Reklama

Burdel płonie na całego, ale kto się przy tym ogniu ogrzeje jeszcze nie widomo, za to ujawniły się pierwsze ofiary ciężkich poparzeń. Wałęsa zawsze był napakowany megalomanią, która zrywała mu wszelki hamulce, ale dziś jest najgorszy moment dla Wałęsy, by się megalomanią napawać. Właśnie traci swoje zaplecze, które go wykorzystywało jako „obwoźną legendę Solidarności” i jak zwykle nie zauważa, że pewien etap dziejowy się kończy. PO i wieczny halabardnik Wałęsy, były Donald Tusk, ma zupełnie inne problemy niż zajmowanie się kapryśną gwiazdą, po wtóre Wałęsa ugryzł rękę, która jeść dawała, po trzecie narobił na środku salonu. Są pewne świętości, których się nie dotyka, a jedną z najważniejszych jest omerta związana z „przepastnymi archiwami SB”. No i na końcu serii głupstw znajduje się błąd katastrofalny w skutkach. Ostatnią rzeczą, jaką Wałęsa powinien robić jest przypominanie i wznawianie ostrej dyskusji na temat agentów w Solidarności. „Bolek” właśnie wszedł na dzwonnicę i zaalarmował, że czas pogrzebać w teczkach co poniektórych, bo w środowisku działy się rzeczy niewytłumaczalne. Chciałoby się rzec – jaka piękna i charakterystyczna dla Wałęsy tragedia. Dotąd na liście przebojów „Bolka”, które opuściły szczeki w salonach, najbardziej popularne były: „jak są Żydzi, to niech się ujawnią”, „geje za płot” i nagle Wałęsa nagrał nowy, absolutnie sensacyjny przebój „Ścigajmy agentów”. „Bolek” przyzwyczaił się do brylowania i uwielbienia i zwyczajnie brakuje mu adrenaliny na coraz większym poziomie. Odczyty, prelekcje, ciekawi goście i to światowej sławy, uwielbienie, oklaski, odmienianie dorobku przez wszelkie komplementy.

W takiej wodzie „Bolek” czuje się jak ryba, tymczasem ktoś mu wpuścił do akwenu parę szczupaków i nieczystości, potem zbiornik zaczął wysychać – trzy świętokradztwa naraz. Reakcja Wałęsy po utracie dyżurnego uwielbienia nie może być inna, a jeszcze trzeba pamiętać, że „Bolek” nie dogaduje się już z nikim, ani z żoną ani z synem. Porzucony zapominany, innymi słowy sponiewierany, przypomina o sobie z przytupem. I mnie tym razem megalomania „Bolka” cieszy. Powstała zupełnie nowa atmosfera i doskonały grunt do ponownego powtórzenia prawdy. SB w Solidarności porozstawiało swoich ludzi, niemal w każdym istotnym dla związku miejscu i takie założenie należy przyjąć jako pewnik, dopiero potem dociekać gdzie i kogo. Przez wiele lat utrzymywano największych tuzów w największej tajemnicy, ale czas płynie i bohaterowie są zmęczeni. Znana wszystkim frustracja, megalomania i walka o miejsce w historii sprawiła, że zaczęło się robić duszno i ciasno. Chyba nie wymaga większych wyjaśnień, że czym innym jest stawianie zarzutów przez „oszołomów z IPN”, czym innym gdy „legendy Solidarności” wyżynają się wzajem. Wszystkim, którym zależy na dochodzeniu do prawdy polecam jedną, może nieco okrutną technikę – wchodzić na ambicję sfrustrowanego „Bolka”. Borusewicz ma teraz po swojej stronie całe towarzycho, ponieważ grzechów śmiertelnych się nie wybacza. Święta omerta została przez „Bolka” sprofanowana i siłą rzeczy zmieni się stosunek do „legendy”.

Reklama

Wałęsy nie broniono dlatego, że był fajny gość i nie dlatego, że to jedyny rozpoznawalny Polak na świecie. Trwała obrona całego fałszywego mitu sfinalizowanego przy okrągłym stole, a Wałęsa był tylko jednym z istotnych i symbolicznych elementów tej zakłamanej układanki. Im bliżej końca bohaterów, tym większa nerwowość, naturalnie żadnego przełomu w sensie nowych faktów jeszcze nie widać, ale w sferze sakralnej doszło do serii profanacji, które podważyły sens religii okrągłego stołu. Wyrażałem swego czasu optymistycznie brzmiącą nadzieję, że jeszcze za życia Jaruzelskiego i Wałęsy dojdzie do ostatecznej demaskacji obu „bohaterów”. Nie wiem, czy Jaruzelski zdąży się załapać na publiczne wygłoszenie prawdy o nim, ale Wałęsa ma spore szanse, tym większe, że ciężko na to pracuje. Pewnie powinienem więcej miejsca poświecić tak zwanemu meritum, czyli ocenie jak rzeczywiście było, kto tu jest „agientem”, kto bohaterem, ale musiałbym powtarzać stare tezy, a ja postanowiłem cierpliwie czekać na rozwój wypadków. O ile Wałęsa pójdzie tą drogą i podniecony profanacją salon nie wytrzyma naruszenia świętości, nawet spokój Borusewicza, który przewiduję, nie powstrzyma procesu. Gorzej gdy nadarzająca się okazja zostanie szybko posprzątana i wyjaśniona „nieznośnym charakterem Wałęsy”. Znów pośle się żonę i Jarosława z Brukseli, żeby ojcu wytłumaczyli, wówczas pozostanie tylko i wyłącznie siłą megalomani „Bolka”, czego mu z całego serca życzę, bo w takich warunkach nowy materiał dla historyków musi się pojawić.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. A Wałęsa wie chyba prawie wszystko, nawet to co inni już
    dawno usuneli ze swojej pamięci.

    Od czynnych agentów  SB w Soldiarności dużo ciekawsza jest inna grupa – architektów II PRL, którzy od 80 roku przygotowywali się żeby wykorzystać Solidarność, aby sięgnąć po władzę.Co prawda sam architekt II PRL już odszedł, ale środowisko zostało.

  2. A Wałęsa wie chyba prawie wszystko, nawet to co inni już
    dawno usuneli ze swojej pamięci.

    Od czynnych agentów  SB w Soldiarności dużo ciekawsza jest inna grupa – architektów II PRL, którzy od 80 roku przygotowywali się żeby wykorzystać Solidarność, aby sięgnąć po władzę.Co prawda sam architekt II PRL już odszedł, ale środowisko zostało.