W Polsce, bardziej dyskryminowane od homoseksualistów są kobiety. Chciałbym usłyszeć choćby jeden przykład dyskryminacji pederastów przez państwo polskie.
W Polsce, bardziej dyskryminowane od homoseksualistów są kobiety. Chciałbym usłyszeć choćby jeden przykład dyskryminacji pederastów przez państwo polskie. Jeżeli takowy przeczytam, to poradzę, by iść ze sprawą do sądu. Stawiam w ciemno i z góry na wygraną dyskryminowanego. Niezależnie od tego, czy dodatkowo jest Żydem, Murzynem bądź Eskimosem. Opinię o zaściankowości naszego kraju, wyrażaną na podstawie niemożności zawierania małżeństw między kochającymi inaczej – uważam za przesadzoną.
Małżeństwo jest formą usankcjonowania związku kobiety i mężczyzny, wypracowaną przez setki pokoleń, mającą na celu zabezpieczenie praw kobiet, rodzących dzieci. Związki homoseksualne nie dają przesłanek, by państwo traktowało je tak samo jak tatusia i mamusię. Z jednego mianowicie powodu. Nie mają szans na rozmnażanie i skazane są przez matkę naturę na wymarcie. Państwo polskie nie powinno mieć zatem żadnego interesu w popieraniu związków z góry nie rokujących możliwości płodzenia dzieci a tym samym pójścia w kierunku wymazania siebie z mapy. Ponieważ natura obchodzi się z homoseksualistami okrutnie, dopraszają się pomocy państwa w ustanowieniu prawa do adopcji.
Prawo do adopcji dzieci przez pary homoseksualne, to naprawdę perwersja na najwyższym poziomie. Takie żądania powodują impregnację w świadomości społecznej obrazu środowisk homoseksualnych jako żartownisiów grających na nosie wszystkich, a więc mających utrwalony światopogląd i jakieś tam hierarchie wartości. Taka jazda po bandzie, z góry przekreśla rozsądne zresztą żądania o prawne umocowanie związków partnerskich. Jeżeli najwięcej do powiedzenia będą mieli ekstremalni przedstawiciele kochających inaczej, szanse na osiągnięcie sukcesu nawet w sprawach możliwych do zrealizowania, będziecie mieli – moi kochani – żadne.
Chciałoby się powiedzieć
Chciałoby się powiedzieć amen, ale to się nigdy nie skończy, a już na pewno tak rozsądnie jak proponujesz.
Chciałoby się powiedzieć
Chciałoby się powiedzieć amen, ale to się nigdy nie skończy, a już na pewno tak rozsądnie jak proponujesz.
I cóż ja mam tu dodać?
Właściwie, to pod większością tez mogę się podpisać, krótko i na temat.
Że zaczepię, z ciekawości
pod większością
Q: które nie?
Drogi kotku. Ja wiem, że inteligencją i wiedzą nie
dorastam ci nawet do wąsów, więc zadawaj pytania jak robol do robotnika. Pozdrawiam i nie nerwuj mnie więcej kruca fuks.
No, nie będę ryzykował, chyba.
Facio co kładł mi dach, dekarz znaczy się, kończył filozofię i szybko odpadłem w rozmowie. W dodatku, po 1/2 litra, stał na więżbie tzn. tym poziomym czymś, chybocząc się lekko na wiaterku… Miał co prawda linę przyczepioną…
Żeby się nie rozdrabniać, głównie chodzi o konkluzję.
Wszystko to tylko kwestia czasu, a szanse nie tylko nie są żadne, ale się zwiększają.
I cóż ja mam tu dodać?
Właściwie, to pod większością tez mogę się podpisać, krótko i na temat.
Że zaczepię, z ciekawości
pod większością
Q: które nie?
Drogi kotku. Ja wiem, że inteligencją i wiedzą nie
dorastam ci nawet do wąsów, więc zadawaj pytania jak robol do robotnika. Pozdrawiam i nie nerwuj mnie więcej kruca fuks.
No, nie będę ryzykował, chyba.
Facio co kładł mi dach, dekarz znaczy się, kończył filozofię i szybko odpadłem w rozmowie. W dodatku, po 1/2 litra, stał na więżbie tzn. tym poziomym czymś, chybocząc się lekko na wiaterku… Miał co prawda linę przyczepioną…
Żeby się nie rozdrabniać, głównie chodzi o konkluzję.
Wszystko to tylko kwestia czasu, a szanse nie tylko nie są żadne, ale się zwiększają.
Poważnie? No popatrz, życie naśladuje sztukę faktycznie!
Podałem faktyczne zdarzenie.
Poważnie? No popatrz, życie naśladuje sztukę faktycznie!
Podałem faktyczne zdarzenie.
Wspólnota krwi, czyli geny, czyli chromosomy.
Powinna Pani ostrożniej dobierać przykłady.
Wspólnota krwi, czyli geny, czyli chromosomy.
Powinna Pani ostrożniej dobierać przykłady.