Reklama

W ostatnich dniach walka toczyła się m.in. o stan Ohio. Dotychczas kto tu wygrywał, zostawał prezydentem. John McCain o głosy wyborców walczył wspólnie z Arnoldem Schwarzeneggerem.

W ostatnich dniach walka toczyła się m.in. o stan Ohio. Dotychczas kto tu wygrywał, zostawał prezydentem. John McCain o głosy wyborców walczył wspólnie z Arnoldem Schwarzeneggerem. Powtarzał też ostrzeżenie przeciw zdominowaniu Waszyngtonu przez Demokratów. Barack Obama, z kolei, nie ukrywał obawy przed nasileniem brudnej kampanii. It’s gonna get nasty in fnal days – mówił wczoraj. Po tym jak wyciągnięto mu przebywającą nielegalnie w Stanach ciotkę.

Reklama

Jeżeli przegra kandydat tak wybitny jak Obama, powód może być tylko jeden. My, Amerykanie, możemy w listopadzie zrobić coś wielkiego. Albo coś absolutnie strasznego, a potem żyć przez następne pokolenie z hańbą naszych głupich, autodestrukcyjnych uprzedzeń rasowych – GW cytuje za New York Book Review Ronalda Dworkina. Jednak niewielu komentatorów, nawet z mediów jawnie sprzyjających kandydatowi Demokratów (a jest ich większość), podziela opinię o wybitności Obamy. Nie mówiąc o zwolennikach kandydata republikańskiego, których ulubionym zajęciem stało się wytykanie braku doświadczenia Obamy, miałkości kryjącej się za wiodącym sloganem jego kampanii: Change!

Zmiana, zmianą. Wszyscy jesteśmy zmęczeni ośmioletnią politykę Busha. Wszyscy pragniemy przewietrzenia waszyngtońskich elit. Ale … – w tym kierunku, należy przypuszczać, pójdą ostatnie uderzenia McCaina. Będzie zapewne chciał pokazać, że Obama to zbyt wielka niewiadoma, za duże ryzyko. Ze wszystkimi możliwymi podtekstami, które za takim przesłaniem się kryją. On, McCain – jak krzyczał stojący u boku swego faworyta Terminator – więcej lat spędził w służbie ojczyźnie, na froncie i w niewoli, niż jego przeciwnik w ławach senackich. Ja zawsze wierzyłem w Amerykę – zapewniał McCain, robiąc przytyk do wcześniejszej deklaracji Obamy, którego do służby narodowi miało jakoby przekonać dopiero zwycięstwo w prawyborach. Obama nazwał tę dygresję żałosną.

Dotychczas Obama robił wszystko, aby wykazać, że McCain będzie kontynuatorem polityki Busha. McCain zapewniał, że nic podobnego. Szła wyliczanka, kto jak głosował w senacie i kto lepiej rokuje w temacie: Zmiana. Czy przeniesienie frontu walki na temat: Patriotyzm może uratować szanse Republikanina?

Warto prześledzić kilka indeksów badania opinii przez Reuters/Zogby. Porównywano odczucia respondentów między lipcem 2007 a październikiem 2008.

  1. (bardzo) dobra ocena prezydentury Busha: z 38 do 21 proc.
  2. (bardzo) dobra ocena Kongresu: z 18 do 10 proc.
  3. Ameryka zmierza w dobrym kierunku: z 22 do 18 proc.
  4. (bardzo) dobra ocena polityki zagranicznej: z 20 do 23 proc.
  5. (bardzo) dobra ocena polityki gospodarczej: z 35 do 7 proc
  6. (bardzo) dobra ocena własnej sytuacji finansowej: z 59 do 48 proc.
  7. (bardzo) dumni z Ameryki: z 85 do 89 proc.
  8. czują się (bardzo) bezpieczni przed zagrożeniami zewnętrznymi: z 81 do 89 proc.
  9. czują się (bardzo) bezpieczni o pracę: z 70 do 66 proc.
  10. (bardzo) wierzą w lepszą przyszłość swoich dzieci: z 65 do 67 proc.

Prawda, że to ciekawe wskaźniki. Świadczące, że mimo rozczarowania władzą, amerykański duch ma się nieźle, a poczucie dumy z kraju nawet wzrosło. A więc podbijając bębenka patriotyzmu McCain wie co robi.

Reuters bada również oceny kandydatów i preferencje wyborców:

Kto lepiej pokieruje gospodarką:
Obama-46,5 proc;
McCain-43 proc.
Kto lepiej pokieruje polityką zagraniczną:
Obama-42 proc;
McCain-52 proc.
Co będzie dla ciebie decydującym czynnikiem przy podjęciu decyzji wyborczej:
gospodarka 62 proc
wojna w Iraku 9 proc
ochrona zdrowia 7 proc
groźba ataku na USA 2 proc
środowisko 2 proc
ceny energii 2 proc
imigracja 2 proc

Przewaga Baracka Obamy nad Johnem McCainem zmalała w sobotę do 5 proc, w niedzielę podniosła się do 6. Mapka stanów pokazuje przybliżony rozkład elektorskich głosów. Do wygrania prezydentury potrzeba ich będzie 270. Na razie 238 to są pewniaki Obamy. W kilku stanach żaden z kandydatów nie uzyskuje póki co przewagi. Zwyczajowo będą to pola bitwy do ostatniej minuty otwarcia lokali wyborczych.

Poniedziałek: Gallup głosi 11-punktową przewagę Obamy nad McCainem. Takie ogólnokrajowe sondaże mają jednak ograniczone znaczenie dla ostatecznego wyniku wyborów. Liczą się, jak wiadomo, głosy elektorskie. A te zależą od wyników w poszczególnych stanach i od liczby elektorów przypisanych danemu stanowi. A w tzw. stanach kluczowych sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Ciekawe, że Reuters liczbę owych battleground states zwiększył z siedmiu aż do dziesięciu. Zmniejszyła się także zdaniem tej sondażowni liczba Obamowych pewniaków, z 238 do 228. Tak więc choć matematycznie kandydat Demokratów w dalszym ciągu powinien wygrać, jeszcze wszystko się zdarzyć może.

Najpoważniejszym zagrożeniem dla Obamy, zgadzają się obserwatorzy, może być tzw. efekt Bradleya. W 1982 czarnoskóry kandydat na gubernatora Kalifornii prowadził w sondażach do ostatniego dnia i … przegrał. Respondenci, kierując się poprawnością polityczną, nie zdradzali przed ankieterami swoich podszytych rasizmem poglądów. Tymczasem Marcin Gadziński z GW podaje dziewięć innych czynników, które mogą przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść Republikanina.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Obama należy do elity
    jest człowiekiem wykształconym, obytym, prawdopodobnie o wysokim IQ; jego kolor skóry dla mnie, gdybym była amerykańskim wyborcą, nie miałby znaczenia; czy jest człowiekiem na miarę czasów? wątpię; ale McCain chyba jeszcze mniej, choćby za wybór Palin; matematycznie chyba jednak zwycięstwa Obamie nie odbierze – musiałby praktycznie zagospodarować wszystkie stany niezdecydowane oraz przeciągnąć większość niepewnych elektorów ze stanów Demokratów. ciekawe jak daleko w ostatnich godzinach kampanii posuną się obie strony – to może też mieć dla przyszłości znaczenie

  2. Obama należy do elity
    jest człowiekiem wykształconym, obytym, prawdopodobnie o wysokim IQ; jego kolor skóry dla mnie, gdybym była amerykańskim wyborcą, nie miałby znaczenia; czy jest człowiekiem na miarę czasów? wątpię; ale McCain chyba jeszcze mniej, choćby za wybór Palin; matematycznie chyba jednak zwycięstwa Obamie nie odbierze – musiałby praktycznie zagospodarować wszystkie stany niezdecydowane oraz przeciągnąć większość niepewnych elektorów ze stanów Demokratów. ciekawe jak daleko w ostatnich godzinach kampanii posuną się obie strony – to może też mieć dla przyszłości znaczenie

  3. Obama należy do elity
    jest człowiekiem wykształconym, obytym, prawdopodobnie o wysokim IQ; jego kolor skóry dla mnie, gdybym była amerykańskim wyborcą, nie miałby znaczenia; czy jest człowiekiem na miarę czasów? wątpię; ale McCain chyba jeszcze mniej, choćby za wybór Palin; matematycznie chyba jednak zwycięstwa Obamie nie odbierze – musiałby praktycznie zagospodarować wszystkie stany niezdecydowane oraz przeciągnąć większość niepewnych elektorów ze stanów Demokratów. ciekawe jak daleko w ostatnich godzinach kampanii posuną się obie strony – to może też mieć dla przyszłości znaczenie

  4. To paradoksalne, ale są i tacy Afroamerykanie,
    którzy dokładnie z powodów rasistowskich na Obamę NIE zagłosują. AFAIK pojawia się argumentacja, że po ewentualnym wyborze BO na prezydenta USA stracą na wadze argumenty o dyskryminacji rasowej, a co za tym idzie – zmienią się priorytety przyznawania pomocy społecznej, równowagi w zatrudnianiu i przyjmowaniu na studia…

    A na koniec – dość niepoprawny politycznie dowcip:

    “Zaraz po tym, jak Barack Obama obiecał Afroamerykanom, że po objęciu urzędu prezydenta znajdzie dla nich wszystkich zatrudnienie, jego popularność w tej grupie społecznej spadła o 30%.”

  5. To paradoksalne, ale są i tacy Afroamerykanie,
    którzy dokładnie z powodów rasistowskich na Obamę NIE zagłosują. AFAIK pojawia się argumentacja, że po ewentualnym wyborze BO na prezydenta USA stracą na wadze argumenty o dyskryminacji rasowej, a co za tym idzie – zmienią się priorytety przyznawania pomocy społecznej, równowagi w zatrudnianiu i przyjmowaniu na studia…

    A na koniec – dość niepoprawny politycznie dowcip:

    “Zaraz po tym, jak Barack Obama obiecał Afroamerykanom, że po objęciu urzędu prezydenta znajdzie dla nich wszystkich zatrudnienie, jego popularność w tej grupie społecznej spadła o 30%.”

  6. To paradoksalne, ale są i tacy Afroamerykanie,
    którzy dokładnie z powodów rasistowskich na Obamę NIE zagłosują. AFAIK pojawia się argumentacja, że po ewentualnym wyborze BO na prezydenta USA stracą na wadze argumenty o dyskryminacji rasowej, a co za tym idzie – zmienią się priorytety przyznawania pomocy społecznej, równowagi w zatrudnianiu i przyjmowaniu na studia…

    A na koniec – dość niepoprawny politycznie dowcip:

    “Zaraz po tym, jak Barack Obama obiecał Afroamerykanom, że po objęciu urzędu prezydenta znajdzie dla nich wszystkich zatrudnienie, jego popularność w tej grupie społecznej spadła o 30%.”

  7. nie wszyscy
    ale ponad 90%; na PO głosowała większość młodych – to co, pajdokracja? odmiana “rasizmu”? prawie każdy kandydat ma przewagę w jakiejś grupie wiekowej, zawodowej, płci czy rasy; szczególnie jeśli przedstawiciel danej grupy dochodzi w wyścigu tak wysoko po raz pierwszy; gdyby zamiast Obamy była Clinton, i popierałaby ją większość kobiet – mówiłbyś sexizm?;

  8. nie wszyscy
    ale ponad 90%; na PO głosowała większość młodych – to co, pajdokracja? odmiana “rasizmu”? prawie każdy kandydat ma przewagę w jakiejś grupie wiekowej, zawodowej, płci czy rasy; szczególnie jeśli przedstawiciel danej grupy dochodzi w wyścigu tak wysoko po raz pierwszy; gdyby zamiast Obamy była Clinton, i popierałaby ją większość kobiet – mówiłbyś sexizm?;

  9. nie wszyscy
    ale ponad 90%; na PO głosowała większość młodych – to co, pajdokracja? odmiana “rasizmu”? prawie każdy kandydat ma przewagę w jakiejś grupie wiekowej, zawodowej, płci czy rasy; szczególnie jeśli przedstawiciel danej grupy dochodzi w wyścigu tak wysoko po raz pierwszy; gdyby zamiast Obamy była Clinton, i popierałaby ją większość kobiet – mówiłbyś sexizm?;