Kopanie leżącego jest czynnością zarówno łatwą, jak i przyjemną, zwłaszcza gdy leżący całokształtem bytowania po stokroć sobie na kopy zasłużył.
Kopanie leżącego jest czynnością zarówno łatwą, jak i przyjemną, zwłaszcza gdy leżący całokształtem bytowania po stokroć sobie na kopy zasłużył.
W przypadku służb dywersyjno-sabotażowych pod wezwaniem Jarosława, gnieżdżących się na salonach i oficjalnie zwanych „panem prezydentem”, zaś nieoficjalnie nazywanych tak, że powtarzać nie wypada, bo dzieci mogą przeczytać, jest to tak łatwe i ucieszna, że zatracić się można i godzinami polerować obuwie. Tym razem jednak, na przekór i wbrew, chciałbym podejść do tematu nieco poważniej.
Kaczyński jaki jest, każdy widzi, z Palikotem rzecz się ma podobnie. Wzajemna ich nienawiść wielką jest i gorącą, różnica tylko taka, że jeden bije, drugi dostaje, lecz nic z tego właściwie nie wynika. Dziennikarzyny czają się na onetowe Palikota wpisy, bo z pustego łba i Salomon artykułu nie skleci, ale streszczenie poselskiego bloga napisać już może każdy, kto dosięga do klawiatury.
Spektakl trwa już dość długo i chyba nie tylko ja mam wrażenie, że losy bohaterów śledzą już tylko najwytrwalsi widzowie. Dzisiejszy odcinek zdaje mi się jednak nieco innym, nieco ważniejszym, nieco poważniejszym.
Niechęć moja do prezydenckiego szkodnika jest równie wielka, a może i większa od palikotowej. Każda okazja by bliźniakom dopiec cieszyła, wszystko co im szkodzi cieszy wszak uczciwego człowieka a Polsce pozwala rosnąć w siłę. Za ciemnego luda nigdy się jednak nie miałem, ba, przeciwnie wręcz, za inteligenta uchodzić śmiało mogę, choć w zasadzie nie wyglądam. Dlatego
w obywatelską troskę Palikota nad stanem głowy państwa nie wierzyłem i wierzyć nie zamierzam.
Miłość do wina i trunkowe uciechy nie są obce i mnie, a na domniemany alkoholizm Lecha Kaczyńskiego patrzyłem zawsze przez jedno oko. W światku polityki tylko ryba nie bierze, tylko wielbłąd nie pije. Bez kielicha nie da się tam wytrzymać, o czym świadczyły, świadczą i świadczyć będą liczne występy pod wpływem symbolicznej lampki wina zakąszonej jabłuszkiem.
Czym innym jest jednak okazjonalna wypitka, czy innym stałe spożywanie i stałe bycie pod wpływem. Sygnały dotyczące prezydenckiej osoby dochodziły w tej sprawie od dawna i to nie tylko z jednej palikotowej strony. Założę się o następną wypłatę, że w kuluarach każdy, od portiera i sprzątaczki, po najjaśniejszych na świeczniku, wie doskonale i po kątach szepcze, że pan prezydent lubi sobie pociągnąć, za kołnierz nie wylewa i że łatwiej spotkać uśmiechniętego Jarosława, niż trzeźwego Lecha. Ostatnie doniesienia o „małpkach”, co je pałac masowo zamawia by zaopatrywać tuskowe samoloty, są niusem o tyle wyjątkowym, że w kwestii pijanstwa Lecha, ogromnie prawdopodobnym.
Kto zetknął się nieco bardziej z problemem alkoholowym i w temacie nieco się orientuje, ten przyzna że tym razem nie insynuacje i docinki, a suche fakty które ślepy nawet zrozumie, znalazły się na blogu Palikota. W pałacu prezydenckim ktoś ma problem z alkoholem, a bełkotliwa coraz bardziej mowa, nieobliczalność zachowań i wypowiedzi, oraz nieumiejętność zapanowania nad agresją (pamiętasz Stokrotka?), jasno wskazują kto. I choć Palikot wali w Kaczyńskiego jak w bęben nie w trosce o dobro kraju i narodu, lecz z osobistej niechęci i politycznego zlecenia, to dobrem dla narodu i kraju jest w ten bęben walić. Skoro niedopuszczalnym jest by poseł „pod wpływem” prowadził auto, jak określić prezydenta który „pod wpływem” buja się po świecie,
wojuje w Gruzji, czaruje Litwinów, obślinia ręce niemieckich kanclerzy i jako „najwyższy w państwie” w dupie ma wszystko i wszystkich. „My z bratem po pijaku nie takie rzeczy robili”.
Kto popił i narobił po pijaku wiochy, ten wiej jak łatwo to przychodzi, z jakim luzem i swobodą odrzuca człowiek krępujące więzy kultury, konwencji, rozsądku. Dziada opieprzy, dziennikarkę postraszy, Belga czy nawet Eskimosa na urzędzie posadzi, byle nie rodaka, co to go nie lubi.
Nie trzeba na umór, by ludzie widzieli, wystarczy na stałym, lekkim rauszu funkcjonować, by świat i jego sprawy traktować lekką ręką i po swojemu.
Głupoty pisze Palikot o „małpkach” chowanych po kieszeniach i pociąganiu po kątach? Nie proszę drogiego państwa. Tak właśnie to u „trunkowych” wygląda, a trunkowość Lecha, na którą liczne i częste mieliśmy sygnały, wiadomość o pałacowych zakupach może ostatecznie potwierdzać i przypieczętować.
Czy jestem nieobiektywny? Oczywiście, jeśli chodzi o osobę Kaczyńskiego, w stu procentach i obiema rękiema. Jeśli chodzi o chorobę alkoholową z jej wszelkimi rodzajami, odmianami, objawami, obiektywnie orzekać mogę, bom się o tym we szkołach uczył i w życiu sporo obserwował.
Kaczyński jaki jest każdy widzi. Jaki z niego „prezydent” też naród doświadczył i codzień doświadcza. Zły człowiek na niewłaściwym miejscu, zły, przede wszystkim jako człowiek, jako osoba, jest w tej sytuacji dla kraju utrapieniem. Zły człowiek dotknięty chorobą alkoholową, piastujący urząd prezydenta, z wszelkimi owego urzędu uprawnieniami, jest dla kraju katastrofą. Dlatego zwróciłem uwagę na dzisiejszego „gorącego niusa z palikotowego blogu” i nie przechodzę nad nim z politowaniem, znudzeniem, uśmiechem, wspominając jak to w ogólniaku „szczeniaczki” się robiło. Nie ta bajka, nie ten poziom, nie ten kaliber.
Sprawa jest w toku, a licznik bije. Co z tego wyniknie najstarsi górale nie wiedzą.
Na tytułowe pytanie dlaczego znowu Kaczyński odpowiedź jest
stosunkowo prosta. Bo Palikot robi “dywersję” medialną aby wreszcie wredne mendia przestały mu zaglądać w sprawozdania finansowe i licytować się ilu to biednych studentów wpłaciło na kampanię i dlaczego tak wielu. Widać opowiadanie pierdół, żenujących nawet jak na Palikota, w rodzaju ” miałem atrakcyjne hasło wyborcze” przestało być atrakcyjne tak więc znowu kopnął Kaczyńskiego. Interesuje mnie, całkiem serio, ile to “szczeniaczków” czy większego kalibru butelczyn nabyła Kancelaria Naszego Drogiego Donalda.
Pewnie dużo. Tylko czy z tego wynika alkoholizm Donalda?
Twoja teoria byłaby prawdopodobna
gdyby Palikot wyjechał z pijaństwem Kaczyńskiego po raz pierwszy. Jednak prowadzi on swoją antyprezydencką krucjatę od bardzo dawna, robiąc to konsekwentnie, a "małpki" są tego ukoronowaniem.
Co do kancelarii premiera… nie wiem, nie byłem, nie czytałem o tym w mediach.
Gdybać to sobie można różnie np. "Interesuje mnie, całkiem serio, co robi Jarosław w domu ze swoim kotem gdy nikt niewidzi. Pewnie go… Tylko czy z tego wynika…?"
Lubię trzymać się tematu. Napisałem o Kaczyńskim, a to czy u Tuska biją murzynów, nie ma tu nic do rzeczy, nie uważasz?
Ma do rzeczy i to więcej niż Ci się wydaje.
Formułowanie sądów o jakiejś osobie na tak osobliwych podstawach, jak skala zamówień alkoholu do jednostki w której pracuje ta osoba, nie stanowi nawet prowokacji intelektualnej. To po prostu tępe pałkarstwo obliczone na zwrócenie uwagi idiotycznych mediów. I idiotów [czyli nas niestety] na których te media działają.
Przykład z Tuskiem miał pokazać bezbrzeżną głupotę tego rozumowania.
Ujawnienie zamawiania przez państwowych
urzędników na najwyższych stanowiskach kieszonkowych flaszek, na koszt podatnika, nazywasz pałkarstwem? Wszystko cacy, Palikot zły.
A dla mnie to znowu rozmywanie tematu darciem japy że awanturnik Palikot znowu coś wymyślił. Wiele się pieprzy o jakości debaty, ale o tym że urzędnicy chleją za nasze pieniądze, zamist pracować, to już cisza. Niech se wypije swój chłop, a co.
Zamawiasz sobie w pracy wódę na koszt szefa? Po co im te flaszeczki? W gablotkach stawiają, kolekcjonują? Nie zastanawiają cię ich wiecznie czerwone, spocone mordy?
Po to ma człowiek rozum i oczy, aby obserwować i wyciągać wnioski.
Po co Ci w ogóle jakieś wnioski i obserwacje? Skoro Ty i tak już
wiesz, że Kaczor to ochlapus, który za Twoje chleje, bowiem tzw. “argumentacja” Palikota trafić może tylko do przekonanych.
szurkijew>ale o tym że urzędnicy chleją za nasze pieniądze, zamiast pracować, to już cisza.
Populizm, czystej wody. Są sytuacje, w których ważna jest tzw. reprezentacja, poza tym ten cały alkohol może służyć do wyposażenia różnych prezydenckich ośrodków, wynajmowanych przecież za kasę.
Wnoski.
Nie wiem że chleje, tylko tak uważam, na podstawie obserwacji właśnie, które logicznie układają się w taki wniosek.
Przeznaczenie alkocholu: bardzo ładną i wiarygodną odpowiedź znalazłeś, szkoda że oni sami na to nie wpadli, tylko pieprzyli coś o samolotach. Na rzecznika bym cię brał z miejsca, gdybym w polityki się wybierał 🙂
Niestety, to że sobie flaszeczki "za nasze" kupili jest raczej faktem, nie populizmem, bo nie podali na to wyjaśnienia, tylko bajkę. Chcesz wierzyć w cuda bo nie lubisz Palikota, albo lubisz Kaczyńskiego, twoja sprawa, ale gdy się wbrew faktom postępuje i gada,
na śmieszność się jedynie człowiek naraża.
Ale nie wiesz czy faktem jest, że Kaczor chleje zbyt wiele.
Fakt to zaistniały stan rzeczy. Nie masz dowodów, że K. chleje zbyt wiele, nie masz nawet poszlak. I wyciągasz wnioski, że chleje zbyt wiele ?
Jeżeli uważasz, że Twoje wnioski są logiczne to się mylisz.
Nielogicznym jest bowiem twierdzenie, że ktoś nadużywa alkoholu wywiedzione tylko z tej przesłanki, że miejsce w którym pracuje nabywa ten alkohol. Klasyczne non sequitur.
To po pierwsze a po drugie populizmem nie było w Twoim twierdzeniu to, ze kupili flaszki za pieniądze z budżetu tylko stwierdzenie, że “chleją zamiast pracować”.
Na tytułowe pytanie dlaczego znowu Kaczyński odpowiedź jest
stosunkowo prosta. Bo Palikot robi “dywersję” medialną aby wreszcie wredne mendia przestały mu zaglądać w sprawozdania finansowe i licytować się ilu to biednych studentów wpłaciło na kampanię i dlaczego tak wielu. Widać opowiadanie pierdół, żenujących nawet jak na Palikota, w rodzaju ” miałem atrakcyjne hasło wyborcze” przestało być atrakcyjne tak więc znowu kopnął Kaczyńskiego. Interesuje mnie, całkiem serio, ile to “szczeniaczków” czy większego kalibru butelczyn nabyła Kancelaria Naszego Drogiego Donalda.
Pewnie dużo. Tylko czy z tego wynika alkoholizm Donalda?
Twoja teoria byłaby prawdopodobna
gdyby Palikot wyjechał z pijaństwem Kaczyńskiego po raz pierwszy. Jednak prowadzi on swoją antyprezydencką krucjatę od bardzo dawna, robiąc to konsekwentnie, a "małpki" są tego ukoronowaniem.
Co do kancelarii premiera… nie wiem, nie byłem, nie czytałem o tym w mediach.
Gdybać to sobie można różnie np. "Interesuje mnie, całkiem serio, co robi Jarosław w domu ze swoim kotem gdy nikt niewidzi. Pewnie go… Tylko czy z tego wynika…?"
Lubię trzymać się tematu. Napisałem o Kaczyńskim, a to czy u Tuska biją murzynów, nie ma tu nic do rzeczy, nie uważasz?
Ma do rzeczy i to więcej niż Ci się wydaje.
Formułowanie sądów o jakiejś osobie na tak osobliwych podstawach, jak skala zamówień alkoholu do jednostki w której pracuje ta osoba, nie stanowi nawet prowokacji intelektualnej. To po prostu tępe pałkarstwo obliczone na zwrócenie uwagi idiotycznych mediów. I idiotów [czyli nas niestety] na których te media działają.
Przykład z Tuskiem miał pokazać bezbrzeżną głupotę tego rozumowania.
Ujawnienie zamawiania przez państwowych
urzędników na najwyższych stanowiskach kieszonkowych flaszek, na koszt podatnika, nazywasz pałkarstwem? Wszystko cacy, Palikot zły.
A dla mnie to znowu rozmywanie tematu darciem japy że awanturnik Palikot znowu coś wymyślił. Wiele się pieprzy o jakości debaty, ale o tym że urzędnicy chleją za nasze pieniądze, zamist pracować, to już cisza. Niech se wypije swój chłop, a co.
Zamawiasz sobie w pracy wódę na koszt szefa? Po co im te flaszeczki? W gablotkach stawiają, kolekcjonują? Nie zastanawiają cię ich wiecznie czerwone, spocone mordy?
Po to ma człowiek rozum i oczy, aby obserwować i wyciągać wnioski.
Po co Ci w ogóle jakieś wnioski i obserwacje? Skoro Ty i tak już
wiesz, że Kaczor to ochlapus, który za Twoje chleje, bowiem tzw. “argumentacja” Palikota trafić może tylko do przekonanych.
szurkijew>ale o tym że urzędnicy chleją za nasze pieniądze, zamiast pracować, to już cisza.
Populizm, czystej wody. Są sytuacje, w których ważna jest tzw. reprezentacja, poza tym ten cały alkohol może służyć do wyposażenia różnych prezydenckich ośrodków, wynajmowanych przecież za kasę.
Wnoski.
Nie wiem że chleje, tylko tak uważam, na podstawie obserwacji właśnie, które logicznie układają się w taki wniosek.
Przeznaczenie alkocholu: bardzo ładną i wiarygodną odpowiedź znalazłeś, szkoda że oni sami na to nie wpadli, tylko pieprzyli coś o samolotach. Na rzecznika bym cię brał z miejsca, gdybym w polityki się wybierał 🙂
Niestety, to że sobie flaszeczki "za nasze" kupili jest raczej faktem, nie populizmem, bo nie podali na to wyjaśnienia, tylko bajkę. Chcesz wierzyć w cuda bo nie lubisz Palikota, albo lubisz Kaczyńskiego, twoja sprawa, ale gdy się wbrew faktom postępuje i gada,
na śmieszność się jedynie człowiek naraża.
Ale nie wiesz czy faktem jest, że Kaczor chleje zbyt wiele.
Fakt to zaistniały stan rzeczy. Nie masz dowodów, że K. chleje zbyt wiele, nie masz nawet poszlak. I wyciągasz wnioski, że chleje zbyt wiele ?
Jeżeli uważasz, że Twoje wnioski są logiczne to się mylisz.
Nielogicznym jest bowiem twierdzenie, że ktoś nadużywa alkoholu wywiedzione tylko z tej przesłanki, że miejsce w którym pracuje nabywa ten alkohol. Klasyczne non sequitur.
To po pierwsze a po drugie populizmem nie było w Twoim twierdzeniu to, ze kupili flaszki za pieniądze z budżetu tylko stwierdzenie, że “chleją zamiast pracować”.
Pewne objawy, dające się
Pewne objawy, dające się obserwować w TV – wypychanie językiem policzków, mlaskanie, niewyraźna mowa – są charakterystyczne dla niektórych leków psychotropowych. Jak się jeszcze je pomiesza z alkoholem, to robi się fajny koktail.
Chociaż niekoniecznie "eksperymentator" musi być zaraz prezydentem.
Pozdrawiam
Pewne objawy, dające się
Pewne objawy, dające się obserwować w TV – wypychanie językiem policzków, mlaskanie, niewyraźna mowa – są charakterystyczne dla niektórych leków psychotropowych. Jak się jeszcze je pomiesza z alkoholem, to robi się fajny koktail.
Chociaż niekoniecznie "eksperymentator" musi być zaraz prezydentem.
Pozdrawiam
A wg Jakubiakowej Palikot prowadzi kampanię reklamową.
Dawno się tak nie uśmiałem, aby zaraz potem nad ogromem głupoty graniczącej wręcz z upośledzeniem umysłowym się zamyślić: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6516566,Jakubiak__Palikot_prowadzi_kampanie_reklamowa_alkoholu.html
P.S. Po ziołach się nie bełkocze, więc też bym wykluczył 🙂
A wg Jakubiakowej Palikot prowadzi kampanię reklamową.
Dawno się tak nie uśmiałem, aby zaraz potem nad ogromem głupoty graniczącej wręcz z upośledzeniem umysłowym się zamyślić: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6516566,Jakubiak__Palikot_prowadzi_kampanie_reklamowa_alkoholu.html
P.S. Po ziołach się nie bełkocze, więc też bym wykluczył 🙂
No, niewątpliwe dla koncepcji z środkami “psychoaktywnymi”
są dużo mocniejsze podstawy niż dla alkoholizmu. W końcu Artur P. ps. Doradca- pełniący funkcję doradcy zajmował się kiedyś dilerką:)))).
No, niewątpliwe dla koncepcji z środkami “psychoaktywnymi”
są dużo mocniejsze podstawy niż dla alkoholizmu. W końcu Artur P. ps. Doradca- pełniący funkcję doradcy zajmował się kiedyś dilerką:)))).
Masz dużo racji, droga fM
ten temat nie powinien w ogóle zaistnieć na kontrowersjach.
Masz dużo racji, droga fM
ten temat nie powinien w ogóle zaistnieć na kontrowersjach.
powiem tak:niech chleja ile chca,byle w swiecie wstydu
nie bylo;-))pozatym dziennikarzyny moglyby zaczac naprawde zajmowac sie sprawami waznymi dla nas.tzn wziasc sie za tylek panu premierowi ,ktory chyba zasnol lub wykazuje zmeczenie materialem…Tylko dziennikarzy rzetelnych i specjalistow w danej dziedzinie jakos nie uswiadczysz co w polonczeniu z osiaganiem wyzszych zyskow przez wydawcow nie wrozy nic dobrego tej profesjii!!!;-)) hough;-)
Odpowiem panie tak:
niech się dziennikarzyny zajmują i tym i tym. Premierowi do dupy nakopią, pogonią do roboty itd. A jak sobie urzędnicy flaszeczki "za państwowe" kupują, aby pod biurkiem obalać, też nagłośnić trzeba. Jakoś tak pozostało ciągle po poprzednim systemie, że się oko na takie rzeczy przymyka. Państwowe, czyli wspólne, to każdy nakraść może. A nie!
Niech chleją, co mi tam, ale w domu, po godzinach i za własną kasę. Za kasą z naszych podatków mają pracować, nie chlać i zamawiać szczeniaczki.
Darz bór! 🙂
powiem tak:niech chleja ile chca,byle w swiecie wstydu
nie bylo;-))pozatym dziennikarzyny moglyby zaczac naprawde zajmowac sie sprawami waznymi dla nas.tzn wziasc sie za tylek panu premierowi ,ktory chyba zasnol lub wykazuje zmeczenie materialem…Tylko dziennikarzy rzetelnych i specjalistow w danej dziedzinie jakos nie uswiadczysz co w polonczeniu z osiaganiem wyzszych zyskow przez wydawcow nie wrozy nic dobrego tej profesjii!!!;-)) hough;-)
Odpowiem panie tak:
niech się dziennikarzyny zajmują i tym i tym. Premierowi do dupy nakopią, pogonią do roboty itd. A jak sobie urzędnicy flaszeczki "za państwowe" kupują, aby pod biurkiem obalać, też nagłośnić trzeba. Jakoś tak pozostało ciągle po poprzednim systemie, że się oko na takie rzeczy przymyka. Państwowe, czyli wspólne, to każdy nakraść może. A nie!
Niech chleją, co mi tam, ale w domu, po godzinach i za własną kasę. Za kasą z naszych podatków mają pracować, nie chlać i zamawiać szczeniaczki.
Darz bór! 🙂