Reklama

Od pierwszego dnia pisałem, że inicjatywa Andrzeja Dudy jest tylko i wyłącznie jego osobistym interesem. Kadencja skończy się za parę lat i coś trzeba będzie w życiu robić. Duda w krajowej polityce miejsca raczej nie znajdzie, dla byłego prezydenta każde inne stanowisko polityczne będzie degradacją. Teoretycznie mógłby stanąć na czele PiS, ale to po pierwsze jest prawie niemożliwe, po drugie nie sądzę, aby o to za biegał. Pozostaje kierunek zagraniczny i tutaj trzeba mieć bardzo elastyczny kręgosłup, jak również zachowywać pełną poprawność polityczną. Zawetowanie ustawy medialnej i teraz propozycja „porozumienia się z Komisją Europejską”, poprzez likwidację Izby Dyscyplinarnej, to przygotowywanie gruntu do przyszłej kariery.

Takie były plan, ale zaledwie po kilku dniach wszystko stało się jasne. Prezydent nie konsultował ustawy z Nowogrodzką i jednocześnie chciał zablokować pomysły płynące z Ministerstwa Sprawiedliwości. Obie okoliczności pokazują jak bardzo rozjechały się drogi obozu rządzącego i ośrodka prezydenckiego. Oczywiście pewne wspólne ścieżki pozostały, ale chyba nikt się nie spodziewał, że Duda nagle zmieni orientację na skrajnie lewicową. W „Zjednoczonej Prawicy” każdy sobie rzepkę skrobie, ale z punktu widzenia Polaków, to stanowisko Ziobry jest najbardziej właściwe. PiS wielokrotnie zapewniał o swojej niezłomności i twardych negocjacjach, jednak wszyscy wiemy, że realia wyglądają zupełnie inaczej. W tym kontekście Ziobrze trzeba jedno oddać, zawsze powtarzał, że uleganie UE będzie nas wiele kosztowało i tak się dzieje. Negocjacje Morawieckiego zakończyły się kompletną klapą, co na szczęście wychodzi nam na dobre, bo te 740 miliardów w 90% są niczym innym tylko kredytem. Za Turów policzą nam w rzekomych wypłatach, podobnie jak za Izbę Dyscyplinarną i w takich warunkach Polska znów się cofa i ulega, bo inaczej projektu Andrzeja Dudy nazwać się nie da.

Reklama

Przepychanki w obozie władzy to marzenie europejskich decydentów i w efekcie nie powstanie żadna rozsądna reforma sądownicza. Na ołtarzu prywatnych interesów poszczególnych frakcji i polityków, ostatecznie spłonie nadzieja na choćby częściowe kontrolowanie bezkarności „kasty”. Przed ewentualnym czytaniem ustawy w sejmie wiadomo, że nic z tego nie będzie i nawet wariant wspólnego głosowania z opozycją nie wchodzi w grę. Dotąd jedynie PSL wyraziło wstępne zainteresowanie, ale fakt ten nie ma żadnego znaczenia, skoro w samym PiS dla projektu brakuje poparcia i to z każdej strony. Dudzie na moment udało się pogodzić Ziobrę z Morawieckim i to jeden z dobitnych symboli klęski prezydenckiej ustawy. Pozostaje pytanie, co dalej i tutaj nie mam dobrych wieści. Prawdopodobnie będzie tak, jak zawsze, czyli Polska pod rządami PiS wykona polecenia Komisji Europejskiej oraz TSUE, czym niczego nie załatwi, a za chwilę pojawią się następne żądania. Kierunek działań europejskiego marksizmu unijnego jest jasny, państwa narodowe mają zniknąć i na ich miejsce powstaną socjalistyczne republiki zarządzane przez centralny rząd w Brukseli lub raczej w Berlinie.

Wielka Brytania w ostatniej chwili i cudem się z tej matni wyrwała, Węgry próbują, Polska próby zamieniła na pozoracje. Historia zatoczyła koło i teraz PiS z Andrzejem Dudą bawią się w PR-owskie zagrywki. Po co wrzucać w obieg taki projekt, który przed narodzinami jest trupem? Wyłącznie dla prywatnego biznesu, to jest sygnał wysłany do zagranicznych decydentów, że Duda jest gotów grać na tę samą melodię. Z drugiej strony doświadczenie uczy, że takie rozpaczliwe starania potrafią się zamienić w upokarzającą porażkę. Doświadczył tego między innymi Sikorski, który złożył hołd Berlinowi, ale szefem NATO na Europę i tak nie został. Duda dodatkowo postawił na złego konia i większość swojej przyszłej kariery oparł na Trumpie, który przegrał wybory w USA. Wiele zatem wskazuje, że znane rosyjskie powiedzenie znajdzie pełne zastosowanie: „cnotę stracił, rubelka nie zarobił”.

Reklama

23 KOMENTARZE

  1. Presja w sprawie “reformy” sądowniczej to nie jest żadna presja. Globalny nacisk idzie teraz na coś innego. Chodzi o to, by państwa narodowe zrezygnowały z suwerenności medyczno-epidemicznej na rzecz WHO, która jest jawną ekspozyturą tworzącego się rządu światowego.

    Znając stanowczość Dudy i nieugiętość Kaczyńskiego możemy być pewni, że Polska stanie w pierwszym szeregu państw rezygnujących z tej suwerenności. A wtedy nawet najlepsze sądy nas nie uratują.

  2. Bezkarna kasta broni ludzi przed “oboszczeniami”. Kto ma odrobinę niezbędnej odwagi, nie musi płacić plandemicznych mandatów. Pytanie tylko, jak długo jeszcze? Gdy macherzy picdemii uznają to za istotny problem, to pewnie znajdą “wajchę” do sterowania mafią w togach.
    Zresztą może się zdarzyć, że “policmajster powinność swej służby zrozumie” sam. Pinokio i syntezator nie muszą wprawdzie udawać, że są z PISu. Ale na razie nie mogą temu ostentacyjnie zaprzeczać. Gdy to zrobią nadzwyczajna kasta pewnie uzna ich za swoich.

  3. “nie lekceważcie siły internetu, no bo wygraliśmy już i nic nie zarabiłem bla bla bla” i okuraki na czółku oraz dłonie złożone w układzie peerelowskiego literata z mianowania (to o tzw vlogu)
    W którym miejscu “wygraliśmy”? No k..wa w którym? Że aktorzy są zagrożeni? A może jakieś nakazy, zakazy i kary zwane nieustająco i nieustająco żartobliwie prawem zostały wycofane? Może w końcu ktoś uznał że tzw ustawa epidemiczna jest niezgodna z OTUA? A może LUDZIE ZMARTWYCHWSTALI?
    MOŻE KTOŚ ODPOWIEDZIAŁ za to ludobójstwo? Pewnie wirus, no ale dzielnie walczyliśmy “darciem ryja” się sam pokonał ten niedobry wirus.
    Faktycznie k..wa “darcie ryja” kredkami po internetach pomogło… Co za tupet.
    Smród kanalizacji z chaszczy.

      • @nikt_ważny
        Od dłuższego już czasu Pan Wielgucki, tu na kontrowetsje.net jak i na swoim video blogu, pierdzieli kocopały jak Icek mały, że tak barwnie pozwolę sobie napisać. Nie da się tego ani czytać ani słuchać bez mniejszego bądź większego “podkurwienia”. Sprawa jest w sumie banalnie prosta – jakiś czas temu na kontrowersje.net i na video blogu jasno i wyraźnie powiedział – z powodu, jak to określił “sytuacji na internetowym rynku reklam”, podpierając się opinią jakiegoś ponoć świetnego ukraińskiego informatyka w temacie “sytuacji na internetowym rynku reklam” on, czyli Pan Wielgucki, będzie w swoich publikacjach internetowych stosował autocenzurę no i unikał jak diabeł święconej wody poruszania spraw naprawdę ważnych i istotnych, bo “wicie rozumicie, wytną mnie te reklamy i co ja bidok zrobię odcięty od tego szmalu z reklam? No co?” Jedno mu trzeba przyznać, że w tym unikaniu poruszania w swoich publikacjach spraw ważnych i jeszcze ważniejszych, istotnych, jest konsekwentny i przewidywalny aż do bólu. Czego dobitnym przykładem jest ten z dupy wzięty ostani tekst o “ruchach robaczkowych” tego pustaka intelektualnego, męża swojej żony z domu Kornhauser.

        • Dzień Dobry @tejot
          Można potraktować to emocjonalnie i ja nawet nic do tego nie mam bo LUDZIE SĄ RÓŻNI. Ja pozwalam sobie na ekspresję tak aby słowa wybrzmiały stosowanie do czasów (choć zdarza mi się używać archaizmów). Zrozumiałbym Gospodarza gdyby narracja od początku była, że impulsy żartobliwie zwane pieniędzmi są ważne, i że to jest najważniejsze czy tam jedyne źródło przychodów. Bo z “pro bono” to “się supy nie ugotuje”. Tak jak zupełnie nie przeszkadzają mi kłamcy medialni, bo wcześniej czy później traktuje się ich jako rozrywkę, taki “serial improwizowany”. Jednak mówienie po raz kolejny że “wygraliśmy” jest … (takie niedopowiedzenie) i w sytuacji która bardziej podobna jest do takiej, że gestapo wpadło “na kwadrat” pod jakimś gów…nym pretekstem, rzuciło obecnych na kolana, zaczęło strzelać w tył głowy kolejnym “na kwadracie”, “w połowie” przestało, pozostałym połamało palce, wyszło, przy okazji zabierając “z kwadratu” wszystko co jeszcze miało wartość, łącznie z zawartością lodówki. Faktycznie, ci co przeżyli mogą mówić że “wygraliśmy”.
          Jedyne co REALNIE można powiedzieć o takiej sytuacji to to, że gestapo pokazało, że może BEZKARNIE zastrzelić dowolną ilość ludzi, pod byle pretekstem, byle by tylko był prawdziwy, i może to zrobić ZUPEŁNIE LEGALNIE, a jakby ktoś “darł ryja” to istnieją zatyczki do uszu.
          Prankdemia nie jest głównym projektem. Nigdy nie była. Większość z “nas” wiedziała to od początku, lecz mimo to jakieś “widzenie tunelowe” na prankdemię się zmaterializowało u przytłaczającej większości. O ile “testy” (wieloznacznie), wirusy, zgony i cała reszta jest prawdziwa (napisałem o tym nie raz), to metody, decyzje, skala i oszacowane ryzyka były/są niezagrażające i skalkulowane względem czegoś czego większość nie dostrzega. Mimo że nawet widzą obok inne “zdarzenia” to nie łączą kropek. Nie widzą lasu.
          Obecnie “rewelacje” medialne są bardziej dotknięciem etapu w projekcie a nie jakimś tam “wygrywaniem”. “Wgrywanie” zwyczajnie jest zapisane w “projekcie”. Napisałem o tym całkiem niedawno i w odróżnieniu od “innych” nie zmieniam profilu tworząc erzac racjonalnego usprawiedliwienia usunięcia materiałów w których ewidentnie się myliłem. Będę powtarzał w nieskończoność: W największym i najbardziej bezczelnym kłamstwie, rzeczy do sprawdzenia muszą być prawdziwe. Z “wirusem” i “wygrywaniem” włącznie.
          Pozdrawiam serdecznie

          • hucpademia to hucpademia – stała rozrywka czosnków. O zaczynaniu wygrywania można by mówić jakby dwóch zrzutków zostało potraktowanych jak Tuchajbejowicz przez wachmistrza Luśnię. Tak na miły początek.

          • @nikt_ważny
            No jak mam nie reagować emocjonalnie na to co z końcówką mojego życia uczyniło to gigantyczne, globalne oszustwo pod wezwaniem “świętego davida 19” i co to oszustwo zrobiło z Polską? Przecież jeśli się wie czym jest, jakie ma cele i do czego zmierza to coś co nosi nazwę “Agenda ONZ na lata 2021-2030” i skonfrontuje z tą świadomie i z premedytacją wywołaną dwuletnią globalną histerią i strachem przed czymś, co od początku było pewną mutacją zwykłej grypy, a zrobiono z tego coś gorszego od dżumy, cholery i czarnej ospy razem wziętych, tudzież z tym to co ostatnio wyczynia tzw. WHO która to organizacja tworzy międzynarodowy traktat do zwalczania przyszłych pandemi – to kropki się elegancko łączą …
            Słusznie ktoś tu zauważył – to co Pan Wielgucki nazywa “wygrywaniem” to zwyczajna “pieriedyszka” przed następnym etapem tego projektu, czyli NWO.

            Tak naprawdę to nie chciałbym żyć w świecie, który nam szykują …

    • @gracz Ja się jednak łudzę że banda Rotschilda się powstrzyma, bo będzie musiała. Jeszcze nie wygraliśmy ale już wygrywamy i nie ma odwrotu. Co się okazało z tego co oni wciskali: maseczki – nieskuteczne, lockdowny – nieskuteczne, testy – nieskuteczne, szpryce – nieskuteczne. A nawet przeciwskuteczne. Czyli banda R+R to chciwi idioci a nie naukowcy. Kredki w internecie szybciej to unaoczniły. Prawdziwej pandemii nie było. Brak leczenia chorych to ludobójstwo i żadne wygibasy szurii covidiotów tego nie zmienią. Nie uda im się wygrać z większością, bo już na własne życzenie przegrali z kretesem i to wiedzą. Chcieli pokojowymi metodami wprowadzić tyranię ale poślizgnęli się na własnym g. Prawdopodobnie będą chcieli zrobić powtórkę z rozrywki, ale to se ne vrati. Spowodowali zbyt dużo strat przez swoją podłość, aby poszkodowani przez plandemię im uwierzyli. Teraz coś przebąkują o wirusie marburg.
      babylonianempire.wordpress.com/2022/01/22/czy-w-jesieni-pojawi-sie-marburg-przykrywajacy-skutki-szczepionek-anty-covid-19/

      • Witaj @Jaber
        Właśnie chwilę temu napisałem: widzenie tunelowe. Bierzesz prankdemię na poważnie i traktujesz jako centralny projekt?
        Nie jest nim.
        Jest zaledwie czymś pobocznym, a że się udał i można ten etap domknąć, świadczy choćby fakt, że skutecznie odwrócił uwagę od innych rzeczy zarówno po stronie tzw “koronaentuzjastów” jak i “koronaspeptyków”.
        Z drugie strony zapytałem się właśnie “po jaki ch…” nowa “rada mendyczna” skoro “my” “wygrywamy”? Albo “po kiego grzyba” Gospodarz właśnie zasadził nalalizujący artykuł skupiający uwagę na aktorach którzy jedynie odgrywają rolę i są może nie nieistotni, ale mało ważni w całym pranku? Mają tylko “wykonywać rozkazy”.
        Pozdrawiam

  4. […] życie chciał uchodzić za oryginała jest problemem drugiej co do wielkości partii prawicowej. Problem jest szerszy i sprowadza się do tezy, którą dawno postawiłem. Konfederacja nie jest bytem politycznym, tylko […]