Reklama

Co najmniej przez pół dekady lewicowe mainsteamowe media zewsząd umacniają wśród Amerykanów pogląd, że genialny Barack Hussein Obama potrafi nawet chodzić po wodzie. Dziś widać już, że wodę to on rzeczywiście wprawnie leje, a media dodatkowo robią Amerykanom wodę z mózgu. Dla przeciętnego obserwatora oczywistym jest, że ten z wdziękiem i hukiem napompowany śmiertelnik powoli zaczyna sam nabierać wody. Ostatni sondaż CBS daje Obamie już tylko 37% poparcia, oraz 57% zdecydowanych przeciwników.

Flagowa wizytówka prezydenta Obamy, jego reforma służby zdrowia ObamaCare dalej niedomaga i kuleje, sama nie będąc w najlepszym stanie zdrowia. Zwykła strona internetowa, na której trzeba się zapisać ma ciągle kłopoty, mimo wydanych na nią już ponad $400 mln pieniędzy podatników.
 
Według wypowiedzi specjalistów od internetowego bezpieczeństwa prywatne dane obywateli wypełniających formularze na stronie ObamaCare nie są bezpieczne i mogą łatwo paść łupem hakerów. Pytany specjalista, który testował stronę, jednoznacznie poinformował, że za żadne skarby nie umieściłby tam swoich danych gdyż mogłyby być one skradzione. Nad stroną trwają gorączkowe prace, sprowadzono nowych specjalistów, ale czas i dobra opinia uciekają.
 
Aby zapisać wyznaczone 7 milionów osób do 1-go marca, ObamaCare powinna zapisywać dziennie ok. 46,5 tysiąca ludzi, ktoś obliczył, że przy dotychczasowym tempie termin marcowy trzeba by przesunąć aż do roku 5209… Tak, więc socjalistyczna europejska utopia Obamy ma przed sobą jeszcze wiele przygód…
 
Przed kilkoma dniami stacja ABC przeprowadziła sondaż na temat ObamaCare, w którym 57% respondentów wyraziło się negatywne, a 71% była zwolennikami odroczenia nieszczęsnej reformy. Reforma ustala wysokie standardy zmuszając firmy ubezpieczeniowe do kasowania dotychczasowych polis ubezpieczeniowych. Kasację otrzymało już ponad 5,5 mln ludzi (milion w Kalifornii), natomiast w przyszłym roku spodziewa się, że liczba ta może dojść do 100 mln ludzi! Ponieważ w przyszłym roku pracodawcy muszą dostosować się do regulacji ObamaCare, wtedy przyjdzie nowa fala kasacji dotychczasowych ubezpieczeń.
 
To jest tak, jakby rząd poinformował cię, że od jutra nie możesz już używać swojego samochodu, bo jest tani, gorszej marki, starszy, a rząd właśnie postanowił, że na drogach będą jeździły tylko mercedesy. Pomyślałbyś, no dobrze, ale mój samochód jest sprawny, wystarcza mi, jest niezawodny na moje potrzeby i mnie po prostu nie stać na mercedesa…
 
Panuje wielki bałagan i niepewność, biedny Obama ostatnio próbował odpowiedzialnością za wszystko obarczyć firmy ubezpieczeniowe, tak jakby chciał zapomnieć, że one musiały dostosować się do nowych regulacji ObamaCare.  Nawet zaproponował, aby mogły one dalej sprzedawać „niedoskonałe” ubezpieczenia, które ObamaCare właśnie wypchnęła z rynku ofert.
 
Politycy Partii Demokratycznej, którzy w przyszłym roku staną do wyborów wywierają wielki nacisk na Prezydenta, aby nie szkodził im w wyborczym sezonie. Kilka dni temu republikanie w izbie niższej Kongresu przegłosowali przedłużenie stanu sprzed ustawy ObamaCare, czyli możliwość (na 1 rok) sprzedawania przez firmy ubezpieczeniowe „niedoskonałych” polis. Co ciekawe dołączyło do nich aż 39 kongresmenów z Partii Demokratycznej.
 
Sypie się też propaganda Obamy. Sztandarowym przykładem używanym w przemówieniach prezydenta była sytuacja, w której 48-letnia Jessica Sanford, ze stanu Waszyngton, matka 15 letniego syna zarabiająca nieco poniżej $50,000.00 rocznie dziękowała w liście Obamie za przystępną cenę miesięcznej składki w wysokości $169.00. Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej, realna cena ubezpieczenia bohaterki Obamy skoczyła prawie 4 krotnie i miesięcznie wynosi $621.00. Skończyła się propaganda, zaczęły się schody…
 
Oczywiście, dotychczasowy system opieki zdrowotnej nie jest wspaniały, ale zamiast go usprawnić, Obama postanowił wylać dziecko z kąpielą i podążyć w kierunku jego ulubionego europejskiego socjalistycznego modelu. W jednym z sondaży aż 85% Amerykanów oświadczyło, że są zadowoleni ze swojego dotychczasowego ubezpieczenia medycznego. Nowością w ObamaCare jest to, że dzieci do 26 roku życia mogą być ubezpieczone na polisie rodziców.
 
Za koniecznością jakiejś reformy służby zdrowia przemawia fakt, że aż 60% wszystkich bankrucji dotyczy spraw medycznych. Dotychczas, jeśli zachorowałeś bez ubezpieczenia medycznego i chciałeś wtedy wykupić polisę, ona nie pokrywałaby już „nabytego” schorzenia, ObamaCare ma to zmienić.
 
ObamaCare będzie oznaczała swoistą eksplozję w zapotrzebowaniu na lekarzy. W chwili obecnej oblicza się, że w USA brakuje ok. 20,000 lekarzy. Po dodaniu jeszcze ok. 30 milionów nowych pacjentów fachowcy obliczają, że w 2025 roku w USA zabraknie ok. 52,000 lekarzy. Również nie jest tajemnicą, że wielu lekarzy zamierza odejść na emeryturę. Prawie 50 % amerykańskich lekarzy jest około 50 – tego roku życia lub starszych.

Obama nawet zaliczył medialnego klapsa od byłego prezydenta, demokraty Billa Clintona, który przypomniał mu o potrzebie dotrzymywania obietnic (możesz zachować swojego doktora etc.). Widać, że Hillary Clinton przesuwa się na pozycje wyjściowe do wyborów prezydenckich w 2016 roku. Wydaje się, że Obama zachłystnął się własnym projektem i nie wiadomo czy sam nie będzie potrzebował medycznej pomocy.

Reklama

Społeczności katolickie, które z zasady sprzeciwiają się jednoznacznie śmiercionośnej aborcji i antykoncepcji byłyby zobowiązane ustawą ObamaCare oferować takiż program swoim pracownikom: w szkołach katolickich, uniwersytetach, domach opieki, stowarzyszeniach etc. Dlatego, diecezje zaskarżyły ObamaCare w tym wymiarze i przynajmniej w jednym przypadku sędzia przyznał diecezji rację, wstrzymując obowiązywanie ustawy.

Według Obamy to państwo ma decydować za obywatela:, co, jak, z kim, kiedy, gdzie, jakiej jakości i za ile będzie się leczył.  Na ogół Amerykanie takiego postawienia sprawy nie lubią, ale wyrosła już liczna rzesza ludzi siedząca na „garnuszku” rządowym, która czuje się dostatecznie wygodnie i dalej rozgląda się, co by tu otrzymać od rządu, oczywiście za darmo… To jest właśnie ten twardy elektorat Obamy jednak, aby rząd mógł rozdawać wspólne dobra ktoś musi je nie tylko wypracowywać, ale i płacić większe stawki podatkowe i rozmaite opłaty.
 
Kurs przyjęty przez Obamę grozi poważnymi ograniczeniami praw obywatelskich, które to wypływają z Konstytucji, jako fundamentu istniejącego prawa i porządku społecznego. Każda akcja rodzi reakcję, stąd mamy nowe zjawisko zwane Tea Party, która wyraźnie broni Konstytucji.  Sama ObamaCare doprowadza już do znacznego odejścia z praktyki wielu lekarzy, znaczną podwyżką składek, również ObamaCare ogranicza liczbę wyselekcjonowanych szpitali, rezygnując często z najlepszych zwykle w ramach oszczędności.
 
Co nowa ustawa oznacza dla ciężko pracującego obywatela? Otóż, oznacza wyższe stawki polis i o wiele więcej płatności zanim zadziała ubezpieczenie. Co innego natomiast oznacza dla tych, co oczekują na darmochę, co więcej nietrudno przewidzieć, że liczba polegających na pomocy rządowej gwałtownie wzrośnie. Wielu pracodawców dostosowując się do ObamaCare ograniczy godziny pracy pracowników tak, aby nie być odpowiedzialnym za ich ubezpieczenie, albo zamknie biznes. Więc straci ekonomia, straci Ameryka, spadnie poziom życia, poziom motywacji do pracy i oczywiście obniży się poziom wolności obywatelskich.
 
Amerykańska giełda rynkowa bije kolejne rekordy, tylko patrzeć jak poleci na łeb, na szyję (jak to giełda). Giełda dzisiaj buduje bańkę mydlaną odżywianą przez ObamaDollars stworzone z powietrza przez FED Reserve (pożyczane rządowi przez prywatny FED na procent!), które służą do wykupywania rosnącego jak na drożdżach ObamaDebt (długu) zapożyczając przyszłe pokolenia.   Obama wydaje na lewo i prawo obniżając realną wartość dolara i powodując inflację. Jak giełda padnie wówczas Obama ogłosi, że kapitalizm i wolny rynek, (choć nie ma go od 100 lat) nie pracuje i w związku z tym potrzeba więcej socjalizmu…
 
Obama traci społeczne zaufanie, jego zawołanie z roku 2008:, „Yes, We Can”, na dzień dzisiejszy legło w gruzach frazesów, przywalone rozpadającą się stroną internetową ObamaCare. Ambicja tak! Umiejętności nie…
 
Jedną z klasycznych zasad komunizmu jest zniszczenie zastanej struktury rządów, aby stworzyć nowy porządek oparty na idealistycznych pryncypiach, który zwykle nie pracuje i powoduje dalsze dokręcanie śruby opanowanemu społeczeństwu, aż do całkowitego jego podporządkowania.

Następny rok jest rokiem wyborczym. Jaki wniosek wypływa z powyższego?  Jeżeli chcesz żyć z zapomogi głosuj na Partię Demokratyczna, jeżeli zaś chcesz odbierać prawdziwą wypłatę, głosuj na Partie Republikańską…
 
 
Jacek K. Matysiak

Reklama

2 KOMENTARZE