Reklama

Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, ale w tym przypadku nawet trudno mówić o chęciach i tym bardziej dobrych. Adam Bielan i Jacek Kurski, to dwaj najbardziej zgrani i zblazowani spin doktorzy. Dodatkowo Kurski jest całkowicie skompromitowany i wręcz znienawidzony przez większość Polaków. Pierwsze skojarzenie z Kurskim to oczywiście „dziadek z Wehrmachtu”, ale to tylko jeden z wielu wyczynów pana Jacka, dość wspomnieć „ciemny lud to kupi”, czy jego perypetie ze ślubami kościelnymi.

Ostatnią wielką katastrofą w wykonaniu Jacka Kurskiego była jego własna kampania, którą położył koncertowo. Pomimo poparcia Jarosława Kaczyńskiego i startu z okręgu typowo „pisowskiego”, Kurski wylądował dopiero na szóstym miejscu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Z kolei za Adamem Bielanem ciągnie się kilka brzydko pachnących spraw i oskarżenia z wielu kierunków, od byłych współpracowników, na przykłada Jacaka Żalka, aż po TVN24. Jest więc rzeczą oczywistą, że takie dwie twarze stojące przy obywatelskim kandydacie Karolu Nawrockim, to najgorsze wizerunkowe obciążenie, jakie kandydatowi można przykleić. Tymczasem wiele wskazuje, że za pierwsze wystąpienie kandydata obywatelskiego odpowiadają ci dwaj panowie, którzy nawiasem mówiąc popierali Karola Nawrockiego, ale to ich pierwsza i miejmy nadzieję ostatnia zasługa.

Reklama

Sytuacja polityczna jest bardzo skomplikowana i w tych warunkach rzeczywiście jedyną szansą na pokonanie Rafała Trzaskowskiego jest ktoś ze świeżym konserwatywnym profilem. Nawrocki te wymogi wypełnia i wbrew temu, co widzieliśmy na inauguracyjnym spotkaniu, jest człowiekiem elokwentnym, a także potrafiącym skupiać uwagę na swoich wypowiedziach. Wystarczy mu w tym nie przeszkadzać, co w odniesieniu do Kurskiego i Bielana oznacza zaprzestanie udzielania dalszej „pomocy”. Inauguracyjne przemówienie Karola Nawrockiego odczytane z kartki, to już była wpadka sama w sobie, ale najgorsze jest to, że treść tego wystąpienia z daleka zalatywała zgranymi formułkami spin doktorów.

Jeśli projekt polityczny zwany Karolem Nawrocki ma się zakończyć sukcesem to musi być konsekwentny. Kandydat z ludu nie może być sztywniakiem odczytującym nudne dezyderaty, a wokół niego nie mogą stać osoby, które przywołują w pamięci wyborców wszystko, co w PiS najgorsze. Sztab wyborczy Nawrockiego powinien być dokładnie taki, jak sam Nawrocki – obywatelski. Pewnie w realiach politycznych nie do końca się to uda, bo PiS będzie chciał mieć jak największą kontrolę w sztabie, w końcu wydaje swoje pieniądze, ale niezbędne minimum to odcięcie wszystkich i wszystkiego, co się ciągnie za PiS nieprzyjemnym zapachem.

Dlatego pocieszające jest to, że Przemysław Czarnek typuje na szefa sztabu Pawła Szefernakera. Niestety jest to polityk PiS, ale za to jeden z mądrzejszych i dobrze zorganizowanych, jak również zaprawiony w kampanijnych bojach, pomimo młodego wieku. O ile te minima będą spełnione, to Karol Nawrocki ma szansę powtórzyć sukces Andrzeja Dudy z 2015 roku. Nie będzie to jednak powtórka jeden do jednego, bo przede wszystkim mamy inne realia polityczne w samym obozie PiS, gdzie zamiast jedności widzimy nieustanne szarpanie sukna. Oznacza to tyle, że Karol Nawrocki będzie musiał zacząć od przebicia się przez „pisowski” beton i dopiero po tych gruzach może iść po swoje.

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Uważam, że mianowanie Nawrockiego na kandydata na prezydenta zostało celowo, specjalnie , perfidnie tak fatalnie przygotowane i wykonane przez przeciwników Nawrockiego z PIS-u,
    aby skończyło się totalna klapą.
    Trwa walka frakcyjna w PIS-ie.

    Więcej w niedziele na mojej stronie ruch-obrony-polakow-sympatycy.pl