Kim jest Neo?
żyje w świecie pozorów (przyjmuje za prawdę to co jest jej odbiciem), żyje wbrew swojej naturze …> jest zniewolony
nie wie nawet kim jest (ma niejasne przeczucie że żyje wbrew własnej naturze, że coś jest nie tak, i szuka (niewyraźny cel)- jest hakerem)
szuka i idzie za Morfeuszem- musi mu zaufać (przeczuć deon)
jaki jest ten matrix- świat najbliższy Neo, może go odczuć zmysłami (jakk kopnie kamien to poczuje), ale jest wytworem algorytmów programów, świat spójny, a jeżeli zdarzają się w nim błedy to myśli że ma deja vu
musi się kierować za Morfeuszem w dążeniu do prawdy (musi w nim wyczuć deon)
Może się nie opłacało wychodzić z jaskini? miał iluzję wyborów, pracę, a okazuje się być baterią
(politolog zanim stawia ideologiczne postulaty, powinien zdiagnozować strukturę rzeczywistości do której się odnosi)
idea stołu- linijka koduw matr
bit (InfO)= byt
(zbiór info (o ile przekonani jestesmy) to wiedza)
iksie- symulacjaw
Platonie- wyjaśnienie
w obu- dualizm świata
A czy pytanie rzędu jak się czujesz będzie tu na miejscu?
Istnieć to znaczy być tutaj, po prostu; rzeczy istniejące ukazują się, pozwalają się napotkać, ale nigdy nie można ich wywnioskować. Zdaje mi się, że są ludzie, którzy to zrozumieli, tylko że próbowali przezwyciężyć tę przypadkowość wynajdując byt konieczny i będący powodem siebie samego. A przecież żaden byt konieczny nie może wytłumaczyć istnienia. Przypadkowość nie jest złudzeniem, pozorem, który można rozproszyć; to absolut, w konsekwencji doskonała bezpodstawność. Wszystko jest bezpodstawne, ten ogród, to miasto i ja sam. Kiedy zdarza się, że zdajemy sobie z tego sprawę, robi się mdło na sercu i wszystko zaczyna falować (…).
Jean-Paul Sartre — Mdłości, 1938
(tłum. Jacek Trznadel)
[S]postrzec, że świat jest "nieprzenikalny", dojrzeć, jak obcy jest kamień, jak nie daje się nam ująć, z jaką siłą natura, krajobraz może nas negować. W głębi wszelkiego piękna kryje się coś nieludzkiego, i te wzgórza, łagodność nieba, rysunek drzew w tej samej chwili tracą iluzoryczny sens, który im przydajemy, i odtąd stają się bardziej odległe niż raj utracony. Pierwotna wrogość świata idzie ku nam poprzez tysiąclecia. Przez sekundę nie rozumiemy go już, skoro przez wieki rozumieliśmy z niego tylko kształty i linie, które wpierw w nim zawarliśmy, a brak nam teraz sił, by korzystać z tej sztuczki. Świat nam się wymyka, ponieważ na powrót jest sobą samym. Dekoracje maskowane przez przyzwyczajenie stają się tym, czym są: Oddalają się od nas. (…) ta nieprzenikalność i obcość świata to absurd.
Albert Camus — Mit Syzyfa, 1942
(tłum. Joanna Guze)