W całej tej poronionej dyskusji o stanie wojennym, wszystkim umyka jedno: po obu stronach ówczesnej barykady było bardzo wiele gorących głów, ktorym marzyła się siłowa, fizyczna konfrontacja.
W całej tej poronionej dyskusji o stanie wojennym, wszystkim umyka jedno: po obu stronach ówczesnej barykady było bardzo wiele gorących głów, ktorym marzyła się siłowa, fizyczna konfrontacja.
Jedni chcieli wieszać ?komusnistów?, drudzy chcieli wieszać ?wywrotowców?, a kto wie, czy stan wojenny nie był przypadkiem wymierzony przede wszystkim przeciwko partyjnemu betotonowi, który bardzio marzył o wyeliminowaniu aktywu ?solidaruchowego? i niejednego księdza musielibyśmy wyławiać z Wisły i opłakiwać.
W roku 1981 w społeczeństwie polskim zaczęły się pojawiać nastroje rewolucyjne, znaczy: zaczęła postępować polaryzacja: albo jesteś tu, albo tam ? a w konsekwencji pojawiło się widmo sytuacji, w której: albo jesteś z nami i mordujemy tamtych, albo jesteś z tamtymi i mordujesz nas.
I wcale nie przesadzam ? hasło ?zima wasza, wiosna nasza? było echem tych nastrojów.
Gdybanie, to głupia rzecz, wiem. Ale prawdopodobieństwo konfrontacji ?zbrojnej? pomiędzy Polakami było w tamtym czasie ogromne ? i nikt mi nie powie, że ?bratnie kraje? nie przylazłyby w takim przypadku do Polski z ?humanitarną pomocą?.
Także, jak czytam sobie dzisiaj te wszystkie ?czarno-biale? wywody o tym jakąż to gehennę na narod polski sprowadził Jaruzelski swoim stanem wojennym, to niedobrze mi się robi.
Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, sytuacja geopolityczna świata była taka, iż ?Solidarność? była z góry skazana na klęskę. I istnieje wiekie prawdoposobieństwo, że dzięki stanowi wojennemu, nie opłakujemy dziś dziesiątek, a może i setek tysięcy ofiar niedoszłej polskiej rewolucji.
Predator vel L.L.Leming