Panu niedoszłemu doktorowi Migalskiemu, dla mnie już z wiad
Panu niedoszłemu doktorowi Migalskiemu, dla mnie już z wiadomej przyczyny niedoszłemu i nie jest to zemsta układu, poświęca się w ostatnim czasie więcej uwagi niż pan niedoszły doktor na to zasługuje. W takich wypadkach, gdy autor zarzuca nadmiar czegoś i jednocześnie dorzuca do pieca, można stawić zarzut braku konsekwencji. Można było by, gdybym twierdził, że to źle poświęcać czas niedoszłemu doktorowi Migalskiemu, a ja tak nie uważam. Rodzaj czasu i uwagi jaki poświęca się niedoszłemu doktorowi Migalskiemu jest znany ludzkości od czasów, których ludzkość nie pamięta. Kto puścił baka w salonie? Tak należy definiować zainteresowanie. Jednym głośne puszczanie bąków imponuje, jak zebranym w remizie mieszkańcom Taplar, którym głośne gazy pachną wysublimowanym dowcipem. Inni bronią się przed tym rodzajem poczucia humoru, co ma swoje zapachowe konsekwencje. Niemniej show musi trwać, show latynoski „Alo Presidente”.
Na każdy kolejny wpis niedoszłego doktora Migalskiego, z niebywałym napięciem oczekuje zarówno latynoski (pisowski) odbiorca tego przekazu, jak i fachowo oraz amatorsko zajmujący się robieniem szumu. Pośladki Dody z równym napięciem śledzą bezpośrednio zainteresowani jak i obserwujący obserwujących. Moje zainteresowanie Migalski jest właśnie z gatunku obserwującego obserwujących. Przyznam, że poczynione obserwacje robią na mnie wielkie wrażenie, ale za nim o tym, najpierw o Migalskim. Ów zacny naukowiec na dorobku, wyszedł z tak trywialnego założenia, z jakiego zawsze wychodzi człowiek o horyzoncie uczestnika programów typu „Wielki Brat”. Założenie jest proste, odbiorca mojego komunikatu, to człowiek prymitywny, nastawiony na dobrą zabawę, nie skłonny do wysiłku intelektualnego, przyswajający łatwy, krótki przekaz. Migalski jako teoretyk poleciał najbardziej prymitywnym schematem podsumowującym to co się dzieje w Internecie i realizuje schemat żelazny punkt, po żelaznym punkcie. Wchodzi Migalski do internetu w legginsach, bo usłyszał, albo i przeczytał, że tak trzeba, trzeba być modnym w internecie, luzakiem trzeba być.
Obraca się Migalski do czytelnika plecami i kręci Migalski górną częścią legginsów, zachęcając do zgadywania co ma pod spodem. Tak trzeba, Migalski wie, że tak trzeba, ponieważ Migalski się naczytał i słyszał, że tak trzeba. W efekcie takich przymiarek i gotowych produktów, teksty człowieka, który jeszcze do niedawna uchodził za naukowca, przypominają chat internetowy na poziomie gimnazjalisty. Niemniej Migalski wcale się nie pomylił w ocenie swojego czytelnika. Do gwardii pisowskiej, tego rodzaju teksty przemawiały zawsze, Migalski nie popełnia błędu, Migalski słusznie traktuje schematem, schematyczne umysły. Jego Alo Presidente jest jak najbardziej adekwatnym przekazem medialnym dla słusznie, tak i nie inaczej zdefiniowanego przeciętnego widza i czytelnika PiS. Przeciętny widz PiS oczekuje od Migalskiego czytelnego łomotu na poziomie knajpianej awantury.
Jechać panie doktorze z tymi popaprańcami, jechać z nimi. Najczęstszy komunikat zwrotny jaki otrzymuje Migalski po swoich odcinakach Alo Presidente. Co ambitniejszy wyborca PiS zawstydzony zwraca uwagę niedoszłemu doktorowi, że się rozmienił na drobne, że Oni ambitni z PiS, są tu i czekają na pierwszego intelektualistę w partii. Nic z tego, Migalski o jakości nawet nie myśli, Migalski poszedł na ilość i zaspakaja gusta pisowskiej masy. Zapomina przy tym, że ci radykałowie, choćby się waliło i paliło, choćby konało w konwulsjach, będą krzyczeć sława Bogu, sława PiS. Innymi słowy przekaz Migalskiego jest kierowany do najbardziej sekciarskiego wyborcy PiS, którego nie tylko nie ma potrzeby przekonywać, ale który nijak nie da się przekonać, że PiS nie jest wielki. Ambitni wyborcy PiS dostają po łbie nie tylko od Migalskiego, ale i od betonu PiS, w efekcie partia miast rozkwitać, więdnie i kurczy się do poziomu sektora żylety.
Migalski poszedł na łatwiznę i spalił za sobą wszystkie mosty, mosty naukowca i mosty poważnego polityka. Z taką kartą Migalski już nigdy nie będzie traktowany poważnie, nie zostanie poważnym naukowcem, nie zostanie poważnym politykiem, pozostanie partnerem dla Palikota. Migalski jest nieudolną podróbą Palikota, a gdy przypomnieć, że oryginał w tej chwili, to już zagubiony błazen we własnych błazeństwach, dopiero wówczas widać marność kopii. Niezwykle zabawna jest potrzeba pieszczot zarówno u samego Migalskiego jak i u fanów niedoszłego doktora. Klasyczne onetowskie komentarze: „Co bolało? Ma boleć.”, „cała prawda o PO”, „nic dodać”, „brawo Migalski, brawo”, dodają otuchy obu stronom. Migalski ma wrażenie, że tchnął nowego ducha w partię, betonowy elektorat, widzi w Migalskim partyjnego mesjasza. Obie strony zapominają tylko, że rzecz się dzieje w tej samej formule, która sukcesywnie kompromituje PiS i pierze im tyłki w trzecich wyborach z kolei, a każde kolejne wybory to większa porażka.
Migalski i kibice żylety PiS, zapominają o tym, że tani spektakl rozgrywa się w kameralnym gronie, które robi sztuczny tłok, tych zapiewajłów jest może kilkudziesięciu, w tym zdublowane nicki. No i w końcu Migalski w swoim show Alo Presidente, zapomniał o jeszcze jednym detalu. Migalski zapomniał założyć legginsy, a pod spodem nie ma nic. Finalnie show sprowadza się do kręcenia gołą pupą, co w zupełności tej kategorii publiczności wystarcza i co więcej symbolizuje bogactwo partyjne i intelektualną potęgę. Będę obserwował obserwujących i Migalskiego, tak spektakularnego zjazdu intelektualnego nie widziałem dawno. Należałem do tych osób, które broniły Migalskiego przed kolegami naukowcami, barykadującymi mu rozwój naukowy, ale teraz widzę, że należałoby odnaleźć i zacytować pracę magisterską Migalskiego. Następnie uważnie prześledzić wszystkie witryny oferujące promocje na dyplomy.
nie żebym się czepiał
ale dochtór to on jest doszły.
Niedoszły to on jest doktor habilitowany – bo spisek, bo układ, bo postkomuniści
tak wiem, ale to z
tak wiem, ale to z premedytacją o niedoszłym pisane, cóż to za doktor bez habilitacji, któremu już zadna rehabilitacja nie pomoże.
Jestem doktorem bez habilitacji
… więc nie chcę, Makto Kurko, żebyś takich mieszał z błotem.
(rehabilitacji nie potrzebuję, w przeciwieństwie do Migalskiego, który bardzo by potrzebował, tyle że nie ma na świecie rehabilitacji dość mocnej na jego przypadek).
Swoją drogą ciekawie byłoby poczytać, co Migalski w swoim doktoracie popisał.
ja tam jestem tylko
ja tam jestem tylko magistrem, to nie bardzo się czuję “zmieszany z błotem”. Coś ostatni masz skłonności do hiperboli, w jajnikach widzisz nazizm, w niewinnym żarcie upokorzenie.
Z tymi jajnikami, to odwrotnie
… nazizm widzę w przycinaniu jajników. Zresztą podobno władze komunistycznej Czechosłowacji sterylizowały Cyganki. Więc to jest tak samo nazizm jak husakizm czy maoizm. Rózne reżimy totalitarne zabierają się za przycinanie różnych rzeczy.
Konkurencja w konkursie na partyjne osobliwości jest duża.
Migalski musi się starać.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6989806,Dzialacz_PiS_przeciwko_Putinowi__Za_co_sie_przebral_.html
chodzi o to
że dobrotliwie panujący nam Matek Kur na zwiady się wybiera do wrogiego obozu i takie tam różne czyta, które z kolei na swój pokarm wykorzystuje. Ufffff
pozdrawiam
rzl
Bronisław Wildstein
Bronisław Wildstein przedstawia Migalskiego. Kto oglądał ten program z pół roku temu? Bronek jak na kogoś postawi to wiadomo, że ten ktoś się niedługo skompromituje, takiego pecha już Bronek ma.
@FM
Przypominasz mi HAL-a 9000 próbującego zdać test turinga.
😉