Media już szumią.
Media już szumią. Oto Angela Merkel uśmiechnęła się do Eriki Steinbach, a guru polskiej publicystyki, redaktor Semka zaczyna pouczać Panią Kanclerz, jak niestosownym jej wystąpienie jest na kilka dni przed 70-ta rocznicą Wielkiego Wybuchu. A więc, proszę Państwa, zaczęło się! Kto bardziej winny? Kto bardziej napadł? Kto kogo okradł? Problem zda nierozwiązywalny, a dlaczego, odpowiem krótko. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest oczywiście to, czego nienawidzę w życiu najbardziej – GŁUPOTA!!! Dzięki głupocie dyplomatów, zarówno niemieckich, jak i polskich,70 lat temu Niemcy rozpoczęli II Wojnę Światową. Dzięki mega głupocie pseudodyplomatów doszło po zakończeniu wojny do najbardziej idiotycznego podziału terytorialnego współczesnej Europy, a prym wiódł wśród rzeczonych wiódł Franklin Delano Roosvelt. Mięczak i idiota polityczny, którego idiotyzmem nie przebije chyba już nikt. Efektem tego tragicznego w swej głupocie podziału doszło do potężnych fal wypędzeń Bogu ducha winnych milionów bezbronnych ludzi. Teraz wypieki na twarzach czytających zaczynają nabierać intensywności. Co? Bogu ducha winnych? Przecież to Oni napadli na nas i ponieśli za to karę! No, można tak rozumować, tylko czy słowo rozumować jest tu odpowiednie? Raczej użyłbym słowa głupkować. Człowiek rozumny, kulturalny, wychowany w szacunku do drugiego człowieka, w szacunku do pracy i własności prywatnej nigdy w ten sposób rozumował nie będzie. Taki człowiek wie, że decyzje polityczne zapadają w cieniu gabinetów. Dziś też polscy żołnierze walczą w Iraku czy Afganistanie. Czy ja miałem na to jakiś wpływ? Czy ta ja ich tam wysłałem? Czy w efekcie tego będę kiedyś musiał oddać jakiemuś muzułmaninowi swój dom i dobytek? Nie oceniajmy kwestii Wypędzenia jak kupy przed sklepem, do zrobienia której nikt nie chce się przyznać, a setki przechodniów udaje, że jej nie widzi. Nie bądźmy aż tak obłudni i nie wmawiajmy sobie, że nic się nie stało. Stało się wielkie nieszczęście. Z jednej strony ludzie utracili swoje wielowiekowe majątki, z drugiej podobnie, choć ci akurat w nowym kraju coś w zamian otrzymali. Jak do tego podeszli dzis widzimy – ruiny zaniedbanych gospodarstw jak odpryskująca farba na starym obrazie, szpecą “ziemie odzyskane” Notabene tak idiotycznej nazwy człek normalny też wymyślić nie mógł.
Jestem przekonany, że gdyby Centrum do spraw wypędzeń miało powstać w Polsce, grono jego przeciwników zmalałoby niewiarygodnie. Nasz wrodzony wręcz oportunizm nie pozwala nam jednak spojrzeć na problem trzeźwo. Ja tak to widzę. Być może trochę przez pryzmat skrzywdzonego, bowiem dotknęło to również moją Rodzinę, ale chciałbym, aby ludzie okazywali sobie więcej szacunku i zrozumienia, gdy rzecz dotyczy ludzkich tragedii. Nie da się budować zgody na ciągłym wypominaniu sobie krzywd, jakiekolwiek one by były. Żyjemy, dorastamy i egzystujemy w świecie realnym, który nigdy już się drugi raz nie powtórzy, więc wykorzystajmy go optymalnie ciesząc się i bawiąc nie bacząc za bardzo na zaszłości.
Panowie, zaraz się zacznie…po raz 70-ty
Reklama
Reklama
Media już szumią.
Szumią od rana ,fakt.
Ale historia nie jest zapisem ludzkiej głupoty,jest konsekwencją ludzkiej zajadłości – dziki wrzask -ja mam rację towarzyszy dziejom.
Media już szumią.
Szumią od rana ,fakt.
Ale historia nie jest zapisem ludzkiej głupoty,jest konsekwencją ludzkiej zajadłości – dziki wrzask -ja mam rację towarzyszy dziejom.
Napisał Pan “Panowie…”
a pierwsza dała odzew Młoda Dama. Coś w tym jest…
Napisał Pan “Panowie…”
a pierwsza dała odzew Młoda Dama. Coś w tym jest…
Ja się nie podlizuję. Jak miałem napisać:
Starawa? Przyznasz, że gorzej brzmi… A tak na marginesie, to ja się nie kłócę i zwróciłem uwagę tak ot, mimochodem, totalnie bez związku z feminizmem 😉
też rzuciło mi się w oczy ci
też rzuciło mi się w oczy ci “panowie”, autor o paniach zapomniał, ale wybaczam bo to debiut 🙂
Ja się nie podlizuję. Jak miałem napisać:
Starawa? Przyznasz, że gorzej brzmi… A tak na marginesie, to ja się nie kłócę i zwróciłem uwagę tak ot, mimochodem, totalnie bez związku z feminizmem 😉
też rzuciło mi się w oczy ci
też rzuciło mi się w oczy ci “panowie”, autor o paniach zapomniał, ale wybaczam bo to debiut 🙂
Przeżyłem podobne odwiedziny.
Wychowałem się w poniemieckim domu w Kołobrzegu. Goście byli bardzo sympatyczni i nie mieli…cienia pretensji (bo do kogo ? Hitlera, Stalina, Jałty ?).
Przeżyłem podobne odwiedziny.
Wychowałem się w poniemieckim domu w Kołobrzegu. Goście byli bardzo sympatyczni i nie mieli…cienia pretensji (bo do kogo ? Hitlera, Stalina, Jałty ?).
“Dzięki głupocie dyplomatów,
"Dzięki głupocie dyplomatów, zarówno niemieckich, jak i polskich,70 lat temu Niemcy rozpoczęli II Wojnę Światową"
Przepraszam, a w jaki konkretnie sposób zawiniła Polska? Chodzi Ci o to, że nie chcieliśmy oddać Niemcom Gdańska i "korytarza"? Czy może o to, że "napadliśmy" na radiostację w Gleiwitz? Uściślij proszę. Rozumiem, że można twierdzić, że Polacy sami zgotowali sobie rozbiory, czy klęskę wielu powstań, sam tak uważam, ale twierdzenie, że Polska ponosi jakąkolwiek odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej, to zwyczajna bzdura. Nasz kraj znajdował się między dwoma totalitarnymi państwami i mogliśmy tylko albo stać się wasalem któregoś z nich, albo próbować się bronić. Innej możliwości nie było, więc proszę, nie opowiadaj głupot i nie przypisuj Polsce odpowiedzialności za wojnę, której była ofiarą, nie sprawcą.
trzecie wyjście
No, jest taka teoria, że należało się poddać błyskawicznie.
Dzięki czemu ocalałaby ludność i zabytki różne.
Potem czekać spokojnie co będzie dalej. Sporo krajów tak zrobiło, choćby Słowacja, Rumunia, Węgry. I nikt o to nie ma do nich pretensji.
Cóż mam Ci odpowiedzieć?
…”Widzisz Jasiu i tak to jest” – mój ulubiony cytat, a pasuje prawie do każdej sytuacji. Nie można powiedzieć, że Polacy byli współodpowiedzialni za II WŚ, tak samo jak nie można powiedzieć, że Żydzi są winni temu, iż tak wielu ich nienawidzi. Co w takim razie jest na rzeczy?
Rodzimy się i dorastamy w konkretnych miejscach, rzeczywistościach niezależnie od nas nam nadanych. Nie od nas zależy, czy nas ochrzczono czy obrzezano. Od nas jednak zależy jak z tym balastem sobie poradzimy.
Stawiasz sprawę ostro, czy być wasalem, czy się bronić? Ja twierdzę, że ani jedno, ani drugie. Można być partnerem, tylko trzeba wnosić odpowiedni posag. Jeśli się do kogoś nie dorasta, lub kogoś przerasta, wtedy dochodzi do konfrontacji, która jest następstwem niedyplomatycznych posunięć.
“Stawiasz sprawę ostro”
Nie
"Stawiasz sprawę ostro"
Nie ja stawiam sprawę ostro, tylko III Rzesza ją tak postawiła. Niemcy zaproponowali nam, byśmy oddali Gdańsk, zgodzili się na "korytarz", robili za ich "tarczę" od wschodu gdy będą atakować Francję i w końcu uderzyli razem z nimi na Związek Sowiecki. Kiedy nie wykazaliśmy zainteresowania propozycjami, powtórzono je w formie żądań.
"czy być wasalem, czy się bronić? Ja twierdzę, że ani jedno, ani drugie. Można być partnerem"
Czyim partnerem? Partnerem III Rzeszy? Masz w ogóle pojęcie o czym mówisz? Gdybyśmy zgodzili się na żądania niemieckie mielibyśmy wojnę z ZSRR. W razie przegranej stalibyśmy się wasalem Rosji, tyle tylko, że mniejszym ( nie dostalibyśmy "ziem odzyskanych" ), biedniejszym i słabszym niż PRL. W razie wygranej Hitler nie zadowoliłby się raczej Gdańskiem i korytarzem. Zbyt duża Polska by mu zawadzała, zatem "zaproponowałby" pewnie przywrócenie na zachodzie granic z 1914 roku, w zamian oferując nam jakiś skrawek "przestrzeni życiowej" na Białorusi, albo Ukrainie. W razie odrzucenia "propozycji" z sojusznika stalibyśmy się wrogiem, ale wtedy nikt nie wypowiadałby wojny w naszej obronie, nawet "dziwnej wojny".
"niedyplomatycznych posunięć"
Układ monachijski, czy pakt o nieagresji z Polską, doskonale pokazały gdzie Hitler miał dyplomację i ile warte były jego zapewnienia, że nie będzie już żadnych roszczeń i podbojów.
Twój nick Ja doskonale pasuje do Twojego toku myślenia
Odnoszę wrażenie, że nie zauważasz w konflikcie drugiej strony. To smutne, ponieważ stawiasz Polaków na pozycji “świętych krów” Ja mam w sobie na tyle samokrytycyzmu, że w rzeczowej dyskusji, potrafie złagodzić swoje poglądy uznając wyższość innych, o ile te są naprawdę rzeczowe. Trzeba umieć trzeżwo spoglądać na realia. W twardej grze, gdzie siedzi trzech pokerzystów, w tym dwóch bankierów i odźwierny hotelowy nikt w przypadku przegranej owemu portierowi nie zwróci utraconych zasobów finansowych dlatego tylko, że jest biedniejszy. Polska w 39 roku była ciągle słabym i co dużo mówić raczkującym wręcz państwem. Jednak w konfrontacji z potężnymi sąsiadami tak wtedy, jak i dziś nie potrafiła poskromić swojej “ułańskiej fantazji” Znamy te hasła: “z bagnetem na czołgi”, “polski pilot na drzwiach od stodoły”itd. To fajnie wygląda z naszego podwórka, lecz patrząc z drugiej strony takie zachowanie zazwyczaj budzi zażenowanie, a w końcu konflikt. Rysuję ten obrazek bardzo grubą kreską…mam świadomość, że z tej kreski może powstać kilkaset innych obrazków, lecz sensu to generalnie nie zmieni. Pozdrawiam
“To smutne, ponieważ stawiasz
"To smutne, ponieważ stawiasz Polaków na pozycji "świętych krów" "
Nie, nie stawiam Polaków na pozycji świętych krów. Napisałem przecież, że odpowiedzialność za rozbiory, czy za klęskę wielu powstań, ponoszą w dużej mierze sami Polacy. Za II wojnę światową Polska jednak nie odpowiada. Mówienie, że polscy dyplomaci są współodpowiedzialni za wybuch wojny, bo nie chcieli podporządkować się Hitlerowi, ani Stalinowi, to taki sam absurd jak mówienie, że zgwałcona kobieta jest współwinna gwałtu, bo nie chciała iść do łóżka dobrowolnie.
"w rzeczowej dyskusji, potrafie złagodzić swoje poglądy uznając wyższość innych, o ile te są naprawdę rzeczowe"
W takim razie powiedz mi, w najbardziej rzeczowy sposób na jaki Cię stać, co Polska powinna zrobić w 1939 roku, byś nie uważał, że wspólnie z Niemcami odpowiada za wybuch wojny? Słucham? Tylko nie pisz, że byliśmy słabsi od Niemiec, bo o tym akurat wiem doskonale. Powiedz jakie działania powinniśmy podjąć. Sojusz z Hitlerem, czy ze Stalinem? A może jakaś inna opcja? Śmiało, pochwal się jak zapobiegłbyś wojnie i przy okazji powiedz wreszcie jakie konkretne błędy popełniła dyplomacja II RP. Jak dotąd nie wymieniłeś nawet jednego.
Każdy ma swoje zdanie, ja też
Kiedyś wspominałem, jak to podczas przejażdżki rowerowej wyskoczył na mnie piesek sąsiadów. Mały kundelek, lecz zajadle szczekający. Skakał mi do butów i ujadał wściekle. Odruchowo kopałem nogą i w końcu go trafiłem w szczękę. Uciekł skowycząc z bólu, lecz sąsiad, który to widział o mało nie wytoczył mi procesu w sądzie.
Odnoszę wrażenie, bez odwoływania się do faktów, bo nie chcę tu rozpoczynać licytacji na racje, że podobnie zachowywała się Polska /i poniekąd zachowuje nadal/ w stosunku do państw sąsiedzkich będących jakby nie było potężniejszych pod względem gospodarczym czy militarnym. Trzeba znać swoje wartości i umieć się ustawić w szeregu. Od tego jest właśnie dyplomacja. Gdyby w latach trzydziestych u władzy bili tacy Kaczyńscy z tą swoją manią wyższości, a szefem dyplomacji Fotyga, myślę, że dziś obchodzilibyśmy 75 lub 80-tą rocznicę…
Trzeba znać swoje wartości
Fakt. 🙂
Prosiłem, byś napisał, co
Prosiłem, byś napisał, co powinna zrobić polska dyplomacja w 1939 roku. Oczywiście nie napisałeś. Rzuciłeś tylko hasłem o ujadającym kundelku, oczywiście nie podając przy tym żadnego konkretnego przykładu ujadania. Napisałeś także o “ustawianiu się w szeregu”, nie wspomniałeś jednak kto miałby wyznaczać ten szereg – Adolf Hitler, czy Józef Stalin.
Polska nie dążyła do wojny. Polacy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że samodzielnie nie są w stanie pokonać Niemców. Mogli zatem albo zgodzić się na żądania Hitlera pod adresem Polski, albo się tym żądaniom sprzeciwić, licząc w razie konfliktu na pomoc Francji i Anglii. Tobie wydaje się, że zgoda byłaby rozsądniejsza, bo w końcu Hitler chciał tylko Gdańska i “korytarza”. Problem w tym, że rok wcześniej chciał od Czechosłowacji tylko Sudetów – zawarł więc w Monachium układ, na mocy którego dostał je, w zamian obiecując, że to już koniec wszelkich roszczeń i aneksji ze strony Rzeszy. Pół roku później układ złamał, zajmując resztę Czech i litewską Kłajpedę. Czy w tej sytuacji należy się dziwić, że Polska nie chciała się zgodzić na niemieckie żądania? Nie. Zresztą Hitler chciał od nas nie tylko WMG i autostrady, chciał też byśmy przyłączyli się do sojuszu przeciwko Związkowi Sowieckiemu i wzięli udział w wojnie – z tego wynika, że planował on wojnę, zresztą sam fakt, że od początku rządów zbroił kraj i łamał po kolei wszystkie postanowienia wersalskie świadczy o tym, że dążył do wojny za wszelką cenę. Układ z Hitlerem był więc niemożliwy z tego prostego powodu, że nie można mu było ufać i że z góry wiadomo było, że staniemy się wasalem Niemiec. Co zatem pozostawało? Sojusz z ZSRR i wpuszczenie na teren Polski Armii Czerwonej? Owszem, Rosjanie to proponowali, tyle, że niekoniecznie nam, ale Anglikom i Francuzom – to z nimi rozmawiali o przemarszu swoich wojsk przez Polskę. Od samego początku byliśmy więc traktowani przedmiotowo, poza tym nie mogliśmy wiedzieć ile lat zajmie wojskom sowieckim ten przemarsz. Pozostawał nam więc sojusz z Wielką Brytanią i Francją, dwoma najsilniejszymi krajami w Europie. Dawali nam gwarancje bezpieczeństwa, obiecywali, że jeśli zostaniemy napadnięci, to podejmą działania zbrojne w naszej obronie. Nie mieliśmy wtedy powodów, by im nie wierzyć, zresztą co innego nam zostawało? Nic.
Polska w 1939 roku znalazła się między młotem, a kowadłem. To, co ty nazywasz “dyplomacją” musiało doprowadzić do dobrowolnego zrzeczenia się przez nas niepodległości. Mogliśmy się poddać bez walki, jak wcześniej Czechosłowacja, albo walczyć we własnej obronie, licząc na pomoc dwóch wielkich mocarstw. Wybraliśmy to drugie, jak wyglądała “pomoc” pamiętamy, wtedy nie mogliśmy wiedzieć. Jedyny błąd, jaki został popełniony, to brak reakcji ententy na kolejne przykłady łamania Traktatu Wersalskiego przez Hitlera i pozwolenie mu, by urósł w siłę. To był błąd. Ty natomiast błędem nazywasz… No właśnie nie wiem, co nazywasz błędem, bo nie wymieniłeś żadnego błędu polskiej dyplomacji, ograniczając się do rzucania hasłami, wyjątkowo bzdurnymi. Uparłeś się, by udowodnić, że Polska do spóły z III Rzeszą odpowiada za II wojnę światową, niestety dowodów nie masz, więc podpierasz się hasłami o “szeregu” i “ujadaniu”. Piszesz też o samokrytycyzmie i o tym, że trzeba znać swoją wartość i tu się akurat z Tobą zgadzam. Odnoszę jednak wrażenie, że uparłeś się, by swój kraj oceniać krytycznie nawet wtedy, gdy na to nie zasługuje. Być może wrażenie jest mylne, w każdym razie na dziś tyle wrażeń mi wystarczy. Kończę rozmowę.
Pozdrawiam.
Nie o licytowanie się na fakty tu chodzi.
Historia to bodaj najważniejsza z dziedzin nauki, bo uczy miedzy innymi, jak postępować, by w przyszłości uniknąć wielu tragedii. Jak wiesz, a jestem o tym przekonany, że wiesz, to samo wydarzenie opisywane przez historyków stojących po różnych stronach konfliktu zawsze wygląda nieco odmiennie, korzystniej dla swoich racji, jakie by one nie były. Tak już jest i pewnie tak pozostanie. Czytałem kiedyś, co na temat genezy II Wojny Światowej opisywali historycy niemieccy i rosyjscy, a kiedyś radzieccy. W zderzeniu z opracowaniami polskimi odniosłem wrażenie że każdy opisuje inną wojnę.
Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, niewiele się zmieniło. Partykularne interesy niejednokrotnie wynoszą się ponad wyższe cele społeczne w kontekście międzynarodowym. Takie cechy narodowe jak szowinizm, oportunizm nadal mają przewagę nad wolą porozumienia i współpracy międzynarodowej. Na przestrzeni ostatnich lat dochodziło niejednokrotnie do wielu takich zadrażnień /znów będziesz prosił mnie o fakty, ale konsekwentnie nie będę ich przytaczał, gdyż kartofli u nas dostatek/. W mediach publicznych za każdym razem odbywają się dyskusje, gdzie zaproszeni goście, przeważnie politycy, zależnie od opcji wypowiadają skrajne opinie, jak gdyby chodziło o różne wydarzenia.
Nie chodzi mi, aby w tym forum uzyskać maximum pozytywnych komentarzy, choć, nie powiem, to miłe. Chcę skorzystać z możliwości jakie niesie nam prawdziwa, w końcu przez nas wywalczona wolność. Chcę publicznie wyrazić swoje zdanie, swoją opinie na dany temat, a w tym przypadku jest taka, że raczej skłonny jestem utożsamiać się z ludźmi, których cechuje między innymi pokora w stosunku do bogatszego, gospodarczo i militarnie bardziej rozwiniętego sąsiada, a ten z kolei, mam nadzieję, ową pokorę odbierze za przejaw chęci bratania się, co w efekcie może przynieść korzyści dla przyszłych pokoleń. Te bowiem nie wybaczają ojcom głupoty, jeśli oczywiście przemawia przez nie demokratyczny duch wolności.
odźwierny hotelowy ma niewiele
oprócz opini, może i wariata, ale wypłacalnego.
“Dzięki głupocie dyplomatów,
"Dzięki głupocie dyplomatów, zarówno niemieckich, jak i polskich,70 lat temu Niemcy rozpoczęli II Wojnę Światową"
Przepraszam, a w jaki konkretnie sposób zawiniła Polska? Chodzi Ci o to, że nie chcieliśmy oddać Niemcom Gdańska i "korytarza"? Czy może o to, że "napadliśmy" na radiostację w Gleiwitz? Uściślij proszę. Rozumiem, że można twierdzić, że Polacy sami zgotowali sobie rozbiory, czy klęskę wielu powstań, sam tak uważam, ale twierdzenie, że Polska ponosi jakąkolwiek odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej, to zwyczajna bzdura. Nasz kraj znajdował się między dwoma totalitarnymi państwami i mogliśmy tylko albo stać się wasalem któregoś z nich, albo próbować się bronić. Innej możliwości nie było, więc proszę, nie opowiadaj głupot i nie przypisuj Polsce odpowiedzialności za wojnę, której była ofiarą, nie sprawcą.
trzecie wyjście
No, jest taka teoria, że należało się poddać błyskawicznie.
Dzięki czemu ocalałaby ludność i zabytki różne.
Potem czekać spokojnie co będzie dalej. Sporo krajów tak zrobiło, choćby Słowacja, Rumunia, Węgry. I nikt o to nie ma do nich pretensji.
Cóż mam Ci odpowiedzieć?
…”Widzisz Jasiu i tak to jest” – mój ulubiony cytat, a pasuje prawie do każdej sytuacji. Nie można powiedzieć, że Polacy byli współodpowiedzialni za II WŚ, tak samo jak nie można powiedzieć, że Żydzi są winni temu, iż tak wielu ich nienawidzi. Co w takim razie jest na rzeczy?
Rodzimy się i dorastamy w konkretnych miejscach, rzeczywistościach niezależnie od nas nam nadanych. Nie od nas zależy, czy nas ochrzczono czy obrzezano. Od nas jednak zależy jak z tym balastem sobie poradzimy.
Stawiasz sprawę ostro, czy być wasalem, czy się bronić? Ja twierdzę, że ani jedno, ani drugie. Można być partnerem, tylko trzeba wnosić odpowiedni posag. Jeśli się do kogoś nie dorasta, lub kogoś przerasta, wtedy dochodzi do konfrontacji, która jest następstwem niedyplomatycznych posunięć.
“Stawiasz sprawę ostro”
Nie
"Stawiasz sprawę ostro"
Nie ja stawiam sprawę ostro, tylko III Rzesza ją tak postawiła. Niemcy zaproponowali nam, byśmy oddali Gdańsk, zgodzili się na "korytarz", robili za ich "tarczę" od wschodu gdy będą atakować Francję i w końcu uderzyli razem z nimi na Związek Sowiecki. Kiedy nie wykazaliśmy zainteresowania propozycjami, powtórzono je w formie żądań.
"czy być wasalem, czy się bronić? Ja twierdzę, że ani jedno, ani drugie. Można być partnerem"
Czyim partnerem? Partnerem III Rzeszy? Masz w ogóle pojęcie o czym mówisz? Gdybyśmy zgodzili się na żądania niemieckie mielibyśmy wojnę z ZSRR. W razie przegranej stalibyśmy się wasalem Rosji, tyle tylko, że mniejszym ( nie dostalibyśmy "ziem odzyskanych" ), biedniejszym i słabszym niż PRL. W razie wygranej Hitler nie zadowoliłby się raczej Gdańskiem i korytarzem. Zbyt duża Polska by mu zawadzała, zatem "zaproponowałby" pewnie przywrócenie na zachodzie granic z 1914 roku, w zamian oferując nam jakiś skrawek "przestrzeni życiowej" na Białorusi, albo Ukrainie. W razie odrzucenia "propozycji" z sojusznika stalibyśmy się wrogiem, ale wtedy nikt nie wypowiadałby wojny w naszej obronie, nawet "dziwnej wojny".
"niedyplomatycznych posunięć"
Układ monachijski, czy pakt o nieagresji z Polską, doskonale pokazały gdzie Hitler miał dyplomację i ile warte były jego zapewnienia, że nie będzie już żadnych roszczeń i podbojów.
Twój nick Ja doskonale pasuje do Twojego toku myślenia
Odnoszę wrażenie, że nie zauważasz w konflikcie drugiej strony. To smutne, ponieważ stawiasz Polaków na pozycji “świętych krów” Ja mam w sobie na tyle samokrytycyzmu, że w rzeczowej dyskusji, potrafie złagodzić swoje poglądy uznając wyższość innych, o ile te są naprawdę rzeczowe. Trzeba umieć trzeżwo spoglądać na realia. W twardej grze, gdzie siedzi trzech pokerzystów, w tym dwóch bankierów i odźwierny hotelowy nikt w przypadku przegranej owemu portierowi nie zwróci utraconych zasobów finansowych dlatego tylko, że jest biedniejszy. Polska w 39 roku była ciągle słabym i co dużo mówić raczkującym wręcz państwem. Jednak w konfrontacji z potężnymi sąsiadami tak wtedy, jak i dziś nie potrafiła poskromić swojej “ułańskiej fantazji” Znamy te hasła: “z bagnetem na czołgi”, “polski pilot na drzwiach od stodoły”itd. To fajnie wygląda z naszego podwórka, lecz patrząc z drugiej strony takie zachowanie zazwyczaj budzi zażenowanie, a w końcu konflikt. Rysuję ten obrazek bardzo grubą kreską…mam świadomość, że z tej kreski może powstać kilkaset innych obrazków, lecz sensu to generalnie nie zmieni. Pozdrawiam
“To smutne, ponieważ stawiasz
"To smutne, ponieważ stawiasz Polaków na pozycji "świętych krów" "
Nie, nie stawiam Polaków na pozycji świętych krów. Napisałem przecież, że odpowiedzialność za rozbiory, czy za klęskę wielu powstań, ponoszą w dużej mierze sami Polacy. Za II wojnę światową Polska jednak nie odpowiada. Mówienie, że polscy dyplomaci są współodpowiedzialni za wybuch wojny, bo nie chcieli podporządkować się Hitlerowi, ani Stalinowi, to taki sam absurd jak mówienie, że zgwałcona kobieta jest współwinna gwałtu, bo nie chciała iść do łóżka dobrowolnie.
"w rzeczowej dyskusji, potrafie złagodzić swoje poglądy uznając wyższość innych, o ile te są naprawdę rzeczowe"
W takim razie powiedz mi, w najbardziej rzeczowy sposób na jaki Cię stać, co Polska powinna zrobić w 1939 roku, byś nie uważał, że wspólnie z Niemcami odpowiada za wybuch wojny? Słucham? Tylko nie pisz, że byliśmy słabsi od Niemiec, bo o tym akurat wiem doskonale. Powiedz jakie działania powinniśmy podjąć. Sojusz z Hitlerem, czy ze Stalinem? A może jakaś inna opcja? Śmiało, pochwal się jak zapobiegłbyś wojnie i przy okazji powiedz wreszcie jakie konkretne błędy popełniła dyplomacja II RP. Jak dotąd nie wymieniłeś nawet jednego.
Każdy ma swoje zdanie, ja też
Kiedyś wspominałem, jak to podczas przejażdżki rowerowej wyskoczył na mnie piesek sąsiadów. Mały kundelek, lecz zajadle szczekający. Skakał mi do butów i ujadał wściekle. Odruchowo kopałem nogą i w końcu go trafiłem w szczękę. Uciekł skowycząc z bólu, lecz sąsiad, który to widział o mało nie wytoczył mi procesu w sądzie.
Odnoszę wrażenie, bez odwoływania się do faktów, bo nie chcę tu rozpoczynać licytacji na racje, że podobnie zachowywała się Polska /i poniekąd zachowuje nadal/ w stosunku do państw sąsiedzkich będących jakby nie było potężniejszych pod względem gospodarczym czy militarnym. Trzeba znać swoje wartości i umieć się ustawić w szeregu. Od tego jest właśnie dyplomacja. Gdyby w latach trzydziestych u władzy bili tacy Kaczyńscy z tą swoją manią wyższości, a szefem dyplomacji Fotyga, myślę, że dziś obchodzilibyśmy 75 lub 80-tą rocznicę…
Trzeba znać swoje wartości
Fakt. 🙂
Prosiłem, byś napisał, co
Prosiłem, byś napisał, co powinna zrobić polska dyplomacja w 1939 roku. Oczywiście nie napisałeś. Rzuciłeś tylko hasłem o ujadającym kundelku, oczywiście nie podając przy tym żadnego konkretnego przykładu ujadania. Napisałeś także o “ustawianiu się w szeregu”, nie wspomniałeś jednak kto miałby wyznaczać ten szereg – Adolf Hitler, czy Józef Stalin.
Polska nie dążyła do wojny. Polacy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że samodzielnie nie są w stanie pokonać Niemców. Mogli zatem albo zgodzić się na żądania Hitlera pod adresem Polski, albo się tym żądaniom sprzeciwić, licząc w razie konfliktu na pomoc Francji i Anglii. Tobie wydaje się, że zgoda byłaby rozsądniejsza, bo w końcu Hitler chciał tylko Gdańska i “korytarza”. Problem w tym, że rok wcześniej chciał od Czechosłowacji tylko Sudetów – zawarł więc w Monachium układ, na mocy którego dostał je, w zamian obiecując, że to już koniec wszelkich roszczeń i aneksji ze strony Rzeszy. Pół roku później układ złamał, zajmując resztę Czech i litewską Kłajpedę. Czy w tej sytuacji należy się dziwić, że Polska nie chciała się zgodzić na niemieckie żądania? Nie. Zresztą Hitler chciał od nas nie tylko WMG i autostrady, chciał też byśmy przyłączyli się do sojuszu przeciwko Związkowi Sowieckiemu i wzięli udział w wojnie – z tego wynika, że planował on wojnę, zresztą sam fakt, że od początku rządów zbroił kraj i łamał po kolei wszystkie postanowienia wersalskie świadczy o tym, że dążył do wojny za wszelką cenę. Układ z Hitlerem był więc niemożliwy z tego prostego powodu, że nie można mu było ufać i że z góry wiadomo było, że staniemy się wasalem Niemiec. Co zatem pozostawało? Sojusz z ZSRR i wpuszczenie na teren Polski Armii Czerwonej? Owszem, Rosjanie to proponowali, tyle, że niekoniecznie nam, ale Anglikom i Francuzom – to z nimi rozmawiali o przemarszu swoich wojsk przez Polskę. Od samego początku byliśmy więc traktowani przedmiotowo, poza tym nie mogliśmy wiedzieć ile lat zajmie wojskom sowieckim ten przemarsz. Pozostawał nam więc sojusz z Wielką Brytanią i Francją, dwoma najsilniejszymi krajami w Europie. Dawali nam gwarancje bezpieczeństwa, obiecywali, że jeśli zostaniemy napadnięci, to podejmą działania zbrojne w naszej obronie. Nie mieliśmy wtedy powodów, by im nie wierzyć, zresztą co innego nam zostawało? Nic.
Polska w 1939 roku znalazła się między młotem, a kowadłem. To, co ty nazywasz “dyplomacją” musiało doprowadzić do dobrowolnego zrzeczenia się przez nas niepodległości. Mogliśmy się poddać bez walki, jak wcześniej Czechosłowacja, albo walczyć we własnej obronie, licząc na pomoc dwóch wielkich mocarstw. Wybraliśmy to drugie, jak wyglądała “pomoc” pamiętamy, wtedy nie mogliśmy wiedzieć. Jedyny błąd, jaki został popełniony, to brak reakcji ententy na kolejne przykłady łamania Traktatu Wersalskiego przez Hitlera i pozwolenie mu, by urósł w siłę. To był błąd. Ty natomiast błędem nazywasz… No właśnie nie wiem, co nazywasz błędem, bo nie wymieniłeś żadnego błędu polskiej dyplomacji, ograniczając się do rzucania hasłami, wyjątkowo bzdurnymi. Uparłeś się, by udowodnić, że Polska do spóły z III Rzeszą odpowiada za II wojnę światową, niestety dowodów nie masz, więc podpierasz się hasłami o “szeregu” i “ujadaniu”. Piszesz też o samokrytycyzmie i o tym, że trzeba znać swoją wartość i tu się akurat z Tobą zgadzam. Odnoszę jednak wrażenie, że uparłeś się, by swój kraj oceniać krytycznie nawet wtedy, gdy na to nie zasługuje. Być może wrażenie jest mylne, w każdym razie na dziś tyle wrażeń mi wystarczy. Kończę rozmowę.
Pozdrawiam.
Nie o licytowanie się na fakty tu chodzi.
Historia to bodaj najważniejsza z dziedzin nauki, bo uczy miedzy innymi, jak postępować, by w przyszłości uniknąć wielu tragedii. Jak wiesz, a jestem o tym przekonany, że wiesz, to samo wydarzenie opisywane przez historyków stojących po różnych stronach konfliktu zawsze wygląda nieco odmiennie, korzystniej dla swoich racji, jakie by one nie były. Tak już jest i pewnie tak pozostanie. Czytałem kiedyś, co na temat genezy II Wojny Światowej opisywali historycy niemieccy i rosyjscy, a kiedyś radzieccy. W zderzeniu z opracowaniami polskimi odniosłem wrażenie że każdy opisuje inną wojnę.
Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, niewiele się zmieniło. Partykularne interesy niejednokrotnie wynoszą się ponad wyższe cele społeczne w kontekście międzynarodowym. Takie cechy narodowe jak szowinizm, oportunizm nadal mają przewagę nad wolą porozumienia i współpracy międzynarodowej. Na przestrzeni ostatnich lat dochodziło niejednokrotnie do wielu takich zadrażnień /znów będziesz prosił mnie o fakty, ale konsekwentnie nie będę ich przytaczał, gdyż kartofli u nas dostatek/. W mediach publicznych za każdym razem odbywają się dyskusje, gdzie zaproszeni goście, przeważnie politycy, zależnie od opcji wypowiadają skrajne opinie, jak gdyby chodziło o różne wydarzenia.
Nie chodzi mi, aby w tym forum uzyskać maximum pozytywnych komentarzy, choć, nie powiem, to miłe. Chcę skorzystać z możliwości jakie niesie nam prawdziwa, w końcu przez nas wywalczona wolność. Chcę publicznie wyrazić swoje zdanie, swoją opinie na dany temat, a w tym przypadku jest taka, że raczej skłonny jestem utożsamiać się z ludźmi, których cechuje między innymi pokora w stosunku do bogatszego, gospodarczo i militarnie bardziej rozwiniętego sąsiada, a ten z kolei, mam nadzieję, ową pokorę odbierze za przejaw chęci bratania się, co w efekcie może przynieść korzyści dla przyszłych pokoleń. Te bowiem nie wybaczają ojcom głupoty, jeśli oczywiście przemawia przez nie demokratyczny duch wolności.
odźwierny hotelowy ma niewiele
oprócz opini, może i wariata, ale wypłacalnego.
Od zawsze domagałem się zamknięcia historyków
na trzy spusty w archiwach i nie dopuszczania do głosu w mediach. Poza jednym wyjątkiem, czyli programami historycznymi bądź polemikami w gazetach z innymi naukowcami.
Niedawno przeczytałem, że ksiądz Isakowicz-Zaleski żali się na pogróżki nacjonalistów ukraińskich pod swoim adresem i prosi polskie władze o ochronę i danie odporu. Naujadał, naszczekał a teraz sra w pory.
Kwestia nacjonalizmu ukraińskiego…
Wiem, że patrzymy na Ukrainę przez pryzmat pomarańczowej rewolucji, za Zaleskim nie przepadam, ale ten rajd nie powinien był przejeżdżać przez Polskę. Była to prowokacja jakiejś organizacyjki ukraińskiej, a sprawę zawaliły nasze służby dyplomatyczne, bo fakt wyłudzenia wizy można było wykryć znacznie wcześniej, z drugiej strony niejednego już cofnęli z granicy USA i jakoś nikt nie płacze, że miał wizę a go nie wpuścili.
Teraz żeby odzyskać twarz powinno się zaproponować tym młodym ludziom (którzy pewnie nie do końca wiedzą o co chodzi, bo przecież dla nich Bandera jest bohaterem) jakąś objazdówkę po Polsce, ale już pod innymi sztandarami.
Pod wrażeniem. Nie wierzę, że
Pod wrażeniem. Nie wierzę, że jesteś babą. Nie no, nie o to chodzi, jeśli o to chodzi to mi się oczy rozmarzyły. Myślisz jak facet, rzadkie. Dorola nie odzywaj się.
Myślisz jak facet
Lepiej.
Czekaj, skoczę do lustra…
Nie no, wszystkie znaki wskazują na to, żem jednak baba i to stuprocentowa, chociaż w dzisiejszych metroseksualnych czasach, to czasem trudno odróżnić :/
Co tam lustro, tu nie ma
Co tam lustro, tu nie ma wątpliwości. Mędrca szkiełko i oko. Pozdrawiam.
PS Bez metafor i z młodej piersi. Masz dar do pisania, pisz, olej mleko, i tak będziesz wielka.
Tak jak Bandera jest dla Polaków synonimem zła,
tak dla Ukraińców jest synonimem walki o niezależność i wolność dla swojej ojczyzny. Stefan Bandera miał taki związek z ćwiartowaniem Polaków na kresach, jak Karol Marks z łagrami na Syberii i milionami tam zabitych. Nie chciałbym, żeby Ukraińcy doradzali Polakom, kogo mają sobie wybierać na bohaterów, ani by Polacy wskazywali ich Ukraińcom.
Grupka młodych ludzi chciała udać się na wycieczkę rowerową z Lwowa do Monachium, pedałując przez nasz piękny kraj. Ich tour, pod duchowym patronatem Stefana Bandery miał promować zdrowy tryb życia. Wycieczkę zorganizowało miast Lwów. Zamierzało pedałować około 25-30 osób a peleton miał zamykać mały bus. Nie było widać śladu reklamowania patrona duchowego. Pies z kulawą nogą nie obejrzał by się za małą grupką kolarzy z Ukrainy, jadących sobie po polskich drogach.
Ale czemu było nie skorzystać z okazji i nie dorzucić do pieca? Niby czemu nie należało podjudzić i pojątrzyć gdy rany się powoli leczyły? Czyż nie należało pogrozić pięścią, opluć, listy do ministerstwa słać?
Polską racją stanu jest stworzenie swoim obywatelom warunków do rozwoju i zapewnienie im bezpieczeństwa. Jednym z warunków jest harmonijna koegzystencja z sąsiadami. Dobrosąsiedzkie a więc przyjazne stosunki z Ukrainą, są tu bardzo istotnym elementem. Tak chyba myśli większość polskich obywateli. Lecz ekshumator zwłok sprzed 70-ciu lat, osobiście zainteresowany w sprawę z racji tragedii swojej rodziny zamordowanej przez Ukraińców, narzucił wielu Polakom swój punkt widzenia. Gdyby 40 milionów rodaków miało osobiste porachunki z sąsiadami Polski i pamiętliwość, zapiekłość, niemoc przebaczenia księdza Isakowicza, do dzisiaj bylibyśmy z Niemcami, Szwedami, Rosjanami, Białorusinami, Litwinami, Ukraińcami, Słowakami i Czechami w stanie wojny.
Isakowicz wykonał dla Rosjan lepszą robotę niż 1000 ich agentów.
Zacznijmy od tego…
że nie dla wszystkich Ukraińców, tendencje nacjonalistyczne są znacznie bardziej rozwinięte na terenie Ukrainy Zachodniej (a więc tej, którą my wspieramy, poniekąd przeciwko sobie). Pamiętaj też, że w Polsce też są nacjonaliści i oni na pewno byliby lepiej poinformowani niż nasz MSZ.
Jesteś pewny, że gdzieś tam na jakimś zakręcie nie czekałaby grupka, która by odpowiednio “sklepała” delikwentów? Czy wtedy “skandal” nie byłby nieporównanie większy?
Owszem, nie powinniśmy wybierać Ukraińcom bohaterów, ale powinni oni szanować nasze spojrzenie na sprawy historii kiedy są “w gościach”. Ja nie jadę do Wilna reklamować Piłsudskiego (który zresztą w żadnym stopniu nie jest mi bliski) i nie miałabym pretensji, gdyby Litwini wyrzucili na zbitą twarz takich delikwentów.
Ukraińscy kolarze nie mieli żadnych transparentów,
napisów na koszulkach czy też gadżetów z Banderą. Obrali go sobie za duchowego patrona. Nikt by nie wiedział kto, po co i gdzie jedzie, gdyby Isakowicz i popierający go kombatanci żądni krwi i zemsty nie rozdmuchali sprawy. Wycieczkę rowerową można było ostrzec na granicy o odpowiedzialności karnej za głoszenie haseł zwaśniających narody i przepuścić. Młodzież ukraińska cichutko by przejechała i nikt by o tym nie wiedział.
A teraz.
Isakowicz prosi o ochronę i wsparcie władz polskich wobec gróźb nacjonalistów ukraińskich. Po za tym masz pewność, czy cała ta zawierucha nie będzie miała wpływu na rewanż nacjonalistów ukraińskich w stosunku do odwiedzających cmentarz Orląt?
Samo wstrzymanie wiz na podstawie wydumanego argumentu jest kpiną z państwa prawa. Dobrze wszyscy wiemy z jakiego powodu odebrano rowerzystom wizy i dobrze wiemy, że polskie władze argumentowały to niezgodnie z rzeczywistą prawdą.
A najgorsze jest to, że jak te śmieszne władze pozwalają sobie na manipulowanie prawdą wobec Ukraińców, to niby czemu nie mogłyby sobie jutro pozwolić na żonglowanie faktami i szykanowanie Ciebie?
No to inaczej…
Wpadam na pomysł, żeby zrobić w USA rajd rowerowy imienia Osamy bin Ladena, nie mam koszulek, ale patron rajdu jest znany. Myślisz, że ktoś mi da wizę? Organizacja założona przez Banderę (i co z tego, że on sam siedział wówczas w obozie?) dokonała na Wołyniu, nazwijmy rzecz po imieniu, rzezi kilkuset tysięcy ludzi (o czym się rzadko mówi w imię właśnie dobrosąsiedzkich stosunków), znacznie więcej niż bin Laden posłał na tamten świat.
Owszem Ukraińców cofnięto z granicy pod pretekstem wyłudzenia wizy, co nie do końca było niezgodne z prawdą. Otrzymali ją na podstawie zaproszenia jakiejś polskiej organizacji cyklistów, na rajd czy zlot, który…zakończył się przed rajdem Bandery.
Co do samych nacjonalistów ukraińskich, to mam taki sam stosunek jak do miejscowych, najpierw prowokacja a jak się postawisz to krzyczą, że są dyskryminowani. Myślę, że nie grozi nam za bardzo jakikolwiek odwet jeśli chodzi o cmentarz Orląt Lwowskich, chociażby dlatego, że Juszczenko potrzebuje przyjaciół na zachodzie.
W imię dobrosąsiedzkich stosunków można przymknąć oko na wiele spraw, między innymi na wrogą postawę nacjonalistów ukraińskich wobec Polski (przecież oni w znacznym stopniu budują swoją tożsamość na opozycji wobec Polski i Rosji), na to, że w przeszłości władze Lwowa utrudniały nam czczenie polskiego miejsca pamięci. Jednak wypowiedź Isakowicza słyszałam i nie było w niej nic co byłoby niezgodne z prawdą. Mówił w imieniu określonej organizacji i słusznie zauważył, że prawdopodobieństwo, że ktoś, gdzieś nakopie tym dzieciakom jest całkiem wysokie.
Proponuję przejrzeć o czym szumiał Internet ze szczególnym uwzględnieniem stron związanych z polskimi nacjonalistami.
Dobrze napisane Krakusie
Dobrze napisane Krakusie
To racja stanu wszystkich stanów
Dobrosąsiedzkie stosunki są podstawą dobrego bytowania. Jest to jednak obwarowane ostrymi kryteriami, których przestrzeganie owo dobre bytowanie zapewni. Nie można bezkarnie wylewać pomyj na plac sąsiada, żądając jednocześnie, aby on swoje pomyje wypijał.
Od zawsze domagałem się zamknięcia historyków
na trzy spusty w archiwach i nie dopuszczania do głosu w mediach. Poza jednym wyjątkiem, czyli programami historycznymi bądź polemikami w gazetach z innymi naukowcami.
Niedawno przeczytałem, że ksiądz Isakowicz-Zaleski żali się na pogróżki nacjonalistów ukraińskich pod swoim adresem i prosi polskie władze o ochronę i danie odporu. Naujadał, naszczekał a teraz sra w pory.
Kwestia nacjonalizmu ukraińskiego…
Wiem, że patrzymy na Ukrainę przez pryzmat pomarańczowej rewolucji, za Zaleskim nie przepadam, ale ten rajd nie powinien był przejeżdżać przez Polskę. Była to prowokacja jakiejś organizacyjki ukraińskiej, a sprawę zawaliły nasze służby dyplomatyczne, bo fakt wyłudzenia wizy można było wykryć znacznie wcześniej, z drugiej strony niejednego już cofnęli z granicy USA i jakoś nikt nie płacze, że miał wizę a go nie wpuścili.
Teraz żeby odzyskać twarz powinno się zaproponować tym młodym ludziom (którzy pewnie nie do końca wiedzą o co chodzi, bo przecież dla nich Bandera jest bohaterem) jakąś objazdówkę po Polsce, ale już pod innymi sztandarami.
Pod wrażeniem. Nie wierzę, że
Pod wrażeniem. Nie wierzę, że jesteś babą. Nie no, nie o to chodzi, jeśli o to chodzi to mi się oczy rozmarzyły. Myślisz jak facet, rzadkie. Dorola nie odzywaj się.
Myślisz jak facet
Lepiej.
Czekaj, skoczę do lustra…
Nie no, wszystkie znaki wskazują na to, żem jednak baba i to stuprocentowa, chociaż w dzisiejszych metroseksualnych czasach, to czasem trudno odróżnić :/
Co tam lustro, tu nie ma
Co tam lustro, tu nie ma wątpliwości. Mędrca szkiełko i oko. Pozdrawiam.
PS Bez metafor i z młodej piersi. Masz dar do pisania, pisz, olej mleko, i tak będziesz wielka.
Tak jak Bandera jest dla Polaków synonimem zła,
tak dla Ukraińców jest synonimem walki o niezależność i wolność dla swojej ojczyzny. Stefan Bandera miał taki związek z ćwiartowaniem Polaków na kresach, jak Karol Marks z łagrami na Syberii i milionami tam zabitych. Nie chciałbym, żeby Ukraińcy doradzali Polakom, kogo mają sobie wybierać na bohaterów, ani by Polacy wskazywali ich Ukraińcom.
Grupka młodych ludzi chciała udać się na wycieczkę rowerową z Lwowa do Monachium, pedałując przez nasz piękny kraj. Ich tour, pod duchowym patronatem Stefana Bandery miał promować zdrowy tryb życia. Wycieczkę zorganizowało miast Lwów. Zamierzało pedałować około 25-30 osób a peleton miał zamykać mały bus. Nie było widać śladu reklamowania patrona duchowego. Pies z kulawą nogą nie obejrzał by się za małą grupką kolarzy z Ukrainy, jadących sobie po polskich drogach.
Ale czemu było nie skorzystać z okazji i nie dorzucić do pieca? Niby czemu nie należało podjudzić i pojątrzyć gdy rany się powoli leczyły? Czyż nie należało pogrozić pięścią, opluć, listy do ministerstwa słać?
Polską racją stanu jest stworzenie swoim obywatelom warunków do rozwoju i zapewnienie im bezpieczeństwa. Jednym z warunków jest harmonijna koegzystencja z sąsiadami. Dobrosąsiedzkie a więc przyjazne stosunki z Ukrainą, są tu bardzo istotnym elementem. Tak chyba myśli większość polskich obywateli. Lecz ekshumator zwłok sprzed 70-ciu lat, osobiście zainteresowany w sprawę z racji tragedii swojej rodziny zamordowanej przez Ukraińców, narzucił wielu Polakom swój punkt widzenia. Gdyby 40 milionów rodaków miało osobiste porachunki z sąsiadami Polski i pamiętliwość, zapiekłość, niemoc przebaczenia księdza Isakowicza, do dzisiaj bylibyśmy z Niemcami, Szwedami, Rosjanami, Białorusinami, Litwinami, Ukraińcami, Słowakami i Czechami w stanie wojny.
Isakowicz wykonał dla Rosjan lepszą robotę niż 1000 ich agentów.
Zacznijmy od tego…
że nie dla wszystkich Ukraińców, tendencje nacjonalistyczne są znacznie bardziej rozwinięte na terenie Ukrainy Zachodniej (a więc tej, którą my wspieramy, poniekąd przeciwko sobie). Pamiętaj też, że w Polsce też są nacjonaliści i oni na pewno byliby lepiej poinformowani niż nasz MSZ.
Jesteś pewny, że gdzieś tam na jakimś zakręcie nie czekałaby grupka, która by odpowiednio “sklepała” delikwentów? Czy wtedy “skandal” nie byłby nieporównanie większy?
Owszem, nie powinniśmy wybierać Ukraińcom bohaterów, ale powinni oni szanować nasze spojrzenie na sprawy historii kiedy są “w gościach”. Ja nie jadę do Wilna reklamować Piłsudskiego (który zresztą w żadnym stopniu nie jest mi bliski) i nie miałabym pretensji, gdyby Litwini wyrzucili na zbitą twarz takich delikwentów.
Ukraińscy kolarze nie mieli żadnych transparentów,
napisów na koszulkach czy też gadżetów z Banderą. Obrali go sobie za duchowego patrona. Nikt by nie wiedział kto, po co i gdzie jedzie, gdyby Isakowicz i popierający go kombatanci żądni krwi i zemsty nie rozdmuchali sprawy. Wycieczkę rowerową można było ostrzec na granicy o odpowiedzialności karnej za głoszenie haseł zwaśniających narody i przepuścić. Młodzież ukraińska cichutko by przejechała i nikt by o tym nie wiedział.
A teraz.
Isakowicz prosi o ochronę i wsparcie władz polskich wobec gróźb nacjonalistów ukraińskich. Po za tym masz pewność, czy cała ta zawierucha nie będzie miała wpływu na rewanż nacjonalistów ukraińskich w stosunku do odwiedzających cmentarz Orląt?
Samo wstrzymanie wiz na podstawie wydumanego argumentu jest kpiną z państwa prawa. Dobrze wszyscy wiemy z jakiego powodu odebrano rowerzystom wizy i dobrze wiemy, że polskie władze argumentowały to niezgodnie z rzeczywistą prawdą.
A najgorsze jest to, że jak te śmieszne władze pozwalają sobie na manipulowanie prawdą wobec Ukraińców, to niby czemu nie mogłyby sobie jutro pozwolić na żonglowanie faktami i szykanowanie Ciebie?
No to inaczej…
Wpadam na pomysł, żeby zrobić w USA rajd rowerowy imienia Osamy bin Ladena, nie mam koszulek, ale patron rajdu jest znany. Myślisz, że ktoś mi da wizę? Organizacja założona przez Banderę (i co z tego, że on sam siedział wówczas w obozie?) dokonała na Wołyniu, nazwijmy rzecz po imieniu, rzezi kilkuset tysięcy ludzi (o czym się rzadko mówi w imię właśnie dobrosąsiedzkich stosunków), znacznie więcej niż bin Laden posłał na tamten świat.
Owszem Ukraińców cofnięto z granicy pod pretekstem wyłudzenia wizy, co nie do końca było niezgodne z prawdą. Otrzymali ją na podstawie zaproszenia jakiejś polskiej organizacji cyklistów, na rajd czy zlot, który…zakończył się przed rajdem Bandery.
Co do samych nacjonalistów ukraińskich, to mam taki sam stosunek jak do miejscowych, najpierw prowokacja a jak się postawisz to krzyczą, że są dyskryminowani. Myślę, że nie grozi nam za bardzo jakikolwiek odwet jeśli chodzi o cmentarz Orląt Lwowskich, chociażby dlatego, że Juszczenko potrzebuje przyjaciół na zachodzie.
W imię dobrosąsiedzkich stosunków można przymknąć oko na wiele spraw, między innymi na wrogą postawę nacjonalistów ukraińskich wobec Polski (przecież oni w znacznym stopniu budują swoją tożsamość na opozycji wobec Polski i Rosji), na to, że w przeszłości władze Lwowa utrudniały nam czczenie polskiego miejsca pamięci. Jednak wypowiedź Isakowicza słyszałam i nie było w niej nic co byłoby niezgodne z prawdą. Mówił w imieniu określonej organizacji i słusznie zauważył, że prawdopodobieństwo, że ktoś, gdzieś nakopie tym dzieciakom jest całkiem wysokie.
Proponuję przejrzeć o czym szumiał Internet ze szczególnym uwzględnieniem stron związanych z polskimi nacjonalistami.
Dobrze napisane Krakusie
Dobrze napisane Krakusie
To racja stanu wszystkich stanów
Dobrosąsiedzkie stosunki są podstawą dobrego bytowania. Jest to jednak obwarowane ostrymi kryteriami, których przestrzeganie owo dobre bytowanie zapewni. Nie można bezkarnie wylewać pomyj na plac sąsiada, żądając jednocześnie, aby on swoje pomyje wypijał.
Hmm…
Problem polega na tym, że Niemcy nie byli jedynymi ludźmi przepędzonymi, przesiedlonymi, którzy ucierpieli w wyniku wojny (za to trudno zaprzeczyć, że ich państwo rozpoczęło II Wojnę Światową), że wspomnę tylko akcję “Wisła”, czy wcześniejsze umowy o wymianie ludności między ZSRR a Polską. Przykre ale takie były realia, inna sprawa, że niekoniecznie powinniśmy mówić komukolwiek jaką politykę historyczną ma prowadzić.
W polskiej polityce brakuje mi chyba najbardziej pragmatyzmu, wszystko to jakieś takie emocjonalne(?)…
Czasami mam wrażenie, że ta cała ideologiczna otoczka to opium dla ludu, kiedy się nie ma niczego do zaoferowania społeczeństwu, proponuje się igrzyska.
kiedy się nie ma niczego do zaoferowania społeczeństwu
Czy społeczeństwu można coś zaoferować?
Chyba jednak można…
Takie rządy, żeby standard życia większości przynajmniej się nie pogarszał.
Kto komu?
🙂
Hmm…
Problem polega na tym, że Niemcy nie byli jedynymi ludźmi przepędzonymi, przesiedlonymi, którzy ucierpieli w wyniku wojny (za to trudno zaprzeczyć, że ich państwo rozpoczęło II Wojnę Światową), że wspomnę tylko akcję “Wisła”, czy wcześniejsze umowy o wymianie ludności między ZSRR a Polską. Przykre ale takie były realia, inna sprawa, że niekoniecznie powinniśmy mówić komukolwiek jaką politykę historyczną ma prowadzić.
W polskiej polityce brakuje mi chyba najbardziej pragmatyzmu, wszystko to jakieś takie emocjonalne(?)…
Czasami mam wrażenie, że ta cała ideologiczna otoczka to opium dla ludu, kiedy się nie ma niczego do zaoferowania społeczeństwu, proponuje się igrzyska.
kiedy się nie ma niczego do zaoferowania społeczeństwu
Czy społeczeństwu można coś zaoferować?
Chyba jednak można…
Takie rządy, żeby standard życia większości przynajmniej się nie pogarszał.
Kto komu?
🙂
Ty byś chciała Dorola, żebym
Ty byś chciała Dorola, żebym ja się za facetami oglądał, ale jeszcze bardziej Twój mąż. Nic z tego wolę baby, przekaż mężowi. I a propos nie wiem jak tam Ci się układa, mam nadzieję, że beznadziejnie bo świat jest mały i o wszystkie baby jestem zazdrosny. Bozia mi udowodniła, że istnieje. Dała urodę i rozum, nie wiem czego więcej, ale i tak cnoty porażają.
Ty byś chciała Dorola, żebym
Ty byś chciała Dorola, żebym ja się za facetami oglądał, ale jeszcze bardziej Twój mąż. Nic z tego wolę baby, przekaż mężowi. I a propos nie wiem jak tam Ci się układa, mam nadzieję, że beznadziejnie bo świat jest mały i o wszystkie baby jestem zazdrosny. Bozia mi udowodniła, że istnieje. Dała urodę i rozum, nie wiem czego więcej, ale i tak cnoty porażają.
Nic podobnego. W całej wsi
Nic podobnego. W całej wsi słynę z wierności, ale od przybytku głowa mała.
Nic podobnego. W całej wsi
Nic podobnego. W całej wsi słynę z wierności, ale od przybytku głowa mała.
“Jezeli ma sie na dwoch
“Jezeli ma sie na dwoch granicach imperia to czy sie chce czy nie TRZEBA sie z jednym z nich dogadac ”
Kogo byś wpuścił do Polski, Wehrmacht, czy Armię Czerwoną?
“Jezeli ma sie na dwoch
“Jezeli ma sie na dwoch granicach imperia to czy sie chce czy nie TRZEBA sie z jednym z nich dogadac ”
Kogo byś wpuścił do Polski, Wehrmacht, czy Armię Czerwoną?