Reklama

W Bahrajnie wybuchły antyrządowe protesty, doszło do zamieszek, wojsko strzelało do ludzi. Takiego przeczytałem wczoraj newsa, chociaż nie… To byłby news kiedyś, w innych okolicznościach, ale nie teraz, gdy podobne protesty trwają ( lub trwały jeszcze niedawno ) w wielu krajach arabskich: Algierii, Jordanii, Sudanie, Jemenie i oczywiście w Tunezji oraz w Egipcie, gdzie obalono dyktatorów, a dotychczasowe rządy będą prawdopodobnie zmuszone do podzielenia się władzą z opozycją. Kolejny bunt w tamtym regionie świata to już nie nowość, to normalność, choć jeszcze parę miesięcy temu nic nie wskazywało na to, by na Bliskim Wschodzie miało dojść do jakiejkolwiek rewolucji. W regionie, w którym nic nie zmieniało się od lat ( przynajmniej pod względem politycznym ) ludzie nagle zapragnęli zmian. To znaczy nie "nagle", pewnie chcieli ich już od dawna, ale dopiero teraz zaczęli się ich głośno domagać. Dlaczego? Cóż, powody są różne w różnych krajach. W większości przypadków chodzi o biedę, biurokrację i korupcję, gdzieniegdzie o religię, pewnie są też jakieś inne przyczyny, inne w każdym z państw. Jednak te wszystkie przyczyny nie pojawiły się wczoraj, one istniały od dawna i ludzie je znosili. Dlaczego nie mieliby znosić ich nadal? Dlatego, że pojawiła się kropla, która przelała czarę goryczy. Wszystko zaczęło się w Tunezji od gestu pewnego handlarza owocami, Mohammeda Bouaziziego. Handlarz podpalił się w proteście przeciwko działaniom nękającej go policji i wkrótce potem zmarł w szpitalu w wyniku poparzeń. Dlaczego policja nękała niewinnego człowieka? Sęk w tym, że w świetle tunezyjskiego prawa nie był on niewinny. Nie znaczy to oczywiście, że był jakimś bandytą, co to to nie. Był młodym i wykształconym człowiekiem, lecz niestety nie pochodził z wielkiego miasta, ani z popularnego kurortu, tylko z małej mieściny, do której żaden turysta z kulawą nogą nie zaglądał. W miasteczku panowała bieda i bezrobocie, przez które Bouazizi nie mógł znaleźć pracy, ale nie poddał się. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i rozpocząć własną, drobną działalność gospodarczą, polegającą na handlu owocami i warzywami. Tak zszedł na ścieżkę "przestępstwa". Jakiego przestępstwa? Czy oszukiwał swoich klientów? Nie, gorzej. Czy owoce i warzywa, którymi handlował były kradzione? Nie, gorzej. Jezusie Nazareński, były zatrute? Niestety, zbrodnia naszego bohatera była znacznie gorsza: handlował owocami i warzywami bez zezwolenia. Żeby było jasne: rozumiem, że istnieją argumenty za tym, by w niektórych obszarach gospodarki ( produkcja broni, amunicji i materiałów wybuchowych oraz handel nimi, przewożenie i składowanie toksycznych odpadów, itp. ) utrzymać jakieś ograniczenia wolności w formie zezwoleń, ze względów bezpieczeństwa. Ale w przypadku obwoźnego ( zresztą "stacjonarnego" również ) warzywniaka te argumenty znikają, choćby z tej prostej przyczyny, że handel figami, czy innymi daktylami niczyjemu bezpieczeństwu nie zagraża. To znaczy może zagrażać, w Tunezji okazał się groźny dla sprzedawcy, który za swoją przedsiębiorczość dostał mandat i z liścia w twarz, ale innych zagrożeń wynikających z handlu jak dotąd nie stwierdzono. Nie wątpię, że zwolennicy regulacji wszystkiego jakieś zagrożenia znajdą i wymienią wiele powodów, dla których trzeba reglamentować każdy rodzaj działalności gospodarczej, ale nie wymienią wśród nich żadnego powodu sensownego, bo takiego najzwyczajniej w świecie nie ma. Nie ma też człowieka, którego jedyną winą było to, że wolał pracować ( choćby nielegalnie, jeśli legalnie się nie dało ) niż żebrać. To, że karano ludzi za dokonanie takiego, a nie innego wyboru było chyba największą patologią tego systemu. No właśnie, system. Pojawiło się wiele głosów mówiących, że był/jest zły, ale przynajmniej powstrzymuje islamskich radykałów przed przejęciem władzy. A "guzik" prawda. Nie powstrzymuje, tylko ich wzmacnia, bo co jest najlepszą pożywką dla wszelkiego rodzaju radykalizmu i fundamentalizmu? Nie, nie bieda. Biedę samą w sobie ludzie mogą przyjąć do wiadomości, ale nie przyjmą do niej braku szans na wyjście z biedy. A w Tunezji władze niepotrzebnie ograniczały te szanse, używając w tym celu bardzo skutecznej mieszanki biurokracji i korupcji. Gdyby pozwolono Tunezyjczykom na zarabianie pieniędzy, choćby małych, ze straganu z owocami i warzywami, to prowadziliby te swoje stragany, czy inne drobne firmy, starając się jakoś je rozwinąć i nie w głowie byłyby im protesty i samospalenia. Niestety, władze Tunezji zrobiły to co zrobiły i dziś już nie są władzami. Egipcjanie to zobaczyli i dowiedzieli się, że znienawidzonego dyktatora można się pozbyć, a z Egiptu przykład poszedł do innych krajów arabskich. Nie dotarł tylko do kurortów, tam nie było strajków, protestów i buntów, bo mogłoby to wypłoszyć turystów, na których zarabiała miejscowa ludność. Widać tu pewien mechanizm: gdy ludzie prowadzą jakąś działalność ( nawet drobną ) i ta działalność przynosi im dochód ( choćby niewielki ), to nie chcą żadnej rewolucji, bo mogą na niej coś stracić. Dopiero, gdy nie mają nic do stracenia wychodzą na ulice i przyłączają się do skrajnych ruchów. Widać zatem jak na dłoni, że rozwój przedsiębiorczości przynosi ze sobą spokój, stabilność i bezpieczeństwo, a tłumienie go, zwłaszcza w krajach biednych i rządzonych po dyktatorsku, jak Egipt, czy Tunezja, nie daje rządzącym więcej władzy, za to zwiększa ryzyko jej utraty.

Reklama

27 KOMENTARZE

  1. Wszystko to takie oczywiste,
    Wszystko to takie oczywiste, że aż trudne do uwierzenia. Jedyne co nie mieści mi się w głowie to DLACZEGO? Dlaczego kręcą bat na swoje tyłki? Czy nie prościej dać ludziom chociaż złudzenie wolności niż potem, gdy przeleje się czara goryczy, tłumić bunty i ryzykować “wywiezienie na taczkach”?
    Cieszy mnie Ja, że w końcu się odezwałeś.:)
    Pozdrawiam serdecznie bardzo z nadzieją na kolejne teksty.:)

    • Być może
      – ale tylko być może – koncepcja władzy w tamtych krajach ma coś wspólnego ze stereotypem macho, który zawsze musi postawić na swoim i na wierzchu, zamiast pozwolić na to, żeby część nastrojów ulotniła się przez wentyl bezpieczeństwa? “Władza, która choćby na cal ustąpi, traci twarz” albo coś w tym stylu?

    • Myślę, że nikt nie patrzył na
      Myślę, że nikt nie patrzył na to w kategoriach kręcenia bata na własny tyłek. Chodziło o czerpanie korzyści z władzy ( z tego co wiem, w Tunezji oprócz biurokracji kwitła też korupcja ). Władza ( ta na szczycie i ta na “dołach” ) korzystała i patrzyła tylko na doraźny zysk, nie myśląc o tym co jej polityka może przynieść w przyszłości dla niej samej.
      Pozdrawiam.

  2. Wszystko to takie oczywiste,
    Wszystko to takie oczywiste, że aż trudne do uwierzenia. Jedyne co nie mieści mi się w głowie to DLACZEGO? Dlaczego kręcą bat na swoje tyłki? Czy nie prościej dać ludziom chociaż złudzenie wolności niż potem, gdy przeleje się czara goryczy, tłumić bunty i ryzykować “wywiezienie na taczkach”?
    Cieszy mnie Ja, że w końcu się odezwałeś.:)
    Pozdrawiam serdecznie bardzo z nadzieją na kolejne teksty.:)

    • Być może
      – ale tylko być może – koncepcja władzy w tamtych krajach ma coś wspólnego ze stereotypem macho, który zawsze musi postawić na swoim i na wierzchu, zamiast pozwolić na to, żeby część nastrojów ulotniła się przez wentyl bezpieczeństwa? “Władza, która choćby na cal ustąpi, traci twarz” albo coś w tym stylu?

    • Myślę, że nikt nie patrzył na
      Myślę, że nikt nie patrzył na to w kategoriach kręcenia bata na własny tyłek. Chodziło o czerpanie korzyści z władzy ( z tego co wiem, w Tunezji oprócz biurokracji kwitła też korupcja ). Władza ( ta na szczycie i ta na “dołach” ) korzystała i patrzyła tylko na doraźny zysk, nie myśląc o tym co jej polityka może przynieść w przyszłości dla niej samej.
      Pozdrawiam.

  3. Wszystko to takie oczywiste,
    Wszystko to takie oczywiste, że aż trudne do uwierzenia. Jedyne co nie mieści mi się w głowie to DLACZEGO? Dlaczego kręcą bat na swoje tyłki? Czy nie prościej dać ludziom chociaż złudzenie wolności niż potem, gdy przeleje się czara goryczy, tłumić bunty i ryzykować “wywiezienie na taczkach”?
    Cieszy mnie Ja, że w końcu się odezwałeś.:)
    Pozdrawiam serdecznie bardzo z nadzieją na kolejne teksty.:)

    • Być może
      – ale tylko być może – koncepcja władzy w tamtych krajach ma coś wspólnego ze stereotypem macho, który zawsze musi postawić na swoim i na wierzchu, zamiast pozwolić na to, żeby część nastrojów ulotniła się przez wentyl bezpieczeństwa? “Władza, która choćby na cal ustąpi, traci twarz” albo coś w tym stylu?

    • Myślę, że nikt nie patrzył na
      Myślę, że nikt nie patrzył na to w kategoriach kręcenia bata na własny tyłek. Chodziło o czerpanie korzyści z władzy ( z tego co wiem, w Tunezji oprócz biurokracji kwitła też korupcja ). Władza ( ta na szczycie i ta na “dołach” ) korzystała i patrzyła tylko na doraźny zysk, nie myśląc o tym co jej polityka może przynieść w przyszłości dla niej samej.
      Pozdrawiam.

  4. Dzień dobry
    czyli że względny dobrobyt to nie wszystko? Bo gdyby wszystko, to po co Bahrajn.. Bahrajczy… mieszkańcy Bahrajnu mieliby protestować? To chyba w tamtych regionach społeczeństwa stać na to, żeby za petrodolary importować większość siły roboczej (filipińskie pokojówki?).

  5. Dzień dobry
    czyli że względny dobrobyt to nie wszystko? Bo gdyby wszystko, to po co Bahrajn.. Bahrajczy… mieszkańcy Bahrajnu mieliby protestować? To chyba w tamtych regionach społeczeństwa stać na to, żeby za petrodolary importować większość siły roboczej (filipińskie pokojówki?).

  6. Dzień dobry
    czyli że względny dobrobyt to nie wszystko? Bo gdyby wszystko, to po co Bahrajn.. Bahrajczy… mieszkańcy Bahrajnu mieliby protestować? To chyba w tamtych regionach społeczeństwa stać na to, żeby za petrodolary importować większość siły roboczej (filipińskie pokojówki?).

  7. W bajkach z 1001 nocy
    W bajkach z 1001 nocy jest taka postać dobrego wezyra (?) który czasami przebiera się w strój ubogiego wędrowca i jako taki jest zapraszany do domów mieszkańców miasta. Tam wysłuchuje, co oni mówi, i uważacie, nie po to, aby potem nieprawomyślnych skrócić o głowę, tylko żeby samemu się dowiedzieć, co źle działa.
    Teraz pewnie takich nie ma.
    U nas też było podobnie. Mówiło się, przy okazji różnych zawirowań, że partia straciła kontakt z masami. Dlatego przepadł Gomułka a potem Gierek 🙂

    • Podobno Kazimierz Wielki tak
      Podobno Kazimierz Wielki tak robił, tylko że on wędrował po wsiach, a nie po miastach. Przebierał się za prostego chłopa, wysłuchiwał ludzkich skarg i narzekań i uwzględniał je w swojej polityce. Dzięki temu odniósł sukces: zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną.
      Partia robiła podobnie, jej szefowie również wędrowali od wsi do wsi, ale nie robili tego incognito. Lud ich rozpoznawał i nie był z nimi szczery, dlatego za bardzo się nie skarżył. Partia uwzględniła to w swojej polityce. W rezultacie zastała Polskę krytą strzechą, a zostawiła krytą azbestem.

  8. W bajkach z 1001 nocy
    W bajkach z 1001 nocy jest taka postać dobrego wezyra (?) który czasami przebiera się w strój ubogiego wędrowca i jako taki jest zapraszany do domów mieszkańców miasta. Tam wysłuchuje, co oni mówi, i uważacie, nie po to, aby potem nieprawomyślnych skrócić o głowę, tylko żeby samemu się dowiedzieć, co źle działa.
    Teraz pewnie takich nie ma.
    U nas też było podobnie. Mówiło się, przy okazji różnych zawirowań, że partia straciła kontakt z masami. Dlatego przepadł Gomułka a potem Gierek 🙂

    • Podobno Kazimierz Wielki tak
      Podobno Kazimierz Wielki tak robił, tylko że on wędrował po wsiach, a nie po miastach. Przebierał się za prostego chłopa, wysłuchiwał ludzkich skarg i narzekań i uwzględniał je w swojej polityce. Dzięki temu odniósł sukces: zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną.
      Partia robiła podobnie, jej szefowie również wędrowali od wsi do wsi, ale nie robili tego incognito. Lud ich rozpoznawał i nie był z nimi szczery, dlatego za bardzo się nie skarżył. Partia uwzględniła to w swojej polityce. W rezultacie zastała Polskę krytą strzechą, a zostawiła krytą azbestem.

  9. W bajkach z 1001 nocy
    W bajkach z 1001 nocy jest taka postać dobrego wezyra (?) który czasami przebiera się w strój ubogiego wędrowca i jako taki jest zapraszany do domów mieszkańców miasta. Tam wysłuchuje, co oni mówi, i uważacie, nie po to, aby potem nieprawomyślnych skrócić o głowę, tylko żeby samemu się dowiedzieć, co źle działa.
    Teraz pewnie takich nie ma.
    U nas też było podobnie. Mówiło się, przy okazji różnych zawirowań, że partia straciła kontakt z masami. Dlatego przepadł Gomułka a potem Gierek 🙂

    • Podobno Kazimierz Wielki tak
      Podobno Kazimierz Wielki tak robił, tylko że on wędrował po wsiach, a nie po miastach. Przebierał się za prostego chłopa, wysłuchiwał ludzkich skarg i narzekań i uwzględniał je w swojej polityce. Dzięki temu odniósł sukces: zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną.
      Partia robiła podobnie, jej szefowie również wędrowali od wsi do wsi, ale nie robili tego incognito. Lud ich rozpoznawał i nie był z nimi szczery, dlatego za bardzo się nie skarżył. Partia uwzględniła to w swojej polityce. W rezultacie zastała Polskę krytą strzechą, a zostawiła krytą azbestem.

  10. W Bahrajnie nie chodzi o
    W Bahrajnie nie chodzi o pieniądze ( chociaż nigdy nic nie wiadomo ), tylko o wyższe wartości, ale nie zmienia to faktu, że żadnych protestów by nie było, gdyby Bahrajnianie ( mam ten sam problem z nazewnictwem co Quackie, w każdym razie chodzi o mieszkańców Bahrajnu ) nie dostali przykładu z Egiptu, natomiast w Egipcie prezydentem do dziś byłby Mubarak, gdyby nie to co stało się w Tunezji ( a zarówno w Tunezji, jak i w Egipcie przyczyną niezadowolenia były kwestie gospodarcze ). Tak to już jest, że ludzie się czają, boją się wyrwać przed szereg ( może to nieśmiałość ), ale gdy ktoś się w końcu odważy i “przetrze szlak”, to zaczyna się rewolucja.
    Pzpr dla Ciebie.

  11. W Bahrajnie nie chodzi o
    W Bahrajnie nie chodzi o pieniądze ( chociaż nigdy nic nie wiadomo ), tylko o wyższe wartości, ale nie zmienia to faktu, że żadnych protestów by nie było, gdyby Bahrajnianie ( mam ten sam problem z nazewnictwem co Quackie, w każdym razie chodzi o mieszkańców Bahrajnu ) nie dostali przykładu z Egiptu, natomiast w Egipcie prezydentem do dziś byłby Mubarak, gdyby nie to co stało się w Tunezji ( a zarówno w Tunezji, jak i w Egipcie przyczyną niezadowolenia były kwestie gospodarcze ). Tak to już jest, że ludzie się czają, boją się wyrwać przed szereg ( może to nieśmiałość ), ale gdy ktoś się w końcu odważy i “przetrze szlak”, to zaczyna się rewolucja.
    Pzpr dla Ciebie.

  12. W Bahrajnie nie chodzi o
    W Bahrajnie nie chodzi o pieniądze ( chociaż nigdy nic nie wiadomo ), tylko o wyższe wartości, ale nie zmienia to faktu, że żadnych protestów by nie było, gdyby Bahrajnianie ( mam ten sam problem z nazewnictwem co Quackie, w każdym razie chodzi o mieszkańców Bahrajnu ) nie dostali przykładu z Egiptu, natomiast w Egipcie prezydentem do dziś byłby Mubarak, gdyby nie to co stało się w Tunezji ( a zarówno w Tunezji, jak i w Egipcie przyczyną niezadowolenia były kwestie gospodarcze ). Tak to już jest, że ludzie się czają, boją się wyrwać przed szereg ( może to nieśmiałość ), ale gdy ktoś się w końcu odważy i “przetrze szlak”, to zaczyna się rewolucja.
    Pzpr dla Ciebie.