Zbliża się Nowy Rok, aby nieco wyluzować spróbuję wejść w optykę Mędrca Wałęsy i ją na chwilę przyjąć.
Zbliża się Nowy Rok, aby nieco wyluzować spróbuję wejść w optykę Mędrca Wałęsy i ją na chwilę przyjąć.
Wszyscy mówią, że ten Rok 2012 nadchodzi, a nie wiadomo co przyniesie, bo nie jest nasz i nikt, nawet z Brukseli, go jeszcze nie zna. Podobno ma przynieść jakieś Mayowe katastrofy, nieszczęścia, koniec świata.
Dla mnie koniec świata to już był, jak Danuśka książkę pisała i ciągle mnie pytała, bo ja jestem zauważonym autorem (zauważyła mnie w kuchni), o gramatykę, o co ja się napociłem! Krzyżówki to było nic! Teraz to co innego, mam w domu Autorkę. I to jaką ambitną, ho ho, kiedy ja jej liczyłem strony, bo nie mogła zasnąć z tego podniecenia, ona już liczyła na jakąś nagrodę literacką! O takie Polskie walczyłem…
Ale to świat się zmienił zupełnie, ja mogę teraz współżyć, no znaczy żyć, z kulturą! Nawet w kuchni, jak sobie krzesło bliżej przysunę. Myślałem nawet sam o napisaniu następnej ksiażki, na przykład: „Moje spotkania z Autorką”! Powinno być łatwo, bo przecież i tak ją spotykam, codziennie. Hahaha… Ale pomysł na bestseller! Żeby tylko nie ukradli ludzie, tak z zazdrości. Cicho, sza, nawet na spowiedzi, nie wiadomo kto tam siedzi i co w nim siedzi…
Przez to Nowe co się zbliża, to nie mogę sobie miejsca znależć. Tak sobie myślę, oficjalnie to jest zima, więc ten Jacek-Vincent może nam nawet konta w bankach zamrozić! I powie, że to nie on, tylko jakiś dziadek Mróz, albo inny Mikołaj, a ten to lubi nie swoje rozdawać!
Może jako mędrzec z Noblem powinienem doradzić wszystkim przynajmniej w Europie, aby Nowego Roku nie przyjąć? Byłoby bezpieczniej, tak jak z tą Niepodległością, ona nadchodziła, szukała do nas drogi, a my krok w tył i w bok. Nie znamy Pani. Albo, nie ma tu nikogo, niech przyjdzie Pani póżniej, znacznie póżniej… Ja tak tylko dla bezpieczeństwa, wiecie że mam z tym trochę wprawy.
A nawet jak nadejdzie ten Nowy Rok, to może go nie uznać, zostać przy swoim, przy starym, swoim i pewnym. Jak by się ten Kaczyński, czy kto inny czepiał, to można by, dajmy na to, przyjąć ten Nowy Rok, ale nie jako 2012 –ty, ale po mojemu 2011-bis! Chyba nie jestem zbyt konserwatywny ( to może przez ten Libertas)? Nie bądżmy dziećmi i tak nic się nie zmieni, Tusk przecież dalej jest premierem u Angeli.
Nie takie przecież cuda wyprawialiśmy, ale to z Mietkiem, ale on się zestarzał, a może się ustatkował? Zawsze go ciągneło do żeglarstwa… Ja się trochę sporo na tym orientuję, też jestem kimś. Mam spojrzenie oceaniczne, międzykontynentalne, no powiedzmy światowe. I nie jestem sam. Oba z Obamą mamy przecież tego Nobla. On czarny, a mnie też wołali czarną owcą, musiałbym się Gwiazdy dopytać…
A jak już mówimy o Roku, to pomyślałem, że może bym pokombinował przy tym naszym kalendarzu. Bo już mnie denerwuje, że ciagle jest to samo! Chińczyki słyszałem mają jeszcze jakiś większy bałagan w swoim kalendarzu, weżmy taki rok szczura, albo raka. Takie rzeczy to ja na wędkie łapie cały rok i Danuśka to oporządza i ja bym takie ZOO do kalendarza nie wstawiał. Nie. Ale reforma jest potrzebna.
Trochę można skromniej i mądrzej. Zawsze denerwował mnie na przykład ten Styczeń, taki obcy, zimny, gdyby tak nazwać go cieplej po domowemu? Na przykład Jarosław, albo jak będą krytykować ,to może być Przemysław, tak mi się ładnie skojarzyło, niech to przemyślą. Radziłem się Danuśki, bardzo jej się podobało. A pamiętajmy, że ona teraz literatka, to i każdy z jej opinią musi się liczyć, nawet ci po szkołach. Pomyśleć jak to się ten świat zmienia, kiedyś przy półliteratce i musztardówce człowiek bywał szczęśliwy i ja też…
Jak bym został wynalazcą nowego kalendarza, dopiero by się na nowo zakurzyło na świecie. Znowu flesze, flaszki,wywiady, nagrody, wylewne przelewy na konta, a inni niech stoją i patrzą. Przecież ja jestem wielokrotnie utalentowany i mam kupę doktoratów, aż mnie od tego ich liczenia głowa czasem boli. Nawet mnie takiego doktora, słyszał ktoś coś podobnego! W życiu…
Trzeba by poagitować Unię Europejską, żeby oni to przyjeli, najlepiej żeby to oni wprowadzili, dla wszystkich. A co?, Palikot z tymi chłopobabami do Sejmu, to i mój kalendarz też przejdzie. Jakaś dama otwiera, patrzy, a tu Leszek, rozkładówka i jeszcze wcześniej by zapłaciła! Znowu był bym przywódcą i wizjonerem i te wywiady! Ja zawsze na nich dobrze wychodzę, WSI to nic!
Tylko trochę się boję, że za mało jednak mam dzieci. Oj, jaki byłem głupi, trzeba było mieć więcej, ale przeczytałem wtedy, że przeludnienie nam grozi. Zatrzymałem się. Teraz widzę, że po prostu nie wystarczy ich na wszystkie miesiące. Może te zimowe dać razem, dni są i tak krótsze, albo dorzucić jakieś nieślubne, czy wnuczki? Może ja sam też na całą stronę, tylko latem, żebym mógł się w pełni pokazać proszę Pani, no i dać ludziom więcej popalić, to znaczy ciepła…
Ludzie pomóżecie? Przecież jak zawsze, to ja się o Waszą przyszłość zamartwiam i walczę! Tylko nie dam zmienić ilości miesięcy, musi zostać ich tyle co mam palców, żebym se mógł łatwo policzyć. Nie kombinujcie za dużo, żeby zbyt radykalnie nie wyglądało, bo jeszcze Antek Macierewicz zacznie węszyć…
Obaliłem już starą komunę, teraz razem obalimy stary kalendarz, zrobimy nowy, samorządny, niezależny, demokratyczny (Mietek leć po jakąś literatkę!), tylko potrzebuję paru doradców jak mam to zrobić! Do siego…
Jacek K.M.