Nie ma szczęścia Robert Kubica, albo ma nieszczęście jeździć BMW.
Nie ma szczęścia Robert Kubica, albo ma nieszczęście jeździć BMW. Dziś „beemka” zrobiła dwa razy brum, brum i rozkraczyła się jak kreskówkowy samochodzik.
Robert na pytanie dziennikarzy; „Co się stało Robert?” zrezygnowany odpowiedział krótko: „Ja mu w gaz, a on zgasł”. Odpowiedź Roberta była wyrazem bezsilności i sportowej złości połączonej z metaforą zdarzeń. Tak naprawdę „beemwica” nie zgasła, w wręcz przeciwnie zjarała się na proch. Z taką furą nawet „renówki” dały sobie radę. Zespół BMW pracuje nad ustaleniem przyczyn awarii i przebiciem silnika na nowe numery.
Być może przyczyna tkwi w samym napędzie, bo jak powszechnie wiadomo Robert Kubica jest jedynym Polakiem, który jeździ BMW na benzynę, nie na gaz czy olej opałowy. Nad Robertem mają też popracować styliści zespołu BMW, jako pierwsi do dzieła ruszą fryzjerzy i wygolą Polakowi kark w charakterystyczny dla kierowców BMW sposób. Równocześnie z fryzjerami pracują kreatorzy mody, kombinezon Roberta ma być doposażony w charakterystyczne paski na rękawach i nogawkach oraz kaptur. Niestety nikt na tym etapie przygotowań nie jest w stanie stwierdzić, czy poczynione zmiany będą miały wpływ na lepsze wyniki Roberta i całego zespołu BMW.