Nie jestem specjalnie purystą językowym, ale jednak razi mnie dość powszechne użycie w języku debaty publicznej określenia złotówka.
Nie jestem specjalnie purystą językowym, ale jednak razi mnie dość powszechne użycie w języku debaty publicznej określenia złotówka. Złotówka jest monetą, natomiast polską walutą jest złoty, i dyskutujemy o wymianie złotego na euro. Niestety, określenie złotówka usłyszałem także z ust prezesa NBP, Sławomira Skrzypka?
Lech Kaczyński pojechał do Brukseli na szczyt szefów państw Unii Europejskiej wyposażony w instrukcje od rządu polskiego. Znajduje się tam polski plan tak zwanej ?mapy drogowej? (bardzo niefortunne określenie) dojścia Polski do strefy euro, a także polskiej stanowisko, stanowisko rządu, odpowiedzialnego za politykę zagraniczną, wobec ratyfikacji i wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego. Jak wiemy, zdanie Lecha Kaczyńskiego jest w tej sprawie, jak zresztą we wszystkich niemalże sprawach, odrębne od zdania rządu Donalda Tuska. Mam jednak nadzieję, że Lech Kaczyński stanie na wysokości zadania i zaprezentuje stanowisko dla Polski korzystne, czyli rządowe. Mam po prostu nadzieję, że ?nie zgubi? kartki z instrukcjami. Szczyt brukselski, a właściwie roboczy lunch, ma również duże znaczenie, ponieważ jest on przygotowaniem do spotkania grupy G – 20 w Waszyngtonie.
Połączenie tych dwóch spraw, czyli wejścia do Eurolandu i ratyfikacji traktatu z Lizbony jest jak najbardziej sensowne. Nie jest to, jak by chciała pisowska opozycja i niektórzy ministrowie z Kancelarii Prezydenckiej, prowokacja wobec Lecha Kaczyńskiego, lecz tylko przypomnienie o zasadach prowadzenia polityki państwa na zewnątrz. Wręczenie tej instrukcji Lechowi Kaczyńskiemu przez ministra finansów, Jacka Rostowskiego, nie jest brakiem kindersztuby, lecz po prostu pomocą rządu dla głowy państwa (sic!). Pan prezydent pokazał w czasie swojego ostatniego wyjazdu do Brukseli, że jego maniery, szczególnie wobec kobiet, są beż zarzutu, więc nie ma mowy o jakichkolwiek niestosownych uwagach, czy pouczeniach wobec niego?
Wprowadzenie euro (i ratyfikacja TL) są dla naszego kraju korzystne. Już sam proces dojścia do daty przyjęcia ogólnoeuropejskiej waluty jest dobry dla polskiej gospodarki. Dlatego też niespodziewane ogłoszenie przez premiera Donalda Tuska, że Polska chce wejść do strefy euro w roku 2011, co zostało uczynione w połowie września, w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy, należy przyjąć z zadowoleniem. Za tą deklaracją, jak by nie powiedzieć, głównie polityczną, poszły konkretne działania merytoryczne. Trzeba przyznać, że tym razem prace rządu były zdecydowane i konsekwentne, co jest chyba zasługą ministra Jacka Rostowskiego. Rządowi udało się pozyskać także do swojego planu prezesa NBP, a nawet, na krótko wprawdzie, samego Lecha Kaczyńskiego. Na krótko, ponieważ szybko ?telefon od przyjaciela?, czyli jego kontakty z bratem Jarosławem doprowadziły do usztywnienia stanowiska. Jednak rządowi udało się doprowadzić do powstania wspomnianej ?mapy drogowej?, która jako dokument rządu może i musi być przez niego konsekwentnie realizowana.
Jak już wspomniałem wcześniej, sam proces dochodzenia do daty wejścia euro w państwie jest dla stabilizacji polskiej gospodarki korzystny. Przede wszystkim Polska daje wyraźny sygnał rynkom światowym i inwestorom, że polskie warunki finansowe i prawne są stabilne. Po drugie, co jest ważne w trackie trwającego (a może i wzrastającego) kryzysu finansowego, nasz kraj daje wyraźny sygnał, że priorytet stabilności naszej waluty i reżimu finansów państwa zostaje zachowany. Przypomnijmy, że Polska musi spełnić kilka warunków, zapisanych w traktacie z Maastricht, tak zwanych warunków konwergencji. Najważniejsze kryteria dotyczą polskiego budżetu. Deficyt budżetu nie może być większy niż 3% PKB, dług publiczny nie może przekroczyć 60% PKB, stopy procentowe nie mogą być wyższe niż 2 punkty procentowe. Ostatni warunek dotyczy inflacji, która nie może przekroczyć 1,5%. Okres trwania takich warunków makroekonomicznych musi trwać przez dwa lata.
Patrząc na te warunki, oraz na datę proponowaną przez rząd, czyli 1 stycznia 2012 roku, jest jasne, że polski rząd musi prowadzić działania już teraz, zaczynając od odpowiedniej budowy budżetu na rok 2009. Konieczne jest po pierwsze, zmniejszenie deficytu budżetowego do poziomu zbliżonego do wspomnianych 3%, a także, co wymaga konsensu z NBP, odpowiedniego sterowania stopami procentowymi przez Radę Polityki Pieniężnej, tak aby inflacja nie przekraczała założonych wartości. Najważniejsza sprawa rozegra się jednak, jak to w Polsce w sferze polityki, ponieważ do wprowadzenia euro konieczna jest nowelizacja Konstytucji RP. To jednak wymaga współpracy z opozycją, głównie Prawem i Sprawiedliwością. A to, jak wiemy, nie jest sprawą łatwą. I niestety, jak sądzę, czeka nas w tej sprawie największa zawierucha polityczna, większa, niż dyskusje na temat ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Nie wykluczone, że może to doprowadzić do przedterminowych wyborów wiosną przyszłego roku.
Jarosław Kaczyński (i za jego podpuszczeniem brat, Lech) chcą rozpisania w tej sprawie referendum. Obaj również chwytają się demagogicznych haseł o domniemanych wzrostach cen i stratach, jakie poniosą najbiedniejsi, przy wprowadzeniu waluty europejskiej (słynne już 240 złotych strat emerytów. według tajemnych, nigdy nie opublikowanych wyliczeń Jarosława Kaczyńskiego). Również Lech Kaczyński przywiózł ostatnio ze Słowenii wyliczenia o domniemanych wzrostach cen w tym kraju po wprowadzeniu euro, czego jednak Eurostat nie potwierdza. Nie jest jednoznaczne, jak pod wpływem nacisków związków zawodowych zachowa się w tej sprawie Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wprawdzie po spotkaniu Kancelarii Rady Ministrów Grzegorz Napieralski twierdził, że jego partia i klub parlamentarny stanie po stronie rządu, ale drzewiej ?głos ludu?, czyli pochody związków zawodowych, z petardami i oskardami, miały duży wpływ na decyzje polityków.
Dyskusji na temat wprowadzenia euro w Polsce nie da się jednak oddzielić od innych spraw natury ekonomicznej.
Mam nieodparte wrażenie, że intencje Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej nie są do końca szczere. Wydaje się, że zrobienie ze sprawy euro sztandarowego projektu ekonomicznego tej koalicji rządowej, ma przykryć brak pomysłów i projektów ustaw w innych dziedzinach gospodarczych. Dotyczy to nie tylko ustaw zdrowotnych, ale przede wszystkim zagadnień związanych z regulacjami prawnymi dotyczącymi ułatwienia procedur administracji państwa w dziedzinie swobody gospodarczej, braku projektów rozwoju infrastruktury państwa, w tym budowy autostrad i restrukturyzacji kolei, a także zmian (i uproszczeń) w dziedzinie podatków. Nie da się oddzielić tych tematów od sprawy wprowadzenia euro, a nie słychać, aby rząd miał pomysły i rozwiązania, dotyczące tych zagadnień, w tym także kwestii udrożnienia i pełnej komercjalizacji systemu ubezpieczeń społecznych, nie mówiąc o wiecznym temacie KRUS-u.
Wprowadzenie euro, a także ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego mają również inne kolosalne znaczenie. Polska, jak peryferia Europy jest w dalszym ciągu państwem granicznym Unii. Sytuacja geopolityczna jest napięta, i tak naprawdę wybór Baracka Obamy na prezydenta Stanów Zjednoczonych nie wiele w niej zmienił.
Jeżeli Polska chce mieć realny wpływ na politykę bezpieczeństwa UE, także na politykę energetyczną, musi bezwzględnie doprowadzić do ściślejszej naszej integracji.
Nie byliśmy, pomimo naszych płomiennych deklaracji, nigdy strategicznym partnerem USA w naszym regionie. Tym bardziej nie staniemy się nim za rządów administracji demokratycznej.
Azrael
Dzień dobry Azrael
Ciekawe i bardzo ważne wątki życia gospodzrczego i politycznego poruszyłeś. Jak się zachowa Prezydent Lech Kaczyński w Brukseli już za kilka godzin się okaże. Mam nadzieje, że jednak lepiej się tym raem przygotował i obciachu nam nie przyniesie. Oby.
Pozdrawiam
Dzień dobry Azrael
Ciekawe i bardzo ważne wątki życia gospodzrczego i politycznego poruszyłeś. Jak się zachowa Prezydent Lech Kaczyński w Brukseli już za kilka godzin się okaże. Mam nadzieje, że jednak lepiej się tym raem przygotował i obciachu nam nie przyniesie. Oby.
Pozdrawiam
Dzień dobry Azrael
Ciekawe i bardzo ważne wątki życia gospodzrczego i politycznego poruszyłeś. Jak się zachowa Prezydent Lech Kaczyński w Brukseli już za kilka godzin się okaże. Mam nadzieje, że jednak lepiej się tym raem przygotował i obciachu nam nie przyniesie. Oby.
Pozdrawiam
jedno euro
jedno euro
dwa euro
pięć euro
a może:
jedno euro
dwa eura
pięć euer
no bo skoro jedno wiadro, dwa wiadra i pięć wiader to dlaczego nie? A może inaczej?
Czy leci z nami jakiś językoznawca? Poważnie pytam.
Pozdrawiam
Pilot Pirx
Owszem, analogia jest
ale nie z wiadrem, tylko z innymi pochodzącymi z języków obcych rzeczownikami r. nijakiego, kończącymi się na “o” – “halo” (efekt widoczny naokoło tarczy Księżyca przy odpowiedniej pogodzie”), “polo” (zarówno gra, jak i materiał na koszulki), czy nawet zapomniane już nieco “bambuko” (żart! żart!).
Oczywiście z czasem bywa, że słowo się zakorzenia w języku i ludzie zaczynają odmieniać, po czym zwyczaj staje się na tyle powszechny, że uznają go normatywni językoznawcy. O ile pamiętam, jeszcze w międzywojniu nie odmieniano wyrazów “radio” i “studio”, a teraz ich odmiana jest poprawna.
Polecam w przypadkach spornych witrynę http://so.pwn.pl
No tak
No tak, formalnie rzecz biorąc zgoda, zresztą staromodni, choć niekoniecznie starej daty, jak niżej podpisany, wciąż radio i studio nie odmieniają. A co Wam mówi intuicja, gdybyście się mieli zdecydować na formy odmieniane, to jakie by one były?
Pozdrawiam
Pilot Pirx
Wow, w taką lingwistykę się jeszcze nie bawiłem
Eksperymentalną chyba? Czy może lepsza będzie “Prekognicyjna”? Coś jak “Będzieje” profesora Tarantogi w “Kongresie futurologicznym” Lema?
Ad rem:
M. euro
D. eura
C. eurowi a. euru (widzi mi się raczej ta pierwsza forma)
B. euro
N. eurem
Msc. o eurze (zdecydowanie nie o euru!)
W. O euro!
Może być?
Aha, jeszcze liczba mnoga:
M. eura
D. eur
C. eurom
B. eura
N. eurami
Msc. o eurach
I wsio.
To był mój kolega Tichy
To był mój kolega Tichy, a termin usłyszał bodaj od niejakiego Symingtona, potem też padał w rozmowie z Trottelreinerem.
No ale widze dwa eura w mianowniku liczby mnogiej. A co z pięcioma, co z pięcioma?
Pilot Pirx
Kajam się
oczywiście, że to był profesor Trottelreiner. Obaj z Tarantogą są na “T” i mnie to zmyliło. Ale mam nadzieję, że wybaczą, bo to poczciwi ludzie są w głebi duszy.
Pięć, sześć i dalsze liczebniki wymagają dopełniacza – pięć (kogo? czego?) złotych, dolarów, funtów, rubli, franków. I na koniec – w naszej hipotetycznej przyszłości – eur. Ale jak znam życie, ludzie po swojemu dojdą do bardziej popularnej i dominującej (bo zgodnej z rodzajem męskim) formy – eurów.
Juz gdzies napisalem, dla
Juz gdzies napisalem, dla mnie po prostu euro, piec euro. Tak mowimy na codzien w domostwie swoim.
Sobie mysle: poj zgoda, mnoga
Sobie mysle: poj zgoda, mnoga D euro po prostu. Temat trudny. Na szczescie ja ich tylko uzywam, nie musze glowic sie nad odmiana ni wymiana.
Radio – to jest dobry przykład
Radio się kiedyś nie odmieniało. Uczyli mnie : jedno radio, dwa radio, pięć radio.
Ale może gramatyka się zmieniła przez te dziesiąt lat, Mogę nie być na bieżąco.
Ale jeśli zasady nadal obowiązują to pierwsza wersja jest spoko i ok.
Skoro Ciebie uczyli takiej odmiany,
to cofam to międzywojnie… Mam nie cofać?
Quackie, nie cofaj …
… ale wiedzę przyjdzie trochę zweryfikować 😉 Sama to przed chwilą uczyniłam, bowiem zaintrygowana dziejami deklinacji słowa “radio” poszperałam chwilę w internecie i oto, co znalazłam, ku własnemu zaskoczeniu:
“Rzeczownik radio zaczęto odmeniać w okresie międzywojennym, skoro w “Słowniku ortoepicznym” Stanisława Szobera z roku 1937 podana jest już jego odmiana. Co ciekawe, Szober podaje dwie formy narzędnika: tym radio i tym radiem, oraz miejscownika: w tym radio (rzadziej: w tym radiu), co świadczy o tym, że proces adaptacji wyrazu do polskiej deklinacji jeszcze wówczas nie był zakończony.”
Prof. dr hab. Mirosław Skarżyński, Wydział Polonistyki UJ
Kiedy proces adaptacji zakończył się, tego nie wiem, ale ten sam profesor twierdzi:
“Radio odmienia się, choć w znaczeniu instytucji (np. Polskie Radio) zachowują się jeszcze (jednak coraz rzadziej spotykane) użycia bez odmiany (pracować w radio). Są one uznawane za poprawne.”
Pozdrawiam
Niniejszym weryfikuję więc.
Ja osobiście nie sięgam pamięcią do międzywojnia, tylko do wykładów na studiach ;- )
Dziękuję za uściślenie i odwołanie do faktów.
Nauczycielki moje międzywojenne były
Jam do szkół na prowincji chodził a nauczycielki mocno przedwojenne i międzywojenne były 🙂
Jak na mój słuch
to zgoda odnośnie euro.
jedno euro
jedno euro
dwa euro
pięć euro
a może:
jedno euro
dwa eura
pięć euer
no bo skoro jedno wiadro, dwa wiadra i pięć wiader to dlaczego nie? A może inaczej?
Czy leci z nami jakiś językoznawca? Poważnie pytam.
Pozdrawiam
Pilot Pirx
Owszem, analogia jest
ale nie z wiadrem, tylko z innymi pochodzącymi z języków obcych rzeczownikami r. nijakiego, kończącymi się na “o” – “halo” (efekt widoczny naokoło tarczy Księżyca przy odpowiedniej pogodzie”), “polo” (zarówno gra, jak i materiał na koszulki), czy nawet zapomniane już nieco “bambuko” (żart! żart!).
Oczywiście z czasem bywa, że słowo się zakorzenia w języku i ludzie zaczynają odmieniać, po czym zwyczaj staje się na tyle powszechny, że uznają go normatywni językoznawcy. O ile pamiętam, jeszcze w międzywojniu nie odmieniano wyrazów “radio” i “studio”, a teraz ich odmiana jest poprawna.
Polecam w przypadkach spornych witrynę http://so.pwn.pl
No tak
No tak, formalnie rzecz biorąc zgoda, zresztą staromodni, choć niekoniecznie starej daty, jak niżej podpisany, wciąż radio i studio nie odmieniają. A co Wam mówi intuicja, gdybyście się mieli zdecydować na formy odmieniane, to jakie by one były?
Pozdrawiam
Pilot Pirx
Wow, w taką lingwistykę się jeszcze nie bawiłem
Eksperymentalną chyba? Czy może lepsza będzie “Prekognicyjna”? Coś jak “Będzieje” profesora Tarantogi w “Kongresie futurologicznym” Lema?
Ad rem:
M. euro
D. eura
C. eurowi a. euru (widzi mi się raczej ta pierwsza forma)
B. euro
N. eurem
Msc. o eurze (zdecydowanie nie o euru!)
W. O euro!
Może być?
Aha, jeszcze liczba mnoga:
M. eura
D. eur
C. eurom
B. eura
N. eurami
Msc. o eurach
I wsio.
To był mój kolega Tichy
To był mój kolega Tichy, a termin usłyszał bodaj od niejakiego Symingtona, potem też padał w rozmowie z Trottelreinerem.
No ale widze dwa eura w mianowniku liczby mnogiej. A co z pięcioma, co z pięcioma?
Pilot Pirx
Kajam się
oczywiście, że to był profesor Trottelreiner. Obaj z Tarantogą są na “T” i mnie to zmyliło. Ale mam nadzieję, że wybaczą, bo to poczciwi ludzie są w głebi duszy.
Pięć, sześć i dalsze liczebniki wymagają dopełniacza – pięć (kogo? czego?) złotych, dolarów, funtów, rubli, franków. I na koniec – w naszej hipotetycznej przyszłości – eur. Ale jak znam życie, ludzie po swojemu dojdą do bardziej popularnej i dominującej (bo zgodnej z rodzajem męskim) formy – eurów.
Juz gdzies napisalem, dla
Juz gdzies napisalem, dla mnie po prostu euro, piec euro. Tak mowimy na codzien w domostwie swoim.
Sobie mysle: poj zgoda, mnoga
Sobie mysle: poj zgoda, mnoga D euro po prostu. Temat trudny. Na szczescie ja ich tylko uzywam, nie musze glowic sie nad odmiana ni wymiana.
Radio – to jest dobry przykład
Radio się kiedyś nie odmieniało. Uczyli mnie : jedno radio, dwa radio, pięć radio.
Ale może gramatyka się zmieniła przez te dziesiąt lat, Mogę nie być na bieżąco.
Ale jeśli zasady nadal obowiązują to pierwsza wersja jest spoko i ok.
Skoro Ciebie uczyli takiej odmiany,
to cofam to międzywojnie… Mam nie cofać?
Quackie, nie cofaj …
… ale wiedzę przyjdzie trochę zweryfikować 😉 Sama to przed chwilą uczyniłam, bowiem zaintrygowana dziejami deklinacji słowa “radio” poszperałam chwilę w internecie i oto, co znalazłam, ku własnemu zaskoczeniu:
“Rzeczownik radio zaczęto odmeniać w okresie międzywojennym, skoro w “Słowniku ortoepicznym” Stanisława Szobera z roku 1937 podana jest już jego odmiana. Co ciekawe, Szober podaje dwie formy narzędnika: tym radio i tym radiem, oraz miejscownika: w tym radio (rzadziej: w tym radiu), co świadczy o tym, że proces adaptacji wyrazu do polskiej deklinacji jeszcze wówczas nie był zakończony.”
Prof. dr hab. Mirosław Skarżyński, Wydział Polonistyki UJ
Kiedy proces adaptacji zakończył się, tego nie wiem, ale ten sam profesor twierdzi:
“Radio odmienia się, choć w znaczeniu instytucji (np. Polskie Radio) zachowują się jeszcze (jednak coraz rzadziej spotykane) użycia bez odmiany (pracować w radio). Są one uznawane za poprawne.”
Pozdrawiam
Niniejszym weryfikuję więc.
Ja osobiście nie sięgam pamięcią do międzywojnia, tylko do wykładów na studiach ;- )
Dziękuję za uściślenie i odwołanie do faktów.
Nauczycielki moje międzywojenne były
Jam do szkół na prowincji chodził a nauczycielki mocno przedwojenne i międzywojenne były 🙂
Jak na mój słuch
to zgoda odnośnie euro.
jedno euro
jedno euro
dwa euro
pięć euro
a może:
jedno euro
dwa eura
pięć euer
no bo skoro jedno wiadro, dwa wiadra i pięć wiader to dlaczego nie? A może inaczej?
Czy leci z nami jakiś językoznawca? Poważnie pytam.
Pozdrawiam
Pilot Pirx
Owszem, analogia jest
ale nie z wiadrem, tylko z innymi pochodzącymi z języków obcych rzeczownikami r. nijakiego, kończącymi się na “o” – “halo” (efekt widoczny naokoło tarczy Księżyca przy odpowiedniej pogodzie”), “polo” (zarówno gra, jak i materiał na koszulki), czy nawet zapomniane już nieco “bambuko” (żart! żart!).
Oczywiście z czasem bywa, że słowo się zakorzenia w języku i ludzie zaczynają odmieniać, po czym zwyczaj staje się na tyle powszechny, że uznają go normatywni językoznawcy. O ile pamiętam, jeszcze w międzywojniu nie odmieniano wyrazów “radio” i “studio”, a teraz ich odmiana jest poprawna.
Polecam w przypadkach spornych witrynę http://so.pwn.pl
No tak
No tak, formalnie rzecz biorąc zgoda, zresztą staromodni, choć niekoniecznie starej daty, jak niżej podpisany, wciąż radio i studio nie odmieniają. A co Wam mówi intuicja, gdybyście się mieli zdecydować na formy odmieniane, to jakie by one były?
Pozdrawiam
Pilot Pirx
Wow, w taką lingwistykę się jeszcze nie bawiłem
Eksperymentalną chyba? Czy może lepsza będzie “Prekognicyjna”? Coś jak “Będzieje” profesora Tarantogi w “Kongresie futurologicznym” Lema?
Ad rem:
M. euro
D. eura
C. eurowi a. euru (widzi mi się raczej ta pierwsza forma)
B. euro
N. eurem
Msc. o eurze (zdecydowanie nie o euru!)
W. O euro!
Może być?
Aha, jeszcze liczba mnoga:
M. eura
D. eur
C. eurom
B. eura
N. eurami
Msc. o eurach
I wsio.
To był mój kolega Tichy
To był mój kolega Tichy, a termin usłyszał bodaj od niejakiego Symingtona, potem też padał w rozmowie z Trottelreinerem.
No ale widze dwa eura w mianowniku liczby mnogiej. A co z pięcioma, co z pięcioma?
Pilot Pirx
Kajam się
oczywiście, że to był profesor Trottelreiner. Obaj z Tarantogą są na “T” i mnie to zmyliło. Ale mam nadzieję, że wybaczą, bo to poczciwi ludzie są w głebi duszy.
Pięć, sześć i dalsze liczebniki wymagają dopełniacza – pięć (kogo? czego?) złotych, dolarów, funtów, rubli, franków. I na koniec – w naszej hipotetycznej przyszłości – eur. Ale jak znam życie, ludzie po swojemu dojdą do bardziej popularnej i dominującej (bo zgodnej z rodzajem męskim) formy – eurów.
Juz gdzies napisalem, dla
Juz gdzies napisalem, dla mnie po prostu euro, piec euro. Tak mowimy na codzien w domostwie swoim.
Sobie mysle: poj zgoda, mnoga
Sobie mysle: poj zgoda, mnoga D euro po prostu. Temat trudny. Na szczescie ja ich tylko uzywam, nie musze glowic sie nad odmiana ni wymiana.
Radio – to jest dobry przykład
Radio się kiedyś nie odmieniało. Uczyli mnie : jedno radio, dwa radio, pięć radio.
Ale może gramatyka się zmieniła przez te dziesiąt lat, Mogę nie być na bieżąco.
Ale jeśli zasady nadal obowiązują to pierwsza wersja jest spoko i ok.
Skoro Ciebie uczyli takiej odmiany,
to cofam to międzywojnie… Mam nie cofać?
Quackie, nie cofaj …
… ale wiedzę przyjdzie trochę zweryfikować 😉 Sama to przed chwilą uczyniłam, bowiem zaintrygowana dziejami deklinacji słowa “radio” poszperałam chwilę w internecie i oto, co znalazłam, ku własnemu zaskoczeniu:
“Rzeczownik radio zaczęto odmeniać w okresie międzywojennym, skoro w “Słowniku ortoepicznym” Stanisława Szobera z roku 1937 podana jest już jego odmiana. Co ciekawe, Szober podaje dwie formy narzędnika: tym radio i tym radiem, oraz miejscownika: w tym radio (rzadziej: w tym radiu), co świadczy o tym, że proces adaptacji wyrazu do polskiej deklinacji jeszcze wówczas nie był zakończony.”
Prof. dr hab. Mirosław Skarżyński, Wydział Polonistyki UJ
Kiedy proces adaptacji zakończył się, tego nie wiem, ale ten sam profesor twierdzi:
“Radio odmienia się, choć w znaczeniu instytucji (np. Polskie Radio) zachowują się jeszcze (jednak coraz rzadziej spotykane) użycia bez odmiany (pracować w radio). Są one uznawane za poprawne.”
Pozdrawiam
Niniejszym weryfikuję więc.
Ja osobiście nie sięgam pamięcią do międzywojnia, tylko do wykładów na studiach ;- )
Dziękuję za uściślenie i odwołanie do faktów.
Nauczycielki moje międzywojenne były
Jam do szkół na prowincji chodził a nauczycielki mocno przedwojenne i międzywojenne były 🙂
Jak na mój słuch
to zgoda odnośnie euro.
Taki długi wywód i…
…konkluzją jest to, że brak pomysłów maskuje się pomysłem Euro?
A na koniec, że Euro świetna rzecz i ma kolosalne znaczenie…
O co Ci chodzi, Azraelu?
Taki długi wywód i…
…konkluzją jest to, że brak pomysłów maskuje się pomysłem Euro?
A na koniec, że Euro świetna rzecz i ma kolosalne znaczenie…
O co Ci chodzi, Azraelu?
Taki długi wywód i…
…konkluzją jest to, że brak pomysłów maskuje się pomysłem Euro?
A na koniec, że Euro świetna rzecz i ma kolosalne znaczenie…
O co Ci chodzi, Azraelu?
Witaj Azraelu,
Rozumiem i
Witaj Azraelu,
Rozumiem i akceptuję fakt, że jesteś bacznym obserwatorem, a zarazem krytykiem poczynań/braku poczynań Rządu.
Wolałabym jednak, abyś potrafił dostrzec, że w Parlamencie trwają jednak prace nad wspomnianymi przez Ciebie dziedzinami, cyt.:
“…Dotyczy to nie tylko ustaw zdrowotnych, ale przede wszystkim zagadnień związanych z regulacjami prawnymi dotyczącymi ułatwienia procedur administracji państwa w dziedzinie swobody gospodarczej, braku projektów rozwoju infrastruktury państwa, w tym budowy autostrad i restrukturyzacji kolei, a także zmian (i uproszczeń) w dziedzinie podatków…”
Na uwagę zasługują, moim zdaniem, m.in. zmiany regulacji dot. spółek (np. obniżenie kapitału zakładowego spółek kapitałowych, zmiany dot. spółek cywilnych, etc.), uproszczenie procedur dot. zakładania firmy (pomysł ze zgłaszaniem rozpoczęcia działalności do właściwego organu JST uważam za całkiem ciekawy), regulacje dot. kontroli skarbowych (jak np. 7-dniowy okres, który ma istnieć od momentu powiadomienia o zamiarze kontroli do momentu kontroli), rozpisany harmonogram (tak, wiem, to nadal harmonogram) dot. budowy autostrad i dróg szybkiego ruchu, i kilka pomniejszych, jak chociażby tzw. “Palikotówki”.
Owszem, nie ma się co czarować, Eldorado nam w najbliższych latach nie grozi, ale podsumowanie choćby ww. działań w taki sposób, jak Ty to robisz, cyt.: “…Wydaje się, że zrobienie ze sprawy euro sztandarowego projektu ekonomicznego tej koalicji rządowej, ma przykryć brak pomysłów i projektów ustaw w innych dziedzinach gospodarczych…” jest nieco nieobiektywne, żeby nie napisać, niesprawiedliwe.
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj Azraelu,
Rozumiem i
Witaj Azraelu,
Rozumiem i akceptuję fakt, że jesteś bacznym obserwatorem, a zarazem krytykiem poczynań/braku poczynań Rządu.
Wolałabym jednak, abyś potrafił dostrzec, że w Parlamencie trwają jednak prace nad wspomnianymi przez Ciebie dziedzinami, cyt.:
“…Dotyczy to nie tylko ustaw zdrowotnych, ale przede wszystkim zagadnień związanych z regulacjami prawnymi dotyczącymi ułatwienia procedur administracji państwa w dziedzinie swobody gospodarczej, braku projektów rozwoju infrastruktury państwa, w tym budowy autostrad i restrukturyzacji kolei, a także zmian (i uproszczeń) w dziedzinie podatków…”
Na uwagę zasługują, moim zdaniem, m.in. zmiany regulacji dot. spółek (np. obniżenie kapitału zakładowego spółek kapitałowych, zmiany dot. spółek cywilnych, etc.), uproszczenie procedur dot. zakładania firmy (pomysł ze zgłaszaniem rozpoczęcia działalności do właściwego organu JST uważam za całkiem ciekawy), regulacje dot. kontroli skarbowych (jak np. 7-dniowy okres, który ma istnieć od momentu powiadomienia o zamiarze kontroli do momentu kontroli), rozpisany harmonogram (tak, wiem, to nadal harmonogram) dot. budowy autostrad i dróg szybkiego ruchu, i kilka pomniejszych, jak chociażby tzw. “Palikotówki”.
Owszem, nie ma się co czarować, Eldorado nam w najbliższych latach nie grozi, ale podsumowanie choćby ww. działań w taki sposób, jak Ty to robisz, cyt.: “…Wydaje się, że zrobienie ze sprawy euro sztandarowego projektu ekonomicznego tej koalicji rządowej, ma przykryć brak pomysłów i projektów ustaw w innych dziedzinach gospodarczych…” jest nieco nieobiektywne, żeby nie napisać, niesprawiedliwe.
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj Azraelu,
Rozumiem i
Witaj Azraelu,
Rozumiem i akceptuję fakt, że jesteś bacznym obserwatorem, a zarazem krytykiem poczynań/braku poczynań Rządu.
Wolałabym jednak, abyś potrafił dostrzec, że w Parlamencie trwają jednak prace nad wspomnianymi przez Ciebie dziedzinami, cyt.:
“…Dotyczy to nie tylko ustaw zdrowotnych, ale przede wszystkim zagadnień związanych z regulacjami prawnymi dotyczącymi ułatwienia procedur administracji państwa w dziedzinie swobody gospodarczej, braku projektów rozwoju infrastruktury państwa, w tym budowy autostrad i restrukturyzacji kolei, a także zmian (i uproszczeń) w dziedzinie podatków…”
Na uwagę zasługują, moim zdaniem, m.in. zmiany regulacji dot. spółek (np. obniżenie kapitału zakładowego spółek kapitałowych, zmiany dot. spółek cywilnych, etc.), uproszczenie procedur dot. zakładania firmy (pomysł ze zgłaszaniem rozpoczęcia działalności do właściwego organu JST uważam za całkiem ciekawy), regulacje dot. kontroli skarbowych (jak np. 7-dniowy okres, który ma istnieć od momentu powiadomienia o zamiarze kontroli do momentu kontroli), rozpisany harmonogram (tak, wiem, to nadal harmonogram) dot. budowy autostrad i dróg szybkiego ruchu, i kilka pomniejszych, jak chociażby tzw. “Palikotówki”.
Owszem, nie ma się co czarować, Eldorado nam w najbliższych latach nie grozi, ale podsumowanie choćby ww. działań w taki sposób, jak Ty to robisz, cyt.: “…Wydaje się, że zrobienie ze sprawy euro sztandarowego projektu ekonomicznego tej koalicji rządowej, ma przykryć brak pomysłów i projektów ustaw w innych dziedzinach gospodarczych…” jest nieco nieobiektywne, żeby nie napisać, niesprawiedliwe.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak a propos Słowenii i euro
Zwiedzałem Słowenię bodajże w zeszłym roku. Mieszkałem “na kwaterach” w jednej wiosce u “zwykłych szarych ludzi”. Na pytanie, w jakiej walucie się rozliczamy, padła zdecydowana odpowiedź “euro”. To samo w sklepach spożywczych, restauracjach, bankach. Korona słoweńska niby sobie jest, ale jakoby jej nie było.
Zastanawiam się, w imię czego ta “narodowa demagogia” serwowana przez PiS. Tego, że rząd Tuska jest w kwestii euro o wiele bliższy prawdy? “Aa, to my w takim razie musimy być dalej!”
Tak a propos Słowenii i euro
Zwiedzałem Słowenię bodajże w zeszłym roku. Mieszkałem “na kwaterach” w jednej wiosce u “zwykłych szarych ludzi”. Na pytanie, w jakiej walucie się rozliczamy, padła zdecydowana odpowiedź “euro”. To samo w sklepach spożywczych, restauracjach, bankach. Korona słoweńska niby sobie jest, ale jakoby jej nie było.
Zastanawiam się, w imię czego ta “narodowa demagogia” serwowana przez PiS. Tego, że rząd Tuska jest w kwestii euro o wiele bliższy prawdy? “Aa, to my w takim razie musimy być dalej!”
Tak a propos Słowenii i euro
Zwiedzałem Słowenię bodajże w zeszłym roku. Mieszkałem “na kwaterach” w jednej wiosce u “zwykłych szarych ludzi”. Na pytanie, w jakiej walucie się rozliczamy, padła zdecydowana odpowiedź “euro”. To samo w sklepach spożywczych, restauracjach, bankach. Korona słoweńska niby sobie jest, ale jakoby jej nie było.
Zastanawiam się, w imię czego ta “narodowa demagogia” serwowana przez PiS. Tego, że rząd Tuska jest w kwestii euro o wiele bliższy prawdy? “Aa, to my w takim razie musimy być dalej!”