Reklama

Kto choć raz w życiu nie słyszał, że mogliśmy wygrać, tylko sędzia nas

Kto choć raz w życiu nie słyszał, że mogliśmy wygrać, tylko sędzia nas skrzywdził, albo nawierzchnia była zbyt mokra?

Reklama

Każdy słyszał choćby nawet nie chciał, ale są takie sytuacje w życiu sportowca kiedy nie pozostaje nic innego jak wyć do tak zwanych czynników obiektywnych. W takim położeniu znalazł się nasz kierowca F1 Robert Kubica. Robert to człowiek, który nie bardzo pasuje na Polaka i dlatego wielu Polaków ma mu to za złe. Rzadko się Robert żali i tym większy „szacun” dla tego kierowcy, bo każdego normalnego Polaka już dawno krew by zalała gdy miał kursować taką furą jak nasz jedynak w F1.

Ciężko odgadnąć o co chodzi w tej furmance, czy LPG kiepskiej jakości, czy może spawy nie trzymają, albo radio nie gra tak jak trzeba, w każdym razie żadnego kopa ta taczka nie ma. Ani zawrócić na ręcznym, ani gumy przypalić, jedyne co to zaparkować w zatoczce, ale za to punktów nie dają. Gdyby Polska nie widziała, że Robert potrafi jeździć, to jeszcze można by się chłopaka czepiać, ale poprzedni sezon na tej spawanej bryczce naprawdę wyszedł jak mało kto się spodziewał. Niby są takie teorie, że BMW Niemcowi, czyli swojemu, daje lepsze fury, ale się okazuje, że i Fryc z ostatniego pola pozycjonującego startuje. Co by o tym wszystkim nie sądzić Małysz miał lepiej, dwie deski i żadnych dyfuzorów, napęd na dwie nogi i ekologiczną mieszankę – bułka z bananem.

Reklama

4 KOMENTARZE