Reklama

Trochę reklamy i autopromocji, plus zarabiania kasy na początek. W środę w Gazecie Polskiej ukazał się mój felieton pod tytułem „Oj nie tak Panowie, nie tak!”. Kto przeczytał ten wie, kto nie przeczytał może pobiec do kiosku albo poczekać tydzień i się dowie z przedruku do Internetu, że w 100% spełniło się proroctwo autora. Felieton dotyczy „afery” KNF i był pisany tydzień wcześniej, w szczycie emocji, gdy z wielu stron słychać było, że „PiS się kończy”. Dziś nie sztuka powiedzieć, że jest po „aferze” KNF, wówczas było to wręcz brawurowe twierdzenie, ocierające się o szaleństwo.

Skąd mi przyszło do głowy, aby podejmować takie ryzyko? Dokładnie z głowy! Gdy się obserwuje polską scenę polityczną i dynamikę zdarzeń, która w sposób szczególny ujawnia się na takich portalach, jak Twitter, to nie potrzeba wielkiej wyobraźni, aby widzieć czym się kolejna sensacja skończy. W KNF tak naprawdę nie stało się nic, co by lud podnieciło na dłużej niż tydzień. Opisywałem sprawę wiele razy, to się nie będę powtarzał, z jednym wyjątkiem. Ludzi interesuje krew i mięso, ważne nazwiska, lotne hasła i słówka, które wchodzą do języka codziennego. W tej sprawie zabrakło wszystkiego, bo nawet „szumidała” się nie utrwaliły. Rzecz dotyczyła kompletnie anonimowej instytucji i anonimowego Chrzanowskiego. Rzekomą ofiarą miał być bankier o beznadziejnej reputacji, reprezentowany przez równie „kontrowersyjnego” prawnika. Nie ma żadnego punktu zaczepienia, nie ma mięsa, nazwisk, krwi, śmiesznych sytuacji. Po aferze.

Reklama

Próba pompowania trupa „afery” poprzez wprowadzenie nazwiska Glapiński, a później Kamiński, skończyły się tym, co zawsze. Znudzeni „atrakcją” rzucili się na następne kąski. Na scenę wkroczyła nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym i później proces Jarosława Kaczyńskiego z Lechem „Bolesławem” Wałęsą. No i tak się kręci ta karuzela tematów w obiegu medialnym, ale według ustalonego kierunku. Z małymi odchyleniami od normy wygląda to tak, że TVN lub GW podaje tematy, co w języku „ekspertów” nazywa się „narzucaniem narracji”, a prawicowe media gonią króliczka. Metody pogoni są dwie, pierwsza na „Murzyna”. Jak tylko pojawia się informacja, że nominowany przez PiS urzędnik czymś się sponiewierał, to w prawicowej odpowiedzi wymieniane są nazwiska i nominacje PO. Drugą metodę opracował sienkiewiczowski bohater, nawiasem mówiąc też Murzyn, niejaki Kali. PiS zrobić głupio, to mądre PiS, PO zrobić głupio, to głupia PO.

Obojętnie, którą metodę przyjmują prawicowe media, z najgorszą ich formą, czyli telewizją Kurskiego „Won natychmiast”, zawsze towarzyszy temu niebywała histeria. Na przemian produkowane są dobre rady zalecające „więcej pokory” i dobre rady krzyczące, że nic się nie stało. Proszę sobie zrobić taki mały eksperyment i poczytać artykuły sprzed tygodnia, jak PiS powinien się zachować w sprawie KNF? Daję głowę, że opisany powyżej schemat histerii ujawni się w eksperymencie w pełni. Tak się dzieje zawsze, jeśli się króliczka goni, a nie wypuszcza. Ktokolwiek gasi pożary ma znacznie trudniejsze zadanie od tego, kto je wznieca. Parafrazując słynne hasło Kuronia: „Nie palcie komitetów, ale zakładajcie własne”, w kwestii afer należy postępować dokładnie odwrotnie. Nie gasić cudzych, ale rozpalać własne afery.

Po trzech latach rządów PiS o każdej porze dnia i nocy, na trzeźwo, po pijaku i na kacu, zawsze udzielę jednej odpowiedzi, jeśli padnie pytanie: „Co jest największą porażką PiS?”. Media, to największa porażka PiS i całej prawicy. Nie ma w Polsce jednego konserwatywnego medium, które byłoby zdolne narzucać tematy jak TVN, a te, które są w sposób histeryczny i nieudolny odpierają „narzucanie narracji” ze strony konkurencji. Dopóki PiS będzie musiało się 30 razy bardziej tłumaczyć z pracy Kacpra Kamińskiego w Banku Światowym, niż Tusk z pracy syna u złodzieja recydywisty, to żadna repolonizacja mediów nie pomoże. W tej chwili z tym, co PiS ma do dyspozycji z powodzeniem da się zbudować media kreujące przekazy dnia, ale Kurski i Pereira tego na pewno nie zrobią.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Nooo! A Chojna-Duch i

    Nooo! A Chojna-Duch i VATowanie ustaw. A Cieć-Graś i nieopłacalne narkotyki. A TVNazi w lesie…  Do tego rodzaju "króliczków" potrzebna jest TVP.

    Z przesłaniem dzisiejszego felietonu: pożary wzniecane przez opozycję gaszone są sikami (potocznie – olewaniem), zgadzam się w pełni.

  2. Nooo! A Chojna-Duch i

    Nooo! A Chojna-Duch i VATowanie ustaw. A Cieć-Graś i nieopłacalne narkotyki. A TVNazi w lesie…  Do tego rodzaju "króliczków" potrzebna jest TVP.

    Z przesłaniem dzisiejszego felietonu: pożary wzniecane przez opozycję gaszone są sikami (potocznie – olewaniem), zgadzam się w pełni.

  3. Chociaż PiS został zaszczuty

    Chociaż PiS został zaszczuty przez media już poprzednim razem to wydaje się być organicznie niezdolny do refleksji i wyciągania wniosków z własnych błędów. Tutaj kompletnie nic do nich nie dotarło i już nie dotrze.

    W wymiarze psychologicznym to wierchuszka PiSu ukształtowana przez traumę stanu wojennego i wiodące w nim twarde resorty siłowe zwyczajnie nie jest w stanie pojąć kluczowej roli "miękkich środków" w dzisiejszym świecie i obecnej "demokracji".

  4. Chociaż PiS został zaszczuty

    Chociaż PiS został zaszczuty przez media już poprzednim razem to wydaje się być organicznie niezdolny do refleksji i wyciągania wniosków z własnych błędów. Tutaj kompletnie nic do nich nie dotarło i już nie dotrze.

    W wymiarze psychologicznym to wierchuszka PiSu ukształtowana przez traumę stanu wojennego i wiodące w nim twarde resorty siłowe zwyczajnie nie jest w stanie pojąć kluczowej roli "miękkich środków" w dzisiejszym świecie i obecnej "demokracji".