Bardzo śliski temat, zdaję sobie sprawę. Pisanie o jakimkolwiek końcu partii politycznej, zawsze niesie za sobą ryzyko popełnienia śmieszności. Rekord w tej dyscyplinie pobił Morozowski z TVN24 i Michał Kamiński, obecnie z PSL, gdy na parę chwil przed przejęciem władzy przez PiS, popełnili książkę „Koniec PiS-u”. W tej chwili ta pozycja w sklepie internetowym kosztuje 4,99 zł i nie ma chętnych, co raczej nie dziwi. Pisanie o końcu niezatapialnego PSL, jest jeszcze większym szaleństwem z szansą na pobicie rekordu Mrozowskiego i Kamińskiego, ale po pierwsze nie zamierzam o tym pisać, po drugie PSL właśnie dlatego się nie skończył, że jest bardzo „elastyczny”.
Mamy za sobą wybory prezydenckie, sprawiedliwe jak nigdy, bo niemal wszystkie partie po wyborach wpadły w turbulencje. Przyczyny turbulencji są różne, ale skutek praktycznie ten sam, od lewa do prawa słychać, że konieczna jest zmiana formuły. Najdalej z „nową” formułą idzie PO, która zapowiada zmianę nazwy, obywatelskie nastawienie i tak dalej. Warto jednak pamiętać, że to tylko PO, formacja znana z pustych deklaracji i krótkiej pamięci, tym razem PO zapomniała, że na przestrzeni roku dwa razy zmieniała nazwy na: Koalicja Europejska i PO Koalicja Obywatelska. Trzecia zmiana może spowodować, że sami się pogubią i zaczną głosować razem z PiS. Wspominam o słabości i śmieszności PO, ponieważ ma to zasadnicze znaczenie dla postawy PSL. Mija 5 lat odkąd PSL nie ma w rządzie, a po drodze „ludowcy” stracili jeszcze władzę w wielu samorządach. Dla takiej partii, która swoją egzystencję zawdzięcza wyłącznie biznesom robionym z publicznych pieniędzy, sytuacja zaczyna się robić dramatyczna.
W 2019 roku, dzięki kuriozalnemu połączeniu z Kukiz’15, udało się PSL kolejny raz wczołgać do sejmu, ale po wyborach prezydenckich czar prysł. Fatalny wynik Kosiniaka-Kamysza doprowadził do zgrzytów z Kukizem i jednocześnie doły PSL, naciskające na centralę od dawna, chcą odzyskać władzę w samorządach. Seryjne porażki zawsze są męczące i prowadzą do przygnębienia, perspektywa kolejnych trzech lat spędzonych w opozycji dla wielu działaczy PSL jest nie do przyjęcia, bo w tym czasie mnóstwo biznesów i stołków dla rodziny ucieka. Dodatkowo partia „ludowców” znalazła się pomiędzy PO, która niemal PSL utopiła tęczową koalicją i PiS, które ma zdolność do pożerania swoich koalicjantów i to w ramach przystawki. W spolaryzowanym świecie politycznym małe partie muszą się podczepić do jednej strony konfliktu, inaczej skończą jak Kukiz’15. Prawdę mówiąc nie wiem, co na miejscu PSL bym wybrał, jeden i drugi wariant jest niebezpieczny, ale tylko dogadanie się z PiS daje to, co PSL lubi najbardziej.
Największą przeszkodą stojąca na drodze tego porozumienia jest sam szczyt PSL, ten medialny i siłą rzeczy wizerunkowy, co doskonale widać w przypadku senatu. Łatwo się mówi, że PiS przy pomocy PSL odbije senat, jednak w tym senacie siedzi Michał Kamiński, kolega Mrozowskiego i senator Libicki, postać równie „kontrowersyjna”. Podobnie sytuacja przestawia się w sejmie, tu z kolei Kosiniak-Kamysz i Kukiz nagle musieliby uznać Kaczyńskiego za wielkiego stratega. Wszystko prawda, ale to jest problem wyłącznie wierchuszki PSL, tymczasem nie ma drugiej takiej partii, w której olbrzymią władzę posiadają doły, tak zwani baronowie, a ci już po wyborach samorządowych chcieli dogadywać się z PiS. Prowadzenie rozmów na szczeblu centralnym jest bardzo trudne, może się okazać wręcz niemożliwe, ale jeśli PiS postąpiło rozsądnie i potraktowało PSL firmową zagrywką Kaczyńskiego, to sprawy mogą błyskawicznie potoczyć się w koalicyjnym kierunku.
„Tygrysek” Kosiniak-Kamysz ma teraz przed oczami Jarosława Gowina, który jako szef partii „Porozumienie” stał się szeregowym działaczem, praktycznie na wylocie. Stan ten Gowin zawdzięcza właśnie firmowemu manewrowi Kaczyńskiego, pozostali koledzy i koleżanki z „Porozumienia” otrzymali oferty ministerialne i parę innych intratnych propozycji. O ile PiS udało się pozyskać wpływowych działaczy PSL w terenie i tam dojdzie do koalicji, to centrala skończy jak Gowin albo „dla Polski” przyjmie tekę ministra rolnictwa, a kto wie, czy Tygrysek nie zostanie wicepremierem. PiS daje PSL frukta, jednak koalicja niesie zagrożenie skonsumowania przystawki. PO nie daje PSL nic i to samo zagrożenie. Jest jeszcze trzecia opcja, czyli stanie pośrodku wielkiej polaryzacyjnej wojny, ale to wiadomo czym się kończy. Porozumienie PiS z PSL dla wielu byłoby estetycznym szokiem, jednak politycznie to prawdziwa rewolucja, z fatalnymi skutkami dla PO. Pożyjemy zobaczymy.
Konkretnie wyłożone,
Konkretnie wyłożone, dokładnie to samo chodzi mi po głowie. Doły PSL już dawno zwietrzyły pismo nosem i jakoś nie chce mi się wierzyć że nie zdają sobie sprawy czyj elektorat teraz stanowi tzw chłopo-robotnik 🙂 o ile w regionie jest to bardzo możliwie i dość kuszące bo politycy samorządowi mają troche inny odbiór społeczny niż ogolnokrajowi. Ale ja bym tu jednak dodał jeszcze jedno poważne zagrożenie. Jego źródłem może być wierchuszka PSL w sejmie. Mówię tu o powtorzeniu manewru Giertycha i LPR. Jeśli sytuacja się odwróci i PiS nie będzie miało wyboru lub uzna że nie ma takiego karty będą w ręku PSL. W prawdzie sytuacja była inna ale przed wyborami samorządowymi też były przymiarki do takiej koalicji i za główna przeszkodę komentatorzy uznawali wówczas karność działaczy… Myślę że cała hipotezę można podsumować jednym zdaniem: how loyal the hungry dog is?
Konkretnie wyłożone,
Konkretnie wyłożone, dokładnie to samo chodzi mi po głowie. Doły PSL już dawno zwietrzyły pismo nosem i jakoś nie chce mi się wierzyć że nie zdają sobie sprawy czyj elektorat teraz stanowi tzw chłopo-robotnik 🙂 o ile w regionie jest to bardzo możliwie i dość kuszące bo politycy samorządowi mają troche inny odbiór społeczny niż ogolnokrajowi. Ale ja bym tu jednak dodał jeszcze jedno poważne zagrożenie. Jego źródłem może być wierchuszka PSL w sejmie. Mówię tu o powtorzeniu manewru Giertycha i LPR. Jeśli sytuacja się odwróci i PiS nie będzie miało wyboru lub uzna że nie ma takiego karty będą w ręku PSL. W prawdzie sytuacja była inna ale przed wyborami samorządowymi też były przymiarki do takiej koalicji i za główna przeszkodę komentatorzy uznawali wówczas karność działaczy… Myślę że cała hipotezę można podsumować jednym zdaniem: how loyal the hungry dog is?
Oj! Coś tygryskowi wypadają
Oj! Coś tygryskowi wypadają kiełki? Czy to dopiero mleczaki?
Oj! Coś tygryskowi wypadają
Oj! Coś tygryskowi wypadają kiełki? Czy to dopiero mleczaki?
Kaczyński jest w komfortowej
Kaczyński jest w komfortowej sytuacji, bo ma czas. To PSL-owi pali się grunt. Zatem będzie musiał zmiękność. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie Misia Kamińskiego w koalicji z PIS-em. Myślę, że Kaczyński wyciągnie z PSL-u, to co mu będzie odpowiadało, a reszta na drzewo.
Kaczyński jest w komfortowej
Kaczyński jest w komfortowej sytuacji, bo ma czas. To PSL-owi pali się grunt. Zatem będzie musiał zmiękność. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie Misia Kamińskiego w koalicji z PIS-em. Myślę, że Kaczyński wyciągnie z PSL-u, to co mu będzie odpowiadało, a reszta na drzewo.
Kiedyś PiS nas ujął
Kiedyś PiS nas ujął uczciwością swoich działaczy i pracą dla Polski bez oglądania się za apanażami. Teraz się to zmienia. Najpierw "murem za Szumowskim" a teraz planowane wchłonięcie pazernych działaczy PSLu. Małe korzyści teraz, kosztem dużych strat w przyszłości. Czy wyborcy znowu będą musieli to łyknąć?
Kiedyś PiS nas ujął
Kiedyś PiS nas ujął uczciwością swoich działaczy i pracą dla Polski bez oglądania się za apanażami. Teraz się to zmienia. Najpierw "murem za Szumowskim" a teraz planowane wchłonięcie pazernych działaczy PSLu. Małe korzyści teraz, kosztem dużych strat w przyszłości. Czy wyborcy znowu będą musieli to łyknąć?
Nic to nowego, ale boli
Nic to nowego, ale boli kolejny raz czytać, że polityków oficjalnie przekupuje się publicznymi pieniędzmi, a większość obserwatorów sceny politycznej to akceptuje i traktuje jako rzecz oczywistą. Nawiązuję tu do fragmentu o firmowym zagraniu Kaczyńskiego i urzędach i regulacjach korzystych dla ludzi o miękkim kręgosłupie. Niedawno w komentarzu wspomniałem, że tę gangrenę zapuścił do naszego życia publicznego Kaczyński u samego zarania III RP. W 1989 właściwie to był tandem Wałęsa/Kaczyński, ściśle współpracujący ze sobą, o czym wyznawcy prezesa nie chcą pamiętać. Wałęsa dokładnie to samo zrobił podczas nocnej zmiany, a potem, jak zostało w felietonie oględnie wspomniane, polityczna korupcja i kompletowanie anturażu ze skurwiałych politykierów stały się cechą właściwą działalności Kaczyńskiego.
Wymaga wyraźnego powiedzenia, że takie postępowanie nie jest moralne ani normalne i są w Polsce całkiem szerokie kręgi, które tego nie akceptują. Aktualnie skupiają się one wokół Konfederacji, ale zawsze miały i będą mieć jakąś polityczną reprezentację. Względna skromność tej reprezentacji jest głównym źródłem niezrozumienia ze strony zwolenników azjatyckich metod działania opartych o bakszysz i kpin o niedojrzałość i polityczną nieskuteczność. Ich niezrozumienie wynika z rozdźwięku w pojmowaniu, czym jest polityka oraz kolejnej azjatyckiej cechy, mianowicie niedostrzegania ram czasowych ludzkiej działalności. Kiedyś może strolluję tu felietony MK serią komentarzy o tych i innych nieprzystających do siebie cechach różnych elektoratów. Teraz tylko podsumuję, że kiedy zapiekli zwolennicy PiS tak chętnie piszą o wojnie cywilizacji, kultur itd., to nawet nie zdają sobie sprawy, jak blisko ocierają się o prawdę. Tyle, że to oni reprezentują tę prymitywną stronę w kontrze do chrześcijańskiej metody organizacji życia zbiorowego. Ta różnica cywilizacyjna między Konfederacją a PiS jest największa jaka może być i absolutnie jest nie do zasypania. Mam nadzieję, że to ostatnie spostrzeżnie pomoże nam wszystkim lżej przechodzić przez codzienny trud słownej naparzanki w internetach.
Kilka słów na temat. Nie mam rozeznania co do kluczowej sprawy napięcia między regionami PSL a górą. Stanowisko ludowców centralnych w stosunku do PiS jest jasne. Z modliszką się nie rozmawia (Jarubas). Coś tak jak i trzyma się z daleka od fałszywych przyjaciół (Bosak). Ostatnio wyraziłem pogląd, że PSL nie da się rozbić, a jeśli już działacze zadadzą się z PiS, to wejdą w koalicję ale całym ugrupowaniem i swoich warunkach. Padło w felietonie dodatkowe pytanie, czy nie zdecydują się na neutralność. To jest bardzo dobre pytanie i na ich miejscu ja bym tak zrobił. To raptem kilka krótkich lat, bo chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w 2023 PiS-u już nie będzie, a jeśli jakiś będzie, to nie ten co teraz. Kto nie wierzy w nauki przyrodnicze i paranauki społeczne, niech sobie przeczyta ostani wywiad z Kaczyńskim i wychwyci te nuty, z których on sam chyba nawet sobie nie zdaje sprawy, że je zagrał. Na szczęście ugrupowanie z którym sypatyzuję zachowuje zimną krew i PSL to nie moje zmartwienie. Zaś gdybym musiał mimo wszystko obstawiać, co zrobią ludowcy, to wspomniałbym na jedną z naczelnych zasad w polityce pralamentarnej polskiej. Od zarania, od czasów nocnej zmiany w Polsce zawsze rządzi koalicjant PSL-u.
Cele we wszystkim dzielimy na
Cele we wszystkim dzielimy na strategiczne i taktyczne. Np. chcę poznać pewną dziewczynę, więc szukam kogoś kto ją zna i staram się być znajomym tego kogoś.
Czasami sa potrzebe dwa kroki, szukam kogoś, kto zna kogoś, kto zna dziewczynę … itd. To, że poznaję nowych ludzi, to taktyka, ona dostarcza narzędzi do osiągnięcia celów strategicznych. PSL już nie istnieje, jako partia, to znaczy istnieje, bo ma subwencje państwowe, ale już nie długo nie będzie miała i wtedy jej aktywa spadną poniżej zera. Na razie ma trochę atrakcyjnych rzeczy do sprzedania, np. elektorat parę %, Senat i aktywa w FR (tak mówią, załóżmy, że coś w tym jest).
Pytanie mam takie, czy taktyka w polityce (i innych dziedzinach) jest czymś nie moralnym i nie etycznym?
Aha, na razie PSL musi dać dowód miłości i zagłosować w Senacie po stronie PIS. Zobaczymy?
Nic to nowego, ale boli
Nic to nowego, ale boli kolejny raz czytać, że polityków oficjalnie przekupuje się publicznymi pieniędzmi, a większość obserwatorów sceny politycznej to akceptuje i traktuje jako rzecz oczywistą. Nawiązuję tu do fragmentu o firmowym zagraniu Kaczyńskiego i urzędach i regulacjach korzystych dla ludzi o miękkim kręgosłupie. Niedawno w komentarzu wspomniałem, że tę gangrenę zapuścił do naszego życia publicznego Kaczyński u samego zarania III RP. W 1989 właściwie to był tandem Wałęsa/Kaczyński, ściśle współpracujący ze sobą, o czym wyznawcy prezesa nie chcą pamiętać. Wałęsa dokładnie to samo zrobił podczas nocnej zmiany, a potem, jak zostało w felietonie oględnie wspomniane, polityczna korupcja i kompletowanie anturażu ze skurwiałych politykierów stały się cechą właściwą działalności Kaczyńskiego.
Wymaga wyraźnego powiedzenia, że takie postępowanie nie jest moralne ani normalne i są w Polsce całkiem szerokie kręgi, które tego nie akceptują. Aktualnie skupiają się one wokół Konfederacji, ale zawsze miały i będą mieć jakąś polityczną reprezentację. Względna skromność tej reprezentacji jest głównym źródłem niezrozumienia ze strony zwolenników azjatyckich metod działania opartych o bakszysz i kpin o niedojrzałość i polityczną nieskuteczność. Ich niezrozumienie wynika z rozdźwięku w pojmowaniu, czym jest polityka oraz kolejnej azjatyckiej cechy, mianowicie niedostrzegania ram czasowych ludzkiej działalności. Kiedyś może strolluję tu felietony MK serią komentarzy o tych i innych nieprzystających do siebie cechach różnych elektoratów. Teraz tylko podsumuję, że kiedy zapiekli zwolennicy PiS tak chętnie piszą o wojnie cywilizacji, kultur itd., to nawet nie zdają sobie sprawy, jak blisko ocierają się o prawdę. Tyle, że to oni reprezentują tę prymitywną stronę w kontrze do chrześcijańskiej metody organizacji życia zbiorowego. Ta różnica cywilizacyjna między Konfederacją a PiS jest największa jaka może być i absolutnie jest nie do zasypania. Mam nadzieję, że to ostatnie spostrzeżnie pomoże nam wszystkim lżej przechodzić przez codzienny trud słownej naparzanki w internetach.
Kilka słów na temat. Nie mam rozeznania co do kluczowej sprawy napięcia między regionami PSL a górą. Stanowisko ludowców centralnych w stosunku do PiS jest jasne. Z modliszką się nie rozmawia (Jarubas). Coś tak jak i trzyma się z daleka od fałszywych przyjaciół (Bosak). Ostatnio wyraziłem pogląd, że PSL nie da się rozbić, a jeśli już działacze zadadzą się z PiS, to wejdą w koalicję ale całym ugrupowaniem i swoich warunkach. Padło w felietonie dodatkowe pytanie, czy nie zdecydują się na neutralność. To jest bardzo dobre pytanie i na ich miejscu ja bym tak zrobił. To raptem kilka krótkich lat, bo chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w 2023 PiS-u już nie będzie, a jeśli jakiś będzie, to nie ten co teraz. Kto nie wierzy w nauki przyrodnicze i paranauki społeczne, niech sobie przeczyta ostani wywiad z Kaczyńskim i wychwyci te nuty, z których on sam chyba nawet sobie nie zdaje sprawy, że je zagrał. Na szczęście ugrupowanie z którym sypatyzuję zachowuje zimną krew i PSL to nie moje zmartwienie. Zaś gdybym musiał mimo wszystko obstawiać, co zrobią ludowcy, to wspomniałbym na jedną z naczelnych zasad w polityce pralamentarnej polskiej. Od zarania, od czasów nocnej zmiany w Polsce zawsze rządzi koalicjant PSL-u.
Cele we wszystkim dzielimy na
Cele we wszystkim dzielimy na strategiczne i taktyczne. Np. chcę poznać pewną dziewczynę, więc szukam kogoś kto ją zna i staram się być znajomym tego kogoś.
Czasami sa potrzebe dwa kroki, szukam kogoś, kto zna kogoś, kto zna dziewczynę … itd. To, że poznaję nowych ludzi, to taktyka, ona dostarcza narzędzi do osiągnięcia celów strategicznych. PSL już nie istnieje, jako partia, to znaczy istnieje, bo ma subwencje państwowe, ale już nie długo nie będzie miała i wtedy jej aktywa spadną poniżej zera. Na razie ma trochę atrakcyjnych rzeczy do sprzedania, np. elektorat parę %, Senat i aktywa w FR (tak mówią, załóżmy, że coś w tym jest).
Pytanie mam takie, czy taktyka w polityce (i innych dziedzinach) jest czymś nie moralnym i nie etycznym?
Aha, na razie PSL musi dać dowód miłości i zagłosować w Senacie po stronie PIS. Zobaczymy?