Reklama

Super Kubak już wiedział, dlaczego psy szczekają na Listonosza. Sam by zaszczekał. I pogryzł mu spodnie. Taki już los posłańców złych wiadomości.

Super Kubak już wiedział, dlaczego psy szczekają na Listonosza. Sam by zaszczekał. I pogryzł mu spodnie. Taki już los posłańców złych wiadomości. A Listonosz, jakby wcale nie zdając sobie sprawy z zagrożenia nadal przynosił tylko same rachunki. Jakby się uparł. Wredny. Byłby nudny, gdyby nie to, że rachunki były coraz wyższe.
Kubak siedział właśnie załamany w fotelu badając rachunek telefoniczny. Na pewno tyle nie dzwoni. Na pewno nie. Codziennie jakieś połączenia. Przecież to nie możliwe. Przez sekundę pomyślał, że może Kot, ale zaraz się uspokoił. No dobrze, może rzeczywiście lubił sobie zadzwonić tam i tu, i porozmawiać, podyskutować, poopowiadać , a nawet powspominać, ale żeby to było takie drogie? Te szczęśliwe rodziny w reklamach tyle rozmawiają, a zupełnie nie wyglądają na ludzi, którzy mają problemy z wysokimi opłatami.
Ubrał pelerynkę. Czuł, że to jedyna rada. I zaraz potem wiedział: to przez monopol telekomunikacyjny! Należy monopol rozbić, należy wymyślić tani sposób, żeby można było rozmawiać do woli. On wymyśli. On! I będzie sławny. I będą mu dziękować nastolatki wszystkich krajów dostające szlabany zawsze w dniu przyjścia rachunku telefonicznego. Może dostanie nawet Nobla w dziedzinie ekonomii?
Poprawił pelerynkę, naprężył się i myślał. Myślał naprawdę długo. Nie zjadł kolacji – bo myślał. I śniadania, bo zaspał myśląc. Obiad zjadł, bo umierał z głodu.
Wymyślił. Sposób był niezwykle prosty, banalny, unikatowy i wspaniały. Udał się do supermarketu. Kupił 100 kubeczków plastikowych oraz 30 szpulek nici.
Prototyp wynalazku gotowy był już po 10 minutach. Jeden kubek otrzymał sąsiad z naprzeciwka, nieco tylko zdziwiony, że facet w czerwonej pelerynie z polaru wręcza mu plastikowy kubeczek z przywiązaną do dna nitką i informuje go, żeby czekał, bo zaraz będzie do niego dzwonił.
Działało! Porozmawiał z sąsiadem kilka minut i zapisał zamówienie na 5 telefonów (do mamy, do teściowej, do syna i do dwóch kumpli). Super Kubak doprowadził wszystko do perfekcji! Przy składaniu zamówienia należało podać długość nici oraz imię i nazwisko osoby, do której zamierza się dzwonić, które Kubak umieszczał czarnym markerem na kubeczku. Żeby się nie myliły. Wszystko przewidział! Był geniuszem!
Wszyscy Jego sąsiedzi dysponowali już wynalazkiem. Trzymali kilka kubeczków na parapecie. Na każdym napisane było dokładnie do kogo jest to telefon, dzięki czemu nie można było się pomylić. Przed wykonaniem połączenia wystarczyło pociągnąć kilka razy słuchawką, tak, że na parapecie odbiorcy nasz kubeczek skakał, dając znać o czekającej rozmowie.
Interes się rozkręcał. Super Kubak był z siebie zadowolony. To było coś na miarę super bohatera! To było coś, na co czekała całe życie! To uznanie! Te zaproszenia do telewizji i radia! Był sławny!
Ale nie poprzestawał na tym. Był nowoczesnym człowiekiem, wiedział – że dźwignią handlu jest reklama. Kilka spotów telewizyjnych powinno sprawić, że cały kraj, może nawet świat zachwyci się Jego wynalazkiem. Jego epokowym wynalazkiem!
Nie przepłacaj! Masz prawo rozmawiać za darmo! Dajemy Ci wszystkie minuty za darmo! Nie płać nic w Telefonii Kubeczkowej Super Kubaka!
Cały kraj opanował szał Telefonii Kubeczkowej. Od Gdańska po Zakopane, każdy chciał mieć telefon Super Kubaka. Było ich coraz więcej. Rozmowy biegły po sznurkach nieustannie.
Aparatów przybywało. Ceny plastikowych kubeczków poszły radykalnie w górę, ale nadal przedsięwzięcie było szalenie opłacalne. Pojawiły się pierwsze zamówienia międzymiastowe.
Super Kubak został nominowany do nagrody ‘Człowiek Roku’. Wszystko wskazywało na to, że Jego sława nie przeminie. Stanie już na wieki w jednym szeregu z Edisonem, z Gutenbergiem, z Kolumbem!
Nici przybywało. Z dnia na dzień. Zamknięto już kilka mostów, które stały się nieprzejezdne. Coś niedobrego działo się wkoło. Wszyscy dzwonili, a nici jak sieć pajęcza oplatały ulice i całe miasta. W czwartek 100 aut spowodowało olbrzymi karambol plącząc się – i co gorsze – przerywając połączenia. Trzeba było naprawiać.
Drogowcy nie nadążali z usuwaniem skutków wypadków i zderzeń oraz z usuwaniem nici wiszących i splątanych w supły tuż nad jezdnią.
Premier wzywał Super Kubaka do odpowiedzialności. Ale ludzie nadal chcieli Telefonii Kubeczkowej! Chcieli, mimo wszystko.
Super Kubak nie wiedział, co o tym myśleć. Dostrzegał teraz zagrożenie, ale nadal był dumny ze Swojego pomysłu. Jednak w środę stwierdził, że nie może wyjść z domu, bo drzwi blokuje plątanina nici. Wyszedł balkonem. Do sklepu musiał dojść przedzierając się przez gąszcz sznurów, po których z jednego końca miasta na drugi biegły rozmowy. Darmowe rozmowy. Zdenerwował się. O czym ci ludzie tyle rozmawiają?! Ukradkiem przeciął kilka sznurków, bo musiał jakoś wrócić.
Ale wiedział, że musi coś z tym zrobić. Jego czerwona pelerynka szykowała się już do akcji. Zadzwonił do pobliskiego zakładu krawieckiego. W całym kraju stworzył zorganizowaną i gotową do działania grupę Krawcowych na nocną akcję. O 21 zaczęli.
Z nożycami w rękach On i tysiące Krawcowych przecinali sznury. Znikały okropne pajęczyny. Ulice stawały się przyjezdne. Miasta widoczne. Uwolnili rzeki, jeziora, mosty.
O szóstej rano czasu lokalnego, w czwartek, zlikwidowana została Telefonia Kubeczkowa. No, dobra – Kubak zostawił sobie tylko jedno połączenie z pizzerią za rogiem, ale nikomu przecież nie przeszkadzało!
Kraj ogarnęły protesty. Szukano Super Kubaka, żeby naprawił szkody. Ale On akurat miał za sobą nieprzespaną noc, więc odpoczywał, nie wiedząc o zamieszkach. A ludzie szybko się pogodzili z upadkiem nowej idei. I odkryli ciekawy sposób na bezpłatne rozmowy. Osobiste. Na ławce w parku. Lub gdziekolwiek indziej.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Witaj Super Kubaku
    Tak jak Gryzoń korzystałam kiedyś z Twego wynalazku. I nikt nie narzekał. Wynalazek ludzkości w postaci bezpłatnych rozmów osobistych oceniam tak sobie, powiem więcej – fatalnie. Z powodu sąsiada, który co jakiś czas ma życzenie pogadać bezpłatnie i osobiście ze swoją mamuśką. Nie na ławce w parku, tylko gdziekolwiek indziej, np. na podwórku. Informuje mamuśkę z poziomu gruntu, że właśnie zapomniał kluczy od drzwi wejściowych. Mamuśka odpowiada raźno z trzeciego piętra, że synuś kiedyś głowy zapomni. I tak sobie rozmawiają bezpłatnie, zwykle o drugiej w nocy.
    Pozdrawiam

  2. Witaj Super Kubaku
    Tak jak Gryzoń korzystałam kiedyś z Twego wynalazku. I nikt nie narzekał. Wynalazek ludzkości w postaci bezpłatnych rozmów osobistych oceniam tak sobie, powiem więcej – fatalnie. Z powodu sąsiada, który co jakiś czas ma życzenie pogadać bezpłatnie i osobiście ze swoją mamuśką. Nie na ławce w parku, tylko gdziekolwiek indziej, np. na podwórku. Informuje mamuśkę z poziomu gruntu, że właśnie zapomniał kluczy od drzwi wejściowych. Mamuśka odpowiada raźno z trzeciego piętra, że synuś kiedyś głowy zapomni. I tak sobie rozmawiają bezpłatnie, zwykle o drugiej w nocy.
    Pozdrawiam

  3. A kiedy w samego Sylwestra
    w pobliżu osiedla SuperKubaka próbowali wylądować kosmici, żyjący w nieco innej rzeczywistości, dla których fale radiowe były tym, czym dla nas fizyczne przedmioty, zaplątali się w rozmowy telefoniczne i SMSy przesyłane z okazji Nowego Roku i nie mogli wystartować. Jeżeli w trakcie rozmowy przez komórkę albo radiostację usłyszycie jakieś zakłócenia albo chroboty, to właśnie oni próbuję się przepchnąć pomiędzy tymi wiązkami fal, rozmowami, SMSami, transmisjami…

  4. A kiedy w samego Sylwestra
    w pobliżu osiedla SuperKubaka próbowali wylądować kosmici, żyjący w nieco innej rzeczywistości, dla których fale radiowe były tym, czym dla nas fizyczne przedmioty, zaplątali się w rozmowy telefoniczne i SMSy przesyłane z okazji Nowego Roku i nie mogli wystartować. Jeżeli w trakcie rozmowy przez komórkę albo radiostację usłyszycie jakieś zakłócenia albo chroboty, to właśnie oni próbuję się przepchnąć pomiędzy tymi wiązkami fal, rozmowami, SMSami, transmisjami…