Reklama

Mniej więcej takimi tytułami okrasza się we wszystkich “publikatorach” sytuację w PZPN.

Mniej więcej takimi tytułami okrasza się we wszystkich “publikatorach” sytuację w PZPN.
Nie ma w Polsce większych zmartwień. Najistotniejszy jest udział polskiej reprezentacji w eliminacjach i to, czy nam odbiorą, czy nie organizację EURO 2012. Zaangażowani w to są wszyscy: prezydent i jego kancelaria, premier i pół rządu, posłowie i politycy, 3/4 dziennikarzy i całe telewizje, o radiu nie wspominając.
A według mnie to nie jest warte większej wzmianki niż na ostatniej stronie gazet w części sportowej i w wiadomościach sportowych w radio i TV.
Jaki, do ciężkiej cholery, ma to wszystko wpływ na nasz kraj?
Oczywiście niektóre mędrale powiedzą, że bez EURO 2012 nie będzie autostrad, stadionów, hoteli i czystych kibli.
Po pierwsze to wszystko, z wyjątkiem stadionów, i tak trzeba zbudować, a po drugie i tak to wszystko, z wyjątkiem stadionów i tak by nie zostało zrobione. W każdym razie nic na to nie wskazuje.
Więc po co ten temat zastępczy?
Czy wszyscy politycy biorą kibiców piłki nożnej (nie mówię o kibolach) za kompletnych idiotów, którzy na wszystko patrzą przez pryzmat piłki nożnej?
Czy oni myślą, że zdobędą lub stracą głosy wyborców, jak nie będą się w tę sprawę angażować? Min. Drzewiecki coś tam zaczął działać w sprawie oczyszczenia PZPN. Nie wiem, czy mądrze, czy głupio. Wisi mi to. Ale opozycja natychmiast krytykuje. Po co? Czy oni zrobili cokolwiek? Nic! Lewica i PSL nie widziała problemu. Jarosław Kaczyński próbował, ale jak FIFA na niego tupnęła, to schował ogonek pod siebie i szybciutko zwiał na kaczych łapkach. A teraz wszyscy mądrzy. Prezydent chce negocjować a FIFA, pewnie dlatego, że nikt inny z nim nie chce, wystawiając na szwank swój i tak wątpliwy autorytet.
I po co to wszystko?
Ano po to, że jakoś trzeba zdobywać elektorat. Nie wychodzi z patriotyzmem, nowonapisaną historią, romansem z Rydzykiem, to próbuje się z kibicami.

Reklama