Tym razem propaganda sukcesu rządu, znajdzie się w największym odwrocie od początku kadencji.
Tym razem propaganda sukcesu rządu, znajdzie się w największym odwrocie od początku kadencji.
Grad nie spadł na Katar, to Grad dostanie kataru-czytaj wyleci z fotela, jeśli Tusk w ogóle pamięta co mówił kilka tygodni temu.
A jeśli by się tak stało, to Bogdan Klich, będzie o sobie mógł powiedzieć, że jest ministrem w czepku urodzonym.
Już był na wylocie przy okazji ustalania budżetu MON-u, gdy nagle przy kolejnym samobójstwie w sprawie Olewnika na wylocie znalazł się minister Ćwiąkalski.
Teraz, gdy okazuje się, że polska armia nie tylko sprzętem nie stoi, ale wręcz przymiera z głodu(nie tylko sprzętowego), inwestor katarski nie przelał przyobiecanej kwoty na stocznie.
Więc domniemam, że w naradzie w sztabie PR(Tusk, Schetyna, Grupiński, Nowak) zapadnie decyzja, by spuścić raczej Grada, bo sprawa stoczni ciągnie się już co najmniej od czasów SLD(nie wnikając we wcześniejsze perypetie) i zalatuje już, kolokwialnie mówiąc, mocno nieświeżą rybą.
Pada też kolejny mit tej kadencji. Rząd Tuska i sam Tusk wcale nie są z teflonu robieni. Nie spłynie to wszystko po nich, jak po sondażowej kaczce.
Gdyby Jarosław Kaczyński nie wylewał wcześniej litanii, iż z postkomunistami, to nigdy przenigdy(ostatnio dowiedzieliśmy się, że z wyjątkiem TVP), to zrobiłby Tuskowi przedwyborczy szach-mat i postulował konstruktywne wotum nieufności z premierem Wito….Pawlakiem oczywiście.
Bo to, że za chwilę, chwilunię dosłownie, Pawlak zacznie mocniej wierzgać, to już przesądzone.