujków ożeni się z panią z bidula, a może a jeśli i tak mozemy posuwać się w nieskończoność.Ja mandragor na pytanie czy posłać dziecko do bidula czy do wujków zadam jedno pytanie. Czy wujkowie mają takie poglądy na zycie jak Raczek iSzczygło i tak żyją czy są parą oszołomów typu Pan B.Jeżeli to pierwsze to oddaję dziecko do wujków, jeżeli to drugie to wysyłam do bidula. I na tym moje hipotetyczne rozaważania się kończą. Nigdy w zyciu nie chciałbym podjąć takiej dzecyzji ani na za ani za przeciw.To wszystko są rozaważania z punktu widzenia piedestału

          Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru nawet trolą 🙂

  22. Dobrze, nazwij mnie sobie
    Dobrze, nazwij mnie sobie homofobem, ciemnogrodzianinem, katolem i Żydem. Średnio mnie to interesuje, traktuję to jako Twoje prywatne spostrzeżenie, które nie musi mieć nic wspólnego z prawdą. Ja się za żadnego homofoba nie uważam, nie krzyczę, że “toż to szok!”, że się chłop z chłopem jedną pierzyną nakrywa, nie krzyczę “pedały do gazu”, nie mam oporów przed podaniem ręki gejowi. Mimo to straszny ze mnie homofob, tylko ja jeszcze o tym nie wiem, ale Ty mnie tu zaraz uświadomisz.

    Jeśli chodzi o opisany przez Ciebie przykład to jest to tylko przykład, sytuacja hipotetyczna, pojedynczy przypadek. Pytanie nie powinno brzmieć, czy lepiej, by dziecko było wychowywane przez wujka i jego męża, czy też powinno iść do diet’doma. Pytanie powinno brzmieć, czy jest to jedyna możliwa alternatywa i czy dziecko chce być wychowywane przez nowych “ojców”. Ja nie wiem, czy w Polsce jest mnóstwo osieroconych dzieciaków garnących się do podwójnych tatusiów, czy mamuś, raczej wątpię, a wiesz dlaczego? Dlatego, że w Polsce istnieje prawdziwa, a nie wydumana homofobia, słowo “gej” bywa niekiedy odbierane niemal jak obelga i to m.in. z powodu bojowników o “tolerancję”, którzy ze swoją “tolerancją” potrafią wejść człowiekowi do lodówki i opowiedzieć o swoich preferencjach. Najpierw warto zmienić wizerunek homoseksualistów w Polsce, pokazywać więcej normalnych i mniej nawiedzonych, dopiero później będzie się można zastanowić nad adopcją. A dlaczego jestem przeciw? Dlatego, że uważam, że bardziej naturalna jest sytuacja, w której dzieci wychowuje para heteroseksualna. Jeśli ktoś mnie przekona, że jest inaczej to uwierzę, żeby mnie przekonać trzeba jednak przykładów (choćby z Holandii), nie wyciskających łzy historyjek, które mam obowiązek przyjąć za prawdę objawioną pod groźbą nazwania mnie homofobem.

    • Drogi Ja
      Z całym szacunkiem dla Twoich poglądów, momentami zadaje sobie pytania na tematy które poruszasz ale nigdy nie znajduje jednej zdecydowanej odpowiedzi nie jestem taki pewien siebie jak Ty.Wcale nie zarzucę Ci że jesteś homofobem czy katolem.Ale jedno mnie martwi że nie opowiedziałeś konkretnie na pytanie Mikiego.A pytanie było proste.Dla mnie to nie sztuka stać na piedestale i głosić mądrości. Nawet gdyby były one złote.Sztuka to schylić się do problemu i go dotknąć.
      Pozdrawiam serdecznie

      • Witam.
        Pytanie Mikiego było bardzo ciekawie postawione, aż się chciało schylić nad dottkliwym problemem i zakrzyknąć “oddajcie dziecko wujkowi i wujkowi!”. Problem w tym, że Miki przedstawił problem w sposób uproszczony, nie ma rady, albo kochający tatusiowie, albo bidul, innej drogi nie ma. Miki pominął parę drobiazgów, takich jak zdanie samego dziecka, uprzedzenia tkwiące w społeczeństwie, wreszcie zdanie samych homoseksualistów, którzy nie muszą koniecznie marzyć o adopcji.

        PS. Nie jestem przekonany o 100% słuszności moich poglądów. Bym zmienił te poglądy potrzebny jest mi jednak przykład, przykład z życia wzięty, przykład dziecka wychowanego przez parę homoseksualną, które zaznało szczęścia, wyrosło na porządnego człowieka i czuje się w życiu spełnione. Gdy dostanę przykład zmienię zdanie, wzruszające opowieści o matce, która z powodu raka zginęła w wypadku i o bezdusznym domu dziecka, zabierającym pociechę wujkowi-gejowi jakoś na mnie nie działają.
        Pozdrawiam.

        • Przykładów moge podać kilka
          Przykładów moge podać kilka tuzinów, znam wiele par homoseksulanych wychowujących dzieci . Dzieci sa kochane, zadbane, chodzą do najlepszych szkół, są wrećz rozpiszczane. Nikt ich palcemnie wytyka, nikr się nie dziwi i nie śmieje. Bajka? Nie rzeczywistość , niestety nie Polska rzeczywistość. Opiszę taką sytuację. Para lesbijek wychowuje synka , nieadoptowała go, bo jego bilogiczną matka jest jedna z lesbijek, druga w zasadzie go adoptowała . Podobnie rzecz ma się z parą gejów, ojcem jest jeden z nich , tez mają synka, którego urodziła im znajoma kobieta. I co, i nic. Zyja sobie jak miliony innych rodzin.
          Nie wszyscy homoseksualiści, mają życzenie aby posiadać dzieci. Jeżeli będą chceli to i tak będa je mieli bez żadnej adopcji. Lesbijki to nie jakieś stwory, tylko kobiety a kobiety jak widaomo moga mieć dzieci , tak więc homosksualiści nie muszą wcale dzieci adoptować , moga je mieć jak wszyscy inni.

        • To znowu ja czyli mandragor—– do Ja
          Sorry że znowu się wtrące ja jestem tak nie odpowiedzialnym człowiekiem że odemnie chyba trzeba się trzymać z daleka ale!!!!!!!!!!!!!!!!! zawsze zostaje mi to małe ale.Skoro wpuściliśmy się obydwaj w maliny Mikiego to pociągnijmy to dalej.Zgadzam sie z tobą zupełnie że zdanie dziecka też się liczy a może nawet przedewszystkim. Tylko jak 3-rzy lub 5-cio latka spytać o zdanie.Jak ocenić czy rzeczowi geje będą się odpowiedni opiekowali, jak ocenić czy dziecko w takim układzie będzie szczęśliwe, a jak ocenić jego szczęście w bidulu( nie spotkałem się jeszcze z tym określeniem) a może powierzyć władzę rodzicielską tylko prawdziwemu wujkowi a drugiemu sądownie nakazać trzymać się z daleka, a moze ocenić że jest to nie logiczne rozwiazanie bo przyniesie tylko same złe rozwiazania, a może niech jeden z wujków ożeni się z panią z bidula, a może a jeśli i tak mozemy posuwać się w nieskończoność.Ja mandragor na pytanie czy posłać dziecko do bidula czy do wujków zadam jedno pytanie. Czy wujkowie mają takie poglądy na zycie jak Raczek iSzczygło i tak żyją czy są parą oszołomów typu Pan B.Jeżeli to pierwsze to oddaję dziecko do wujków, jeżeli to drugie to wysyłam do bidula. I na tym moje hipotetyczne rozaważania się kończą. Nigdy w zyciu nie chciałbym podjąć takiej dzecyzji ani na za ani za przeciw.To wszystko są rozaważania z punktu widzenia piedestału

          Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru nawet trolą 🙂

  23. Dobrze, nazwij mnie sobie
    Dobrze, nazwij mnie sobie homofobem, ciemnogrodzianinem, katolem i Żydem. Średnio mnie to interesuje, traktuję to jako Twoje prywatne spostrzeżenie, które nie musi mieć nic wspólnego z prawdą. Ja się za żadnego homofoba nie uważam, nie krzyczę, że “toż to szok!”, że się chłop z chłopem jedną pierzyną nakrywa, nie krzyczę “pedały do gazu”, nie mam oporów przed podaniem ręki gejowi. Mimo to straszny ze mnie homofob, tylko ja jeszcze o tym nie wiem, ale Ty mnie tu zaraz uświadomisz.

    Jeśli chodzi o opisany przez Ciebie przykład to jest to tylko przykład, sytuacja hipotetyczna, pojedynczy przypadek. Pytanie nie powinno brzmieć, czy lepiej, by dziecko było wychowywane przez wujka i jego męża, czy też powinno iść do diet’doma. Pytanie powinno brzmieć, czy jest to jedyna możliwa alternatywa i czy dziecko chce być wychowywane przez nowych “ojców”. Ja nie wiem, czy w Polsce jest mnóstwo osieroconych dzieciaków garnących się do podwójnych tatusiów, czy mamuś, raczej wątpię, a wiesz dlaczego? Dlatego, że w Polsce istnieje prawdziwa, a nie wydumana homofobia, słowo “gej” bywa niekiedy odbierane niemal jak obelga i to m.in. z powodu bojowników o “tolerancję”, którzy ze swoją “tolerancją” potrafią wejść człowiekowi do lodówki i opowiedzieć o swoich preferencjach. Najpierw warto zmienić wizerunek homoseksualistów w Polsce, pokazywać więcej normalnych i mniej nawiedzonych, dopiero później będzie się można zastanowić nad adopcją. A dlaczego jestem przeciw? Dlatego, że uważam, że bardziej naturalna jest sytuacja, w której dzieci wychowuje para heteroseksualna. Jeśli ktoś mnie przekona, że jest inaczej to uwierzę, żeby mnie przekonać trzeba jednak przykładów (choćby z Holandii), nie wyciskających łzy historyjek, które mam obowiązek przyjąć za prawdę objawioną pod groźbą nazwania mnie homofobem.

    • Drogi Ja
      Z całym szacunkiem dla Twoich poglądów, momentami zadaje sobie pytania na tematy które poruszasz ale nigdy nie znajduje jednej zdecydowanej odpowiedzi nie jestem taki pewien siebie jak Ty.Wcale nie zarzucę Ci że jesteś homofobem czy katolem.Ale jedno mnie martwi że nie opowiedziałeś konkretnie na pytanie Mikiego.A pytanie było proste.Dla mnie to nie sztuka stać na piedestale i głosić mądrości. Nawet gdyby były one złote.Sztuka to schylić się do problemu i go dotknąć.
      Pozdrawiam serdecznie

      • Witam.
        Pytanie Mikiego było bardzo ciekawie postawione, aż się chciało schylić nad dottkliwym problemem i zakrzyknąć “oddajcie dziecko wujkowi i wujkowi!”. Problem w tym, że Miki przedstawił problem w sposób uproszczony, nie ma rady, albo kochający tatusiowie, albo bidul, innej drogi nie ma. Miki pominął parę drobiazgów, takich jak zdanie samego dziecka, uprzedzenia tkwiące w społeczeństwie, wreszcie zdanie samych homoseksualistów, którzy nie muszą koniecznie marzyć o adopcji.

        PS. Nie jestem przekonany o 100% słuszności moich poglądów. Bym zmienił te poglądy potrzebny jest mi jednak przykład, przykład z życia wzięty, przykład dziecka wychowanego przez parę homoseksualną, które zaznało szczęścia, wyrosło na porządnego człowieka i czuje się w życiu spełnione. Gdy dostanę przykład zmienię zdanie, wzruszające opowieści o matce, która z powodu raka zginęła w wypadku i o bezdusznym domu dziecka, zabierającym pociechę wujkowi-gejowi jakoś na mnie nie działają.
        Pozdrawiam.

        • Przykładów moge podać kilka
          Przykładów moge podać kilka tuzinów, znam wiele par homoseksulanych wychowujących dzieci . Dzieci sa kochane, zadbane, chodzą do najlepszych szkół, są wrećz rozpiszczane. Nikt ich palcemnie wytyka, nikr się nie dziwi i nie śmieje. Bajka? Nie rzeczywistość , niestety nie Polska rzeczywistość. Opiszę taką sytuację. Para lesbijek wychowuje synka , nieadoptowała go, bo jego bilogiczną matka jest jedna z lesbijek, druga w zasadzie go adoptowała . Podobnie rzecz ma się z parą gejów, ojcem jest jeden z nich , tez mają synka, którego urodziła im znajoma kobieta. I co, i nic. Zyja sobie jak miliony innych rodzin.
          Nie wszyscy homoseksualiści, mają życzenie aby posiadać dzieci. Jeżeli będą chceli to i tak będa je mieli bez żadnej adopcji. Lesbijki to nie jakieś stwory, tylko kobiety a kobiety jak widaomo moga mieć dzieci , tak więc homosksualiści nie muszą wcale dzieci adoptować , moga je mieć jak wszyscy inni.

        • To znowu ja czyli mandragor—– do Ja
          Sorry że znowu się wtrące ja jestem tak nie odpowiedzialnym człowiekiem że odemnie chyba trzeba się trzymać z daleka ale!!!!!!!!!!!!!!!!! zawsze zostaje mi to małe ale.Skoro wpuściliśmy się obydwaj w maliny Mikiego to pociągnijmy to dalej.Zgadzam sie z tobą zupełnie że zdanie dziecka też się liczy a może nawet przedewszystkim. Tylko jak 3-rzy lub 5-cio latka spytać o zdanie.Jak ocenić czy rzeczowi geje będą się odpowiedni opiekowali, jak ocenić czy dziecko w takim układzie będzie szczęśliwe, a jak ocenić jego szczęście w bidulu( nie spotkałem się jeszcze z tym określeniem) a może powierzyć władzę rodzicielską tylko prawdziwemu wujkowi a drugiemu sądownie nakazać trzymać się z daleka, a moze ocenić że jest to nie logiczne rozwiazanie bo przyniesie tylko same złe rozwiazania, a może niech jeden z wujków ożeni się z panią z bidula, a może a jeśli i tak mozemy posuwać się w nieskończoność.Ja mandragor na pytanie czy posłać dziecko do bidula czy do wujków zadam jedno pytanie. Czy wujkowie mają takie poglądy na zycie jak Raczek iSzczygło i tak żyją czy są parą oszołomów typu Pan B.Jeżeli to pierwsze to oddaję dziecko do wujków, jeżeli to drugie to wysyłam do bidula. I na tym moje hipotetyczne rozaważania się kończą. Nigdy w zyciu nie chciałbym podjąć takiej dzecyzji ani na za ani za przeciw.To wszystko są rozaważania z punktu widzenia piedestału

          Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru nawet trolą 🙂

  24. Dobrze, nazwij mnie sobie
    Dobrze, nazwij mnie sobie homofobem, ciemnogrodzianinem, katolem i Żydem. Średnio mnie to interesuje, traktuję to jako Twoje prywatne spostrzeżenie, które nie musi mieć nic wspólnego z prawdą. Ja się za żadnego homofoba nie uważam, nie krzyczę, że “toż to szok!”, że się chłop z chłopem jedną pierzyną nakrywa, nie krzyczę “pedały do gazu”, nie mam oporów przed podaniem ręki gejowi. Mimo to straszny ze mnie homofob, tylko ja jeszcze o tym nie wiem, ale Ty mnie tu zaraz uświadomisz.

    Jeśli chodzi o opisany przez Ciebie przykład to jest to tylko przykład, sytuacja hipotetyczna, pojedynczy przypadek. Pytanie nie powinno brzmieć, czy lepiej, by dziecko było wychowywane przez wujka i jego męża, czy też powinno iść do diet’doma. Pytanie powinno brzmieć, czy jest to jedyna możliwa alternatywa i czy dziecko chce być wychowywane przez nowych “ojców”. Ja nie wiem, czy w Polsce jest mnóstwo osieroconych dzieciaków garnących się do podwójnych tatusiów, czy mamuś, raczej wątpię, a wiesz dlaczego? Dlatego, że w Polsce istnieje prawdziwa, a nie wydumana homofobia, słowo “gej” bywa niekiedy odbierane niemal jak obelga i to m.in. z powodu bojowników o “tolerancję”, którzy ze swoją “tolerancją” potrafią wejść człowiekowi do lodówki i opowiedzieć o swoich preferencjach. Najpierw warto zmienić wizerunek homoseksualistów w Polsce, pokazywać więcej normalnych i mniej nawiedzonych, dopiero później będzie się można zastanowić nad adopcją. A dlaczego jestem przeciw? Dlatego, że uważam, że bardziej naturalna jest sytuacja, w której dzieci wychowuje para heteroseksualna. Jeśli ktoś mnie przekona, że jest inaczej to uwierzę, żeby mnie przekonać trzeba jednak przykładów (choćby z Holandii), nie wyciskających łzy historyjek, które mam obowiązek przyjąć za prawdę objawioną pod groźbą nazwania mnie homofobem.

    • Drogi Ja
      Z całym szacunkiem dla Twoich poglądów, momentami zadaje sobie pytania na tematy które poruszasz ale nigdy nie znajduje jednej zdecydowanej odpowiedzi nie jestem taki pewien siebie jak Ty.Wcale nie zarzucę Ci że jesteś homofobem czy katolem.Ale jedno mnie martwi że nie opowiedziałeś konkretnie na pytanie Mikiego.A pytanie było proste.Dla mnie to nie sztuka stać na piedestale i głosić mądrości. Nawet gdyby były one złote.Sztuka to schylić się do problemu i go dotknąć.
      Pozdrawiam serdecznie

      • Witam.
        Pytanie Mikiego było bardzo ciekawie postawione, aż się chciało schylić nad dottkliwym problemem i zakrzyknąć “oddajcie dziecko wujkowi i wujkowi!”. Problem w tym, że Miki przedstawił problem w sposób uproszczony, nie ma rady, albo kochający tatusiowie, albo bidul, innej drogi nie ma. Miki pominął parę drobiazgów, takich jak zdanie samego dziecka, uprzedzenia tkwiące w społeczeństwie, wreszcie zdanie samych homoseksualistów, którzy nie muszą koniecznie marzyć o adopcji.

        PS. Nie jestem przekonany o 100% słuszności moich poglądów. Bym zmienił te poglądy potrzebny jest mi jednak przykład, przykład z życia wzięty, przykład dziecka wychowanego przez parę homoseksualną, które zaznało szczęścia, wyrosło na porządnego człowieka i czuje się w życiu spełnione. Gdy dostanę przykład zmienię zdanie, wzruszające opowieści o matce, która z powodu raka zginęła w wypadku i o bezdusznym domu dziecka, zabierającym pociechę wujkowi-gejowi jakoś na mnie nie działają.
        Pozdrawiam.

        • Przykładów moge podać kilka
          Przykładów moge podać kilka tuzinów, znam wiele par homoseksulanych wychowujących dzieci . Dzieci sa kochane, zadbane, chodzą do najlepszych szkół, są wrećz rozpiszczane. Nikt ich palcemnie wytyka, nikr się nie dziwi i nie śmieje. Bajka? Nie rzeczywistość , niestety nie Polska rzeczywistość. Opiszę taką sytuację. Para lesbijek wychowuje synka , nieadoptowała go, bo jego bilogiczną matka jest jedna z lesbijek, druga w zasadzie go adoptowała . Podobnie rzecz ma się z parą gejów, ojcem jest jeden z nich , tez mają synka, którego urodziła im znajoma kobieta. I co, i nic. Zyja sobie jak miliony innych rodzin.
          Nie wszyscy homoseksualiści, mają życzenie aby posiadać dzieci. Jeżeli będą chceli to i tak będa je mieli bez żadnej adopcji. Lesbijki to nie jakieś stwory, tylko kobiety a kobiety jak widaomo moga mieć dzieci , tak więc homosksualiści nie muszą wcale dzieci adoptować , moga je mieć jak wszyscy inni.

        • To znowu ja czyli mandragor—– do Ja
          Sorry że znowu się wtrące ja jestem tak nie odpowiedzialnym człowiekiem że odemnie chyba trzeba się trzymać z daleka ale!!!!!!!!!!!!!!!!! zawsze zostaje mi to małe ale.Skoro wpuściliśmy się obydwaj w maliny Mikiego to pociągnijmy to dalej.Zgadzam sie z tobą zupełnie że zdanie dziecka też się liczy a może nawet przedewszystkim. Tylko jak 3-rzy lub 5-cio latka spytać o zdanie.Jak ocenić czy rzeczowi geje będą się odpowiedni opiekowali, jak ocenić czy dziecko w takim układzie będzie szczęśliwe, a jak ocenić jego szczęście w bidulu( nie spotkałem się jeszcze z tym określeniem) a może powierzyć władzę rodzicielską tylko prawdziwemu wujkowi a drugiemu sądownie nakazać trzymać się z daleka, a moze ocenić że jest to nie logiczne rozwiazanie bo przyniesie tylko same złe rozwiazania, a może niech jeden z wujków ożeni się z panią z bidula, a może a jeśli i tak mozemy posuwać się w nieskończoność.Ja mandragor na pytanie czy posłać dziecko do bidula czy do wujków zadam jedno pytanie. Czy wujkowie mają takie poglądy na zycie jak Raczek iSzczygło i tak żyją czy są parą oszołomów typu Pan B.Jeżeli to pierwsze to oddaję dziecko do wujków, jeżeli to drugie to wysyłam do bidula. I na tym moje hipotetyczne rozaważania się kończą. Nigdy w zyciu nie chciałbym podjąć takiej dzecyzji ani na za ani za przeciw.To wszystko są rozaważania z punktu widzenia piedestału

          Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru nawet trolą 🙂

  25. Piękne i wzruszające.
    Owszem, liczy się dobro dziecka. Ponowię pytanie: jak myślisz, ile dzieci w Polsce chce być wychowywanych przez homoseksualnych rodziców? Druga sprawa to uprzedzenia, które też się liczą. W Polsce nikt nie zgodzi się na adopcję, bo ludzie są właśnie uprzedzeni. I nie sądzę, abyś przekonał ich do większej tolerancji doszukując się u nich podskórnej homofobii i bawiąc się w psychologa.

    Jest jeszcze jedna ważna kwestia, to kwestia tego, czy homoseksualiści sami chcą wychowywać dzieci. Czy chcą tego normalni geje i normalne lesbijki, czy tylko aktywiści. Ja aktywistom bym nie pozwolił, bo aktywizmem się brzydzę. Przykład z innego podwórka: niedawno przeczytałem na “racjonaliście” o pierwszej “humanistycznej ceremonii ślubu” w Polsce. Choć jestem ateistą to nie rozradowałem się z tego powodu, a fakt wydał mi się dość głupi. Mi wystarczy ceremonia w USC, tworzenie jakichś specjalnych ateistycznych obrzędów mnie nie interesuje, bo pachnie mi to religianctwem, a ja ze swojej areligijności nie dam zrobić religii żadnemu aktywiście.

  26. Piękne i wzruszające.
    Owszem, liczy się dobro dziecka. Ponowię pytanie: jak myślisz, ile dzieci w Polsce chce być wychowywanych przez homoseksualnych rodziców? Druga sprawa to uprzedzenia, które też się liczą. W Polsce nikt nie zgodzi się na adopcję, bo ludzie są właśnie uprzedzeni. I nie sądzę, abyś przekonał ich do większej tolerancji doszukując się u nich podskórnej homofobii i bawiąc się w psychologa.

    Jest jeszcze jedna ważna kwestia, to kwestia tego, czy homoseksualiści sami chcą wychowywać dzieci. Czy chcą tego normalni geje i normalne lesbijki, czy tylko aktywiści. Ja aktywistom bym nie pozwolił, bo aktywizmem się brzydzę. Przykład z innego podwórka: niedawno przeczytałem na “racjonaliście” o pierwszej “humanistycznej ceremonii ślubu” w Polsce. Choć jestem ateistą to nie rozradowałem się z tego powodu, a fakt wydał mi się dość głupi. Mi wystarczy ceremonia w USC, tworzenie jakichś specjalnych ateistycznych obrzędów mnie nie interesuje, bo pachnie mi to religianctwem, a ja ze swojej areligijności nie dam zrobić religii żadnemu aktywiście.

  27. Piękne i wzruszające.
    Owszem, liczy się dobro dziecka. Ponowię pytanie: jak myślisz, ile dzieci w Polsce chce być wychowywanych przez homoseksualnych rodziców? Druga sprawa to uprzedzenia, które też się liczą. W Polsce nikt nie zgodzi się na adopcję, bo ludzie są właśnie uprzedzeni. I nie sądzę, abyś przekonał ich do większej tolerancji doszukując się u nich podskórnej homofobii i bawiąc się w psychologa.

    Jest jeszcze jedna ważna kwestia, to kwestia tego, czy homoseksualiści sami chcą wychowywać dzieci. Czy chcą tego normalni geje i normalne lesbijki, czy tylko aktywiści. Ja aktywistom bym nie pozwolił, bo aktywizmem się brzydzę. Przykład z innego podwórka: niedawno przeczytałem na “racjonaliście” o pierwszej “humanistycznej ceremonii ślubu” w Polsce. Choć jestem ateistą to nie rozradowałem się z tego powodu, a fakt wydał mi się dość głupi. Mi wystarczy ceremonia w USC, tworzenie jakichś specjalnych ateistycznych obrzędów mnie nie interesuje, bo pachnie mi to religianctwem, a ja ze swojej areligijności nie dam zrobić religii żadnemu aktywiście.

  28. Piękne i wzruszające.
    Owszem, liczy się dobro dziecka. Ponowię pytanie: jak myślisz, ile dzieci w Polsce chce być wychowywanych przez homoseksualnych rodziców? Druga sprawa to uprzedzenia, które też się liczą. W Polsce nikt nie zgodzi się na adopcję, bo ludzie są właśnie uprzedzeni. I nie sądzę, abyś przekonał ich do większej tolerancji doszukując się u nich podskórnej homofobii i bawiąc się w psychologa.

    Jest jeszcze jedna ważna kwestia, to kwestia tego, czy homoseksualiści sami chcą wychowywać dzieci. Czy chcą tego normalni geje i normalne lesbijki, czy tylko aktywiści. Ja aktywistom bym nie pozwolił, bo aktywizmem się brzydzę. Przykład z innego podwórka: niedawno przeczytałem na “racjonaliście” o pierwszej “humanistycznej ceremonii ślubu” w Polsce. Choć jestem ateistą to nie rozradowałem się z tego powodu, a fakt wydał mi się dość głupi. Mi wystarczy ceremonia w USC, tworzenie jakichś specjalnych ateistycznych obrzędów mnie nie interesuje, bo pachnie mi to religianctwem, a ja ze swojej areligijności nie dam zrobić religii żadnemu aktywiście.

  29. Popadasz w skrajności. Nikt
    Popadasz w skrajności. Nikt nie nawołuje, by “pognać wstrętnych homasów”, nikt tu nie głosi haseł antygejowskich, nie ma tu ukrytych homofobów, przynajmniej ja homofobem nie jestem, jak byś chciał to widzieć. Po prostu wyznaję pogląd, że dziecko powinno mieć i ojca i matkę. Pustosłowie? Podać pary homoseksualne, które źle wychowują dzieci? Nie znam żadnej pary homoseksualnej wychowującej dziecko, więc ci nie podam. Ty trochę pogłówkuj i podaj mi przykład pary gejów, czy lesbijek, która porządnie wychowała dziecko. Jeden, konkretny przykład, obojętnie kto i skąd. Jeśli podasz taki przykład to z pewnością przekonasz mnie i wielu innych ludzi do tego, że homoadopcja jest OK. Będzie to znacznie bardziej przekonujące niż krzyki o podskórnej homofobii, takie krzyki tylko jeszcze bardziej utwierdzają mnie w antyadopcyjnych poglądach.

  30. Popadasz w skrajności. Nikt
    Popadasz w skrajności. Nikt nie nawołuje, by “pognać wstrętnych homasów”, nikt tu nie głosi haseł antygejowskich, nie ma tu ukrytych homofobów, przynajmniej ja homofobem nie jestem, jak byś chciał to widzieć. Po prostu wyznaję pogląd, że dziecko powinno mieć i ojca i matkę. Pustosłowie? Podać pary homoseksualne, które źle wychowują dzieci? Nie znam żadnej pary homoseksualnej wychowującej dziecko, więc ci nie podam. Ty trochę pogłówkuj i podaj mi przykład pary gejów, czy lesbijek, która porządnie wychowała dziecko. Jeden, konkretny przykład, obojętnie kto i skąd. Jeśli podasz taki przykład to z pewnością przekonasz mnie i wielu innych ludzi do tego, że homoadopcja jest OK. Będzie to znacznie bardziej przekonujące niż krzyki o podskórnej homofobii, takie krzyki tylko jeszcze bardziej utwierdzają mnie w antyadopcyjnych poglądach.

  31. Popadasz w skrajności. Nikt
    Popadasz w skrajności. Nikt nie nawołuje, by “pognać wstrętnych homasów”, nikt tu nie głosi haseł antygejowskich, nie ma tu ukrytych homofobów, przynajmniej ja homofobem nie jestem, jak byś chciał to widzieć. Po prostu wyznaję pogląd, że dziecko powinno mieć i ojca i matkę. Pustosłowie? Podać pary homoseksualne, które źle wychowują dzieci? Nie znam żadnej pary homoseksualnej wychowującej dziecko, więc ci nie podam. Ty trochę pogłówkuj i podaj mi przykład pary gejów, czy lesbijek, która porządnie wychowała dziecko. Jeden, konkretny przykład, obojętnie kto i skąd. Jeśli podasz taki przykład to z pewnością przekonasz mnie i wielu innych ludzi do tego, że homoadopcja jest OK. Będzie to znacznie bardziej przekonujące niż krzyki o podskórnej homofobii, takie krzyki tylko jeszcze bardziej utwierdzają mnie w antyadopcyjnych poglądach.

  32. Popadasz w skrajności. Nikt
    Popadasz w skrajności. Nikt nie nawołuje, by “pognać wstrętnych homasów”, nikt tu nie głosi haseł antygejowskich, nie ma tu ukrytych homofobów, przynajmniej ja homofobem nie jestem, jak byś chciał to widzieć. Po prostu wyznaję pogląd, że dziecko powinno mieć i ojca i matkę. Pustosłowie? Podać pary homoseksualne, które źle wychowują dzieci? Nie znam żadnej pary homoseksualnej wychowującej dziecko, więc ci nie podam. Ty trochę pogłówkuj i podaj mi przykład pary gejów, czy lesbijek, która porządnie wychowała dziecko. Jeden, konkretny przykład, obojętnie kto i skąd. Jeśli podasz taki przykład to z pewnością przekonasz mnie i wielu innych ludzi do tego, że homoadopcja jest OK. Będzie to znacznie bardziej przekonujące niż krzyki o podskórnej homofobii, takie krzyki tylko jeszcze bardziej utwierdzają mnie w antyadopcyjnych poglądach.

  33. “Panowie chcą tylko jednego,
    “Panowie chcą tylko jednego, równego prawa do traktowania sformalizowanych związków. Tę formalność, którą większość z nas nazywa małżeństwem i która wiąże się z określonymi przywilejami, Oni nazwali sobie związkiem partnerskim. Domagają się jak najbardziej słusznie równego traktowania prawnego, administracyjnego i społecznego, a ja domagam się dla nich dokładnie tego samego. Państwo powinno traktować obywateli jednakowo i nic państwu do tego kto w kim się zakochał. Nie jest sprawiedliwe, że pary heteroseksualne otrzymują przywileje…”
    CZYŻBY??? Niesformalizowane związki damsko-męskie również nie mają żadnych praw- a jest ich coraz więcej. To jest ten sam obszar wolności człowieka, więc gdyby razem ,to moze i rezultaty byłyby bardziej wymierne?

    • Ja też chcę.
      By móc zawrzeć sformalizowany związek z osobą płci przeciwnej (bo tej samej mnie nie interesują, takie niemodne jestem i niepostępowe) i nie nazywać tego małżeństwem.

      Co do związków nieformalnych, z samej definicji są nieformalne, więc na ochronę prawną nie mogą liczyć. Takie życie, jeśli chcesz móc każdego dnia bez zbędnych formalności powiedzieć tej drugiej osobie “sayounara” albo staropolskie “sp*dalaj”…

  34. “Panowie chcą tylko jednego,
    “Panowie chcą tylko jednego, równego prawa do traktowania sformalizowanych związków. Tę formalność, którą większość z nas nazywa małżeństwem i która wiąże się z określonymi przywilejami, Oni nazwali sobie związkiem partnerskim. Domagają się jak najbardziej słusznie równego traktowania prawnego, administracyjnego i społecznego, a ja domagam się dla nich dokładnie tego samego. Państwo powinno traktować obywateli jednakowo i nic państwu do tego kto w kim się zakochał. Nie jest sprawiedliwe, że pary heteroseksualne otrzymują przywileje…”
    CZYŻBY??? Niesformalizowane związki damsko-męskie również nie mają żadnych praw- a jest ich coraz więcej. To jest ten sam obszar wolności człowieka, więc gdyby razem ,to moze i rezultaty byłyby bardziej wymierne?

    • Ja też chcę.
      By móc zawrzeć sformalizowany związek z osobą płci przeciwnej (bo tej samej mnie nie interesują, takie niemodne jestem i niepostępowe) i nie nazywać tego małżeństwem.

      Co do związków nieformalnych, z samej definicji są nieformalne, więc na ochronę prawną nie mogą liczyć. Takie życie, jeśli chcesz móc każdego dnia bez zbędnych formalności powiedzieć tej drugiej osobie “sayounara” albo staropolskie “sp*dalaj”…

  35. “Panowie chcą tylko jednego,
    “Panowie chcą tylko jednego, równego prawa do traktowania sformalizowanych związków. Tę formalność, którą większość z nas nazywa małżeństwem i która wiąże się z określonymi przywilejami, Oni nazwali sobie związkiem partnerskim. Domagają się jak najbardziej słusznie równego traktowania prawnego, administracyjnego i społecznego, a ja domagam się dla nich dokładnie tego samego. Państwo powinno traktować obywateli jednakowo i nic państwu do tego kto w kim się zakochał. Nie jest sprawiedliwe, że pary heteroseksualne otrzymują przywileje…”
    CZYŻBY??? Niesformalizowane związki damsko-męskie również nie mają żadnych praw- a jest ich coraz więcej. To jest ten sam obszar wolności człowieka, więc gdyby razem ,to moze i rezultaty byłyby bardziej wymierne?

    • Ja też chcę.
      By móc zawrzeć sformalizowany związek z osobą płci przeciwnej (bo tej samej mnie nie interesują, takie niemodne jestem i niepostępowe) i nie nazywać tego małżeństwem.

      Co do związków nieformalnych, z samej definicji są nieformalne, więc na ochronę prawną nie mogą liczyć. Takie życie, jeśli chcesz móc każdego dnia bez zbędnych formalności powiedzieć tej drugiej osobie “sayounara” albo staropolskie “sp*dalaj”…

  36. “Panowie chcą tylko jednego,
    “Panowie chcą tylko jednego, równego prawa do traktowania sformalizowanych związków. Tę formalność, którą większość z nas nazywa małżeństwem i która wiąże się z określonymi przywilejami, Oni nazwali sobie związkiem partnerskim. Domagają się jak najbardziej słusznie równego traktowania prawnego, administracyjnego i społecznego, a ja domagam się dla nich dokładnie tego samego. Państwo powinno traktować obywateli jednakowo i nic państwu do tego kto w kim się zakochał. Nie jest sprawiedliwe, że pary heteroseksualne otrzymują przywileje…”
    CZYŻBY??? Niesformalizowane związki damsko-męskie również nie mają żadnych praw- a jest ich coraz więcej. To jest ten sam obszar wolności człowieka, więc gdyby razem ,to moze i rezultaty byłyby bardziej wymierne?

    • Ja też chcę.
      By móc zawrzeć sformalizowany związek z osobą płci przeciwnej (bo tej samej mnie nie interesują, takie niemodne jestem i niepostępowe) i nie nazywać tego małżeństwem.

      Co do związków nieformalnych, z samej definicji są nieformalne, więc na ochronę prawną nie mogą liczyć. Takie życie, jeśli chcesz móc każdego dnia bez zbędnych formalności powiedzieć tej drugiej osobie “sayounara” albo staropolskie “sp*dalaj”…

  37. Nie wiem czy już mam dzwonić pod 997 żeby….
    przyjechali i na wszelki wypadek pozabierali Wam wszelkie śmiercionośne zabawki. A może profilaktyczne 49 godzin?

    Popieram kolegę Ja a być może również koleżankę z ustami pomalowanymi złotą szminką.
    A jakbym głęboko się zastanowił to prawdopodobnie wyszedłbym z siebie i stanął obok Mikiego i bronił jego tyłów aby go ktoś zdradziecko nie podszedł.
    Czasami myślę o sobie jako o patriocie gatunku ludzkiego, bo patriotą polskim na pewno nie jestem. I tak się zastanawiam po co gatunkowi ludzkiemu homoseksualiści? Czy oni wnoszą jakąś wartość? Czy pomogą nam przetrwać, trwać?
    Odpowiedż bynajmniej nie jest prosta. Pozornie , powierzchownie sądząc , można by uznać, że homoseksualiści nie są do niczego potrzebni. Ale to jest prymitywne myślenie.
    I tak czeka nas cyborgizacja, eugenika, inżynieria genetyczna, klonowanie, i inne wstrętne mi rzeczy. Ale być może konieczne by przetrwać, by uciec z Ziemi w bezpieczniejsze miejsce Wszechświata.
    Więc taki drobiazg jak homoseksualiści i konsekwencje ich istnienia jest drobiażdżkiem pośród zagadnień nad którymi zastanowić się musi patriota gatunku.
    Pozdrawiam.

  38. Nie wiem czy już mam dzwonić pod 997 żeby….
    przyjechali i na wszelki wypadek pozabierali Wam wszelkie śmiercionośne zabawki. A może profilaktyczne 49 godzin?

    Popieram kolegę Ja a być może również koleżankę z ustami pomalowanymi złotą szminką.
    A jakbym głęboko się zastanowił to prawdopodobnie wyszedłbym z siebie i stanął obok Mikiego i bronił jego tyłów aby go ktoś zdradziecko nie podszedł.
    Czasami myślę o sobie jako o patriocie gatunku ludzkiego, bo patriotą polskim na pewno nie jestem. I tak się zastanawiam po co gatunkowi ludzkiemu homoseksualiści? Czy oni wnoszą jakąś wartość? Czy pomogą nam przetrwać, trwać?
    Odpowiedż bynajmniej nie jest prosta. Pozornie , powierzchownie sądząc , można by uznać, że homoseksualiści nie są do niczego potrzebni. Ale to jest prymitywne myślenie.
    I tak czeka nas cyborgizacja, eugenika, inżynieria genetyczna, klonowanie, i inne wstrętne mi rzeczy. Ale być może konieczne by przetrwać, by uciec z Ziemi w bezpieczniejsze miejsce Wszechświata.
    Więc taki drobiazg jak homoseksualiści i konsekwencje ich istnienia jest drobiażdżkiem pośród zagadnień nad którymi zastanowić się musi patriota gatunku.
    Pozdrawiam.

  39. Nie wiem czy już mam dzwonić pod 997 żeby….
    przyjechali i na wszelki wypadek pozabierali Wam wszelkie śmiercionośne zabawki. A może profilaktyczne 49 godzin?

    Popieram kolegę Ja a być może również koleżankę z ustami pomalowanymi złotą szminką.
    A jakbym głęboko się zastanowił to prawdopodobnie wyszedłbym z siebie i stanął obok Mikiego i bronił jego tyłów aby go ktoś zdradziecko nie podszedł.
    Czasami myślę o sobie jako o patriocie gatunku ludzkiego, bo patriotą polskim na pewno nie jestem. I tak się zastanawiam po co gatunkowi ludzkiemu homoseksualiści? Czy oni wnoszą jakąś wartość? Czy pomogą nam przetrwać, trwać?
    Odpowiedż bynajmniej nie jest prosta. Pozornie , powierzchownie sądząc , można by uznać, że homoseksualiści nie są do niczego potrzebni. Ale to jest prymitywne myślenie.
    I tak czeka nas cyborgizacja, eugenika, inżynieria genetyczna, klonowanie, i inne wstrętne mi rzeczy. Ale być może konieczne by przetrwać, by uciec z Ziemi w bezpieczniejsze miejsce Wszechświata.
    Więc taki drobiazg jak homoseksualiści i konsekwencje ich istnienia jest drobiażdżkiem pośród zagadnień nad którymi zastanowić się musi patriota gatunku.
    Pozdrawiam.

  40. Nie wiem czy już mam dzwonić pod 997 żeby….
    przyjechali i na wszelki wypadek pozabierali Wam wszelkie śmiercionośne zabawki. A może profilaktyczne 49 godzin?

    Popieram kolegę Ja a być może również koleżankę z ustami pomalowanymi złotą szminką.
    A jakbym głęboko się zastanowił to prawdopodobnie wyszedłbym z siebie i stanął obok Mikiego i bronił jego tyłów aby go ktoś zdradziecko nie podszedł.
    Czasami myślę o sobie jako o patriocie gatunku ludzkiego, bo patriotą polskim na pewno nie jestem. I tak się zastanawiam po co gatunkowi ludzkiemu homoseksualiści? Czy oni wnoszą jakąś wartość? Czy pomogą nam przetrwać, trwać?
    Odpowiedż bynajmniej nie jest prosta. Pozornie , powierzchownie sądząc , można by uznać, że homoseksualiści nie są do niczego potrzebni. Ale to jest prymitywne myślenie.
    I tak czeka nas cyborgizacja, eugenika, inżynieria genetyczna, klonowanie, i inne wstrętne mi rzeczy. Ale być może konieczne by przetrwać, by uciec z Ziemi w bezpieczniejsze miejsce Wszechświata.
    Więc taki drobiazg jak homoseksualiści i konsekwencje ich istnienia jest drobiażdżkiem pośród zagadnień nad którymi zastanowić się musi patriota gatunku.
    Pozdrawiam.

  41. Przykro patrzeć, że Twoje rozsądne argumenty
    trafiają w próżnię. Nie wiem, skąd Twoi rozmówcy wnoszą, że chciałbyś komukolwiek dać na wychowanie dziecko i że nie dziecko jest w Twoich wypowiedziach najważniejsze.
    Ja natomiast myślę, że rozumiem o co Ci chodzi. Po prostu nie ma nic gorszego niż dom dziecka. Możemy się wszyscy razem popłakać, ale nic tego nie zmieni. Tym dzieciom najzwyczajniej wisi jakie cudowne pomysły mają siedzący przed monitorem. (Na marginesie – może sami by adoptowali?) Pary homoseksualne są dobrą alternatywą dla bidula. Nie wszystkie, oczywiście – ale to banał – zupełnie tak samo jak nie wszystkim heretoseksualnym można powierzyć wychowanie dziecka. Jakby nie patrzeć – 2 tatusiów, czy wujków jest lepszych niż bidul, choroba sieroca, skajnie -gwałt i terror, często Monar i dworzec centralny. Zawsze.

  42. Przykro patrzeć, że Twoje rozsądne argumenty
    trafiają w próżnię. Nie wiem, skąd Twoi rozmówcy wnoszą, że chciałbyś komukolwiek dać na wychowanie dziecko i że nie dziecko jest w Twoich wypowiedziach najważniejsze.
    Ja natomiast myślę, że rozumiem o co Ci chodzi. Po prostu nie ma nic gorszego niż dom dziecka. Możemy się wszyscy razem popłakać, ale nic tego nie zmieni. Tym dzieciom najzwyczajniej wisi jakie cudowne pomysły mają siedzący przed monitorem. (Na marginesie – może sami by adoptowali?) Pary homoseksualne są dobrą alternatywą dla bidula. Nie wszystkie, oczywiście – ale to banał – zupełnie tak samo jak nie wszystkim heretoseksualnym można powierzyć wychowanie dziecka. Jakby nie patrzeć – 2 tatusiów, czy wujków jest lepszych niż bidul, choroba sieroca, skajnie -gwałt i terror, często Monar i dworzec centralny. Zawsze.

  43. Przykro patrzeć, że Twoje rozsądne argumenty
    trafiają w próżnię. Nie wiem, skąd Twoi rozmówcy wnoszą, że chciałbyś komukolwiek dać na wychowanie dziecko i że nie dziecko jest w Twoich wypowiedziach najważniejsze.
    Ja natomiast myślę, że rozumiem o co Ci chodzi. Po prostu nie ma nic gorszego niż dom dziecka. Możemy się wszyscy razem popłakać, ale nic tego nie zmieni. Tym dzieciom najzwyczajniej wisi jakie cudowne pomysły mają siedzący przed monitorem. (Na marginesie – może sami by adoptowali?) Pary homoseksualne są dobrą alternatywą dla bidula. Nie wszystkie, oczywiście – ale to banał – zupełnie tak samo jak nie wszystkim heretoseksualnym można powierzyć wychowanie dziecka. Jakby nie patrzeć – 2 tatusiów, czy wujków jest lepszych niż bidul, choroba sieroca, skajnie -gwałt i terror, często Monar i dworzec centralny. Zawsze.

  44. Przykro patrzeć, że Twoje rozsądne argumenty
    trafiają w próżnię. Nie wiem, skąd Twoi rozmówcy wnoszą, że chciałbyś komukolwiek dać na wychowanie dziecko i że nie dziecko jest w Twoich wypowiedziach najważniejsze.
    Ja natomiast myślę, że rozumiem o co Ci chodzi. Po prostu nie ma nic gorszego niż dom dziecka. Możemy się wszyscy razem popłakać, ale nic tego nie zmieni. Tym dzieciom najzwyczajniej wisi jakie cudowne pomysły mają siedzący przed monitorem. (Na marginesie – może sami by adoptowali?) Pary homoseksualne są dobrą alternatywą dla bidula. Nie wszystkie, oczywiście – ale to banał – zupełnie tak samo jak nie wszystkim heretoseksualnym można powierzyć wychowanie dziecka. Jakby nie patrzeć – 2 tatusiów, czy wujków jest lepszych niż bidul, choroba sieroca, skajnie -gwałt i terror, często Monar i dworzec centralny. Zawsze.

  45. Lud chce krwi
    Kogoś takiego jak ja, w nowomowie poprawności politycznej można z powodzeniem nazwać zadymiarzem medialnym, prostakiem i bucem, ale ja nie chce takich programów. Jest jakaś część mnie, która jest zadowolona z takiego zjawiska, ale ponieważ i tak wpływ takich programów na świadomość społeczeństwa jest znikomy, to ja wolę już jak leje się krew strumieniami. Kurcze ludzie, jeśli nie będziemy zapraszać ultrakatolików a obok nich stawiać ultrapedałów, to czy zobaczymy jeszcze w telewizje gdzieś prawdziwe emocje. No bo chyba nikt nie wierzy w naturalność zachowań w Klanie czy Kryminalnych. Oj M_K kto Cię będzie czytał, gdy opadnie poziom adrenaliny w społeczeństwie ? Oczywiście w polityków należy bić, aż im tyłek spuchnie, ale z tego deseru to chociaż można by sobie zostawić wisienkę, co ona szkodzi ?

  46. Lud chce krwi
    Kogoś takiego jak ja, w nowomowie poprawności politycznej można z powodzeniem nazwać zadymiarzem medialnym, prostakiem i bucem, ale ja nie chce takich programów. Jest jakaś część mnie, która jest zadowolona z takiego zjawiska, ale ponieważ i tak wpływ takich programów na świadomość społeczeństwa jest znikomy, to ja wolę już jak leje się krew strumieniami. Kurcze ludzie, jeśli nie będziemy zapraszać ultrakatolików a obok nich stawiać ultrapedałów, to czy zobaczymy jeszcze w telewizje gdzieś prawdziwe emocje. No bo chyba nikt nie wierzy w naturalność zachowań w Klanie czy Kryminalnych. Oj M_K kto Cię będzie czytał, gdy opadnie poziom adrenaliny w społeczeństwie ? Oczywiście w polityków należy bić, aż im tyłek spuchnie, ale z tego deseru to chociaż można by sobie zostawić wisienkę, co ona szkodzi ?

  47. Lud chce krwi
    Kogoś takiego jak ja, w nowomowie poprawności politycznej można z powodzeniem nazwać zadymiarzem medialnym, prostakiem i bucem, ale ja nie chce takich programów. Jest jakaś część mnie, która jest zadowolona z takiego zjawiska, ale ponieważ i tak wpływ takich programów na świadomość społeczeństwa jest znikomy, to ja wolę już jak leje się krew strumieniami. Kurcze ludzie, jeśli nie będziemy zapraszać ultrakatolików a obok nich stawiać ultrapedałów, to czy zobaczymy jeszcze w telewizje gdzieś prawdziwe emocje. No bo chyba nikt nie wierzy w naturalność zachowań w Klanie czy Kryminalnych. Oj M_K kto Cię będzie czytał, gdy opadnie poziom adrenaliny w społeczeństwie ? Oczywiście w polityków należy bić, aż im tyłek spuchnie, ale z tego deseru to chociaż można by sobie zostawić wisienkę, co ona szkodzi ?

  48. Lud chce krwi
    Kogoś takiego jak ja, w nowomowie poprawności politycznej można z powodzeniem nazwać zadymiarzem medialnym, prostakiem i bucem, ale ja nie chce takich programów. Jest jakaś część mnie, która jest zadowolona z takiego zjawiska, ale ponieważ i tak wpływ takich programów na świadomość społeczeństwa jest znikomy, to ja wolę już jak leje się krew strumieniami. Kurcze ludzie, jeśli nie będziemy zapraszać ultrakatolików a obok nich stawiać ultrapedałów, to czy zobaczymy jeszcze w telewizje gdzieś prawdziwe emocje. No bo chyba nikt nie wierzy w naturalność zachowań w Klanie czy Kryminalnych. Oj M_K kto Cię będzie czytał, gdy opadnie poziom adrenaliny w społeczeństwie ? Oczywiście w polityków należy bić, aż im tyłek spuchnie, ale z tego deseru to chociaż można by sobie zostawić wisienkę, co ona szkodzi ?

  49. Niestety teraz to Ty
    Niestety teraz to Ty moralizujesz. Ja nie mam “cudownych sposobów” na rozwiązanie problemu biednych, osieroconych dzieci. Ty za to sposób masz: pozwólmy adoptować dzieci homoseksualistom, a wtedy chętnych do adoptowania dzieci będzie dość. Geje i lesbijki będą walić drzwiami i oknami do biduli, żeby wziąć sobie dziecko z kaprawym oczkiem i problem domów dziecka rozwiąże się sam. Że też wcześniej na to nie wpadłem.

    Wciąż nie obstaję przy swoim i jestem gotów zmienić zdanie w sprawie adopcji. Czekam na jeden konkretny przykład szczęśliwej homoseksualnej rodziny, która wychowała dziecko na porządnego człowieka. Tylko ten przykład. Na razie przykładu nie słyszałem, dowiedziałem się za to, że jestem przerażonym orgiami moralistą i homofobem, który jeszcze nie wie o swoich ukrytych lękach, ale wkrótce zostanie uświadomiony.

  50. Niestety teraz to Ty
    Niestety teraz to Ty moralizujesz. Ja nie mam “cudownych sposobów” na rozwiązanie problemu biednych, osieroconych dzieci. Ty za to sposób masz: pozwólmy adoptować dzieci homoseksualistom, a wtedy chętnych do adoptowania dzieci będzie dość. Geje i lesbijki będą walić drzwiami i oknami do biduli, żeby wziąć sobie dziecko z kaprawym oczkiem i problem domów dziecka rozwiąże się sam. Że też wcześniej na to nie wpadłem.

    Wciąż nie obstaję przy swoim i jestem gotów zmienić zdanie w sprawie adopcji. Czekam na jeden konkretny przykład szczęśliwej homoseksualnej rodziny, która wychowała dziecko na porządnego człowieka. Tylko ten przykład. Na razie przykładu nie słyszałem, dowiedziałem się za to, że jestem przerażonym orgiami moralistą i homofobem, który jeszcze nie wie o swoich ukrytych lękach, ale wkrótce zostanie uświadomiony.

  51. Niestety teraz to Ty
    Niestety teraz to Ty moralizujesz. Ja nie mam “cudownych sposobów” na rozwiązanie problemu biednych, osieroconych dzieci. Ty za to sposób masz: pozwólmy adoptować dzieci homoseksualistom, a wtedy chętnych do adoptowania dzieci będzie dość. Geje i lesbijki będą walić drzwiami i oknami do biduli, żeby wziąć sobie dziecko z kaprawym oczkiem i problem domów dziecka rozwiąże się sam. Że też wcześniej na to nie wpadłem.

    Wciąż nie obstaję przy swoim i jestem gotów zmienić zdanie w sprawie adopcji. Czekam na jeden konkretny przykład szczęśliwej homoseksualnej rodziny, która wychowała dziecko na porządnego człowieka. Tylko ten przykład. Na razie przykładu nie słyszałem, dowiedziałem się za to, że jestem przerażonym orgiami moralistą i homofobem, który jeszcze nie wie o swoich ukrytych lękach, ale wkrótce zostanie uświadomiony.

  52. Niestety teraz to Ty
    Niestety teraz to Ty moralizujesz. Ja nie mam “cudownych sposobów” na rozwiązanie problemu biednych, osieroconych dzieci. Ty za to sposób masz: pozwólmy adoptować dzieci homoseksualistom, a wtedy chętnych do adoptowania dzieci będzie dość. Geje i lesbijki będą walić drzwiami i oknami do biduli, żeby wziąć sobie dziecko z kaprawym oczkiem i problem domów dziecka rozwiąże się sam. Że też wcześniej na to nie wpadłem.

    Wciąż nie obstaję przy swoim i jestem gotów zmienić zdanie w sprawie adopcji. Czekam na jeden konkretny przykład szczęśliwej homoseksualnej rodziny, która wychowała dziecko na porządnego człowieka. Tylko ten przykład. Na razie przykładu nie słyszałem, dowiedziałem się za to, że jestem przerażonym orgiami moralistą i homofobem, który jeszcze nie wie o swoich ukrytych lękach, ale wkrótce zostanie uświadomiony.

  53. Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny nie raczej jest.

    Panu Jarkowi Kaczynskiemu nie powierzylbym odpowiedzialnej funkcji panstwowej, i – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

  54. Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny nie raczej jest.

    Panu Jarkowi Kaczynskiemu nie powierzylbym odpowiedzialnej funkcji panstwowej, i – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

  55. Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny nie raczej jest.

    Panu Jarkowi Kaczynskiemu nie powierzylbym odpowiedzialnej funkcji panstwowej, i – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

  56. Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny nie raczej jest.

    Panu Jarkowi Kaczynskiemu nie powierzylbym odpowiedzialnej funkcji panstwowej, i – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

  57. zaczalem uzupelniac, ale sie Miki wciales z odpowiedzia…
    Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Nie jestem przeciwny legalizacji zwiazkow, jestem wrogiem wystawiania slowa “malzenstwo” na posmiewisko. Adopcja – pisalem juz o tym – to przede wszystkim zalatwienie waznej sprawy dziecka, nie sprawy doroslych, pisalem juz o tym gdzies obok. Jest i inny aspekt: “malzenstwo” i “adopcja” to terminy odnoszace sie glownie do formalnej strony pewnych relacji.

    No i co chce powiedziec – homoseksualizm “rodzicow” jest moim zdaniem przeciwwskazaniem do adopcji, choc niekoniecznie absolutnym. Interes dziecka moze w indywidualnym przypadku przemawiac za takim rozwiazaniem.

    Duzo silniejszym przeciwwskazaniem jest jednak homoseksualizm wojujacy, podobnie zreszta jak wojujacy feminizm, wojujacy syjonizm lub inny nacjonalizm (uwaga – to wszystko sa -izmy!) – bo w nich wszystkich jest cos z socjo- lub psychopatii…

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego od sfery publicznej, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny raczej nie jest.

    Dlatego panu Jarkowi Kaczynskiemu, panu Biedroniowi i jeszcze paru wojujacym paniom i panom nie powierzylbymnie tylko odpowiedzialnej funkcji panstwowej, ale – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

    P.S. Dawno dawno temu pomoglem prawie 20-ce dzieci z bidula (lub kandydatow do niego) znalezc rodzine. Zapewniam Cie, ze “po drodze” widzialem pare kawalkow nieszczescia. Przy okazji pomoglem jakims bezdzietnym znalezc dziecko, ale jeszcze raz podkresle – nie na tym ta zabawa polega, nie ta strona sprawy jest najwazniejsza.

  58. zaczalem uzupelniac, ale sie Miki wciales z odpowiedzia…
    Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Nie jestem przeciwny legalizacji zwiazkow, jestem wrogiem wystawiania slowa “malzenstwo” na posmiewisko. Adopcja – pisalem juz o tym – to przede wszystkim zalatwienie waznej sprawy dziecka, nie sprawy doroslych, pisalem juz o tym gdzies obok. Jest i inny aspekt: “malzenstwo” i “adopcja” to terminy odnoszace sie glownie do formalnej strony pewnych relacji.

    No i co chce powiedziec – homoseksualizm “rodzicow” jest moim zdaniem przeciwwskazaniem do adopcji, choc niekoniecznie absolutnym. Interes dziecka moze w indywidualnym przypadku przemawiac za takim rozwiazaniem.

    Duzo silniejszym przeciwwskazaniem jest jednak homoseksualizm wojujacy, podobnie zreszta jak wojujacy feminizm, wojujacy syjonizm lub inny nacjonalizm (uwaga – to wszystko sa -izmy!) – bo w nich wszystkich jest cos z socjo- lub psychopatii…

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego od sfery publicznej, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny raczej nie jest.

    Dlatego panu Jarkowi Kaczynskiemu, panu Biedroniowi i jeszcze paru wojujacym paniom i panom nie powierzylbymnie tylko odpowiedzialnej funkcji panstwowej, ale – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

    P.S. Dawno dawno temu pomoglem prawie 20-ce dzieci z bidula (lub kandydatow do niego) znalezc rodzine. Zapewniam Cie, ze “po drodze” widzialem pare kawalkow nieszczescia. Przy okazji pomoglem jakims bezdzietnym znalezc dziecko, ale jeszcze raz podkresle – nie na tym ta zabawa polega, nie ta strona sprawy jest najwazniejsza.

  59. zaczalem uzupelniac, ale sie Miki wciales z odpowiedzia…
    Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Nie jestem przeciwny legalizacji zwiazkow, jestem wrogiem wystawiania slowa “malzenstwo” na posmiewisko. Adopcja – pisalem juz o tym – to przede wszystkim zalatwienie waznej sprawy dziecka, nie sprawy doroslych, pisalem juz o tym gdzies obok. Jest i inny aspekt: “malzenstwo” i “adopcja” to terminy odnoszace sie glownie do formalnej strony pewnych relacji.

    No i co chce powiedziec – homoseksualizm “rodzicow” jest moim zdaniem przeciwwskazaniem do adopcji, choc niekoniecznie absolutnym. Interes dziecka moze w indywidualnym przypadku przemawiac za takim rozwiazaniem.

    Duzo silniejszym przeciwwskazaniem jest jednak homoseksualizm wojujacy, podobnie zreszta jak wojujacy feminizm, wojujacy syjonizm lub inny nacjonalizm (uwaga – to wszystko sa -izmy!) – bo w nich wszystkich jest cos z socjo- lub psychopatii…

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego od sfery publicznej, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny raczej nie jest.

    Dlatego panu Jarkowi Kaczynskiemu, panu Biedroniowi i jeszcze paru wojujacym paniom i panom nie powierzylbymnie tylko odpowiedzialnej funkcji panstwowej, ale – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

    P.S. Dawno dawno temu pomoglem prawie 20-ce dzieci z bidula (lub kandydatow do niego) znalezc rodzine. Zapewniam Cie, ze “po drodze” widzialem pare kawalkow nieszczescia. Przy okazji pomoglem jakims bezdzietnym znalezc dziecko, ale jeszcze raz podkresle – nie na tym ta zabawa polega, nie ta strona sprawy jest najwazniejsza.

  60. zaczalem uzupelniac, ale sie Miki wciales z odpowiedzia…
    Miki, odmiency jako tacy mi nie smierdza…
    …ale smierdzi mi ktos, kto powolujac sie na prawa mniejszosci chce wiekszosc wyzuc z jej praw, osmieszyc, sponiewierac. Dokladnie jak to MK opisuje.

    Nie jestem przeciwny legalizacji zwiazkow, jestem wrogiem wystawiania slowa “malzenstwo” na posmiewisko. Adopcja – pisalem juz o tym – to przede wszystkim zalatwienie waznej sprawy dziecka, nie sprawy doroslych, pisalem juz o tym gdzies obok. Jest i inny aspekt: “malzenstwo” i “adopcja” to terminy odnoszace sie glownie do formalnej strony pewnych relacji.

    No i co chce powiedziec – homoseksualizm “rodzicow” jest moim zdaniem przeciwwskazaniem do adopcji, choc niekoniecznie absolutnym. Interes dziecka moze w indywidualnym przypadku przemawiac za takim rozwiazaniem.

    Duzo silniejszym przeciwwskazaniem jest jednak homoseksualizm wojujacy, podobnie zreszta jak wojujacy feminizm, wojujacy syjonizm lub inny nacjonalizm (uwaga – to wszystko sa -izmy!) – bo w nich wszystkich jest cos z socjo- lub psychopatii…

    Niby sfera rodzinna to cos calkiem odrebnego od sfery publicznej, ale obawiam sie, ze nie do konca…. Jak ktos ma cos z garem poza domem, to i w domu normalny raczej nie jest.

    Dlatego panu Jarkowi Kaczynskiemu, panu Biedroniowi i jeszcze paru wojujacym paniom i panom nie powierzylbymnie tylko odpowiedzialnej funkcji panstwowej, ale – z tych samych przyczyn natury socjopsychologicznej – rowniez dziecka na wychowanie.

    Pozdrawiam

    P.S. Dawno dawno temu pomoglem prawie 20-ce dzieci z bidula (lub kandydatow do niego) znalezc rodzine. Zapewniam Cie, ze “po drodze” widzialem pare kawalkow nieszczescia. Przy okazji pomoglem jakims bezdzietnym znalezc dziecko, ale jeszcze raz podkresle – nie na tym ta zabawa polega, nie ta strona sprawy jest najwazniejsza.

  61. Ma, ale nie do końca
    Teoretycznie istnieje coś takiego jak konkubinat, z tym że za cholerę nie znajdziesz precyzyjnej definicji.

    Ja mam nieco inne pytanie – dlaczego w “związku partnerskim” nie może być baby i faceta jak kilku bogów przykazało? Po co sztuczne rozróżnienie na “ślub” i “związek partnerski”, z ciągłą penalizacją bigamii? Zawsze mnie, wyrwane z kontekstu wykształciucho (jak mawia pan Dorn) zastanawiało, czemu istnieje taka dziwna instytucja jak “ślub cywilny”. TZN, nie musicie mi tłumaczyć że kiedyś PRL próbowało zbudować alter-kulturę z nowymi świeckimi tradycjami jak ślub cywilny, czy nawet świecka pierwsza komunia (sorry, Jiima spadło z krzesła jak to czytało) i ślub się ostał jako jedyny. Ale po jakie ciężkie diabły trzymać dalej ten absurd?
    Jiima widzi to tak: Prawo powinno uwzględniać TYLKO związek partnerski, na początek dwojga osób płci dowolnej, zawarty z minimum formalności, może być nawet u notariusza. Nie odstawiać szopek z parodią ślubu, podpisać papierki i koniec. Jak ktoś chce mieć ślub, ma do wyboru szeroką paletę religii i alter-religijnych ceremonii takich jak “ślub humanistyczny”. Może nawet odstawić parodię ślubu katolickiego w którym dwóch facetów w lateksowych sukienkach weźmie ślub przed facetem przebranym za księdza – jeśli ich to kręci i NIE zrobią tego w miejscu publicznym, a kościele zwłaszcza (bo choć jestem antyklerykalne, uznaję że kościół katolicki należy do katolików a nie tych co są anty), to bawcie się dobrze chłopaki.
    Czemu na początek? Skoro prawo ma być neutralne światopoglądowo, to należy zlikwidować również penalizację bigamii, pozwalać na poligamię – Jiima idzie na zakład że nie będzie to wbrew pozorom specjalnie popularne. Oczywiście, tego typu instytucja jest tylko dla osób zdolnych do czynności prawnych (znaczy się pełnoletnich, 12-tek nie obsługujemy). Poza tym trzeba by było przemyśleć wszystkie konsekwencje takiego wielokrotnego związku, więc to sprawa na dłuższy czas (czemu miałoby być to niepopularne? Proste – jak już jesteś w związku, masz lekko ograniczoną zdolność do zawierania umów wszelkiego rodzaju, więc żona / mąż będzie też musiała się na to zgodzić, a z tego co wiem nie każda żona i prawie żaden mąż się nie zgodzi).
    Kwestia ŚLUBU powinna zostać pozostawiona grupom kulturowym i subkulturowym. Można dać pewne ułatwienia, zwłaszcza największym z tych grup – np. ksiądz czy mułła może zarejestrować związek partnerski właśnie poślubionej pary na ich życzenie.
    Osobna kwestia to mimo wszystko podział par na te “normalne” i “inne”. Tego niestety nie da się uniknąć. Już dziś przeciwwskazaniem do adopcji jest każde “odchylenie” pary zainteresowanej, więc homoseksualizm jako takie przeciwwskazanie powinien być (póki co przynajmniej) brany pod uwagę, ze względu na dobro dziecka. Dokładniej – póki co. Może za 50 – 100 lat społeczeństwo będzie na tyle tolerancyjne że “cudowne dziecko dwóch pedałów” nikogo nie będzie dziwić. Wtedy ok (ale to gdybanie – równie dobrze za 100 lat mogą wszelkich “odmieńców” na stosach znów palić).
    Z punktu widzenia państwa, rodzina zdolna do wychowywania dzieci w powszechnie akceptowanych warunkach (czyli niestety na dzisiejsze czasy jest to rodzina heteroseksualna, monogamiczna i w miarę nie patologiczna) powinna być jednak jakoś wspierana. Nie z powodów religijnych, ale z powodu chociażby dbania o przyrost naturalny i zadbanie o “bazę surowcową” kraju – a bazę tę tworzą ludzie, zwłaszcza wychowujący się w takich warunkach że zdobędą wykształcenie, znajdą dobrą pracę i nie uciekną do Lądka Zdroju. Dlatego jestem za “polityką prorodzinną” (oczywiście robioną z głową a nie jak LPR) i obawiam się że niestety “par partnerskich” ona póki co nie obejmie… Ale to osobny temat

  62. Ma, ale nie do końca
    Teoretycznie istnieje coś takiego jak konkubinat, z tym że za cholerę nie znajdziesz precyzyjnej definicji.

    Ja mam nieco inne pytanie – dlaczego w “związku partnerskim” nie może być baby i faceta jak kilku bogów przykazało? Po co sztuczne rozróżnienie na “ślub” i “związek partnerski”, z ciągłą penalizacją bigamii? Zawsze mnie, wyrwane z kontekstu wykształciucho (jak mawia pan Dorn) zastanawiało, czemu istnieje taka dziwna instytucja jak “ślub cywilny”. TZN, nie musicie mi tłumaczyć że kiedyś PRL próbowało zbudować alter-kulturę z nowymi świeckimi tradycjami jak ślub cywilny, czy nawet świecka pierwsza komunia (sorry, Jiima spadło z krzesła jak to czytało) i ślub się ostał jako jedyny. Ale po jakie ciężkie diabły trzymać dalej ten absurd?
    Jiima widzi to tak: Prawo powinno uwzględniać TYLKO związek partnerski, na początek dwojga osób płci dowolnej, zawarty z minimum formalności, może być nawet u notariusza. Nie odstawiać szopek z parodią ślubu, podpisać papierki i koniec. Jak ktoś chce mieć ślub, ma do wyboru szeroką paletę religii i alter-religijnych ceremonii takich jak “ślub humanistyczny”. Może nawet odstawić parodię ślubu katolickiego w którym dwóch facetów w lateksowych sukienkach weźmie ślub przed facetem przebranym za księdza – jeśli ich to kręci i NIE zrobią tego w miejscu publicznym, a kościele zwłaszcza (bo choć jestem antyklerykalne, uznaję że kościół katolicki należy do katolików a nie tych co są anty), to bawcie się dobrze chłopaki.
    Czemu na początek? Skoro prawo ma być neutralne światopoglądowo, to należy zlikwidować również penalizację bigamii, pozwalać na poligamię – Jiima idzie na zakład że nie będzie to wbrew pozorom specjalnie popularne. Oczywiście, tego typu instytucja jest tylko dla osób zdolnych do czynności prawnych (znaczy się pełnoletnich, 12-tek nie obsługujemy). Poza tym trzeba by było przemyśleć wszystkie konsekwencje takiego wielokrotnego związku, więc to sprawa na dłuższy czas (czemu miałoby być to niepopularne? Proste – jak już jesteś w związku, masz lekko ograniczoną zdolność do zawierania umów wszelkiego rodzaju, więc żona / mąż będzie też musiała się na to zgodzić, a z tego co wiem nie każda żona i prawie żaden mąż się nie zgodzi).
    Kwestia ŚLUBU powinna zostać pozostawiona grupom kulturowym i subkulturowym. Można dać pewne ułatwienia, zwłaszcza największym z tych grup – np. ksiądz czy mułła może zarejestrować związek partnerski właśnie poślubionej pary na ich życzenie.
    Osobna kwestia to mimo wszystko podział par na te “normalne” i “inne”. Tego niestety nie da się uniknąć. Już dziś przeciwwskazaniem do adopcji jest każde “odchylenie” pary zainteresowanej, więc homoseksualizm jako takie przeciwwskazanie powinien być (póki co przynajmniej) brany pod uwagę, ze względu na dobro dziecka. Dokładniej – póki co. Może za 50 – 100 lat społeczeństwo będzie na tyle tolerancyjne że “cudowne dziecko dwóch pedałów” nikogo nie będzie dziwić. Wtedy ok (ale to gdybanie – równie dobrze za 100 lat mogą wszelkich “odmieńców” na stosach znów palić).
    Z punktu widzenia państwa, rodzina zdolna do wychowywania dzieci w powszechnie akceptowanych warunkach (czyli niestety na dzisiejsze czasy jest to rodzina heteroseksualna, monogamiczna i w miarę nie patologiczna) powinna być jednak jakoś wspierana. Nie z powodów religijnych, ale z powodu chociażby dbania o przyrost naturalny i zadbanie o “bazę surowcową” kraju – a bazę tę tworzą ludzie, zwłaszcza wychowujący się w takich warunkach że zdobędą wykształcenie, znajdą dobrą pracę i nie uciekną do Lądka Zdroju. Dlatego jestem za “polityką prorodzinną” (oczywiście robioną z głową a nie jak LPR) i obawiam się że niestety “par partnerskich” ona póki co nie obejmie… Ale to osobny temat

  63. Ma, ale nie do końca
    Teoretycznie istnieje coś takiego jak konkubinat, z tym że za cholerę nie znajdziesz precyzyjnej definicji.

    Ja mam nieco inne pytanie – dlaczego w “związku partnerskim” nie może być baby i faceta jak kilku bogów przykazało? Po co sztuczne rozróżnienie na “ślub” i “związek partnerski”, z ciągłą penalizacją bigamii? Zawsze mnie, wyrwane z kontekstu wykształciucho (jak mawia pan Dorn) zastanawiało, czemu istnieje taka dziwna instytucja jak “ślub cywilny”. TZN, nie musicie mi tłumaczyć że kiedyś PRL próbowało zbudować alter-kulturę z nowymi świeckimi tradycjami jak ślub cywilny, czy nawet świecka pierwsza komunia (sorry, Jiima spadło z krzesła jak to czytało) i ślub się ostał jako jedyny. Ale po jakie ciężkie diabły trzymać dalej ten absurd?
    Jiima widzi to tak: Prawo powinno uwzględniać TYLKO związek partnerski, na początek dwojga osób płci dowolnej, zawarty z minimum formalności, może być nawet u notariusza. Nie odstawiać szopek z parodią ślubu, podpisać papierki i koniec. Jak ktoś chce mieć ślub, ma do wyboru szeroką paletę religii i alter-religijnych ceremonii takich jak “ślub humanistyczny”. Może nawet odstawić parodię ślubu katolickiego w którym dwóch facetów w lateksowych sukienkach weźmie ślub przed facetem przebranym za księdza – jeśli ich to kręci i NIE zrobią tego w miejscu publicznym, a kościele zwłaszcza (bo choć jestem antyklerykalne, uznaję że kościół katolicki należy do katolików a nie tych co są anty), to bawcie się dobrze chłopaki.
    Czemu na początek? Skoro prawo ma być neutralne światopoglądowo, to należy zlikwidować również penalizację bigamii, pozwalać na poligamię – Jiima idzie na zakład że nie będzie to wbrew pozorom specjalnie popularne. Oczywiście, tego typu instytucja jest tylko dla osób zdolnych do czynności prawnych (znaczy się pełnoletnich, 12-tek nie obsługujemy). Poza tym trzeba by było przemyśleć wszystkie konsekwencje takiego wielokrotnego związku, więc to sprawa na dłuższy czas (czemu miałoby być to niepopularne? Proste – jak już jesteś w związku, masz lekko ograniczoną zdolność do zawierania umów wszelkiego rodzaju, więc żona / mąż będzie też musiała się na to zgodzić, a z tego co wiem nie każda żona i prawie żaden mąż się nie zgodzi).
    Kwestia ŚLUBU powinna zostać pozostawiona grupom kulturowym i subkulturowym. Można dać pewne ułatwienia, zwłaszcza największym z tych grup – np. ksiądz czy mułła może zarejestrować związek partnerski właśnie poślubionej pary na ich życzenie.
    Osobna kwestia to mimo wszystko podział par na te “normalne” i “inne”. Tego niestety nie da się uniknąć. Już dziś przeciwwskazaniem do adopcji jest każde “odchylenie” pary zainteresowanej, więc homoseksualizm jako takie przeciwwskazanie powinien być (póki co przynajmniej) brany pod uwagę, ze względu na dobro dziecka. Dokładniej – póki co. Może za 50 – 100 lat społeczeństwo będzie na tyle tolerancyjne że “cudowne dziecko dwóch pedałów” nikogo nie będzie dziwić. Wtedy ok (ale to gdybanie – równie dobrze za 100 lat mogą wszelkich “odmieńców” na stosach znów palić).
    Z punktu widzenia państwa, rodzina zdolna do wychowywania dzieci w powszechnie akceptowanych warunkach (czyli niestety na dzisiejsze czasy jest to rodzina heteroseksualna, monogamiczna i w miarę nie patologiczna) powinna być jednak jakoś wspierana. Nie z powodów religijnych, ale z powodu chociażby dbania o przyrost naturalny i zadbanie o “bazę surowcową” kraju – a bazę tę tworzą ludzie, zwłaszcza wychowujący się w takich warunkach że zdobędą wykształcenie, znajdą dobrą pracę i nie uciekną do Lądka Zdroju. Dlatego jestem za “polityką prorodzinną” (oczywiście robioną z głową a nie jak LPR) i obawiam się że niestety “par partnerskich” ona póki co nie obejmie… Ale to osobny temat

  64. Ma, ale nie do końca
    Teoretycznie istnieje coś takiego jak konkubinat, z tym że za cholerę nie znajdziesz precyzyjnej definicji.

    Ja mam nieco inne pytanie – dlaczego w “związku partnerskim” nie może być baby i faceta jak kilku bogów przykazało? Po co sztuczne rozróżnienie na “ślub” i “związek partnerski”, z ciągłą penalizacją bigamii? Zawsze mnie, wyrwane z kontekstu wykształciucho (jak mawia pan Dorn) zastanawiało, czemu istnieje taka dziwna instytucja jak “ślub cywilny”. TZN, nie musicie mi tłumaczyć że kiedyś PRL próbowało zbudować alter-kulturę z nowymi świeckimi tradycjami jak ślub cywilny, czy nawet świecka pierwsza komunia (sorry, Jiima spadło z krzesła jak to czytało) i ślub się ostał jako jedyny. Ale po jakie ciężkie diabły trzymać dalej ten absurd?
    Jiima widzi to tak: Prawo powinno uwzględniać TYLKO związek partnerski, na początek dwojga osób płci dowolnej, zawarty z minimum formalności, może być nawet u notariusza. Nie odstawiać szopek z parodią ślubu, podpisać papierki i koniec. Jak ktoś chce mieć ślub, ma do wyboru szeroką paletę religii i alter-religijnych ceremonii takich jak “ślub humanistyczny”. Może nawet odstawić parodię ślubu katolickiego w którym dwóch facetów w lateksowych sukienkach weźmie ślub przed facetem przebranym za księdza – jeśli ich to kręci i NIE zrobią tego w miejscu publicznym, a kościele zwłaszcza (bo choć jestem antyklerykalne, uznaję że kościół katolicki należy do katolików a nie tych co są anty), to bawcie się dobrze chłopaki.
    Czemu na początek? Skoro prawo ma być neutralne światopoglądowo, to należy zlikwidować również penalizację bigamii, pozwalać na poligamię – Jiima idzie na zakład że nie będzie to wbrew pozorom specjalnie popularne. Oczywiście, tego typu instytucja jest tylko dla osób zdolnych do czynności prawnych (znaczy się pełnoletnich, 12-tek nie obsługujemy). Poza tym trzeba by było przemyśleć wszystkie konsekwencje takiego wielokrotnego związku, więc to sprawa na dłuższy czas (czemu miałoby być to niepopularne? Proste – jak już jesteś w związku, masz lekko ograniczoną zdolność do zawierania umów wszelkiego rodzaju, więc żona / mąż będzie też musiała się na to zgodzić, a z tego co wiem nie każda żona i prawie żaden mąż się nie zgodzi).
    Kwestia ŚLUBU powinna zostać pozostawiona grupom kulturowym i subkulturowym. Można dać pewne ułatwienia, zwłaszcza największym z tych grup – np. ksiądz czy mułła może zarejestrować związek partnerski właśnie poślubionej pary na ich życzenie.
    Osobna kwestia to mimo wszystko podział par na te “normalne” i “inne”. Tego niestety nie da się uniknąć. Już dziś przeciwwskazaniem do adopcji jest każde “odchylenie” pary zainteresowanej, więc homoseksualizm jako takie przeciwwskazanie powinien być (póki co przynajmniej) brany pod uwagę, ze względu na dobro dziecka. Dokładniej – póki co. Może za 50 – 100 lat społeczeństwo będzie na tyle tolerancyjne że “cudowne dziecko dwóch pedałów” nikogo nie będzie dziwić. Wtedy ok (ale to gdybanie – równie dobrze za 100 lat mogą wszelkich “odmieńców” na stosach znów palić).
    Z punktu widzenia państwa, rodzina zdolna do wychowywania dzieci w powszechnie akceptowanych warunkach (czyli niestety na dzisiejsze czasy jest to rodzina heteroseksualna, monogamiczna i w miarę nie patologiczna) powinna być jednak jakoś wspierana. Nie z powodów religijnych, ale z powodu chociażby dbania o przyrost naturalny i zadbanie o “bazę surowcową” kraju – a bazę tę tworzą ludzie, zwłaszcza wychowujący się w takich warunkach że zdobędą wykształcenie, znajdą dobrą pracę i nie uciekną do Lądka Zdroju. Dlatego jestem za “polityką prorodzinną” (oczywiście robioną z głową a nie jak LPR) i obawiam się że niestety “par partnerskich” ona póki co nie obejmie… Ale to osobny temat

  65. Im raczej nie pomogą
    …takie książeczki. Wprost przeciwnie. Utwierdzą się że pedały / Żydzi / Murzyni / Cykliści atakują ich jedyny słuszny system wartości i trzeba się bronić, najlepiej okładając bejsbolem / gazrurką / parasolką każdego pana idącego pod rękę z panem / osobnika w innym kolorze / z pejsami / na rowerze / z kielnią w ręce (co na to budowlańcy).
    W zasadzie nietolerancję mamy w genach, nie jako Polacy tylko jako szympans myślący.

    A ekstremizm z żadnej strony niczego nie rozwiązał. Wprost przeciwnie, jedyny efekt jaki tworzy ekstremizm jest kontr-ekstremizm z reguły równie ekstremalny. Jak w korsykańskiej wendettcie – my im syna, to oni nam wnuka itd. Jedni o pedałach jedzących kał, a drudzy o pingwinkach (nb. bajka bardzo prawdziwa, pingwin jest jednym z ptaków u których stosunkowo często obserwuje się pary homoseksualne). Jedni stawiają znak równości między homo a pedofilem. Drudzy między katolikiem a agresywnym debilem. I tak w koło Macieju.

    • jiima…
      …osmielam sie twierdzic, ze to Ty zachowujesz sie w tej tutaj dyskusji nietolerancyjnie i niegrzecznie, a przynajmniej wyraznie piszesz sie do tych, co sie tak zachowuja.

      Tyle ze wydaje Ci sie, iz Tobie tak wolno, bo Ty jestes po tej jedynie slusznej stronie.
      Problem w tym, ze druga strona to swoja strone uwaza za sluszna, i im bardziej Ty obdarzasz ja ryczaltowo obelgami, tym ostrzej sypie sie g… rowniez na Twoja wlasna glowe.

      Niektorym wywolanie takiego sprzezenia zwrotnego jest na reke.
      Kiedys mowilo sie na nich “prowokator”, i bylo to cos troche gorszego niz zwykly TW.

      Ja osobiscie ludzi uporczywie zachowujacych sie w taki sposob traktuje ignorem.
      Bylem bodaj pierwszym, ktory tutaj te funkcjonalnosc zastosowal w praktyce, juz w dniu jej udostepnienia przez Mikiego.

      Pozdrawiam

  66. Im raczej nie pomogą
    …takie książeczki. Wprost przeciwnie. Utwierdzą się że pedały / Żydzi / Murzyni / Cykliści atakują ich jedyny słuszny system wartości i trzeba się bronić, najlepiej okładając bejsbolem / gazrurką / parasolką każdego pana idącego pod rękę z panem / osobnika w innym kolorze / z pejsami / na rowerze / z kielnią w ręce (co na to budowlańcy).
    W zasadzie nietolerancję mamy w genach, nie jako Polacy tylko jako szympans myślący.

    A ekstremizm z żadnej strony niczego nie rozwiązał. Wprost przeciwnie, jedyny efekt jaki tworzy ekstremizm jest kontr-ekstremizm z reguły równie ekstremalny. Jak w korsykańskiej wendettcie – my im syna, to oni nam wnuka itd. Jedni o pedałach jedzących kał, a drudzy o pingwinkach (nb. bajka bardzo prawdziwa, pingwin jest jednym z ptaków u których stosunkowo często obserwuje się pary homoseksualne). Jedni stawiają znak równości między homo a pedofilem. Drudzy między katolikiem a agresywnym debilem. I tak w koło Macieju.

    • jiima…
      …osmielam sie twierdzic, ze to Ty zachowujesz sie w tej tutaj dyskusji nietolerancyjnie i niegrzecznie, a przynajmniej wyraznie piszesz sie do tych, co sie tak zachowuja.

      Tyle ze wydaje Ci sie, iz Tobie tak wolno, bo Ty jestes po tej jedynie slusznej stronie.
      Problem w tym, ze druga strona to swoja strone uwaza za sluszna, i im bardziej Ty obdarzasz ja ryczaltowo obelgami, tym ostrzej sypie sie g… rowniez na Twoja wlasna glowe.

      Niektorym wywolanie takiego sprzezenia zwrotnego jest na reke.
      Kiedys mowilo sie na nich “prowokator”, i bylo to cos troche gorszego niz zwykly TW.

      Ja osobiscie ludzi uporczywie zachowujacych sie w taki sposob traktuje ignorem.
      Bylem bodaj pierwszym, ktory tutaj te funkcjonalnosc zastosowal w praktyce, juz w dniu jej udostepnienia przez Mikiego.

      Pozdrawiam

  67. Im raczej nie pomogą
    …takie książeczki. Wprost przeciwnie. Utwierdzą się że pedały / Żydzi / Murzyni / Cykliści atakują ich jedyny słuszny system wartości i trzeba się bronić, najlepiej okładając bejsbolem / gazrurką / parasolką każdego pana idącego pod rękę z panem / osobnika w innym kolorze / z pejsami / na rowerze / z kielnią w ręce (co na to budowlańcy).
    W zasadzie nietolerancję mamy w genach, nie jako Polacy tylko jako szympans myślący.

    A ekstremizm z żadnej strony niczego nie rozwiązał. Wprost przeciwnie, jedyny efekt jaki tworzy ekstremizm jest kontr-ekstremizm z reguły równie ekstremalny. Jak w korsykańskiej wendettcie – my im syna, to oni nam wnuka itd. Jedni o pedałach jedzących kał, a drudzy o pingwinkach (nb. bajka bardzo prawdziwa, pingwin jest jednym z ptaków u których stosunkowo często obserwuje się pary homoseksualne). Jedni stawiają znak równości między homo a pedofilem. Drudzy między katolikiem a agresywnym debilem. I tak w koło Macieju.

    • jiima…
      …osmielam sie twierdzic, ze to Ty zachowujesz sie w tej tutaj dyskusji nietolerancyjnie i niegrzecznie, a przynajmniej wyraznie piszesz sie do tych, co sie tak zachowuja.

      Tyle ze wydaje Ci sie, iz Tobie tak wolno, bo Ty jestes po tej jedynie slusznej stronie.
      Problem w tym, ze druga strona to swoja strone uwaza za sluszna, i im bardziej Ty obdarzasz ja ryczaltowo obelgami, tym ostrzej sypie sie g… rowniez na Twoja wlasna glowe.

      Niektorym wywolanie takiego sprzezenia zwrotnego jest na reke.
      Kiedys mowilo sie na nich “prowokator”, i bylo to cos troche gorszego niz zwykly TW.

      Ja osobiscie ludzi uporczywie zachowujacych sie w taki sposob traktuje ignorem.
      Bylem bodaj pierwszym, ktory tutaj te funkcjonalnosc zastosowal w praktyce, juz w dniu jej udostepnienia przez Mikiego.

      Pozdrawiam

  68. Im raczej nie pomogą
    …takie książeczki. Wprost przeciwnie. Utwierdzą się że pedały / Żydzi / Murzyni / Cykliści atakują ich jedyny słuszny system wartości i trzeba się bronić, najlepiej okładając bejsbolem / gazrurką / parasolką każdego pana idącego pod rękę z panem / osobnika w innym kolorze / z pejsami / na rowerze / z kielnią w ręce (co na to budowlańcy).
    W zasadzie nietolerancję mamy w genach, nie jako Polacy tylko jako szympans myślący.

    A ekstremizm z żadnej strony niczego nie rozwiązał. Wprost przeciwnie, jedyny efekt jaki tworzy ekstremizm jest kontr-ekstremizm z reguły równie ekstremalny. Jak w korsykańskiej wendettcie – my im syna, to oni nam wnuka itd. Jedni o pedałach jedzących kał, a drudzy o pingwinkach (nb. bajka bardzo prawdziwa, pingwin jest jednym z ptaków u których stosunkowo często obserwuje się pary homoseksualne). Jedni stawiają znak równości między homo a pedofilem. Drudzy między katolikiem a agresywnym debilem. I tak w koło Macieju.

    • jiima…
      …osmielam sie twierdzic, ze to Ty zachowujesz sie w tej tutaj dyskusji nietolerancyjnie i niegrzecznie, a przynajmniej wyraznie piszesz sie do tych, co sie tak zachowuja.

      Tyle ze wydaje Ci sie, iz Tobie tak wolno, bo Ty jestes po tej jedynie slusznej stronie.
      Problem w tym, ze druga strona to swoja strone uwaza za sluszna, i im bardziej Ty obdarzasz ja ryczaltowo obelgami, tym ostrzej sypie sie g… rowniez na Twoja wlasna glowe.

      Niektorym wywolanie takiego sprzezenia zwrotnego jest na reke.
      Kiedys mowilo sie na nich “prowokator”, i bylo to cos troche gorszego niz zwykly TW.

      Ja osobiscie ludzi uporczywie zachowujacych sie w taki sposob traktuje ignorem.
      Bylem bodaj pierwszym, ktory tutaj te funkcjonalnosc zastosowal w praktyce, juz w dniu jej udostepnienia przez Mikiego.

      Pozdrawiam

  69. Można dodać i ująć
    Miki: Z tym testamentem nie jest tak fajnie. Rodzina może go podważyć, zwłaszcza jeśli udowodni że homo-wujek był niepoczytalny (z facetem sypiał, znaczy niepoczytalny). Poza tym jeśli ustanowisz spadkobiercą osobę z ulicy (a według prawa taką osobą jest partner homo-wujka) to prawnym spadkobiercom (rodzina która udawała że wujek nie istnieje) przysługuje tzw. zachówek który wynosi całkiem sporo. Dzięki temu rodzinka obłowi się, niezależne od tego co gej w testamencie napisze. Podobnie z resztą stanie się z “normalnym” heterykiem co zapisze majątek swojej kochance.

    Co do dobra dziecka – wciąż powtarzam to samo. Gej nie zarazi dziecka gejostwem. Jeśli będzie się do niego dobierał, to nie żaden gej tylko pedofil i przestępca. Heteroseksualni tatusiowie i “wujkowie” też czasem synka po wódce przelecą, nie takie rzeczy się słyszało i miejsce ich wszystkich jest w tym samym zakładzie karnym (z tym że stawiam 1000 zł że na geja szybciej ktoś doniesie). Za to w szkole / na podwórku itp dziecko za dwóch tatusiów będzie miało przegwizdane (za dwie mamusie też, choć mniejsze szanse że to wyjdzie na jaw, homoseksualne kobiety nie zwracają tak bardzo uwagi). I ten właśnie aspekt dobra dziecka powoduje, że jestem za zdecydowanym uznaniem homoseksualizmu za powód do sprzeciwu adopcji. Tu i teraz, w naszej pięknej Wolsce. W Holandii, albo tutaj za 40 lat jeśli coś się zmieni we właściwym kierunku, czemu nie?

  70. Można dodać i ująć
    Miki: Z tym testamentem nie jest tak fajnie. Rodzina może go podważyć, zwłaszcza jeśli udowodni że homo-wujek był niepoczytalny (z facetem sypiał, znaczy niepoczytalny). Poza tym jeśli ustanowisz spadkobiercą osobę z ulicy (a według prawa taką osobą jest partner homo-wujka) to prawnym spadkobiercom (rodzina która udawała że wujek nie istnieje) przysługuje tzw. zachówek który wynosi całkiem sporo. Dzięki temu rodzinka obłowi się, niezależne od tego co gej w testamencie napisze. Podobnie z resztą stanie się z “normalnym” heterykiem co zapisze majątek swojej kochance.

    Co do dobra dziecka – wciąż powtarzam to samo. Gej nie zarazi dziecka gejostwem. Jeśli będzie się do niego dobierał, to nie żaden gej tylko pedofil i przestępca. Heteroseksualni tatusiowie i “wujkowie” też czasem synka po wódce przelecą, nie takie rzeczy się słyszało i miejsce ich wszystkich jest w tym samym zakładzie karnym (z tym że stawiam 1000 zł że na geja szybciej ktoś doniesie). Za to w szkole / na podwórku itp dziecko za dwóch tatusiów będzie miało przegwizdane (za dwie mamusie też, choć mniejsze szanse że to wyjdzie na jaw, homoseksualne kobiety nie zwracają tak bardzo uwagi). I ten właśnie aspekt dobra dziecka powoduje, że jestem za zdecydowanym uznaniem homoseksualizmu za powód do sprzeciwu adopcji. Tu i teraz, w naszej pięknej Wolsce. W Holandii, albo tutaj za 40 lat jeśli coś się zmieni we właściwym kierunku, czemu nie?

  71. Można dodać i ująć
    Miki: Z tym testamentem nie jest tak fajnie. Rodzina może go podważyć, zwłaszcza jeśli udowodni że homo-wujek był niepoczytalny (z facetem sypiał, znaczy niepoczytalny). Poza tym jeśli ustanowisz spadkobiercą osobę z ulicy (a według prawa taką osobą jest partner homo-wujka) to prawnym spadkobiercom (rodzina która udawała że wujek nie istnieje) przysługuje tzw. zachówek który wynosi całkiem sporo. Dzięki temu rodzinka obłowi się, niezależne od tego co gej w testamencie napisze. Podobnie z resztą stanie się z “normalnym” heterykiem co zapisze majątek swojej kochance.

    Co do dobra dziecka – wciąż powtarzam to samo. Gej nie zarazi dziecka gejostwem. Jeśli będzie się do niego dobierał, to nie żaden gej tylko pedofil i przestępca. Heteroseksualni tatusiowie i “wujkowie” też czasem synka po wódce przelecą, nie takie rzeczy się słyszało i miejsce ich wszystkich jest w tym samym zakładzie karnym (z tym że stawiam 1000 zł że na geja szybciej ktoś doniesie). Za to w szkole / na podwórku itp dziecko za dwóch tatusiów będzie miało przegwizdane (za dwie mamusie też, choć mniejsze szanse że to wyjdzie na jaw, homoseksualne kobiety nie zwracają tak bardzo uwagi). I ten właśnie aspekt dobra dziecka powoduje, że jestem za zdecydowanym uznaniem homoseksualizmu za powód do sprzeciwu adopcji. Tu i teraz, w naszej pięknej Wolsce. W Holandii, albo tutaj za 40 lat jeśli coś się zmieni we właściwym kierunku, czemu nie?

  72. Można dodać i ująć
    Miki: Z tym testamentem nie jest tak fajnie. Rodzina może go podważyć, zwłaszcza jeśli udowodni że homo-wujek był niepoczytalny (z facetem sypiał, znaczy niepoczytalny). Poza tym jeśli ustanowisz spadkobiercą osobę z ulicy (a według prawa taką osobą jest partner homo-wujka) to prawnym spadkobiercom (rodzina która udawała że wujek nie istnieje) przysługuje tzw. zachówek który wynosi całkiem sporo. Dzięki temu rodzinka obłowi się, niezależne od tego co gej w testamencie napisze. Podobnie z resztą stanie się z “normalnym” heterykiem co zapisze majątek swojej kochance.

    Co do dobra dziecka – wciąż powtarzam to samo. Gej nie zarazi dziecka gejostwem. Jeśli będzie się do niego dobierał, to nie żaden gej tylko pedofil i przestępca. Heteroseksualni tatusiowie i “wujkowie” też czasem synka po wódce przelecą, nie takie rzeczy się słyszało i miejsce ich wszystkich jest w tym samym zakładzie karnym (z tym że stawiam 1000 zł że na geja szybciej ktoś doniesie). Za to w szkole / na podwórku itp dziecko za dwóch tatusiów będzie miało przegwizdane (za dwie mamusie też, choć mniejsze szanse że to wyjdzie na jaw, homoseksualne kobiety nie zwracają tak bardzo uwagi). I ten właśnie aspekt dobra dziecka powoduje, że jestem za zdecydowanym uznaniem homoseksualizmu za powód do sprzeciwu adopcji. Tu i teraz, w naszej pięknej Wolsce. W Holandii, albo tutaj za 40 lat jeśli coś się zmieni we właściwym kierunku, czemu nie?

  73. Natura…
    Jak już (cytując Stuhra), “gwałcimy… prawa natury”, przypomnę rozpalonym dyskutantom, że:

    1. Homoseksualizm w naturze jest spotykany. U jednych gatunków częściej u innych rzadziej. Nie mówię tu o rozładowywaniu popędu na złapanym przypadkowo przedstawicielu tej samej płci (a czasem nawet innego gatunku) tylko autentycznym zainteresowaniu osobnikami swojej płci. Najszybszy przykład to pingwiny (jak w tej bajce :), które nawet zakładają gniazdo i wysiadują coś, co znajdą w okolicy i przypomina najbardziej jajo (więc scenariusz bajki wcale nie jest taki nieprawdopodobny, poza faktem że jajo po krótkim czasie bez opieki nie nadawałoby się do niczego oprócz może jajecznicy).

    2. Adopcja też.

    3. Nikt się nie zastanawia nad dobrem czy złem adopcji przez konkretną osobniczkę / osobnika.

    4. Z jakiegoś powodu samce niespecjalnie palą się do “adopcji” choć zależy to od gatunku a nie od preferencji seksualnych. U ludzi z resztą faceci się na ogół do dzieci nie palą, więc warto zastanowić się czy znowu nie jest to kwestia ideologii.

    A tak naprawdę, nie chcę marudzić, ale obawiam się że gdyby gejom z miejsca dano prawo do adopcji, działacze tacy jak Biedroń zaczęliby domagać się likwidacji szkół koedukacyjnych (bo dziewczynki deprawują im synów) albo innej bzdury. Tacy jak on muszą być kontrowersyjni. Ile dobra dla gejów z tego płynie – nie wiem, śmiem twierdzić że niewiele.

  74. Natura…
    Jak już (cytując Stuhra), “gwałcimy… prawa natury”, przypomnę rozpalonym dyskutantom, że:

    1. Homoseksualizm w naturze jest spotykany. U jednych gatunków częściej u innych rzadziej. Nie mówię tu o rozładowywaniu popędu na złapanym przypadkowo przedstawicielu tej samej płci (a czasem nawet innego gatunku) tylko autentycznym zainteresowaniu osobnikami swojej płci. Najszybszy przykład to pingwiny (jak w tej bajce :), które nawet zakładają gniazdo i wysiadują coś, co znajdą w okolicy i przypomina najbardziej jajo (więc scenariusz bajki wcale nie jest taki nieprawdopodobny, poza faktem że jajo po krótkim czasie bez opieki nie nadawałoby się do niczego oprócz może jajecznicy).

    2. Adopcja też.

    3. Nikt się nie zastanawia nad dobrem czy złem adopcji przez konkretną osobniczkę / osobnika.

    4. Z jakiegoś powodu samce niespecjalnie palą się do “adopcji” choć zależy to od gatunku a nie od preferencji seksualnych. U ludzi z resztą faceci się na ogół do dzieci nie palą, więc warto zastanowić się czy znowu nie jest to kwestia ideologii.

    A tak naprawdę, nie chcę marudzić, ale obawiam się że gdyby gejom z miejsca dano prawo do adopcji, działacze tacy jak Biedroń zaczęliby domagać się likwidacji szkół koedukacyjnych (bo dziewczynki deprawują im synów) albo innej bzdury. Tacy jak on muszą być kontrowersyjni. Ile dobra dla gejów z tego płynie – nie wiem, śmiem twierdzić że niewiele.

  75. Natura…
    Jak już (cytując Stuhra), “gwałcimy… prawa natury”, przypomnę rozpalonym dyskutantom, że:

    1. Homoseksualizm w naturze jest spotykany. U jednych gatunków częściej u innych rzadziej. Nie mówię tu o rozładowywaniu popędu na złapanym przypadkowo przedstawicielu tej samej płci (a czasem nawet innego gatunku) tylko autentycznym zainteresowaniu osobnikami swojej płci. Najszybszy przykład to pingwiny (jak w tej bajce :), które nawet zakładają gniazdo i wysiadują coś, co znajdą w okolicy i przypomina najbardziej jajo (więc scenariusz bajki wcale nie jest taki nieprawdopodobny, poza faktem że jajo po krótkim czasie bez opieki nie nadawałoby się do niczego oprócz może jajecznicy).

    2. Adopcja też.

    3. Nikt się nie zastanawia nad dobrem czy złem adopcji przez konkretną osobniczkę / osobnika.

    4. Z jakiegoś powodu samce niespecjalnie palą się do “adopcji” choć zależy to od gatunku a nie od preferencji seksualnych. U ludzi z resztą faceci się na ogół do dzieci nie palą, więc warto zastanowić się czy znowu nie jest to kwestia ideologii.

    A tak naprawdę, nie chcę marudzić, ale obawiam się że gdyby gejom z miejsca dano prawo do adopcji, działacze tacy jak Biedroń zaczęliby domagać się likwidacji szkół koedukacyjnych (bo dziewczynki deprawują im synów) albo innej bzdury. Tacy jak on muszą być kontrowersyjni. Ile dobra dla gejów z tego płynie – nie wiem, śmiem twierdzić że niewiele.

  76. Natura…
    Jak już (cytując Stuhra), “gwałcimy… prawa natury”, przypomnę rozpalonym dyskutantom, że:

    1. Homoseksualizm w naturze jest spotykany. U jednych gatunków częściej u innych rzadziej. Nie mówię tu o rozładowywaniu popędu na złapanym przypadkowo przedstawicielu tej samej płci (a czasem nawet innego gatunku) tylko autentycznym zainteresowaniu osobnikami swojej płci. Najszybszy przykład to pingwiny (jak w tej bajce :), które nawet zakładają gniazdo i wysiadują coś, co znajdą w okolicy i przypomina najbardziej jajo (więc scenariusz bajki wcale nie jest taki nieprawdopodobny, poza faktem że jajo po krótkim czasie bez opieki nie nadawałoby się do niczego oprócz może jajecznicy).

    2. Adopcja też.

    3. Nikt się nie zastanawia nad dobrem czy złem adopcji przez konkretną osobniczkę / osobnika.

    4. Z jakiegoś powodu samce niespecjalnie palą się do “adopcji” choć zależy to od gatunku a nie od preferencji seksualnych. U ludzi z resztą faceci się na ogół do dzieci nie palą, więc warto zastanowić się czy znowu nie jest to kwestia ideologii.

    A tak naprawdę, nie chcę marudzić, ale obawiam się że gdyby gejom z miejsca dano prawo do adopcji, działacze tacy jak Biedroń zaczęliby domagać się likwidacji szkół koedukacyjnych (bo dziewczynki deprawują im synów) albo innej bzdury. Tacy jak on muszą być kontrowersyjni. Ile dobra dla gejów z tego płynie – nie wiem, śmiem twierdzić że niewiele.

  77. A czym się naprawdę różnią?
    Problem w tym, że rzeczywiście z punktu fana Radyja niczym. Są odmieńcami, którzy ze swą odmiennością się obnoszą (czytaj – nie ukrywają tego). To czy są w garniturach czy w lateksowej sutannie i z pejczem, nie ma znaczenia. To, czy wrzeszczą o ciemnogrodzie i domagają się adopcji chłopca, piszą o rowach i lizaniu, czy spokojnie rozmawiają i mówią że nie domagają się niczego od nikogo, poza tym by uważano ich za ludzi a nie za jakiś “gejów”, to sprawa nieistotna dla tamtej strony.

    Fakt że gość od lizania rowów i Biedroń są pokazywani w telewizji szkodzi jedynie takim jak ci dwaj – w efekcie oni są automatycznie stawiani w kategorii rowów i profanacji, no i adopcji małych chłopców w celach wiadomych. Nie ważne, jak kulturalni i normalni byli u Lisa i są – zakładam – równiez na codzień.

    Niestety, działa to też w drugą stronę. Raczej parą roku by nie zostali, gdyby para homoseksualna była czymś nie budzącym niezdrowych emocji.

  78. A czym się naprawdę różnią?
    Problem w tym, że rzeczywiście z punktu fana Radyja niczym. Są odmieńcami, którzy ze swą odmiennością się obnoszą (czytaj – nie ukrywają tego). To czy są w garniturach czy w lateksowej sutannie i z pejczem, nie ma znaczenia. To, czy wrzeszczą o ciemnogrodzie i domagają się adopcji chłopca, piszą o rowach i lizaniu, czy spokojnie rozmawiają i mówią że nie domagają się niczego od nikogo, poza tym by uważano ich za ludzi a nie za jakiś “gejów”, to sprawa nieistotna dla tamtej strony.

    Fakt że gość od lizania rowów i Biedroń są pokazywani w telewizji szkodzi jedynie takim jak ci dwaj – w efekcie oni są automatycznie stawiani w kategorii rowów i profanacji, no i adopcji małych chłopców w celach wiadomych. Nie ważne, jak kulturalni i normalni byli u Lisa i są – zakładam – równiez na codzień.

    Niestety, działa to też w drugą stronę. Raczej parą roku by nie zostali, gdyby para homoseksualna była czymś nie budzącym niezdrowych emocji.

  79. A czym się naprawdę różnią?
    Problem w tym, że rzeczywiście z punktu fana Radyja niczym. Są odmieńcami, którzy ze swą odmiennością się obnoszą (czytaj – nie ukrywają tego). To czy są w garniturach czy w lateksowej sutannie i z pejczem, nie ma znaczenia. To, czy wrzeszczą o ciemnogrodzie i domagają się adopcji chłopca, piszą o rowach i lizaniu, czy spokojnie rozmawiają i mówią że nie domagają się niczego od nikogo, poza tym by uważano ich za ludzi a nie za jakiś “gejów”, to sprawa nieistotna dla tamtej strony.

    Fakt że gość od lizania rowów i Biedroń są pokazywani w telewizji szkodzi jedynie takim jak ci dwaj – w efekcie oni są automatycznie stawiani w kategorii rowów i profanacji, no i adopcji małych chłopców w celach wiadomych. Nie ważne, jak kulturalni i normalni byli u Lisa i są – zakładam – równiez na codzień.

    Niestety, działa to też w drugą stronę. Raczej parą roku by nie zostali, gdyby para homoseksualna była czymś nie budzącym niezdrowych emocji.

  80. A czym się naprawdę różnią?
    Problem w tym, że rzeczywiście z punktu fana Radyja niczym. Są odmieńcami, którzy ze swą odmiennością się obnoszą (czytaj – nie ukrywają tego). To czy są w garniturach czy w lateksowej sutannie i z pejczem, nie ma znaczenia. To, czy wrzeszczą o ciemnogrodzie i domagają się adopcji chłopca, piszą o rowach i lizaniu, czy spokojnie rozmawiają i mówią że nie domagają się niczego od nikogo, poza tym by uważano ich za ludzi a nie za jakiś “gejów”, to sprawa nieistotna dla tamtej strony.

    Fakt że gość od lizania rowów i Biedroń są pokazywani w telewizji szkodzi jedynie takim jak ci dwaj – w efekcie oni są automatycznie stawiani w kategorii rowów i profanacji, no i adopcji małych chłopców w celach wiadomych. Nie ważne, jak kulturalni i normalni byli u Lisa i są – zakładam – równiez na codzień.

    Niestety, działa to też w drugą stronę. Raczej parą roku by nie zostali, gdyby para homoseksualna była czymś nie budzącym niezdrowych emocji.

  81. zaraz zaraz Miki…
    …wszyscy rozmowcy?!

    Jezeli tak nie uwazasz, to wyrazaj sie z precyzja lub chociaz z ostroznoscia.
    Jezeli tak uwazasz, to na jakis czas masz mnie z glowy jako rozmowce, bo nie chce przysparzac ci przykrosci obcowania z nieodpowiednim partnerem 🙂

    Pozdrawiam

  82. zaraz zaraz Miki…
    …wszyscy rozmowcy?!

    Jezeli tak nie uwazasz, to wyrazaj sie z precyzja lub chociaz z ostroznoscia.
    Jezeli tak uwazasz, to na jakis czas masz mnie z glowy jako rozmowce, bo nie chce przysparzac ci przykrosci obcowania z nieodpowiednim partnerem 🙂

    Pozdrawiam

  83. zaraz zaraz Miki…
    …wszyscy rozmowcy?!

    Jezeli tak nie uwazasz, to wyrazaj sie z precyzja lub chociaz z ostroznoscia.
    Jezeli tak uwazasz, to na jakis czas masz mnie z glowy jako rozmowce, bo nie chce przysparzac ci przykrosci obcowania z nieodpowiednim partnerem 🙂

    Pozdrawiam

  84. zaraz zaraz Miki…
    …wszyscy rozmowcy?!

    Jezeli tak nie uwazasz, to wyrazaj sie z precyzja lub chociaz z ostroznoscia.
    Jezeli tak uwazasz, to na jakis czas masz mnie z glowy jako rozmowce, bo nie chce przysparzac ci przykrosci obcowania z nieodpowiednim partnerem 🙂

    Pozdrawiam

  85. DamoKier
    odniosłam się do

    DamoKier
    odniosłam się do CAŁOSCI artykułu MK. Jeśli związki homoseksualne “domagają się równego traktowania PRAWNEGO, ADMINISTRACYJNEGO i SPOŁECZNEGO” to związki nieformalne damsko- męskie również mogą mieć podobne oczekiwania, niezależnie od tego,że mają inną alternatywę. I to jest właśnie sedno sprawy.
    Pozdrawiam

  86. DamoKier
    odniosłam się do

    DamoKier
    odniosłam się do CAŁOSCI artykułu MK. Jeśli związki homoseksualne “domagają się równego traktowania PRAWNEGO, ADMINISTRACYJNEGO i SPOŁECZNEGO” to związki nieformalne damsko- męskie również mogą mieć podobne oczekiwania, niezależnie od tego,że mają inną alternatywę. I to jest właśnie sedno sprawy.
    Pozdrawiam

  87. DamoKier
    odniosłam się do

    DamoKier
    odniosłam się do CAŁOSCI artykułu MK. Jeśli związki homoseksualne “domagają się równego traktowania PRAWNEGO, ADMINISTRACYJNEGO i SPOŁECZNEGO” to związki nieformalne damsko- męskie również mogą mieć podobne oczekiwania, niezależnie od tego,że mają inną alternatywę. I to jest właśnie sedno sprawy.
    Pozdrawiam

  88. DamoKier
    odniosłam się do

    DamoKier
    odniosłam się do CAŁOSCI artykułu MK. Jeśli związki homoseksualne “domagają się równego traktowania PRAWNEGO, ADMINISTRACYJNEGO i SPOŁECZNEGO” to związki nieformalne damsko- męskie również mogą mieć podobne oczekiwania, niezależnie od tego,że mają inną alternatywę. I to jest właśnie sedno sprawy.
    Pozdrawiam

  89. Nazywać rzeczy takie jakie są.
    Sposób prowadzenia dyskursu nie zmienia orientacji (seksualnej). Może i świadczy jedynie o kulturze osobistej. Pederasta, bez względu na to w jaki sposób wypowiada swoje poglądy, pozostanie nim. Lesbijka takowóż. Homoseksualizm to pojęcie szersze, określające skłonność do tej samej płci. Homoseksualizm jest … aseksualny. Każdy pederasta i każda lesbijka są homoseksualistami. Nie każdy homoseksualista to pederasta. Nie każdy homoseksualista to lesbijka. Z tego i tylko tego powodu warto używać określeń na tyle precyzyjnie na ile to jest potrzebne.

    Prawa dla ‘związków partnerskich’.
    jest wiele propozycji na rozwiązanie sztucznie wywołanego problemu. Prawa (i obowiązki) małżeńskie są przynależne jednym, a innym nie. To ustawodawca określa komu i jakie prawa przysługują. Jakim grupom i w jakich okolicznościach. Tym samym to nie są prawa człowieka, a obywatelskie. W ten sposób należy odkłamać ‘argument’ o pozbawianiu homoseksualistów praw człowieka przed odmawianie LEGALIZACJI ich związku. Nikt im wszak nie zabrania, ani nie karze za istnienie w takim związku! Zresztą w naszym, i nie tylko, kraju dopuszczalne jest posiadanie więcej niż jednej partnerki (partnera). Zakazane jest natomiast PRAWNE formalizowanie takich związków. Uregulowania prawne dla ‘związków partnerskich’ homoseksualistów będą w jawnej sprzeczności z Konstytucją RP, zakazującą dyskryminacji z jakiegokolwiek powodu (jedna mniejszość seksualna uzyskuje, a inna nie, przywileje). Konsekwencją zgody na ‘związki partnerskie’ będzie zgoda na związki wieloosobowe, międzygatunkowe. Również trzeba uznać prawo jednostki do związku z … samym sobą (ikona walki homoseksualistów o prawo do legalizacji swoich związków, nazwała to absurdem)!!!

  90. Nazywać rzeczy takie jakie są.
    Sposób prowadzenia dyskursu nie zmienia orientacji (seksualnej). Może i świadczy jedynie o kulturze osobistej. Pederasta, bez względu na to w jaki sposób wypowiada swoje poglądy, pozostanie nim. Lesbijka takowóż. Homoseksualizm to pojęcie szersze, określające skłonność do tej samej płci. Homoseksualizm jest … aseksualny. Każdy pederasta i każda lesbijka są homoseksualistami. Nie każdy homoseksualista to pederasta. Nie każdy homoseksualista to lesbijka. Z tego i tylko tego powodu warto używać określeń na tyle precyzyjnie na ile to jest potrzebne.

    Prawa dla ‘związków partnerskich’.
    jest wiele propozycji na rozwiązanie sztucznie wywołanego problemu. Prawa (i obowiązki) małżeńskie są przynależne jednym, a innym nie. To ustawodawca określa komu i jakie prawa przysługują. Jakim grupom i w jakich okolicznościach. Tym samym to nie są prawa człowieka, a obywatelskie. W ten sposób należy odkłamać ‘argument’ o pozbawianiu homoseksualistów praw człowieka przed odmawianie LEGALIZACJI ich związku. Nikt im wszak nie zabrania, ani nie karze za istnienie w takim związku! Zresztą w naszym, i nie tylko, kraju dopuszczalne jest posiadanie więcej niż jednej partnerki (partnera). Zakazane jest natomiast PRAWNE formalizowanie takich związków. Uregulowania prawne dla ‘związków partnerskich’ homoseksualistów będą w jawnej sprzeczności z Konstytucją RP, zakazującą dyskryminacji z jakiegokolwiek powodu (jedna mniejszość seksualna uzyskuje, a inna nie, przywileje). Konsekwencją zgody na ‘związki partnerskie’ będzie zgoda na związki wieloosobowe, międzygatunkowe. Również trzeba uznać prawo jednostki do związku z … samym sobą (ikona walki homoseksualistów o prawo do legalizacji swoich związków, nazwała to absurdem)!!!

  91. Nazywać rzeczy takie jakie są.
    Sposób prowadzenia dyskursu nie zmienia orientacji (seksualnej). Może i świadczy jedynie o kulturze osobistej. Pederasta, bez względu na to w jaki sposób wypowiada swoje poglądy, pozostanie nim. Lesbijka takowóż. Homoseksualizm to pojęcie szersze, określające skłonność do tej samej płci. Homoseksualizm jest … aseksualny. Każdy pederasta i każda lesbijka są homoseksualistami. Nie każdy homoseksualista to pederasta. Nie każdy homoseksualista to lesbijka. Z tego i tylko tego powodu warto używać określeń na tyle precyzyjnie na ile to jest potrzebne.

    Prawa dla ‘związków partnerskich’.
    jest wiele propozycji na rozwiązanie sztucznie wywołanego problemu. Prawa (i obowiązki) małżeńskie są przynależne jednym, a innym nie. To ustawodawca określa komu i jakie prawa przysługują. Jakim grupom i w jakich okolicznościach. Tym samym to nie są prawa człowieka, a obywatelskie. W ten sposób należy odkłamać ‘argument’ o pozbawianiu homoseksualistów praw człowieka przed odmawianie LEGALIZACJI ich związku. Nikt im wszak nie zabrania, ani nie karze za istnienie w takim związku! Zresztą w naszym, i nie tylko, kraju dopuszczalne jest posiadanie więcej niż jednej partnerki (partnera). Zakazane jest natomiast PRAWNE formalizowanie takich związków. Uregulowania prawne dla ‘związków partnerskich’ homoseksualistów będą w jawnej sprzeczności z Konstytucją RP, zakazującą dyskryminacji z jakiegokolwiek powodu (jedna mniejszość seksualna uzyskuje, a inna nie, przywileje). Konsekwencją zgody na ‘związki partnerskie’ będzie zgoda na związki wieloosobowe, międzygatunkowe. Również trzeba uznać prawo jednostki do związku z … samym sobą (ikona walki homoseksualistów o prawo do legalizacji swoich związków, nazwała to absurdem)!!!

  92. Nazywać rzeczy takie jakie są.
    Sposób prowadzenia dyskursu nie zmienia orientacji (seksualnej). Może i świadczy jedynie o kulturze osobistej. Pederasta, bez względu na to w jaki sposób wypowiada swoje poglądy, pozostanie nim. Lesbijka takowóż. Homoseksualizm to pojęcie szersze, określające skłonność do tej samej płci. Homoseksualizm jest … aseksualny. Każdy pederasta i każda lesbijka są homoseksualistami. Nie każdy homoseksualista to pederasta. Nie każdy homoseksualista to lesbijka. Z tego i tylko tego powodu warto używać określeń na tyle precyzyjnie na ile to jest potrzebne.

    Prawa dla ‘związków partnerskich’.
    jest wiele propozycji na rozwiązanie sztucznie wywołanego problemu. Prawa (i obowiązki) małżeńskie są przynależne jednym, a innym nie. To ustawodawca określa komu i jakie prawa przysługują. Jakim grupom i w jakich okolicznościach. Tym samym to nie są prawa człowieka, a obywatelskie. W ten sposób należy odkłamać ‘argument’ o pozbawianiu homoseksualistów praw człowieka przed odmawianie LEGALIZACJI ich związku. Nikt im wszak nie zabrania, ani nie karze za istnienie w takim związku! Zresztą w naszym, i nie tylko, kraju dopuszczalne jest posiadanie więcej niż jednej partnerki (partnera). Zakazane jest natomiast PRAWNE formalizowanie takich związków. Uregulowania prawne dla ‘związków partnerskich’ homoseksualistów będą w jawnej sprzeczności z Konstytucją RP, zakazującą dyskryminacji z jakiegokolwiek powodu (jedna mniejszość seksualna uzyskuje, a inna nie, przywileje). Konsekwencją zgody na ‘związki partnerskie’ będzie zgoda na związki wieloosobowe, międzygatunkowe. Również trzeba uznać prawo jednostki do związku z … samym sobą (ikona walki homoseksualistów o prawo do legalizacji swoich związków, nazwała to absurdem)!!!

  93. wyrzuca brak wiedzy
    w prawie cywilnym istnieje szereg umów dających określone prawa ich sygnatariuszom. To, że są umieszczone w KC, a nie KRiO nie zmienia faktu, ze można z nich korzystać. Prawa zawarte w KRiO przeznaczone t y l k o dla osób spełniających kryteria tego kodeksu. Domaganie się rozciągnięcia obowiązywania KRiO na inne związki jest podobne do domagania się rozciągnięcia KH nad prowadzącymi działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewidencji.

  94. wyrzuca brak wiedzy
    w prawie cywilnym istnieje szereg umów dających określone prawa ich sygnatariuszom. To, że są umieszczone w KC, a nie KRiO nie zmienia faktu, ze można z nich korzystać. Prawa zawarte w KRiO przeznaczone t y l k o dla osób spełniających kryteria tego kodeksu. Domaganie się rozciągnięcia obowiązywania KRiO na inne związki jest podobne do domagania się rozciągnięcia KH nad prowadzącymi działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewidencji.

  95. wyrzuca brak wiedzy
    w prawie cywilnym istnieje szereg umów dających określone prawa ich sygnatariuszom. To, że są umieszczone w KC, a nie KRiO nie zmienia faktu, ze można z nich korzystać. Prawa zawarte w KRiO przeznaczone t y l k o dla osób spełniających kryteria tego kodeksu. Domaganie się rozciągnięcia obowiązywania KRiO na inne związki jest podobne do domagania się rozciągnięcia KH nad prowadzącymi działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewidencji.

  96. wyrzuca brak wiedzy
    w prawie cywilnym istnieje szereg umów dających określone prawa ich sygnatariuszom. To, że są umieszczone w KC, a nie KRiO nie zmienia faktu, ze można z nich korzystać. Prawa zawarte w KRiO przeznaczone t y l k o dla osób spełniających kryteria tego kodeksu. Domaganie się rozciągnięcia obowiązywania KRiO na inne związki jest podobne do domagania się rozciągnięcia KH nad prowadzącymi działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewidencji.