Reklama

Zima znowu zaskoczyła drogowców. Niemcy wymyślili sztab generalny, który skutecznie zastępował jedynego, genialnego wodza po to aby niczego nie przegapić.

Zima znowu zaskoczyła drogowców. Niemcy wymyślili sztab generalny, który skutecznie zastępował jedynego, genialnego wodza po to aby niczego nie przegapić. I potem, dopóki się inni nie opamiętali i nie stworzyli swoich generalnych sztabów, dawali wszystkim w kość. Oni zaskakiwali innych. Kiedy każdy już miał swój sztab generalny wojenne zaskoczenia Niemców zaczęły się mnożyć od nowa.

Zima nie zdradza takich przypadłości, jakie dotknęły naszych zachodnich sąsiadów. Ona swój sztab ma a nasi drogowcy niezmiennie, nie. I niezmiennie są zaskakiwani. Podstępność zimy jest tutaj zdumiewająca. Powtarza się co roku. Co roku można się spodziewać, że zaskoczy. Każdego też roku drogowcy próbują się z zaskoczeniem uporać wysypując na przykład sól na suche ulice przy każdym spadku temperatury. I wydaje się, że tym razem już zima nie ma szans. A ona po staremu. Zaskakuje. Mimo długo i krótkoterminowych prognoz, zapowiedzi i ostrzeżeń. Sypnie śniegiem w tym akurat momencie, kiedy zmęczeni czuwaniem drogowcy na chwilę oczy przymkną po trudzie pozbywania się soli na bezlodnych drogach.

Reklama

Zaskoczywszy zaś, zbiera żniwo. W mediach widać powywracane pojazdy, zasypane drogi, okutanych robotników z zaskoczeniem na obliczach. I kierowców, wypowiadających pod adresem drogowców słowa najostrzejszej krytyki. Spaśnych dyrektorów, tłumaczących, że ?zaspowość na dzień dzisiejszy przekroczyła pięcioletnią normę podstawową? w wyniku czego ?pługowość w obłożeniu zaspoposypywarki? nie wystarcza. Nie wiem czy dokładnie tak ale podejrzewam, że jakoś podobnie.

Nie oglądam bowiem podobnych relacji i staram się ich nie czytać. Podejrzewam bowiem, że tutaj sobie media rzecz ułatwiają i one, niezależnie od sytuacji opisują rzekome zaskoczenie. A kierowcy, rozpuszczeni letnimi warunkami jazdy, stadami wpadają do rowów przy okazji każdego przymrozku, dając obfity materiał ilustracyjny. Po kilku dniach, kiedy najbardziej beztroscy użytkownicy dróg pracowicie klepią swoje auta w warsztatach, reszta dostosowuje się do warunków i rzecz wraca do normy.

Media zaś wracają do międlenia polityki i kończy się zimowe eldorado łatwych wierszówek. Ale my się na chwilę odrywamy od erupcji intelektu naszych wybrańców i z tego punktu widzenia wychodząc na zimie korzystamy.

Vivat zatem zima.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. Nie do końca gryzoniu
    tak jest.
    Panowie drogowcy padają ofiarą własnej propagandy.
    Najpierw w mediach, gdy jest jeszcze dość sucho i ciepło(a tak ostatnio zimy w Polsce wyglądały), wszyscy w oczekiwaniu na ten pierwszy poważniejszy opad pokazują swoje parki maszynowe z górami usypanej soli i piasku i prawią do kamery ile wyjazdów z użyciem ciężkiego sprzętu muszą mieć w sezonie, aby im się interes domykał.
    No i spada wreszcie większy śnieg i te same media pokazują drogi gdzie “panów drogowców zima zaskoczyła”.
    Czyli skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle.
    Pytanie więc powinno brzmieć nie czy śnieg powinien paraliżować pracę służb, ale ile tego śniegu.
    Na pewno nie 10-15 cm. Bo o zimie na takim poziomie obecnie mówimy.
    A jest jeszcze klasyfikacja ważności szlaków pod względem odśnieżania.

    Pozdrawiam

    • Dzień dobry, Partyzant.
      Zaznaczam, że nie bronię ekip odśnieżających. Przychyliłabym się do
      wyjaśnienia Kolegi Gryzona, a to dlatego, że przygotowany sprzęt i ludzie
      szybko by się uporali, gdyby śnieg padał krótko i na niewielkim obszarze.
      W innych sytuacjach “Syzyfowa praca”.
      Pozdrawiam.

    • Panowie
      Nie wiem czy przypisywanie śniegowi winy za to, że jest zbyt intensywny nie jest jego personifikacją. I przypisywaniem mu złośliwości. Bo skoro pada zbyt rozlegle, to może to celowo robi? A jak tak, to może istnieją nietechniczne środki na jego złośliwość? I zamiast odśnieżać, co nie bardzo mamy opanowane, dośnieżać, co nam dobrze wychodzi. Każdy użytkownik sztucznie utrzymywanych stoków narciarskich może to potwierdzić. Szczególnie ci w szpitalach, ze złamanymi kończynami.

      W tej sytuacji można by wyznaczyć sztucznie śnieżone odcinki dróg dla zapewnienie pozostałym należytej przejezdności. Tym na przykład samorządom, które się władzy nie naraziły można by życie w ten sposób ułatwiać. I odwrotnie.

      A skuteczność? Nawet jak nie będzie większa, to gorsza też raczej nie.

  2. Nie do końca gryzoniu
    tak jest.
    Panowie drogowcy padają ofiarą własnej propagandy.
    Najpierw w mediach, gdy jest jeszcze dość sucho i ciepło(a tak ostatnio zimy w Polsce wyglądały), wszyscy w oczekiwaniu na ten pierwszy poważniejszy opad pokazują swoje parki maszynowe z górami usypanej soli i piasku i prawią do kamery ile wyjazdów z użyciem ciężkiego sprzętu muszą mieć w sezonie, aby im się interes domykał.
    No i spada wreszcie większy śnieg i te same media pokazują drogi gdzie “panów drogowców zima zaskoczyła”.
    Czyli skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle.
    Pytanie więc powinno brzmieć nie czy śnieg powinien paraliżować pracę służb, ale ile tego śniegu.
    Na pewno nie 10-15 cm. Bo o zimie na takim poziomie obecnie mówimy.
    A jest jeszcze klasyfikacja ważności szlaków pod względem odśnieżania.

    Pozdrawiam

    • Dzień dobry, Partyzant.
      Zaznaczam, że nie bronię ekip odśnieżających. Przychyliłabym się do
      wyjaśnienia Kolegi Gryzona, a to dlatego, że przygotowany sprzęt i ludzie
      szybko by się uporali, gdyby śnieg padał krótko i na niewielkim obszarze.
      W innych sytuacjach “Syzyfowa praca”.
      Pozdrawiam.

    • Panowie
      Nie wiem czy przypisywanie śniegowi winy za to, że jest zbyt intensywny nie jest jego personifikacją. I przypisywaniem mu złośliwości. Bo skoro pada zbyt rozlegle, to może to celowo robi? A jak tak, to może istnieją nietechniczne środki na jego złośliwość? I zamiast odśnieżać, co nie bardzo mamy opanowane, dośnieżać, co nam dobrze wychodzi. Każdy użytkownik sztucznie utrzymywanych stoków narciarskich może to potwierdzić. Szczególnie ci w szpitalach, ze złamanymi kończynami.

      W tej sytuacji można by wyznaczyć sztucznie śnieżone odcinki dróg dla zapewnienie pozostałym należytej przejezdności. Tym na przykład samorządom, które się władzy nie naraziły można by życie w ten sposób ułatwiać. I odwrotnie.

      A skuteczność? Nawet jak nie będzie większa, to gorsza też raczej nie.

  3. Nie do końca gryzoniu
    tak jest.
    Panowie drogowcy padają ofiarą własnej propagandy.
    Najpierw w mediach, gdy jest jeszcze dość sucho i ciepło(a tak ostatnio zimy w Polsce wyglądały), wszyscy w oczekiwaniu na ten pierwszy poważniejszy opad pokazują swoje parki maszynowe z górami usypanej soli i piasku i prawią do kamery ile wyjazdów z użyciem ciężkiego sprzętu muszą mieć w sezonie, aby im się interes domykał.
    No i spada wreszcie większy śnieg i te same media pokazują drogi gdzie “panów drogowców zima zaskoczyła”.
    Czyli skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle.
    Pytanie więc powinno brzmieć nie czy śnieg powinien paraliżować pracę służb, ale ile tego śniegu.
    Na pewno nie 10-15 cm. Bo o zimie na takim poziomie obecnie mówimy.
    A jest jeszcze klasyfikacja ważności szlaków pod względem odśnieżania.

    Pozdrawiam

    • Dzień dobry, Partyzant.
      Zaznaczam, że nie bronię ekip odśnieżających. Przychyliłabym się do
      wyjaśnienia Kolegi Gryzona, a to dlatego, że przygotowany sprzęt i ludzie
      szybko by się uporali, gdyby śnieg padał krótko i na niewielkim obszarze.
      W innych sytuacjach “Syzyfowa praca”.
      Pozdrawiam.

    • Panowie
      Nie wiem czy przypisywanie śniegowi winy za to, że jest zbyt intensywny nie jest jego personifikacją. I przypisywaniem mu złośliwości. Bo skoro pada zbyt rozlegle, to może to celowo robi? A jak tak, to może istnieją nietechniczne środki na jego złośliwość? I zamiast odśnieżać, co nie bardzo mamy opanowane, dośnieżać, co nam dobrze wychodzi. Każdy użytkownik sztucznie utrzymywanych stoków narciarskich może to potwierdzić. Szczególnie ci w szpitalach, ze złamanymi kończynami.

      W tej sytuacji można by wyznaczyć sztucznie śnieżone odcinki dróg dla zapewnienie pozostałym należytej przejezdności. Tym na przykład samorządom, które się władzy nie naraziły można by życie w ten sposób ułatwiać. I odwrotnie.

      A skuteczność? Nawet jak nie będzie większa, to gorsza też raczej nie.

  4. Nie do końca gryzoniu
    tak jest.
    Panowie drogowcy padają ofiarą własnej propagandy.
    Najpierw w mediach, gdy jest jeszcze dość sucho i ciepło(a tak ostatnio zimy w Polsce wyglądały), wszyscy w oczekiwaniu na ten pierwszy poważniejszy opad pokazują swoje parki maszynowe z górami usypanej soli i piasku i prawią do kamery ile wyjazdów z użyciem ciężkiego sprzętu muszą mieć w sezonie, aby im się interes domykał.
    No i spada wreszcie większy śnieg i te same media pokazują drogi gdzie “panów drogowców zima zaskoczyła”.
    Czyli skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle.
    Pytanie więc powinno brzmieć nie czy śnieg powinien paraliżować pracę służb, ale ile tego śniegu.
    Na pewno nie 10-15 cm. Bo o zimie na takim poziomie obecnie mówimy.
    A jest jeszcze klasyfikacja ważności szlaków pod względem odśnieżania.

    Pozdrawiam

    • Dzień dobry, Partyzant.
      Zaznaczam, że nie bronię ekip odśnieżających. Przychyliłabym się do
      wyjaśnienia Kolegi Gryzona, a to dlatego, że przygotowany sprzęt i ludzie
      szybko by się uporali, gdyby śnieg padał krótko i na niewielkim obszarze.
      W innych sytuacjach “Syzyfowa praca”.
      Pozdrawiam.

    • Panowie
      Nie wiem czy przypisywanie śniegowi winy za to, że jest zbyt intensywny nie jest jego personifikacją. I przypisywaniem mu złośliwości. Bo skoro pada zbyt rozlegle, to może to celowo robi? A jak tak, to może istnieją nietechniczne środki na jego złośliwość? I zamiast odśnieżać, co nie bardzo mamy opanowane, dośnieżać, co nam dobrze wychodzi. Każdy użytkownik sztucznie utrzymywanych stoków narciarskich może to potwierdzić. Szczególnie ci w szpitalach, ze złamanymi kończynami.

      W tej sytuacji można by wyznaczyć sztucznie śnieżone odcinki dróg dla zapewnienie pozostałym należytej przejezdności. Tym na przykład samorządom, które się władzy nie naraziły można by życie w ten sposób ułatwiać. I odwrotnie.

      A skuteczność? Nawet jak nie będzie większa, to gorsza też raczej nie.

  5. Nie do końca gryzoniu
    tak jest.
    Panowie drogowcy padają ofiarą własnej propagandy.
    Najpierw w mediach, gdy jest jeszcze dość sucho i ciepło(a tak ostatnio zimy w Polsce wyglądały), wszyscy w oczekiwaniu na ten pierwszy poważniejszy opad pokazują swoje parki maszynowe z górami usypanej soli i piasku i prawią do kamery ile wyjazdów z użyciem ciężkiego sprzętu muszą mieć w sezonie, aby im się interes domykał.
    No i spada wreszcie większy śnieg i te same media pokazują drogi gdzie “panów drogowców zima zaskoczyła”.
    Czyli skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle.
    Pytanie więc powinno brzmieć nie czy śnieg powinien paraliżować pracę służb, ale ile tego śniegu.
    Na pewno nie 10-15 cm. Bo o zimie na takim poziomie obecnie mówimy.
    A jest jeszcze klasyfikacja ważności szlaków pod względem odśnieżania.

    Pozdrawiam

    • Dzień dobry, Partyzant.
      Zaznaczam, że nie bronię ekip odśnieżających. Przychyliłabym się do
      wyjaśnienia Kolegi Gryzona, a to dlatego, że przygotowany sprzęt i ludzie
      szybko by się uporali, gdyby śnieg padał krótko i na niewielkim obszarze.
      W innych sytuacjach “Syzyfowa praca”.
      Pozdrawiam.

    • Panowie
      Nie wiem czy przypisywanie śniegowi winy za to, że jest zbyt intensywny nie jest jego personifikacją. I przypisywaniem mu złośliwości. Bo skoro pada zbyt rozlegle, to może to celowo robi? A jak tak, to może istnieją nietechniczne środki na jego złośliwość? I zamiast odśnieżać, co nie bardzo mamy opanowane, dośnieżać, co nam dobrze wychodzi. Każdy użytkownik sztucznie utrzymywanych stoków narciarskich może to potwierdzić. Szczególnie ci w szpitalach, ze złamanymi kończynami.

      W tej sytuacji można by wyznaczyć sztucznie śnieżone odcinki dróg dla zapewnienie pozostałym należytej przejezdności. Tym na przykład samorządom, które się władzy nie naraziły można by życie w ten sposób ułatwiać. I odwrotnie.

      A skuteczność? Nawet jak nie będzie większa, to gorsza też raczej nie.