Reklama



Wybudowałem autostrady.

Reklama

Pół tysiąca dni przeleciało jak woda, dla polityków takie okrągłe okazje to pretekst do przedstawienia dorobku.

Jeden z dzienników, tak się składa, że „Dziennik” dotarł do jak zwykle tajnego raportu, który jak zwykle na parę dni przed opublikowaniem można przeczytać w prasie. Rząd po 500 dniach zamierza się chwalić osiągnięciami. Główne osiągnięcie rządu to walka  kryzysem, co o tyle zaskakuje, że w dniu wygranych wyborów takich planów rząd nie miał. Drugie główne osiągnięcie rzeczywiście powala na kolana, pełen „szacun”, a chodzi o umieszczenie Lecha Wałęsy w „Europejskiej Radzie Mędrców.

Za to trzecie główne osiągnięcie już tylko zaskakuje i budzi olbrzymią ciekawość, jak rząd chce się chwalić czymś czego nie ma. W trzecim głównym osiągnięciu ekipa PO poszła po bandzie i będzie się chwalić….autostradami. Kierowcy nie mogą się doczekać tej konferencji, na której powstaną autostrady, będzie to wydarzenie przełomowe w historii drogownictwa lub PR. Jeśli ekipie PO uda się Polaków przekonać do tego, że ekipa wybudowała drogi, nie pozostanie nam nic innego jak korzystać w przyszłości z tej siły sugestii i taką Polskę sobie tu wybudujemy, że wszystkie II Japonie, Irlandie i Hiszpanie spalą się ze wstydu.  

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. No jakże to tak? Przecież
    No jakże to tak? Przecież autostrady są. Na papierze wybudowano już 400 kilometrów, co nie udało się żadnemu innemu rządowi. Wprawdzie to, co wybudowano w rzeczywistości realnej, a nie papierowej, od dokonań poprzedników zbytnio się nie różni, ale przynajmniej w rządowych dokumentach jesteśmy mocarstwem.

    Tak się zastanawiam, co by było gdyby rząd wydawał pieniądze na infrastrukturę, a nie na urzędy, agencje, dopłaty do kredytów, czy inny socjal. A jeszcze bardziej zastanawia mnie co by się stało, gdyby rząd nie zwiększał wydatków, ale po prostu zlikwidował cały ten biurokratyczny cyrk i uprościł przepisy dotyczące organizacji przetargów, itp.

    PS. Ładne zdjęcie.

  2. No jakże to tak? Przecież
    No jakże to tak? Przecież autostrady są. Na papierze wybudowano już 400 kilometrów, co nie udało się żadnemu innemu rządowi. Wprawdzie to, co wybudowano w rzeczywistości realnej, a nie papierowej, od dokonań poprzedników zbytnio się nie różni, ale przynajmniej w rządowych dokumentach jesteśmy mocarstwem.

    Tak się zastanawiam, co by było gdyby rząd wydawał pieniądze na infrastrukturę, a nie na urzędy, agencje, dopłaty do kredytów, czy inny socjal. A jeszcze bardziej zastanawia mnie co by się stało, gdyby rząd nie zwiększał wydatków, ale po prostu zlikwidował cały ten biurokratyczny cyrk i uprościł przepisy dotyczące organizacji przetargów, itp.

    PS. Ładne zdjęcie.