Reklama

Nikt chyba nie ma wątpliwości, że najważniejszą płaszczyzną ludzkiej aktywności, determinującą efekty naszych poczynań we wszystkich innych dziedzinach jest życie wewnętrzne. Niewątpliwie z tego powodu zarówno sfera duchowa jak i uczuciowa od zarania dziejów była pod ścisłą kontrolą elit – filozofów i kapłanów wszystkich religii, które presją lub groźbami represji narzucały masom, co mają myśleć i czuć. Wszelkie próby zgłębiania na własną rękę tajemnic ludzkiej duszy przez osoby do tego nieuprawnione były najsurowiej karane, często okrutną śmiercią mającą na celu odstraszenie innych. Te konsekwentnie stosowane jak świat długi i szeroki praktyki okazały się tak skuteczne, że także dziś nie ma odważnych do wkraczania na teren zarezerwowany dla naukowców, odkąd kościoły stracily monopol na rząd dusz czyli ok. 200 lat temu, wraz z powstaniem psychologii.

Reklama

Monopol religii został dziś zastąpiony monopolem nauki i ciągle biada temu, kto ośmieli się złamać tabu i myśleć samodzielnie. Stosy należą wprawdzie do przeszłości, ale są przecież inne metody, żeby zniechęcić niepowołanych do zajmowania się zakazanymi tematami. Bo to naraża delikwenta na kompromitację bezlitosną i totalną, zawsze i wszędzie, niezależnie od poziomu intelektualnego i wykształcenia rozmówcy. Doświadczyłam tego setki razy na własnej skórze. Na początku bolało, ale szybko przestało, kiedy zrozumiałam przyczyny.
Zaryzykuję twierdzenie, że w takim, niemałym w końcu, kraju jak Polska nie znajdzie się ani jeden psycholog (nie mówiąc o zwykłych ludziach) zdolny chociaż dopuścić świętokradczą myśl, że laik może dokonać ważnego odkrycia w tej dziedzinie. Dlatego stan świadomości ogółu ludzi jest ? moim zdaniem ? bliski duchowemu analfabetyzmowi.
Sama byłam taką duchową ? w najlepszym razie – półanalfabetką przez większą część życia, chociaż mnóstwo czytając uważałam się za osobę otwartą i świadomą. Psychologię traktowałam z nabożeństwem większym niż religię i nie ośmieliłabym się nigdy kwestionować zastanych regół wspołżycia uznanych powszechnie za aksjomaty.
I tkwiłabym pewnie w tym przekonaniu do końca moich dni, gdyby nie czarna psychiczna dziura, w ktorą wpadłam będąc już po 40-stce na skutek zdrady miłosnej. Zawiodła psychologia, okazało się bowiem, że gromadzona przez wiele lat wiedza nie jest w stanie mi pomóc, nie mówiąc o Kościele, ktorego zarówno nakazy i zakazy dotyczące uczuć jak i gloryfikacja cierpienia nigdy nie trafiały mi do przekonania. Byłam w takim stanie, że energii starczało mi tylko na często przegrywaną walkę ze łzami. Wiedziałam, że długo tak nie pociągnę i muszę natychmiast coś wymyślić. Gdybym miała wtedy pieniądze, z pewnością sięgnęłam po pomoc profesjonalisty. Ale nie miałam ? na szczęście, jak miało się wkrótce okazać. Pragnęłam, żeby przestało boleć już, natychmiast. I stał się cud! Przestało!
W ciągu jednej z wielu wówczas nieprzespanych nocy, kiedy powodowana skrajną rozpaczą zdecydowałam się ?zejść? w najgłębsze głębiny własnej duszy by tam poszukać ratunku. Jedna noc przemieniła słabość w siłę, rozczarowanie w dumę a nienawiść do mężczyzny w dozgonną dla niego wdzięczność.

Już rankiem miałam świadomość, że moje duchowe horyzonty poszerzyły się o zupełnie nowe perspektywy. Poczułam się, jakbym właśnie wstała z kolan, zupełnie nieświadoma zresztą, że w ten niewygodny sposób kroczyłam dotąd przez życie. Nie zdążyłam jeszcze na dobre wyjść z szoku, kiedy w dramatycznej rozmowie moj 11-letni wtedy synek jednym zdaniem zmusił mnie do zmierzenia się błędami tradycyjnych metod wychowawczych, które bezkrytycznie stosowałam ? jak wszyscy w naszym kręgu kulturowym zresztą. Odważyłam sie wtedy na eksperyment wychowawczy, ktorego wynik przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, a nasze pogarszające się od dłuższego czasu relacje zaczęły poprawiać dosłownie z dnia na dzień. Kiedy moj 16-letni syn powiedział, że zasługuję na nagrode Nobla w dziedzinie wychowania ? gdyby takie istniały ? uznałam, że moim świętym obowiązkiem jest podzielić się doświadczeniami z innymi rodzicami.

Przeświadczona, że przypadkiem udało mi się rozszyfrować tajemnice, które ?do góry nogami? wywracają niektóre naukowe aksjomaty, podjęłam kilka prób publikacji.
W swojej bezgranicznej naiwności wierzyłam, że media zareagują żywym zainteresowaniem na moje rewelacje, a uczeni poddadzą hipotezy badaniom, aby potwierdzić (lub wykluczyć) ich prawdziwość. Byłam i jestem zdania, że w sytuacji, kiedy nikt na świecie nie znalazł dotąd sposobu na wyciszenie agresji, a uwagę zasługuje każda nowość, obojętnie od kogo pochodzi. Napisałam do kilku opiniotwórczych czasopism. Zero zainteresowania. ?Polityka? odesłała mnie do ?Charakterów?, które wydrukowały ? zanim zdołałam temu zapobiedz ? parę wyrwanych z 15-to stronicowego tekstu i tym samym pozbawionych sensu zdań w rubryce ?Listy od czytelników?. Nie o to mi oczywiście chodziło. Zrozumiałam w końcu, że gdyby nawet moje idee były odkrywcze i genialne, nie mając układów, tytułu naukowego ani znanego nazwiska, nie mam najmniejszych szans na publikacje, bo u nas kryterium oceny zdaje się stanowić pozycja osoby piszącej, a takie kuriozum jak laik wypowiadający sie na temat zarezerwowany dla naukowców zasługuje tylko na zignorowanie z pogardą. I, niestety, nie znalazł sie nikt, kto wyłamując się uratowałby w moich oczach honor polskich elit.
Oczywiście nie ma m zamiaru się tym przejmować. Robiąc swoje postanowiłam tylko przestać dobijać sie bezsensownie do bram Olimpu, lecz poszukać innej drogi. Długo szukać jej nie musiałam ? na szczęście mamy dziś internet.
Chciałabym jeszcze raz zwrócić uwagę na ten niezwykły paradoks: nie ma chyba dziedzin budzących wieksze zainteresowanie niż duchowość i emocjonalność czlowieka. Każdy, najprostszy nawet i niewykształcony człowiek chciałby być ?dobrym psychologiem?, ale jednocześnie boi się panicznie zmierzyć z problemami, których źródło znajduje się w jego własnej duszy.
Od tysięcy lat nad poprawą tego naszego dalekiego od doskonałości świata pracuja elity intelektualne każdego pokolenia, a od czasu wynalezienia druku wydaje się na ten temat tysiące książek, publikuje miliony artykułów i porad jak żyć mądrze, zdobyć szczęście
i spełnienie. Ogromne rzesze psycho-, socjologów i filozofów starają się rozszyfrowac zagadki ludzkiej duszy, dociec skąd bierze się w czlowieku agresja, nienawiść, nietolerancja. Każdego roku tysiące młodych ludzi opuszcza uczelnie na calym swiecie z dyplomami psychologów w kieszeni. Właściwie przy tak wielkim zaangażowaniu tylu mądrych ludzi dawno powinniśmy zapomnieć o wojnach, zbrodniach, niesprawiedliwości. Nic takiego się jednak nie dzieje – wprost przeciwnie nawet. Myślę, że jako ludzkość zsuwamy się raczej po równi pochyłej w kierunku totalnego krwawego chaosu zamiast wspinać ku szczytnemu celowi wspolżycia wszystkich narodow w zgodzie i harmonii.
Dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem głównym powodem jest właśnie brak nawyku samodzielnego myślenia i to nie tylko u ludzi prostych. Także ci wykształceni otwarci są tylko w jednym kierunku: ku górze, na głosy autorytetów, najlepiej światowej sławy laureatów Nagrody Nobla. A autorytety też jakoś od lat nie znajdują recepty na największe bolączki ludzkości. Najwyraźniej obowiązujący przez wieki kościelny index ksiąg i nauk zakazanych przełożył się na niespotykane chyba w żadnej innej dziedzinie zahamowanie dociekliwości zarówno zwykłych ludzi jak profesjonalnych badaczy duszy.
A szkoda. Moje doświadczenia pokazują bowiem, co może osiągnąć laik, który odważy się złamać tabu i zacząć myśleć samodzielnie.

Traktuję mój debiut na portalu o tematyce politycznej jako eksperyment. Ogromnie jestem ciekawa, czy wogóle ktoś zainteresuje się tym, co mam do powiedzenia. Moim zamiarem i pragnieniem byłoby zainicjowanie wielkiej dyskusji, czy jednak zdołam do niej skłonić z pewnością mądrzejszych ode mnie użytkowników potralu?

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Zawsze chętnie słucham/ czytam,
    co ktoś ma do powiedzenia/ napisania.

    Wozimy się po różnych miejscach i ludziach – ze sobą i dziećmi, żeby było jak najlepiej. Bywa dobrze, ale bywa nieco zbyt rzadko i jeszcze nie dość dobrze. Chętnie poczytam, jak nie dać się zwariować. Byłbym w 14 niebie, gdyby za 5 lat moje dziecko przyznało mi Nobla z wychowania. Znaczy, proszę o ciąg dalszy!

    Pozdrawiam!

  2. Zawsze chętnie słucham/ czytam,
    co ktoś ma do powiedzenia/ napisania.

    Wozimy się po różnych miejscach i ludziach – ze sobą i dziećmi, żeby było jak najlepiej. Bywa dobrze, ale bywa nieco zbyt rzadko i jeszcze nie dość dobrze. Chętnie poczytam, jak nie dać się zwariować. Byłbym w 14 niebie, gdyby za 5 lat moje dziecko przyznało mi Nobla z wychowania. Znaczy, proszę o ciąg dalszy!

    Pozdrawiam!

  3. Zawsze chętnie słucham/ czytam,
    co ktoś ma do powiedzenia/ napisania.

    Wozimy się po różnych miejscach i ludziach – ze sobą i dziećmi, żeby było jak najlepiej. Bywa dobrze, ale bywa nieco zbyt rzadko i jeszcze nie dość dobrze. Chętnie poczytam, jak nie dać się zwariować. Byłbym w 14 niebie, gdyby za 5 lat moje dziecko przyznało mi Nobla z wychowania. Znaczy, proszę o ciąg dalszy!

    Pozdrawiam!

  4. Pewnie, że nie
    Sawo, o tym nie ośmieliłabym się nawet pomarzyć. Jeszcze godzinę temu bardzo chciałam, żeby ktoś z Was wogóle przeczytał i zareagował. I już mam satysfakcję, bo 50 odsłon i 6 komentarzy w ciągu takiego krótkiego czasu to niemało jak na debiut. Mogę natychmiast umieścić mój tekst, mam tylko wątpliwości, bo jest bardzo długi. Może to wydać się niemądre, ale dopiero mozolnie się uczę i wielu rzeczy dla Was pewnie śmiesznie prostych jeszcze nie wiem.

    • Jak za długi – to pociąć
      na rozdziały. Niech sobie czytamy i trawimy po kawałku, zgłaszając ewentualne wątpliwości, jeżeli takowe się wyłonią.

      A co do technikaliów, to jest taka opcja, której osobiście nie wypróbowałem, żeby publikować poszczególne kawałki jako cykl, z odnośnikami do wcześniejszych i późniejszych rozdziałów. W razie czego SĄDZĘ, że admini (adminki/) pomogą.

  5. Pewnie, że nie
    Sawo, o tym nie ośmieliłabym się nawet pomarzyć. Jeszcze godzinę temu bardzo chciałam, żeby ktoś z Was wogóle przeczytał i zareagował. I już mam satysfakcję, bo 50 odsłon i 6 komentarzy w ciągu takiego krótkiego czasu to niemało jak na debiut. Mogę natychmiast umieścić mój tekst, mam tylko wątpliwości, bo jest bardzo długi. Może to wydać się niemądre, ale dopiero mozolnie się uczę i wielu rzeczy dla Was pewnie śmiesznie prostych jeszcze nie wiem.

    • Jak za długi – to pociąć
      na rozdziały. Niech sobie czytamy i trawimy po kawałku, zgłaszając ewentualne wątpliwości, jeżeli takowe się wyłonią.

      A co do technikaliów, to jest taka opcja, której osobiście nie wypróbowałem, żeby publikować poszczególne kawałki jako cykl, z odnośnikami do wcześniejszych i późniejszych rozdziałów. W razie czego SĄDZĘ, że admini (adminki/) pomogą.

  6. Trudno się nie odkrywać
    kiedy doświadczenia dotyczą przeżyć bardzo osobistych i prawdę mówiąc ukryta za nikiem specjalnych oporów. A język? Zdaję sobie sprawę z własnych ograniczneń, daleko mi do elokwencji tu piszących (zwłaszcza Matki Kurki), ale w tym przypadku język jest chyba sprawą drugorzędną. Wiedza, która zmieniła życie moje i najbliższych, trafiła mi się trochę na zasadzie “ślepej kurze ziarno”. Proszę, przeczytajcie i oceńcie, czy jest to coś odkrywczego czy też odkrywa tylko luki w mojej, niestety bardzo skromnej, wiedzy Tekst zgodnie z sugestią “potnę” na kawałki. I bardzo się cieszę na Wasze opinie, nieważne jakie będą. Moje jedyne życzenie – niech będą szczere.

  7. Trudno się nie odkrywać
    kiedy doświadczenia dotyczą przeżyć bardzo osobistych i prawdę mówiąc ukryta za nikiem specjalnych oporów. A język? Zdaję sobie sprawę z własnych ograniczneń, daleko mi do elokwencji tu piszących (zwłaszcza Matki Kurki), ale w tym przypadku język jest chyba sprawą drugorzędną. Wiedza, która zmieniła życie moje i najbliższych, trafiła mi się trochę na zasadzie “ślepej kurze ziarno”. Proszę, przeczytajcie i oceńcie, czy jest to coś odkrywczego czy też odkrywa tylko luki w mojej, niestety bardzo skromnej, wiedzy Tekst zgodnie z sugestią “potnę” na kawałki. I bardzo się cieszę na Wasze opinie, nieważne jakie będą. Moje jedyne życzenie – niech będą szczere.

  8. Nie szukaj rzeczy dawno odkrytych. Skup się na rodzinie
    i zapewnij jej byt. Na starość będzie wdzięczna podcierając Twój tyłek. Chodzę teraz do swojej mamy zakrapiając jej oczka. Ciągle mówi do mnie, synku dla ciebie żyję. A ja wiem, że żyją ludzie, którzy też mnie będą podcierać. Na tym rzecz polega. Co dasz, to otrzymasz.

  9. Nie szukaj rzeczy dawno odkrytych. Skup się na rodzinie
    i zapewnij jej byt. Na starość będzie wdzięczna podcierając Twój tyłek. Chodzę teraz do swojej mamy zakrapiając jej oczka. Ciągle mówi do mnie, synku dla ciebie żyję. A ja wiem, że żyją ludzie, którzy też mnie będą podcierać. Na tym rzecz polega. Co dasz, to otrzymasz.