To niezwykłe i fascynujące, że w XXI wieku, w realnie istniejącym świecie, jedyne światowe supermocarstwo jest kierowane przez syna członka kenijskiego plemienia Luo, który wydaje się, marzy o zmianie świata zgodnie z ideami swojego ojca.
Kim był, więc Barack Obama Sr. i w jaki sposób inspirował wychowanie syna powodując, że ten w swojej pierwszej autobiografi określił siebie, swoje życie jak i motywacje i swoje posłannictwo tytułem „Z marzeń mojego ojca”? Wydaje się, że musimy przyzwyczaić się do znaków zapytania, które jak grzyby po deszczu pojawiają się tym, którzy chcieliby poznać ścieżkę życia młodego Obamy.
Ojciec Obamy był kenijskim (ur. niedaleko jeziora Wiktoria) muzułmaninem, (później chrześcijaninem i później ateistą), marksistą, ambitnym aktywistą socjalistycznym, ekonomistą, poligamistą, który porzucił swoje żony i dzieci i rozgoryczony odsunięciem go od władzy w Kenii (zwycięstwo pro-wolno rynkowego Jomo Kenyatta), rozpił się utraciwszy w licznych wypadkach obydwie nogi, pozbawiony możliwości realizacji swoich antykoloniano – socjalistycznych planów, zginął uderzając w pień drzewa.
Czy nie brzmi to zbyt nieprawdopodobnie, że ten kobieciarz i alkoholik (już podczas studiów na Hawajach, był znany, jako „podwójny-podwójny”, uwielbiał whiskey), przez całe życie syna nieobecny (pojawił się jedynie z wizytą, kiedy syn miał 10 lat), ale wyidealizowany przez lewicującą hipiskę matkę, był inspiracją dla syna i dziś jego duch niejako rządzi i kieruje agendą amerykańskiego supermocarstwa…
Barack Obama Sr. dorastał w Kenii w czasie krwawego powstania Mau Mau w latach 50 – tych zorganizowanego głównie przez członków plemienia Kikuyu przeciwko brytyjskiej władzy kolonialnej. Wychowany w islamskiej rodzinie, w wieku 6 lat, pod wpływem misjonarzy przeszedł na anglikanizm.
Dziadek prezydenta Obamy, Hussein Onyango (miał trzy żony) służył, jako kucharz w brytyjskiej armii kolonialnej w Birmie, Cejlonie, Europie, Indii i Zanzibar (gdzie zmienił wiarę rzymsko-katolicką na islam). W 1949 roku był aresztowany i poddawany torturom (prezydent Obama szybko usunął z Oval Office popiersie imperialisty Churchilla).
Ojciec Obamy przybył na uniwersytet na Hawajach w 1960 roku. Przed wyjazdem, ukończył korespondencyjnie szkołę (na wniosek dwu zaprzyjaźnionych amerykańskich misjonarek) pracował w biurze Araba, Suleimana, aby zarobić na utrzymanie swojej żony Kezia Aoko (ożenił się w wieku 18 lat w 1954 r.) i dwojga ich dzieci (Roy i Auma). Miał poparcie socjalistycznego aktywisty narodowego Toma Mboya i Amerykanek – misjonarek, to ułatwiło mu dostanie się na amerykańskie studia ekonomiczne.
Na zdjęciu: Stanley Dunham (dziadek), Ann, Maya i Barry Obama ( ok. 1975 r.)
18 letnia Stanley Ann Dunham, pochodziła z rodziny irlandzkich Żydów i była jedynym dzieckiem Madelyn Payne ( pracowała w bankowości) i Stanley Dunham (sprzedawca mebli, często bezrobotny). Rodzice Ann oczekiwali chłopca i kiedy urodziła się córka nadali jej męskie imię Stanley, z którym dziewczynka męczyła się, zanim nie przyjęła drugiego imienia (Ann). Rodzice mieli przekonania lewicowe i takież rozwijała Stanley, która nie należała do skromnych. Trzeba dodać, że rodzice często przeprowadzali i mieszkali w różnych stanach (Kansas, Teksas, Oklahoma, Kalifornia, Waszyngton). Nastolatka Stanley uczęszczała do “czerwonej” szkoły średniej w Seattle, koleżanka określiła ją jako zbuntowaną “oryginalną feministkę”.
W tym momencie wypada przedstawić osobę, która miała wybitny wpływ na późniejsze ideowe wychowanie młodego Barry (Baracka II), tą osobą był pisarz (trochę pornograf), poeta (zauroczony Stalinem) pochodzący z Chicago, czarnoskóry członek Komunistycznej Partii USA, Frank Marshall Davis. Frank Davis utrzymywał dość bliskie kontakty z rodzicami Ann Dunham, jak również z samą Ann. Davis mieszkał w budynku, w którym był klub nocny popularny w kręgach miejscowej cyganerii, znany z nalotów policji szukającej narkotyków. Davis był też znanym amatorem fotografem, autorem nieskromnych zdjęć nastolatki Ann Dunham. Część komentatorów sugerując się również podobieństwem wskazuje, że to on miał być ojcem Baracka (a Barack Sr jedynie ojcem kontraktowym)…
Rodzice Obamy poznali się na uniwersytecie na lektoracie języka rosyjskiego (!) jesienią 1960 roku. Wzięli ślub w lutym 1961 (Ann była w 3-cim miesiącu ciąży), na wyspie Maui (obie rodziny były przeciwne temu związkowi, choć podobno 1-sza żona dała mu pozwolenie zgodnie z muzułmańską tradycją). 4 sierpnia 1961 roku, 18 letnia Stanley Ann Dunham urodziła chłopca, który po ojcu otrzymał imię Barack (arabski odpowiednik chrześcijańskiego imienia Benedykt, czy żydowskiego Baruch, oznacza „błogosławiony”), a na drugie Hussein, po dziadku. Barack Sr. w międzyczasie używał imienia Barry, często przedstawiał się również, jako „dr. Obama”, ale nade wszystko namiętnie kochał alkohol, fajkę i kobiety.
Wśród licznych przeciwników Prezydenta Obamy bardzo żywy jest pogląd, że Obama urodził się nie na Hawajach, w Honolulu, ale właśnie w szpitalu w Mombasie, w Kenii, o czym mówiła z radością babcia Obamy, będąca rzekomo przy jego narodzinach w Mombasie. Zwolennicy Obamy przypominają o dwóch wzmiankach w lokalnych gazetach w Honolulu, obwieszczających narodziny Obamy.
Krytycy wskazują, że takie wzmianki prasowe były zamieszczane np. przez Japończyków w lokalnej prasie, chociaż urodziny miały miejsca w Japonii. Krytycy również wskazują, że w dziwny sposób zaginęły rejestracje podróżnych z 1961 r. między USA/Hawaje, a Kenią. Poza tym żądają formy długiej aktu urodzenia ze szpitala, w którym miałby urodzić się Obama (rodzina wskazywała na dwa różne szpitale!). Po długim czasie taka forma została ogłoszona przez Prezydenta Obamę w internecie, ale niestety w/g fachowców nie wytrzymuje ona krytyki.
Związek Ann z nowym mężem nie układał się, w kilka tygodni po urodzeniu zabrała syna, (który nazywany był Barry) i wyjechała kontynuować studia do Seattle, w północno zachodnim stanie Washington, gdzie mieszkała wcześniej z rodzicami. Obama Sr. zaś ukończył w 1962 r. studia, podążył na wschód i podjął studia na słynnym uniwersytecie Harvard, w Cambridge, Massachussetts. W 1964 r. Barack Sr poznał 27-letnią nauczycielkę, córkę litewskich Żydów, Ruth Baker i wprowadził się do niej. Administracja uniwersytetu zaczęła podejrzewać, że Obama jest bigamistą i odmówiła mu możliwości kontynuowania pracy nad doktoratem z ekonomii, radząc, aby ukończył go już w Kenii.
W 1964 r. z Seattle na Hawaje wróciła z synem Barrym Ann Obama i złożyła pozew o rozwód z Barackiem Obamą Sr.
Po wyjeździe Baracka Sr do Kenii, w ślad za nim ruszyła Ruth Baker, którą tam (!) poślubił w grudniu 1964 roku (są relacje, że ją bił) i miał z nią dwoje dzieci. Bardzo „rodzinny” Obama nie zaniedbywał również swojej pierwszej żony Kezi, z którą miał jeszcze dwoje dzieci (razem czworo). Po kilku latach burzliwego małżeństwa Ruth wyjechała z dziećmi. Obama Sr i jego trzecia żona Ruth ogłosili separację w 1971 r., rozwiedli się w 1973 r. Ruth wyszła za Tanzańczyka i przyjęła (i jej synowie) jego nazwisko Ndesandjo (jeden z nich robi interesy w Chinach). Niestrudzony Obama Sr obiecał jeszcze małżeństwo młodej Jael Otieno, z którą miał syna Georga, (który niedawno wydał swoje wspomnienia). Bilans jego aktywności był, więc pokaźny: 3 żony, jedna w kolejce do ołtarza i 8 dzieci…
Barack Sr nie był dobrym mężem, czy ojcem, alkoholowi („double Scotch”) towarzyszyły awantury i bicia (relacja syna Ruth), rozwinęła się choroba wątroby. Jeżdżąc po pijanemu spowodował wiele wypadków, w jednym z nich tracąc obydwie nogi (odtąd chodził na stalowych), w innym zabijając człowieka.
Obama Sr. był politycznym przeciwnikiem Jomo Kenyatty, długoletniego prezydenta Kenii (z plemienia Kikuyu) zwolennika wolnego rynku. Jak wspomniałem, mentorem Obamy był nacjonalista i aktywny działacz socjalistyczny z plemienia Luo, Tom Mboya (ukończył studia w Oxfordzie, Anglia), który pomógł mu znaleźć pracę najpierw w ministerstwie transportu, później finansów i ostatecznie w ministerstwie planowania. Tak Mboya jak i Obama byli pan-afrykańskimi socjalistami, którzy chcieli wyeliminować pozostałości kolonializmu (Kenia uzyskała niepodległość w 1963 r.) i zaprowadzić socjalizm, ale nie chcieli modelu sowieckiego, reprezentowanego przez rywala, innego socjalistę Odinga Odinga.
Dla aktywistów ruchu anty kolonialnego wolny rynek był sposobem dalszego wyzysku lokalnych społeczności przez byłe mocarstwa europejskie. Kolonializm nie kończył się wraz z uzyskaniem niepodległości, przyjmował za to formę neokolonializmu i system ekonomiczny, polityka polityczna były dalej kontrolowane z zewnątrz. Według nich jedynym skutecznym sposobem walki z neokolonializmem był socjalizm z centralnie sterowaną ekonomią i wszechmocnym ograniczającym prywatną własność rządem.
W 1965 r. Obama Sr opublikował w „East Africa Journal” ważny artykuł „Problemy, przed którymi stoi nasz Socjalizm”, w którym zalecał większą rolę rządu w konfiskacie środków produkcji, rozbudowaną dystrybucję, odebranie właścicielom ziemi i stworzenie klanowych kooperatyw produkujących żywność i rozwijających biznes i przemysł (był bardziej radykalnym socjalistą od Toma Mboya, który dopuszczał własność prywatną). Ostrze polityki miało być skierowane głównie przeciwko biznesowi i korporacjom europejskim oraz azjatyckim, które zdominowały kenijską ekonomię. Dla nich Obama przewidywał wysokie podatki nawet, do 100%, jeśli mieliby na tym skorzystać rodzimi Kenijczycy.
W połowie 1969 roku Mboya (wtedy minister planowania) został zamordowany w Nairobi (prawdopodobnie przez człowieka Kenyatty), Obama utracił swojego mecenasa popadając w konflikt tak z prezydentem Kenyattą jak i z jego następcą Danielem arap Moi, w konsekwencji tracąc wpływy i pracę. Poglądom Obamy Sr poświęciłem nieco miejsca, aby lepiej zrozumieć poglądy syna, który w swoich dwu autobiograficznych książkach nic nie wspomina o słynnym artykule ojca. Obama Sr zmarł w wieku 46 lat, w wyniku czołowego uderzenia w pień drzewa w listopadzie 1982 r.
Wróćmy teraz do matki Baracka/Barryego, która podtrzymywała synowi mit ojca większy niż życie, mit przywódcy, rewolucjonisty walczącego z całym złem tego świata, nieobecnego, bo potrzebnego gdzie indziej, unoszącego na swoich ramionach nadzieje ludzi tego świata, walczącego o lepszą i sprawiedliwszą przyszłość dla wszystkich biednych i bezradnych ludzi.
Przyjaciółka Ann, Julia Suryakusuma:
„Ann była naprawdę biała. Ja myślę, że ona kochała ludzi o innym kolorze skóry”.
Kiedy nie powiodło jej się z Obamą Sr, (a Frank Marshall Davis, był żonaty) zajęła się studentem z Indonezji, Lolo Soetoro, ślub miał miejsce w 1966 r., w następnym roku podążyła z małym Barrym za mężem do Indonezji, zamieszkali najpierw w Bandung, a następnie w ekskluzywnej dzielnicy w Dżakarcie. Tam urodziła córkę Mayę. Ann była antropologiem, badała wiejskie kowalstwo i przemysł (w 1992 r. uzyskała doktorat).
Sześcioletni Barry dorastał przez następne 4 lata w byłej holenderskiej kolonii pod okiem Lolo, który go zaadoptował i zapisał do szkoły według zachowanej karty, jako Barry Soetoro, wyznania islamskiego i służył radą i opieką jak ojciec. Obama dobrze wspomina Lolo jak uczył go jeść węże, psy, piec koniki polne i zaprawiał go na młodego mężczyznę. Rodzice byli pochłonięci pracą, a do wychowania syna zatrudnili niańkę transwestytę(!).
Lolo był dumny ze swojej rewolucyjnej przeszłości, stracił ojca i brata w walce z okupantem, choć świadkowie mówią, że ojciec zmarł podczas wieszania firanek w domu (sic!). Drugi mąż Ann obrał inną drogę niż Kenijczyk Obama. Z biegiem czasu coraz bardziej stawał się proamerykański i antykomunistyczny, co doprowadzało matkę Barrego do furii. Tym bardziej podtrzymywała nieskazitelny mit rewolucyjnego ojca w oczach syna. Barack wspomina ich częste kłótnie, w których Lolo mówił o swoich sympatiach do pracujących w Dżakarcie Amerykanów i krzyk, protest matki: „To nie są moi ludzie!”.
Wreszcie Ann, aby ocalić syna od nasilających się korumpujących miejscowych „kapitalistycznych” wpływów, w 1970 r. wysłała chłopca do swoich rodziców na Hawaje z nakazem cotygodniowych wizyt chłopca u jej starszego przyjaciela znanego nam już wcześniej komunisty Franka Marshalla Davisa, który otoczył go “ojcowską” opieką …
Ann rozwiodła się z Lolo w 1972 r., (który zmarł w Dżakarcie w 1987 r.), prowadziła życie pełne romansów, podróżowała do Tajlandii, Nepalu, Indii, Bangladeszu, Pakistanu i Chin. Nigdy nie wróciła do USA, aby zamieszkać z synem, bywała okazjonalnie. Jedynie przybyła do stanów w celu leczenia, kiedy rozpoznano u niej raka jajnika, ale Barack Jr nawet nie odwiedza matki podczas choroby. Nie był też przy jej łożu śmierci w 1995 r. 52 letnia Ann zostawiła po sobie podobno wartościową książkę, pracę doktorską z antropologii „Wioskowy przemysł w Indonezji”. Jako ciekawostkę podam, że pracując w wielu krajach była zatrudniona również przez Petera Geithnera, ojca byłego ministra skarbu gabinetu prezydenta Obamy (Timothy Geithner) we wdrażaniu programu małych pożyczek Fundacji Forda w Indonezji i pomaganiu ludziom w niedorozwiniętych regionach świata.
W grudniu 1971 r. dochodzący do zdrowia (po samochodowym wypadku) Barack Obama Sr, spędził cały miesiąc na Hawajach z synem i specjalnie goszczącą b. żoną Ann. Odwiedził prywatną ekskluzywną szkołę syna, gdzie wystąpił (imponująco!) jako gość z Afryki, zabrał 10 letniego syna na pierwszy w jego życiu koncert jazzowy (pianista Dave Brubeck) i podarował synowi jego pierwszą piłkę do koszykówki. Ten miesiąc musiał młodemu Barremu wystarczyć na całe życie, nigdy już nie miał kontaktu z ojcem.
Dzięki układom babci, która została wiceprezydentem banku hawajskiego, jak i pracodawcy dziadka, Barry dostał się do Punahou, ekskluzywnej „białej” szkoły średniej. Grał w koszykówkę, na ile pozwalała mu „okrągła” tusza, należał do ekskluzywnej grupy narkomanów (palili marihuanę w mikrobusie z zasuniętymi oknami, aby osiągnąć maksimum odurzenia).
Regularnie i często odwiedzał przyjaciela matki i dziadków, komunistę Franka M. Davisa, który faszerował jego młody i chłonny umysł przykazaniami komunistycznymi, teorią walki klasowej, cudowną i mesjanistyczną wizją wspaniałych ideałów socjalizmu, który zlikwiduje wszystkie problemy ludzkie, kiedy tylko zapanuje na tym nieszczęśliwym świecie. Młody Barry wspomina z tego czasu o ideach walki klasowej (w późniejszej autobiografii). Natomiast jego szkolny kolega Kakugawa mówi o prawdziwych źródłach rozterek przyszłego Prezydenta USA:
„Jego największym problemem, z jakim się zmierzył, to uczucie bycia porzuconym dzieckiem…”
Trzeba podkreślić, że dorastający Barry nigdy nie mieszkał w biednej dzielnicy murzyńskiej. Zawsze zamieszkiwał w ekskluzywnych dzielnicach zamieszkiwanych przez elity, tak było na Hawajach, jak i w Dżakarcie, w Indonezji. Nawet później, podejmując pracę w czarnej dzielnicy w Chicago, nie zamieszkał w tejże, ale wolał codziennie dojeżdzać do pracy każdego dnia 90 minut z lepszej dzielnicy.
Ktoś mądry kiedyś powiedział (a jak nie, to pewnie to zrobi), że aby naprawdę poznać i zrozumieć człowieka, niezbędnym jest poznanie jego dzieciństwa, które zawiera kod, klucz do pełniejszego zrozumienia jego motywacji, sposobu postępowania, ambicji, psychicznej głębi i siły przekonań. Następnym razem zajmę się dorastającym młodzieńcem i młodym człowiekiem Barackiem Husseinem Obamą II.
P.S. Przypominam, że oryginalnie ten tekst napisałem 7 lat temu. W następnej części zajmę się młodym politycznie dorastającym Obamą…
Jacek K. Matysiak