Reklama

Stereotyp?

Stereotyp? Żyd ma brodę i nie ma napletka, pedał jest prześladowany, Polak pijak. Nie o tym będzie, ponieważ mnie los Żyda i pedała jest całkowicie obojętnym, nie czuję żadnej potrzeby tolerowania czy chronienia, wręcz przeciwnie lubię sobie kopnąć w tamtą stronę. Polak pijak natomiast interesuje mnie niezmiernie, gdyż przynajmniej do jednego członu związku przyczynowo-skutkowego się poczuwam i bynajmniej nie jest to polskość. Z pozycji tak marnej jak pijak średnio przywiązany do wielkich słów chciałbym zapowiedzieć co następuje. Będzie o czymś innym niż pedale, o Mesjaszu będzie i proszę się żydowskim stereotypem nie nakręcać łapiąc mnie za słówka, że Mesjasz też Żyd. Będzie o tym, że jak krytykujesz marność, to nieodpowiedzialny ty i głupi – Mesjasz ci się marzy. O co chodzi z tym Mesjaszem to ja powiem za dłuższą chwilę, najpierw kilka faktów obalających mity, że na nic i nikogo innego nas nie stać. Pierwszym prezydentem wolnej Polski został człowiek z zawodowym wykształceniem, dalej zwany Lechem Wałęsą, pierwszym premierem człowiek z wykształceniem średnim znany jako Tadeusz Mazowiecki. Kolejnym prezydentem został człowiek z wykształceniem średnim, jak ustalono w wyniki burzliwej debaty, choć liczne podejrzenia o to, że Kwaśniewski skończył studia, dały się zauważyć. W ramach trzeciej RP mieliśmy jeszcze jednego premiera z średnim wykształceniem i nim się okazał Leszek Miller. 

Reklama

Konstytucję III RP napisało dwóch ludzi z średnim wykształceniem, był to były poseł PRL Tadeusz Mazowiecki i były minister sportu, członek KC PZPR, Aleksander Kwaśniewski. Obaj panowie pisali konstytucję z założeniem, że prezydent z zawodowym wykształceniem Lech Wałęsa „pociągnie” dwie kadencje i w związku z tym należy mu ograniczyć kompetencje. Można jeszcze dorzucić wicemarszałka i wicepremiera z średnim wykształceniem i paroma wyrokami i obie funkcje obskoczył Andrzej Lepper, ale myślę, że wystarczy. Pewną ciekawostką jest również to, że prezesem TVP był średnio wykształcony Bronisław Wildstein, który nie spełniał kryteriów naobru. Pierwszego prezydenta z wyższym wykształceniem i od razu tytułem profesora, dorobiliśmy się po 16 latach wolnej Polski. Mieliśmy też jednego profesora na stanowisku premiera, którego dorobiliśmy się trochę wcześniej i był nim Jerzy Buzek. Wszystkie wymienione postaci łączy co? Dwie spójnie zabetonowane „wartości” w dorobku życiowym, marne wykształcenie i większość życia spędzona w PRL, systemie dla ćwierćinteligentów. Obok tych wartości mamy jeszcze cechy charakterystyczne, brak znajomości nie tylko języków obcych, ale obcych systemów politycznych i struktur administracyjnych, a jeśli już to znajomość zastąpiona karykaturalnym wyobrażeniem. Jeśli ktoś nie pamięta z jaką wiedzą i nawykami przyszli pierwsi wybrani do władzy, to niech uklęknie i posłucha. Oto słowo Boże niejakiego Adama Michnika, guru polskiego powszechnego intelektualisty, urodzone we wrześniu 1989 roku: 

 „niekiedy słyszy się opinie, że powinien to być [nowy ustrój Polski] system kapitalistyczny. Dla mnie jest to absurdalne. Obecnie w niektórych kołach w Polsce powstał kult słowa »prywatyzacja«. Co to znaczy? Co prywatyzować? Koleje, samoloty? Przecież to bajki, absurd!". 

Z taką ofertą wszedł Michnik w nową rzeczywistość, dopiero potem zaczął się uczyć od Balcerowicza kapitalizmu i strofował Mazowieckiego, gdy ten odpowiadał na artykuł guru: „Wasz prezydent, nasz premier”, artykułem: „Śpiesz się po woli”. Z kolei jak już wszyscy pamiętają, najbardziej znaną propozycją Wałęsy było po 100 baniek na głowę. W tym samym czasie towarzysz Kwaśniewski nie chciał słyszeć o czymś takim jak NATO i UE, ale zastanawiał się nad nową formułą dla RWPG i Układu Warszawskiego. Wszyscy ci panowie z wykształceniem średnim i zawodowym uzyskanym w PRL po jakimś czasie zrozumieli, że realny socjalizm upadł i pozostały im stare fotografie, tudzież Polskie Kroniki Filmowe. Niestety jest pewien problem, że ci panowie w większości mało kompetentni, w najlepszym razie średnio wykształceni, mentalnie i intelektualnie poruszający się w systemie politycznym i administracyjnym, który stanowił o zadupiu Europy i świata. Niby wychodzi z tych ram i nawyków, ale uczyli się wolno i kosztownie, co gorsze od mistrzów starej szkoły, którzy sami dopiero nerwowo przeglądali podręczniki nowsze niż „Kapitał”. Wcale nie zapomniałem, ale z premedytacją pominąłem jeszcze jedną cechę wspólną, wymienionych panów z średnim wykształceniem, ale nie koniecznie chłonnym nowego umysłem. Cecha ta nazywa się autorytet. Wszyscy wymienieni z wykształceniem marnym i nawykami archaicznymi dostali się do władzy dzięki autorytetowi, lub władza uczyniła z nich autorytet. Tego autorytetu strzegli sami i przy po mocy wiernych, gdyż to był ich jedyny kapitał. 

Wszyscy choć w różnym stopniu i okolicznościach byli kimś w PRL i kimś są w IIIRP, ale prawidłowość jest znamienna. Ci co stanowili w PRL władzę niższego szczebla, zostali zaszczyceni najwyższymi urzędami w wolnej Polsce. Tak się stało w przypadku posła PRL Mazowieckiego i peerelowskiego ministra sportu Kwaśniewskiego. Nieco inaczej było z Lechem Wałęsą, ale też nie do końca, ponieważ Lech Wałęsa w PRL był znaczącą postacią polityczną, której postulaty w dużej mierze rasowały socjalizm w czystej. Specjalnie lotnym nie trzeba być, aby zauważyć inną prostą prawidłowość. We wczesnych latach 90 ci co się nie urodzili w PRL mieli po kilka lat i nie dysponowali żadnym wykształceniem. Kto zatem miał sprawować władzę jeśli nie dorośli i ukształtowani w PRL? Dobre pytanie, aby po dłuższej przerwie wrócić do sedna sprawy czyli stereotypu Mesjasza. Czego ty chcesz, kto ci się marzy? Następny Mesjasz? Mamy jakich mamy i to najlepsi jakich mamy. Odpowiadam spokojnie na w sumie głupie pytania, jak każde pytanie, które stereotypowe jest. Przy niezwykle krytycznym stosunku do Polski i Polaków, nigdy nie uwierzę w to, że spośród 40 milionowego narodu nie jesteśmy w stanie podskoczyć wyżej premierów i prezydentów w najlepszym razie średnio wykształconych. W to na pewno nie uwierzę. Nie uwierzę, że dla 40 milionowego narodu konstytucję muszą pisać ludzie z średnim wykształceniem i głęboko osadzeni nie w jakimś tam PRL, ale szerzej, w cywilizacyjnym, politycznym i administracyjnym zadupiu, że świadomymi lub podświadomymi ciągotami do tegoż. 

Ten sam uśmiech wzbudza we mnie kolejny mit, jakoby poza jednym podrzędnym politykiem, który przez 20 lat wolnej Polski był nikim i dopiero od dwóch lat stał się jakimś Donaldem Tuskiem, nie ma w Polsce nikogo, komu można powierzyć los 40 milionowego kraju. Kto zatem? Gdzie ci Mesjasze? Pytanie jest do d. postawione i to konsekwencja nakładających się czynników: oczekiwań i gustu wyborców oraz selekcji i drogi awansu w polityce. Dwa proste przykłady. Pamięta kto Panią minister w ciąży? Tę samą, która przez 3 rządy jako Pani Agnieszka Chłoń-Domińczak, doktor po SGH w wieku 36 lat ukończyła pisać ustawę o emeryturach pomostowych. Jeśli kto pamięta, to łeb daję, że z epizodu ciążowego no i może jeszcze z drugiego epizodu – wywalenie z roboty. Przez kogo? Pani minister pracy Jolanta Fedak, rocznik 1960, obecnie 49 lat, solidny bagaż peerelowski od początku lat 90 działacz partyjny PSL, wojewoda za czasów Milera, minister pracy u Tuska, magister politologii i przełożona Pani doktor po SGH. Tłumaczyć dalej? Sądzę, że nie trzeba, może poza jednym. Słabiej wykształcona, obciążona PRL i partyjnictwem szefowa, zwalnia kompetentną, młodą, solidnie wykształconą podwładną. 

Przykład drugi. Rafał Dutkiewicz rocznik w zasadzie PRL-owski, ale z wykształcenia logik, matematyk, filozof, z tytułem doktora, wybierany na najlepszego prezydenta polskich miast, bezpartyjny przedsiębiorca w samorządzie dopiero od 2002 roku. I Julia Pitera, z zawodu dokumentalistka, z wykształcenia magister filologii polskiej, rocznik peerelowski 1953. Bujna kariera polityczna, członkini Ligi Republikańskiej, UPR, PC, Solidarności i PO. W strukturach politycznych od wczesnych lat 90, przewinęła się przez biura Wałesy, Kaczyńskiego i Tuska. Obecnie pani sekretarz stanu, czyli sztuczna minister, żeby nie stracić statusu posła, w jakimś sensie przełożona, a na pewno upoważniona do nadzorowania pracy Dutkiewicza. Pani minister totalnie skompromitowana, stała bywalczyni TV, komentatorka rzeczy ulotnych. Rafał Dutkiewicz okazał się kompetentnym obdarzonym 80% społecznym poparciem, zdolnym menedżerem, ale nie nadawał się do polityki, ponieważ jakiś taki powolny, nie miał doradcy od PR, źle się kadrował i tak często nie robił z siebie „rozpoznawalnego” medialnie idioty. Po przykładach, spocznij. 

Kto jeśli nie Tusk? Ja, Ty, On, Ona, wystarczy się rozejrzeć dookoła, a prawidłowość w rozglądaniu przyjąć jedną. Wiek możliwie najmłodszy i jak najmniej skażony mentalnym zadupiem PRL, jak najmniej nawyków i sentymentów, podświadomych tęsknot za tym drobnoustrojem dla pasożytów. Wykształcenie wyższe z tytułami. Kariera rozpoczęta od nauki i przedsiębiorczości, dopiero w następstwie polityk, nigdy odwrotnie. Zdobywanie i wzbudzanie szacunku, a nie przyłażenie z nietykalnym autorytetem pod pachą. Naiwne? Ano właśnie! W każdej innej branży zawodowego życia są to żelazne kryteria dla pracodawców, tylko nie w polityce. W polityce takie wymagania wzbudzają śmiech i to pracodawcy. Kto jest pracodawcą w polityce? „Suweren” rzecz jasna i o zgrozo to suweren powtarza jak porażony intelektualnie, że nie ma alternatywy, ponieważ suweren jest tak wymagający wobec siebie, jak przedstawiciele suwerena wobec siebie. Gdybym sam się pokusił o stołek kanclerza Polski, bez dwóch zdań byłbym 10 razy lepszym kanclerzem od pajacującego propagandzisty Tuska i nawet nie chce mi się tłumaczyć co bym takiego zrobił, bo co trzeba zrobić to widomo od 100 lat. 

Byłbym lepszym z prostego powodu, ponieważ przyszedłbym do władzy z pełnymi szufladami ustaw, a te ustawy powstałyby w tydzień, po prostu zerżnąłbym przepisy prawne i rozwiązania administracyjne, które sprawdziły się na świecie, co się mądrze benchmarking nazywa. Z moim wykształceniem i wiedzą nie wygłupiałbym się jak historyk Tusk z produkowaniem światłych ustaw hazardowych jednym Bonim od wszystkiego, ale zatrudniłbym sztab doktorów nie starszych niż 40 lat, z prezydentów miast osiągających najlepsze wyniki uczyniłbym ministrów. Kaczyńskiemu dałbym prezydenturę na następne 5 lat w zamian za podpisy in blanco pod zerżniętymi ustawami. Dlaczego tego nie robię, skoro taki jestem do przodu? Z prostego dwuczłonowego powodu. Na samą myśl o tym, że miałbym siąść w studio TV z rasową miernotą polityczną typu: Tusk, Napieralski, Kaczyński, albo jeszcze gorzej: Senyszyn, Niesiołowski, Brudziński i „rozmawiać o Polsce”, skręca mnie w wątrobie i ściska w dołku. 

O czym z nimi można gadać? O wszystkim rzecz jasna i tak dochodzę do drugiego członu. Na samą myśl, że miałbym stadom suwerenów tłumaczyć się z tego, czy jestem za aborcją, przeciw in vitro, z Żydami i kontra pedałom, odzywają się te same dolegliwości co w członie pierwszym. Nie pójdę do polityki z tych samych powodów dla których nie idą ludzie inteligentni i szanujący się. Najmniejszej nie mam ochoty na walkę ze stadami suwerenów, którzy nie chcą sobie dać pomóc i kibicują innym „owieczkom” z polityczną ofertą akuratną dla stad. Mit Mesjasza jest mitem głupim i dla głupich, rzeczywistość jest zupełnie inna. Inteligentnych, kompetentnych ludzi mamy na wyciągnięcie ręki, takich „bez alternatywy” ćwierćinteligentów jak Tusk, czy Kaczyński można w Polsce widłami do kontenerów pakować. Problemem nie jest deficyt uzdolnionych, bo w każdym mieście znajdzie się 100 bardziej kompetentnych ministrów niż Pitera i po 20 bardziej inteligentnych premierów niż Tusk. Problemem jest system rekrutacji opanowany przez stare polityczne miernoty, wspierane przez wszelkiego rodzaju niedouczone autorytety. Ile razy można słuchać jak się dyżurnie wypowiada półanalfabeta Wałęsa, skacowany Kwaśniewski, czy sympatyczny i ciepły, ale archaiczny Mazowiecki. Od 20 lat zamiast zasiąść w jakimś muzeum i opowiadać młodzieży jako to za ich czasów było, takie zamierzchłe autorytety wskazują kierunki. Jakie oni mogą wskazać kierunki i komu? Jedni zgrani jak Wałęsa innym zgrywającym się, jak Tusk, wytyczają szlaki. Zgrany Kwaśniewski szkoli zgranego Napieralskiego. Ciągle te same gęby w TV, ostatnio nawet Milera z Oleksym wygrzebali. 

Przebić się przez konkurencję polityczną na ich ringu i w ich dyscyplinie to już upodlenie i na starcie, a potem jeszcze adorować stada suwerenów oczekujące jasnego stanowiska w sprawie kościoła i pochwy z macicą. Człowiek rozumny i szanujący samego siebie, jeśli tylko nie jest masochistą nie może w to wdepnąć, a nawet jeśli próbuje, to zostaje zaszczuty jak  Agnieszka Chłoń-Domińczak, czy Rafał Dutkiewicz i to nie tylko przez polityczne miernoty, ale przez stada suwerenów przede wszystkim. Nie zmieni się nic i nie będzie alternatywy dla miernoty, póki będzie adorowanie miernoty. Pracodawca dobiera pracowników i dopóki nie zmieni kryteriów naboru, będą kadry rosły w marność. Co więcej będzie powszechne przekonanie, że na to nas stać. Jak ma wyglądać kadra, skoro poszukuje się i zadawala miernotami? Teoretycznie, każdy ze stada wrzeszczy o kompetencjach i gospodarowaniu, ale jak przychodzi co do czego to się okazuje, że doktor jest z KUL i 15 lat temu powiedział jak wielkim złem jest aborcja. Jak przychodzi co do czego, to Pani minister preferuje rodziny wielodzietne i przez to ciemna katoliczka. Tudzież odwrotnie, Tusk się musi na siłę po 20 latach żenić w katolickim kościele i chować metrykę dziadka. Z mitem Mesjasza jest tak, że my nie na Mesjasza, ale na lud musimy poczekać. 

Przyszłość świetlaną można budować indywidualnościami, gdy lud schlebia miernotom i oczekuje wizerunku z gładką mową zamiast kompetencji, to na miejscu Mesjasza można jedynie spieprzać tam gdzie sól rośnie. Naród wybrany oczekiwał Mesjasza, bo uznawał Mesjasza za mądrzejszego i lepiej wiedzącego. W Polsce naród Mesjasza nie oczekuje, bo w Polsce nie oczekuje się mądrzejszego, ale takiego samego „mądrego” jak większość wyborcza, tudzież jeszcze większego „mądrego”, żeby się było czym pocieszać. Jeśli do zauważenia kompetencji trzeba zajść w ciążę i wylecieć z roboty, by polityczny wyrobnik mógł spijać śmietankę, to nam nie Mesjasza potrzeba, ale masochistów z benedyktyńską cierpliwością. Jeśli do objęcia funkcji premiera potrzeba nie pomysłu, prostego i skutecznego, ale gęby upudrowanej, retorycznej grafomanii i tańca z Dodą na lodzie pełnym gwiazd, to Mesjasz nie ma tu nic do roboty. Selekcja równia w dół, w polityce i w narodzie, to są powody, dla których nie wykształciły się ani elity, ani liderzy. Nic nowego? Banał? Wymienić naród! Pełna zgoda, ale przypomnę, że cała argumentacja dotyczy bredzenia o Mesjaszu i o tym, że nie mamy lepszych, a odpowiedź jest banalna, ponieważ pytania głupie. Gdzie mamy lepszych? Gdzie ten Mesjasz? 

Wszędzie mamy lepszych, znacznie lepszych i nie Mesjaszów, ale rozumnych, wykształconych i zdolnych śmiertelników, tylko oni się nie wychylą, dopóki będą musieli przebijać się głową przez beton nierozgarniętego elektoratu, miernych polityków i zużytych, nietykalnych autorytetów najwyżej średnio wykształconych. Do polityki się nie wybieram, ale jako wyborca daję wyraźne sygnały wszystkim Mesjaszom, że moje kryteria pracodawcy są zupełnie inne. Mnie nie wystarcza, że Tusk jest mniej tandetny od Kaczyńskiego, zwłaszcza, że coraz więcej wątpliwości mam co do tej diagnozy. Oczekuję od polityka kompetencji, jasnych programowych założeń i metod wykonania, w głębokim poważaniu mam polityka stosunek z aborcją i gejami, oraz zapładnianie katolicyzmu in vitro. Z tego co widzę na razie nie jestem elektoratem zdolnym wprowadzić do gry nowej jakości polityka, ale przynajmniej się staram i nie poddaję szantażowi tandety. Krytykujesz? Znaczy nie wiesz czego ty właściwie chcesz? Na Mesjasza czekasz? Brak krytyki stał się wyznacznikiem inteligencji i odpowiedzialności. Chciałbym tylko przypomnieć, że ta zasada może dotyczyć krytyki rozsądku i inteligencji, a nie tandetnego politycznego szajsu. Strzelę sobie w łeb w tej samej sekundzie, w której uznam, że ktoś taki jak Tusk o promil lepszy od Kaczyńskiego jest moją polityczną i obywatelską aspiracją. Strzelę sobie w łeb w dniu, w którym pogodzę się z losem wyborcy i obywatela przerabianego na głupka, przez politycznego patałacha. Patałachów rozpycham z łokcia i buta, aby zrobić miejsce dla tych, co potrafią, tylko nikt im nie daje szansy, a nawet półcienia złudzenia, że warto i można.

Reklama

17 KOMENTARZE

  1. perły z lamusa
    Jak dobrze wytężyć pamięć, to jakieś rodzynki się trafiały, ale niestety dawno.
    Takie jak Bielecki i Lewandowski z KLD, Borowski z komuchów, Misiąg (taki z brodą), no i Belka, gadający całkiem rozumnie.
    Na obecnym tle wyglądają teraz jak gwiazdy, niestety jakoś długo nie porządzili, pewnie za dobrzy byli.

  2. perły z lamusa
    Jak dobrze wytężyć pamięć, to jakieś rodzynki się trafiały, ale niestety dawno.
    Takie jak Bielecki i Lewandowski z KLD, Borowski z komuchów, Misiąg (taki z brodą), no i Belka, gadający całkiem rozumnie.
    Na obecnym tle wyglądają teraz jak gwiazdy, niestety jakoś długo nie porządzili, pewnie za dobrzy byli.

  3. Tak z tymi bańkami
    Tak z tymi bańkami samorządowymi to słucham uważnie, ale to mnie pociesza, że w przeciwieństwie do bańki budżetowej, ta kasa poszła na inwestycje głównie. Jest z tego taki pożytek, jaki widać we Wrocławiu, a nawet w moim zapiździowie. Jak miasto ma dług i basen ze boiskami dla dzieciaków, to bynajmniej nie cieszy mnie to, że jest dług, ale chociaż widzę dlaczego jest i że to coś skredytowane jest sensowne. Długi czynione przez rządy to sam wiesz, że szkoda naszego zdrowia na analizowanie.

  4. Tak z tymi bańkami
    Tak z tymi bańkami samorządowymi to słucham uważnie, ale to mnie pociesza, że w przeciwieństwie do bańki budżetowej, ta kasa poszła na inwestycje głównie. Jest z tego taki pożytek, jaki widać we Wrocławiu, a nawet w moim zapiździowie. Jak miasto ma dług i basen ze boiskami dla dzieciaków, to bynajmniej nie cieszy mnie to, że jest dług, ale chociaż widzę dlaczego jest i że to coś skredytowane jest sensowne. Długi czynione przez rządy to sam wiesz, że szkoda naszego zdrowia na analizowanie.

  5. Przeczytałam, podpisuję się,
    Przeczytałam, podpisuję się, ale…Młodzi, zdolni, wykształceni, bez obciążeń. Skąd ich wziąć poza liczonymi na palcach jednej ręki osobami? Masz dziecko? Masz. Przypomnij sobie kto jest promowany w szkole, ten pracowity, inteligentny, ale nie umiejący się sprzedać? Kto jest gwiazdą socjometryczną pociągającą za sobą, bałam się użyć tego słowa, ale co mi tam, motłoch? Powiedziałabym o polskim piekiełku, równaniu w dół, nie wymądrzaj się dzieciaku! , jednak wszyscy to znamy. Kto z tych mądrych, wykształconych zaryzykuje wyjście przed szereg? Pierwsza bym pomyślała, że nie będę się wyrywać, tylko robić swoje, bo i tak większe szanse ma Zenek (imię przypadkowe), który najgłośniej bekał z całej szkoły i miał rwanie. Z takich “Zenków” inne “Zenki” wybierają, a Ci INNI wybierają najmniej szkodliwego “Zenka” mając nadzieję, że jakoś mimo i pomimo będzie. Przeżyliśmy najazd Szwedzki, przeżyliśmy i sowiecki…Ktoś zna ciąg dalszy tego wierszyka?

    PS: Zajrzyj proszę na wewnętrzną pocztę, bo roztrzepaniec jestem i pokręciłam a teraz potrzebuję pomocy. Twojej.:)

    PS2: Upierdliwa jestem straszliwie, daj mi kopa, ale zrób z wielkiej litery.:) Już nigdy o Nic Cię nie poproszę, CHYBA.;) Dziękuję.:)

  6. Przeczytałam, podpisuję się,
    Przeczytałam, podpisuję się, ale…Młodzi, zdolni, wykształceni, bez obciążeń. Skąd ich wziąć poza liczonymi na palcach jednej ręki osobami? Masz dziecko? Masz. Przypomnij sobie kto jest promowany w szkole, ten pracowity, inteligentny, ale nie umiejący się sprzedać? Kto jest gwiazdą socjometryczną pociągającą za sobą, bałam się użyć tego słowa, ale co mi tam, motłoch? Powiedziałabym o polskim piekiełku, równaniu w dół, nie wymądrzaj się dzieciaku! , jednak wszyscy to znamy. Kto z tych mądrych, wykształconych zaryzykuje wyjście przed szereg? Pierwsza bym pomyślała, że nie będę się wyrywać, tylko robić swoje, bo i tak większe szanse ma Zenek (imię przypadkowe), który najgłośniej bekał z całej szkoły i miał rwanie. Z takich “Zenków” inne “Zenki” wybierają, a Ci INNI wybierają najmniej szkodliwego “Zenka” mając nadzieję, że jakoś mimo i pomimo będzie. Przeżyliśmy najazd Szwedzki, przeżyliśmy i sowiecki…Ktoś zna ciąg dalszy tego wierszyka?

    PS: Zajrzyj proszę na wewnętrzną pocztę, bo roztrzepaniec jestem i pokręciłam a teraz potrzebuję pomocy. Twojej.:)

    PS2: Upierdliwa jestem straszliwie, daj mi kopa, ale zrób z wielkiej litery.:) Już nigdy o Nic Cię nie poproszę, CHYBA.;) Dziękuję.:)

  7. To też jeden z problemów,
    To też jeden z problemów, takie pomieszanie talentów na siłę. Z moim charterem tak samo nadaję się na polityka jak na negocjatora w konflikcie żydowsko – palestyńskim. Natomiast chętnie pomogę w robieniu miejsca i promowaniu tych co do polityki mają dar, tylko się boją i nie mają wiary w swoje możliwości, gdy patrzą na strych siepaczy. Każdy powinien robić swoje, na mnie można liczyć i nie tylko w przypieprzaniu się do działań, bo jak wiadomo bronię wielu rozsądnych rzeczy w różnych ekipach. Takim nowym z nie peerelowskiej półki jestem w stanie dać sporo czasu i kredytu, nawet Tuskowi dałem rok.

  8. A skurwienie dziennikarzy ? Bez nich ta heca się kończy.
    Ja myślę , że 1 (słownie : jeden) wywiad prawdziwego dziennikarza z takim tuzem jak Tusk ,wywaliłby do góry kołami całe plebejskie wyobrażenie o nim – jako inteligencie, jako polityku i jako sprawnym szefie rządu.Wystarczyłby taki nadredaktor Żakowski , z zestawem pytań jaki nosi w kieszeni dla Kaczora mniejszego.Albo gwiazdy tefałenu Sekielski z Morozowskim , ale oni wykonują zamówienie nekrofilów – przywlekli do studia trupa Jaruzelskiego.Gadającego trupim , bolszewickim jadem.Zwróć łaskawie uwagę,że na świecie /mam na myśli ten cywilizowany świat /różne indywidua i kanalie też pchają się do polityki,ale napotykają dwie bariery.Pierwsza to świadoma i dobrze zorganizowana opinia publiczna,druga – to dziennikarze. Tutaj nie ma ani pierwszego ani drugiego, z tym,że dziennikarstwo to poziom trybuny ludu,żołnierza wolności i redaktora Wołka. Jedyną barierą do pokonania dla ,,naszego kandydata” pozostaje partyjny aktyw,a dokładnie tylko ta jego część która da się uformować w stopnie na górę,albo na sam szczyt.Możesz mieć genialny łeb pełen genialnych pomysłów – w pojedynkę niczego nie zdziałasz.Nawet to,co znamy jako wielkie kariery wielkich indywidualności , to są bajki dla spracowanego ludu.Nikt przecież się nie pochwali,że był podnóżkiem albo pucybutem polityka.No chyba,że się nazywa Wachowski.Mnietek Wachowski.Spójrz na doktora Olechowskiego – to idealny kandydat na malowanego prezydenta ,,wszystkich Polaków”.Po pierwsze – ma wygląd,po drugie – światowiec,po trzecie – koncyliacyjny i ,,niekontrowersyjny”, a mimo tych wszystkich przymiotów nie wygra wyborów.Przede wszystkim dlatego,że Gajowy Piskorski nie zdąży sprzedać kamienic SD ani skrzyknąć aktywu.Za to wielka nadzieja w Sieci,że tutaj właśnie ,na tych ruinach ,,normalności”,z tego popiołu ,jakiś ,,gwiaździsty dyjament – wiekuistego zwycięstwa zaranie” .To słowa tego samego poety co mówił,że naród z nas wielki ale społeczeństwo – żadne.

  9. Nie,pytania układał ich szef po akceptacji sowieckiego
    generała w polskim mundurze – jak go ładnie nazwał Brzeziński. Nawet gdyby im dać wolną rekę , nie byliby w stanie wydobyć z niego najważniejszych informacji.Są zbyt ograniczeni,ich taka historia nie interesuje.Oni czytają w myślach szefa , a przynajmniej bardzo się starają.Tuż obok mają redaktora Rymanowskiego który zaczynał jako przebojowy dziennikarz w TVP ,wykopany później do TV Puls,aż w końcu przyszedł na kolanach, w worku pokutnym do Waltera. Jest paru dziennikarzy zdolnych zrobić wywiad z tym ,,bohaterem narodowym” ale on nie zgodzi się na taką rozmowę,nawet teraz,kiedy stoi nad grobem.Za to wzorem sowieckich sekretarzy wydaje książki – na kilogramy.