Przeciętny człowiek kłamie dwa razy dziennie. W ciągu tygodnia 13.03 razy. W 81 % kłamiemy umyślnie, w pozostałych przypadkach są to przemilczenia, półprawdy, przesada etc.
Przeciętny człowiek kłamie dwa razy dziennie. W ciągu tygodnia 13.03 razy. W 81 % kłamiemy umyślnie, w pozostałych przypadkach są to przemilczenia, półprawdy, przesada etc. Powody kłamstwa to: 29% -unikanie konfliktu, 18% -dostosowanie się do zasad grzeczności, 16% -ochrona własnej twarzy, 9% -kłamliwe wymówki. Przeciętny polityk nie kłamie dwa razy dziennie. W ciągu tygodnia nie kłamie 13.03 razy dziennie. W 0% kłamie umyślnie. Powody kłamstwa: frajerzy przed telewizorem.
Paul Ekeman scharakteryzował naturalnych kłamców. Ci ludzie już w dzieciństwie nabywają przeświadczenie, że potrafią wprowadzić w błąd swoje otoczenie. Nie odczuwają żadnego strachu przyłapani na kłamstwie. Mają wyrzuty sumienia, poczucie wstydu i tym różnią się od psychopatów. Nie znaleziono cech osobowości odróżniających ich od innych ludzi. Charakteryzują się elastycznym, kombinatoryjskim sposobem myślenia.
Teraz coś o biorcach kłamstw:
“Co więcej, cnoty towarzyskie, jak dyskrecja i uprzejmość, bardzo często ocierają się o kłamstwo, ale trudno nie przyznać, że gdyby tych cnót nie było, życie zbiorowe byłoby znacznie gorsze, niż jest i nie tyle oddychalibyśmy czystym powietrzem prawdy, ile żylibyśmy wśród chamstwa. I tych, co zawsze bez zastanowienia mówią to, co za prawdę -słusznie czy nie słusznie -mają, uważamy za chamów” ?Leszek Kołakowski.
Większość ludzi woli kłamstwo niż prawdę. Mechanizm ten u większości ludzi jest niezbędny aby psychika mogła funkcjonować. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby kogokolwiek poprawiać genetycznie czy jakkolwiek inaczej. Problem pojawia się wtedy, gdy zdolność do absorpcji kłamstwa każdej jednostki pojedynczo, kumuluje się i przelewa na innych. Miesza się i tworzy się coś co można określić jako zupę dwóch składników: półkłamstwa i półprawdy. To co sprawia czy jesteśmy w stanie cokolwiek dostrzec w tym kotle zależy nie tylko od nas, ale od tego co tam się jeszcze nawrzucało. Składniki opcjonalne to: Bóg, autorytety, moralność, tradycja etc.
Weźmy dla przykładu “in vitro”. Mamy kartofelki, które same stanowią już o pożywności zupy. Rozsądne jest spytanie się o cenę tych kartofelków i podliczenie komu taka zupa się opłaca. Niestety niektórzy wiedzą lepiej za innych jakie mają kubki smakowe. Dlatego dorzucają Boga, którego jak się dobrze wymiesza to się szybko rozpuści niczym kostka smakowa. Ktoś przyjdzie, posiorpie sobie i dojdzie do wniosku, że tu za słono, więc dorzuci gejów. Oni są jakoś bardziej musujący, więc jeszcze szybciej niż Bóg się absorbują. Zabawa trwa w najlepsze dopóki roztwór nie stanie się nasycony. Wtedy już jest nie do strawienia, więc albo bierzemy zawartość kociołka tych, którzy nie dopuszczali gapiów na odległość kilometra albo odnowa zbieramy kartofelki.
Wszyscy narzekamy na polityków, że kłamią. Ale to większość społeczeństwa oczekuje kłamstwa. Czemu bardziej interesuje nas spotkanie w studiu Biedronia i kogoś z Młodzieży Wszechpolskiej niż psychologa, etyka. Odpowiedź jest zaiście banalna. Bardziej cenimy tych do których jesteśmy podobni. Gdybym na Onecie otworzył straganik i płacił 5 zł za każdą dobrą radę, 1000 znaków bez spacji, to najwięcej wypłaciłbym za rady jak naśladować autorów.
Gdzieś popełniono błąd. Uważam, że to kogo wybieramy jest wprost proporcjonalne do poziomu świadomości społeczeństwa. Widełki są bezlitosne, nic się nie zmieni dopóki one się najpierw nie przesuną. Uważam, że psychologii społecznej powinno się uczyć już w gimnazjum i liceum ze szczególnym uwzględnieniem technik manipulacyjnych. Powiem więcej, że taki przedmiot jest dużo bardziej wartościowy niż muzyka, przysposobienie obronne, wiedza o kulturze etc. Wielu młodych ludzi mogłoby to zainteresować. Poza matematyką miałem w liceum same dwóje, siedziałem i czytałem psychologię na tony. To była jedna z najlepszych dróg jakie mogłem wybrać. Jeśli komuś się wydaje, że wystarczy być specjalistą i reszta sama się ułoży to światopogląd mu się zawali, gdy przyjdzie jakiś cwaniak i go wyczyści z kasy lub żona go zostawi, bo dojdzie do wniosku, że jest nudny. Na koniec powiem tyle, że warto swoich dzieci uczyć inteligencji emocjonalnej już w bardzo młodym wieku. Jest ona bardzo podatna na kształtowanie w tym wieku i jest to dużo lepsza inwestycja niż kolejne lekcje angielskiego czy gra na fortepianie. Wyjdzie to na korzyść jednostki i całego społeczeństwa.
Zwykle gdy stykamy się
z kłamstwem czujemy dyskomfort, ale nie próbujemy protestować/ z wygody lenistwa, by nie burzyć sobie dobrego samopoczucia/ Tak przynajmniej jest ze mną. Ewidentne kłamstwa budzą we mnie jedynie uśmiech. Inaczej jest z manipulacją. Jeżeli ktoś próbuje mną manipulować przytaczając prawdy ale nie do końca, półprawdy, czy przejaskrawienia, no to wtedy włącza się instynkt samozachowawczy, próbujemy protestować, prostować, wyjaśniać, dyskutować,brnąc po uszy w zastawioną pułapkę. W życiu społecznym nie ewidentne kłamstwa są groźne, ale MANIPULACJE. Zestaw prawd tak dobranych by wpuścić obywatela w maliny.
Zwykle gdy stykamy się
z kłamstwem czujemy dyskomfort, ale nie próbujemy protestować/ z wygody lenistwa, by nie burzyć sobie dobrego samopoczucia/ Tak przynajmniej jest ze mną. Ewidentne kłamstwa budzą we mnie jedynie uśmiech. Inaczej jest z manipulacją. Jeżeli ktoś próbuje mną manipulować przytaczając prawdy ale nie do końca, półprawdy, czy przejaskrawienia, no to wtedy włącza się instynkt samozachowawczy, próbujemy protestować, prostować, wyjaśniać, dyskutować,brnąc po uszy w zastawioną pułapkę. W życiu społecznym nie ewidentne kłamstwa są groźne, ale MANIPULACJE. Zestaw prawd tak dobranych by wpuścić obywatela w maliny.
Nie zgadzam się.
“Na koniec powiem tyle, że warto swoich dzieci uczyć inteligencji emocjonalnej już w bardzo młodym wieku. Jest ona bardzo podatna na kształtowanie w tym wieku i jest to dużo lepsza inwestycja niż kolejne lekcje angielskiego czy gra na fortepianie. Wyjdzie to na korzyść jednostki i całego społeczeństwa.”
Poruszasz ważny problem i podzielam Twoje zdanie na temat potrzeby zmian w programie nauczania dzieci od najmłodszych lat, bo a) wszystko się zmienia wokół nas, b) powinniśmy udostępniać dzieciom i młodzieży adekwatne narzędzia do radzenia sobie w tym zmieniającym się świecie.
Moim zdaniem, jest to problem jeszcze bardziej złożony i jeśli wiedzę na temat inteligencji emocjonalnej uważam (podobnie jak Ty) za niezwykle istotną, to nie przeciwstawiałbym jej potrzebie znajomości języków czy ewentualnej nauce gry na fortepianie. Jedno drugiego nie wyklucza i jest równie istotne. Ja bym z nauczania powyrzucał jeszcze inne “niepotrzebne” wg mnie “archaiczne mądrości”, ale nie będąc pedagogiem z zawodu, nie będę jątrzył.
Inteligencji emocjonalną
Inteligencji emocjonalną zdobywa się w praktyce i w teorii. Jeśli wyniki badań przedstawione przez Dawida Coleman’a są rzetelne i miarodajne to są one wręcz rewolucyjne z punktu widzenia tego co uważamy za osiągnięcie sukcesu zawodowego. Praktyke zdobywa się z rówieśnikami “na podwórku.” Potrzeba znajomości języków jest ważna. Chodzi jednak o hierarchie a w niej na pierwszym miejscu powinien być rozwój emocjonalny.
Piszesz, że wyrzuciłbyś archaiczne mądrości, ale nie chcesz powiedzieć jakie… jak taka co chce, ale się wstydzi ;] Napisz osobny tekst na temat niepotrzebnych przedmiotów a chętnie się w nim wypowiem.
To prawda,
troszkę się wstydzę. Spróbuję jednak sprecyzować swoje zawstydzenie i może coś skrobnę. Ale tak po cichu…;)
Nie zgadzam się.
“Na koniec powiem tyle, że warto swoich dzieci uczyć inteligencji emocjonalnej już w bardzo młodym wieku. Jest ona bardzo podatna na kształtowanie w tym wieku i jest to dużo lepsza inwestycja niż kolejne lekcje angielskiego czy gra na fortepianie. Wyjdzie to na korzyść jednostki i całego społeczeństwa.”
Poruszasz ważny problem i podzielam Twoje zdanie na temat potrzeby zmian w programie nauczania dzieci od najmłodszych lat, bo a) wszystko się zmienia wokół nas, b) powinniśmy udostępniać dzieciom i młodzieży adekwatne narzędzia do radzenia sobie w tym zmieniającym się świecie.
Moim zdaniem, jest to problem jeszcze bardziej złożony i jeśli wiedzę na temat inteligencji emocjonalnej uważam (podobnie jak Ty) za niezwykle istotną, to nie przeciwstawiałbym jej potrzebie znajomości języków czy ewentualnej nauce gry na fortepianie. Jedno drugiego nie wyklucza i jest równie istotne. Ja bym z nauczania powyrzucał jeszcze inne “niepotrzebne” wg mnie “archaiczne mądrości”, ale nie będąc pedagogiem z zawodu, nie będę jątrzył.
Inteligencji emocjonalną
Inteligencji emocjonalną zdobywa się w praktyce i w teorii. Jeśli wyniki badań przedstawione przez Dawida Coleman’a są rzetelne i miarodajne to są one wręcz rewolucyjne z punktu widzenia tego co uważamy za osiągnięcie sukcesu zawodowego. Praktyke zdobywa się z rówieśnikami “na podwórku.” Potrzeba znajomości języków jest ważna. Chodzi jednak o hierarchie a w niej na pierwszym miejscu powinien być rozwój emocjonalny.
Piszesz, że wyrzuciłbyś archaiczne mądrości, ale nie chcesz powiedzieć jakie… jak taka co chce, ale się wstydzi ;] Napisz osobny tekst na temat niepotrzebnych przedmiotów a chętnie się w nim wypowiem.
To prawda,
troszkę się wstydzę. Spróbuję jednak sprecyzować swoje zawstydzenie i może coś skrobnę. Ale tak po cichu…;)
Slonia zafortepianic
A ja wolalbym dostac w mlodosci wiecej nauki gry na fortepianie. Wyszloby mi to na korzysc.
PS. Przepraszam za brak polskich znakow.
Witaj Musashi!
Dawno Cię nie było. Uwsteczniamy się muzycznie od ostatniej lekcji dyrygowania minęło trochę czasu. Nie sadzisz że pora zacząć nas edukować?
Slonia zafortepianic
A ja wolalbym dostac w mlodosci wiecej nauki gry na fortepianie. Wyszloby mi to na korzysc.
PS. Przepraszam za brak polskich znakow.
Witaj Musashi!
Dawno Cię nie było. Uwsteczniamy się muzycznie od ostatniej lekcji dyrygowania minęło trochę czasu. Nie sadzisz że pora zacząć nas edukować?
Burassie, zastosowaleś mieszankę “śmietankową”.
Psychologia po trzydziestce, z dodatkiem filozofii, antropologii i socjologii… Czy udało Ci się dotrzeć do głównego punktu zwanym “wiem, że nic nie wiem”, czy może jeszcze ciągle wydaje Ci się, że coś wiesz?
Burassie, zastosowaleś mieszankę “śmietankową”.
Psychologia po trzydziestce, z dodatkiem filozofii, antropologii i socjologii… Czy udało Ci się dotrzeć do głównego punktu zwanym “wiem, że nic nie wiem”, czy może jeszcze ciągle wydaje Ci się, że coś wiesz?
Drogi Panie Janie Kowalski
To jeden z najbardziej frapujących tekstów, jakie tu czytałem bo sygnalizujący potrzebę rozwijania w dzieckach naszych inteligencji emocjonalnej a przy okazji szerzeniu różnych innych nauk o współuczestnictwie w życiu społecznym.. Tego w szkole nie ma! Za to jest wiele innych głupot.
Wadą tekstu jest jego zajawkowość, zarysowanie tematu i porzuceniu czytelników, którzy smak złapali ale głodu nie zaspokoili 🙁 Panie Janie prosimy o więcej, i to nie raz ale wiele razy!
Drogi Panie Janie Kowalski
To jeden z najbardziej frapujących tekstów, jakie tu czytałem bo sygnalizujący potrzebę rozwijania w dzieckach naszych inteligencji emocjonalnej a przy okazji szerzeniu różnych innych nauk o współuczestnictwie w życiu społecznym.. Tego w szkole nie ma! Za to jest wiele innych głupot.
Wadą tekstu jest jego zajawkowość, zarysowanie tematu i porzuceniu czytelników, którzy smak złapali ale głodu nie zaspokoili 🙁 Panie Janie prosimy o więcej, i to nie raz ale wiele razy!